
KazioWihora
Stały forumowicz-
Postów
182 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Forum
Wydarzenia
Blogi
Artykuły
Treść opublikowana przez KazioWihora
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7
-
Ja mam od dawna 2 pęknięcia i elegancko się trzyma. Nie ma co się tym przejmować bo taką płytkę to kupisz wszędzie. Jak dłubałem w KWKD robiłem różne eksperymenty i czasami było tak, że kupiłem 3 identyczne płytki, jedna pękła po 2 dniach, druga po tygodniu a trzecia nigdy, to loteria. Wydaje mi się, że jak nie pęknie zaraz na początku to potem już długo wytrzyma. Najważniejsze, żeby było łatwo wymienne.
-
W Ogniwie - przynajmniej wersji 18kW - część groszku po wsypaniu przeleci przez ruszta, bo dziury są dość spore. W KWKD były mniejsze, raz miałem zakupiony groszek "awaryjnie" jak na składzie było tylko to albo kostka, palić się paliło elegancko ale po przestojach przy ponownym rozpalaniu musiałem wybierać popiół, bo przy dosypywaniu węgla trochę przelatywało i szkoda było marnować. Ponadto wydaje mi się, że na groszku dobrej jakości moc była jeszcze większa niż na orzechu. Tak przy okazji, założyłem termometr do spalin i przy paleniu chyba na pełnej mocy pokazuje mi ok. 150 stopni, pod koniec palenia jak żaru ubywa i temperatura na kotle zaczyna spadać, temperatura spalin schodzi do okolic 100. Na razie najwyższą zanotowaną temperaturę miałem ok. 200 stopni przy rozpalaniu, ale wtedy to ogień dochodzi praktycznie do zawirowywacza spalin. W KWKD w podobnej sytuacji nierzadko zamykało termometr - mam do 350 stopni, tylko tam inna była konstrukcja i ogień często wyłaził z rurek wymiennika i szedł w komin.
-
A jak u Ciebie z ciągiem w kominie ? U mnie bez problemu da się rozpalić nie ruszając tej klapki krótkiego obiegu. Nie ma też problemów z dymieniem na kotłownię - wystarczy drzwiczki pierw uchylić a potem otworzyć i jest ok. Odkąd mam ten kocioł jeszcze jej nie ruszałem i przypuszczam, że tak samo jak w KWKD - z biegiem czasu przyrośnie na stałe.
-
To "buchanie" moim zdaniem to wina węgla który nie za bardzo nadaje się do palenia w tego typu kotłach. Przez 16 lat jak paliłem w KWKD miałem nie raz taki wungiel, u mnie czasami jak buchnęło to aż na górze w chałupie był taki dźwięk, jakby ktoś rzucił niżej coś ciężkiego na podłogę, po prostu wybuchy w kotle. Nie radzę w takich sytuacjach szybko otwierać drzwiczek komory, bo może wylecieć kula ognia i będziesz brwi dorysowywał czarną kredką %-) Chyba jedyna opcja to małą ilością rozpalić aż się komin dobrze wygrzeje i potem dopiero dosypać, paląc cały czas na max mocy. W KWKD to w takich sytuacjach szumiało mi jak w czajniku ale spalało się względnie czysto, wzrasta tylko trudność uzyskania palenia ciągłego. Teraz po ostatniej dostawie też mam podobny węgiel ale jeszcze nie taki tragiczny, w Ogniwie widzę przez otwory jak w komorze bełta się biały dym, ale jeżeli jest dobrze rozpalone nic się nie dzieje. Tylko komora zaczęła mi bardziej zarastać syfem.
-
U mnie jest - z jednej strony Z z drugiej O, pośrodku jakiś znaczek wyglądający jak 1/2.
-
Nie jest pod całą, tylko z boków taka ramka.
-
Ja u siebie palę - przynajmniej na razie - z założoną tą przegrodą, Wchodzi mniej węgla, ale za to lepiej zlatuje w stronę palnika. Zauważcie, że w tym kotle nic nie stoi na przeszkodzie żeby ładować po sam dach - byleby się drzwiczki domknęły. W moim starym KWKD nie było takiej opcji - były dospawane te ceowniki od dopływu powietrza w palnik i sypanie węgla ponad ich poziom raz na jakiś czas kończyło się ich przytkaniem.
-
Ten osad tam z boku (i z drugiej strony też symetrycznie) po wyczyszczeniu za jakiś czas z powrotem się pojawia, czemu tak jest nie wiem, jedyne momenty kiedy przylukałem jakikolwiek czarny tym to w momencie jak się otworzy drzwiczki wymiennika, znika ciąg przez kocioł i po sekundzie zaczyna kopcić. Zobaczę jeszcze za jakiś czas tył czopucha tam są odkręcane rewizje, prędzej czy później będę musiał tam zajrzeć bo z tego węgla co mam wlatuje sporo lekkiego popiołu do komina. Co do kwitów które dostaje się z węglem, to jest pic na wodę jakich mało, węgiel który dostaję nawet nie ma zbliżonych parametrów do tego co tam jest napisane. Na kwicie chyba wszystko całkiem po bandzie pojechane i wpisane minimum co można legalnie sprzedać, a to co dostaję raczej i tak jest jeszcze gorsze, na pewno ma przekroczoną zawartość miału i popiołu, to od razu na oko widać. Ponadto na 3 albo i 4 ostatnich kwitach dokładnie takie same parametry, a każda dostawa była inna. Mógłby ktoś zapytać po co w takim razie kupuję na takim składzie - a powód jest prosty, ponieważ mimo wszystko mają tam jeden z lepszych wungli w okolicy. Próbowałem czasami kupować od innych i żadnej spektakularnej różnicy na plus nie zauważyłem, za to trafiały się nawet kamienie polne utytłane na czarno jako domieszka. Dodam jeszcze że zaglądałem do komina z dołu i od góry żeby sprawdzić czy aby kondensat się nie pojawia - nic na razie tam niepokojącego nie widać, stąd można wyciągnąć przypuszczenie, że jak ktoś będzie miał sytuację jak ja czyli kocioł celowo niedowymiarowany, palenie na pełnej k..... i komin przechodzący przez środek chałupy, to problemów nie powinno być. Zobaczymy jednak co będzie, jeżeli przyjdą jakieś konkretne mrozy - wtedy u mnie na strychu (ostatnie metry komina) temperatura spada poniżej 0.
-
1. Nie mierzyłem wiaderkami i sypię tak na oko jak wyżej napisane, zimy jeszcze nie ma. 2. Przeczytaj lepiej jeszcze raz co wyżej pisałem. Poza tym mieszkam w centrum i węgiel kupuje się tu taki, żeby był czarny i się palił. Nawet nie ma co pytać o pochodzenie, bo to czysta fantastyka. 4. Termometr mam ale nawet mi się go instalować nie chce, bo do niczego mi ta wiedza nie jest potrzebna.
-
Rozetki nie zamykam całkowicie, ale jest bardzo mało uchylona, przez otwory widać właśnie jak ciągnie dym w stronę palnika. Miarkownika na razie nie używam - przy rozpalaniu zanim wytworzy się dobra warstwa żaru zostawiam tak na centymetr, potem przykręcam gdzieś do 3-4mm i tak już dalej zostaje. Przez otwory z tyłu kotła widać moment jak się za bardzo przykręci, po kolorze płomienia. Po podpięciu miarkownika pewnie śrubką bym ustawił i tak minimum otwarcia klapki gdzieś na te 2mm. Wungla sypię sporo ale nie do pełna, tutaj nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nawalić po dach. Na razie staram się załadować tyle, żeby się porządnie rozpaliło i potem z 4-6h trzymało te 60 stopni na kotle.
-
Smoła w komorze zasypowej obecna, ale mało. Mam dość słaby węgiel i codziennie jest tak, że po zasypaniu komora się trochę osmoli, co nie jest dziwne bo przez rozetkę widać jak bełta się tam siwy dym, ale później jak już wypalą się substancje lotne komora częściowo się opala. Tak jak pisałem wyżej, jedynie drzwiczki strasznie zarastają sadzą, bywa że są na nich kilkucentymetrowe włosy. Zobaczymy co będzie, jak kupię jakiś mocniejszy węgiel.
-
Tak, drugie pęknięcie na tej płytce ceramicznej z przodu, ale na razie trzyma się kupy %-) Natomiast jeden naprawdę spory plus zauważyłem w porównaniu z poprzednim kotłem, którego konstrukcja jak by nie patrzeć była podobna, z tym że nie miał palnika ceramicznego (i miał wady np. ruszta wodne). Ten plus to (nielegalne według DTR) palenie drewnem w tym kotle. W starym KWKD owszem drewno paliło się dość dobrze, ale musiało sporo ciepła iść w komin, zresztą na pewno tak było bo na lekkim drewnie typu brzoza temperatura w kominie przekraczała czasami 300 stopni. Tutaj ewidentnie kocioł z drewna wyciąga więcej mocy użytecznej, bo mimo teoretycznie mniejszej mocy, na drewnie znacznie szybciej zaczyna grzać chałupę, widać jak w oczach temperatura idzie do góry. Ogólnie na razie jestem zadowolony, kocioł jest prosty jak budowa cepa, nie przekombinowany, taki chciałem i spełnia moje oczekiwania.
-
Pęknięcie jest na tej pierwszej widocznej od frontu. Tego specjalistycznego przyrządu jeszcze nie musiałem używać, bo jak na razie nie było za bardzo z czego czyścić. Jedyne miejsce, które zarasta mi syfem to blacha wewnętrzna drzwiczek zasypowych, futro robi się tam takie, że po jakimś czasie zaczyna samo odpadać.
-
Wczoraj pierwszy raz czyściłem kocioł od czasu instalacji - jest git bo z całego wymiennika wymiotłem dosłownie garść sadzy zmieszanej z zassanymi popiołami. Co ciekawe nie zarosła też komora zasypowa, jedynie drzwiczki zasypowe obrosły futrem z jakiegoś powodu. Z minusów - mam już pęknięcie na tej ceramicznej przegrodzie. Zaraz zamawiam drugą na zapas, z kombinowania w poprzednim kotle wiem że kształtki ceramiczne czasami trafią się pechowe i szybko pękają. Ale jak to będzie tak pękać to trzeba będzie samemu coś może odlać na wzór oryginału.
-
Z tym czyszczeniem kanału pionowego moim zdaniem najlepszą opcją będzie wymontowanie przegrody pionowej rusztu (w zasadzie to po prostu wyjęcie) i wsadzenie tam od dołu łapy z odpowiednio spreparowaną szczotką. Robiłem tak samo w KWKD, tam teoretycznie był jeszcze dostęp od góry ale realnie i tak nie był zbyt dobry, raz że dekle ciężko się odkręcały a druga sprawa - i tak nie było dobrego dostępu do centralnej części za grodzią. Ale jest jeszcze coś - czyszczenie czopucha i rury do komina - raz na jakiś czas trzeba będzie pewnie jakoś go omieść bo chociażby na dnie uzbiera się pyłu. Ja założyłem prosty kawałek rury bez żadnej wyczystki i czuję, że z czyszczeniem będzie niezła gimnastyka, albo jakoś świecąc latarką i małą szczotką przez wymiennik od przodu, albo przez te małe rewizje w czopuchu na samym kotle.
-
Ze spostrzeżeń jeszcze jedna rzecz - kocioł zdecydowanie lepiej dopala węgiel od mojego starego KWKD w którym gdy warstwa żaru spadła do jakiegoś tam poziomu, miała tendencję do przygasania. Trochę to było upierdliwe, bo nieraz przed ponownym rozpaleniem musiałem wygarniać "niedopałki". Z rozpalaniem nie ma problemu - na razie robiłem to 2 razy, wrzucałem do komory spalania podpalony kawałek zwykłego szarego papieru pakowego i łapało ciąg bez kombinowania z klapką krótkiego obiegu (nawet jej nie ruszałem). Nie ma też żadnego problemu z kopceniem na kotłownię przy otwartych którychkolwiek drzwiczkach.
-
Tak jak wyżej pisałem, 8 lat miałem termometr w kominie (w samym środku strumienia spalin) i nie zauważyłem żeby rozrzut między jego wskazaniem a pirometrem był większy jak jakieś 10%. To nie apteka, dokładna wartość do niczego mi nie jest potrzebna. Czopucha nie będę ocieplał, zawsze trochę dogrzewa mi kotłownię (razem ze stratami z kotła i rur). Dzięki temu w zimie mam tam całkiem spoko klimat, czasami od listopada do marca robi za warsztat.
-
Mam podobny który przy starym kotle miałem na stałe, tutaj też pewnie kiedyś zainstaluję ale na razie nie chciało mi się kombinować. Nie wiem zresztą czy ma to jakiś większy sens, na starym kotle między odczytem z pirometru a termometrem było max z 20 stopni różnicy, to tu też nie będzie pewnie inaczej.
-
Na razie po pierwszym dniu palenia moje obserwacje są następujące: 1. Temperatura spalin nie jest tak niska jak wszędzie straszą, miałem chałupę wyziębioną bo w tym roku jeszcze nie paliłem (awaria kotła) a ostatni tydzień był zimny. Wczoraj paliłem od południa pewnie blisko pełnej mocy, chałupa łykała ciepło jak Reksio szynkę, przy utrzymywaniu ok. 60 stopni na kotle pomiar pirometrem na czopuchu wykazywał ok. 110, w środku zapewne spaliny są cieplejsze. 2. Naprawdę łatwo uzyskać czyste spalanie, mam jakiś przeciętny węgiel, kocioł ustawiłem "na oko" w 5 minut. Przez otwory powietrza wtórnego po bokach kotła (zostawiłem uchylone na ok. 0,5cm z każdej strony a rozetka na drzwiczkach zasypowych symbolicznie na szparki ok. 1cm) widać mniej więcej po kolorze płomienia, ile minimum powietrza można dać w danym momencie - ciężko to opisać ale jak ktoś sobie sprawdzi eksperymentalnie to będzie wiedział o co chodzi. 3. Kocioł dobrze daje się kontrolować - w przeciwieństwie do KWKD 22 którego używałem przez 16 lat i nawet trochę zmodyfikowany lubił się rozbujać pewnie do ponad max mocy i rozpalić cały zasyp. To dla mnie miła niespodzianka, bo palę węglem przy takiej przejściowej pogodzie, podczas gdy przy podobnej w KWKD raczej paliłbym drewnem albo ewentualnie tylko przepalał. Z minusów jeżeli chodzi o wykonanie, to na razie widzę zaślepki otworów powietrza wtórnego. Są zamocowane w taki sposób, że jeśli ktoś tym będzie często kręcił, to tylko kwestia czasu aż zaczną luźno latać.
-
Czołem, jestem świeżo upieczonym posiadaczem Ogniwo DS Classic 18kW, właśnie pierwszy raz rozpalony. Przesiadłem się z KWKD 22 i jednym z kryteriów podjęcia takiej a nie innej decyzji o wyborze kotła, była dość podobna konstrukcja.
-
Dobór kotła Wybór kotła DS do starej instalacji
KazioWihora odpowiedział(a) na KazioWihora temat w Kotły zasypowe
Stan na dzień dzisiejszy - w garażu stoi Ogniwo Classic DS 18kW i czeka na montaż. Jak w tym tygodniu nie trafię na kwarantannę, to może w weekend zdam relację ja się w tym daje ognia. -
Dobór kotła Wybór kotła DS do starej instalacji
KazioWihora odpowiedział(a) na KazioWihora temat w Kotły zasypowe
Niestety nie mogę sobie dowolnie obracać i przesuwać kotła, miejsca to mam aż nadto ale po ścianach lecą inne instalacje (np. główne przyłącze wody, wodomierze i rozejście na mieszkania) i muszę się dostosować z kotłem tak żeby było jak najmniej przeróbek, tym bardziej że niektóre z tych instalacji cą wykonane w gówniany sposób i strach je dotykać. -
Dobór kotła Wybór kotła DS do starej instalacji
KazioWihora odpowiedział(a) na KazioWihora temat w Kotły zasypowe
Kocioł MPMa musiałem odpuścić ze względu na głębokość - po wymierzeniu wychodzi, że odstawałby zbyt daleko od ściany, a zaraz obok mam przejście do drugiego pomieszczenia, w razie konieczności przeniesienia czegoś większego mogłoby się to okazać niemożliwe. Zdecydowałem się iść w prostotę i zamówiłem Ogniwo Classic DS 18. Konstrukcyjnie bardzo podobny do Zębca KWKD więc mam nadzieję, że będzie działać dobrze. -
Dobór kotła Wybór kotła DS do starej instalacji
KazioWihora odpowiedział(a) na KazioWihora temat w Kotły zasypowe
Z tej strony wychodzi mi maksymalne zapotrzebowanie na ciepło 35kW, a średnie ok 17 - przy czym pewnie margines błędu jest duży bo chałupa stara (ponad 100 lat) i nie znajdziesz dwóch takich samych pomieszczeń, nawet na dobrą sprawę nie wiadomo co wpisywać. Bez obliczeń przecież widzę też co i jak na podstawie samego doświadczenia - 16 lat paliłem w KWKD 22 i dawniej jak zimy były mocniejsze nie miał za lekko - wystarczyło że było solidnie na minusie i przy wietrznej pogodzie praktycznie non stop kocioł cisnął na pełnej mocy. O instalacji kotła bez bufora wiem jak jest, zobaczę może się zainstaluje bufor ale prawdopodobnie nie w tym sezonie grzewczym. Zresztą średnio mi się to podoba, już i tak z kotłem 22kW instalacja długo mi się nagrzewała, teraz planuję mniejszy i jeszcze dorzuciłbym bufor, to się okaże, że pół dnia będę palił, żeby grzejniki się letnie zrobiły :D -
Po 8 sezonach użytkowania KWKD 22 przyszło mi go dość nieoczekiwanie wymienić, ponieważ przegnił w miejscu wykluczającym nawet doraźną naprawę. Planuję na razie na szybko wstawić w to miejsce innego DSa z 5-tą klasą, ale na razie celowo bez bufora, a co dalej to się zobaczy. Taką decyzję podjąłem głównie ze względu na istniejącą instalację, ponieważ: 1. Pion jest z rur 2", nie ma odrębnego połączenia do naczynia wzbiorczego i nie ma łatwej możliwości zmiany - kocioł w piwnicach mieszkanie na 1 piętrze, parter nie należy do mnie. 2. Obecna instalacja jest totalnie idiotoodporna - żeby zagotować wodę trzeba byłoby naprawdę się postarać, przy normalnym paleniu ciężko przekroczyć na kotle 80 stopni (w chałupie wtedy taka sauna, że ciężko wysiedzieć), ponadto gdyby nawet doszło do gotowania to oprócz tego że dzwoni w grzejnikach, nic się nie dzieje. Instalacja do działania nie potrzebuje prądu i to dość ważna sprawa, ponieważ u mnie w mieście w rejonie gdzie mieszkam dość często zdarzają się długie przerwy. W instalacji jest pompka ponieważ kiedyś było dołożone parę nowego typu grzejników, lepiej grzeją jak coś im miesza wodę, ale jak się ją całkowicie wyłączy zmienia się tylko rozkład temperatur na grzejnikach. Idiotoodporność musi zostać, ponieważ jestem w zasadzie jedyną osobą obsługującą kocioł i jak mnie nie ma, to w razie wtopy nikt nie ogarnie. 3. W instalacji mam ponad 500l wody i nie wiem, jaki będzie efekt jak dołożyłbym jeszcze więcej i przy tym zmniejszył moc kotła. I teraz tak: grzeję między 160 a 200m (zależy jak liczyć), w większości w ogóle nie ogrzewane pomieszczenia o wysokości ponad 3m, u góry nie ocieplony strych a na dole bywa, że nie grzeją. Cała chałupa to stara kamienica z metrowej grubości murami z cegły. Dawniej jak były mocniejsze zimy to 22kW KWKD połowę czasu szedł na pełnej mocy (ogólnie miałem taki kocioł 16 lat ponieważ po awarii pierwszego, kupiłem drugi taki sam). Przez ostatnie zimy już większość czasu chodził na pół gwizdka. Dlatego planuję znacznie zejść z mocą - myślałem żeby zaryzykować 16kW ale z przyczyn praktycznych prawdopodobnie będzie 18kW. Aktualnie mój wybór to będzie prawdopodobnie MPM DS 18kW ponieważ powinien w miarę łatwo dać się wpasować w miejsce po starym - jak myślicie, sprawdzi się w takiej instalacji ? Może macie lepsze propozycje ? Ponadto - jak rozwiązać ewentualnie instalację bufora biorąc pod uwagę powyższe punkty 1 i 2 ? Musze zrobić rekonesans tematu we własnym zakresie i ewentualnie zlecić wykonanie według specyfikacji, ponieważ większość hydraulików po okolicy co najwyżej "doradzi" wsadzenie czegoś co ledwo będzie działać i będę się później bujać z problemami. Rozważam też opcję przekoczować na razie bez bufora licząc na to, że może nikt nie przyjdzie oglądać co tam jest zainstalowane, wkrótce ma pojawić się w okolicy gaz to może wtedy zmieniłbym kocioł.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7