Skocz do zawartości

daromega

Stały forumowicz
  • Postów

    1548
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    70

Treść opublikowana przez daromega

  1. Kiepska perspektywa ogrzewania domu jeśli jedynym paliwem jest kwk k.juliusz. A jak go zabraknie z jakiegoś powodu, albo zrobią go za chwilę po 1000 zeta- a to wielce prawdopodobne ? I tu jest pies pogrzebany....................
  2. W 90 roku jak budowałem swój dom "fachowiec" który wykonywał u mnie centralne, załatwił mi piec samoróbkę, przemiarowany strasznie bo 35 na 180 metrów, dolniak z tylnymi płytami. To było po prostu nieporozumienie i katorga dla mnie jak się później okazało na wiele długich lat. A że znałem się na tym tyle co nic wówczas, to klamka zapadła, i piec stanął w kotłowni. Jak do dzisiaj słyszę piec dolnego spalania ciarki mnie przechodzą. Tyle zjadłem dymu przy tym piecu co ze trzy kolejne wcielenia palił bym papierosa za papierosem. Na ile mogłem na tyle przerobiłem w końcu ten piec na górne spalanie, i dopiero dało się jakoś sensownie w nim palić. Tak jak piszesz grawitacja i drzwiczki uchylne. Pomijam skopaną całą instalację z wieloma niedoróbkami które latami wychwytywałem i usuwałem. Tak się przemęczyłem z 10 lat paląc węglem. Nastał XXI wiek i era ekologii. Wizja czystej kotłowni i braku kurzu. Wywaliłem tego śmierdziela z kotłowni, zrobiłem błysk i wstawiłem nowego olejaka. Wyciąłem przed tym ile się dało rur 1, 1,5 i 2 calowych i wymieniłem wszystko na kiteki gdzie się tylko dało. Wody z 700 litrów układu zjechałem do 300. I zaczęła się sielanka. Było naprawdę fajnie. Zatankowałem 2500 opału i zima minęła bez dotykania palcem po 0,80 groszy za litr. Kolejny rok to 1,20, kolejny 1,40, kolejny 1,80 gdzie już przestało to być zabawne, i kolejny 2,80 przelał czarę goryczy. I to było tyle, bo sielanka przyprawiała o zawrót głowy kiedy trzeba było olej kupować. Powrót do łopaty zbliżał się wielkimi krokami. Dylematu co kupić raczej nie miałem. Wiedziałem że ekogroszek to będzie krótkotrwała radość, więc postawiłem na górnego miałowca. I dobrze zrobiłem bo dzisiaj był mieszkał w kotłowni a nie w domu i płacił spore rachunki za opał. Ja mam na szczęście dalej zachowaną grawitację, a w razie braku prądu zawsze można drzwiczki uchylić i pójdzie bez problemu. A uważam osobiście, że te wszystkie nowinki i wynalazki są dobre jak nowoczesne samochody (jeżdżące komputery) wyłącznie dla serwisów i zmartwienia ich właścicieli. Do tego są drogie, a ich eksploatacja i serwisowanie też jest drogie. W przypadku jakiejś klęski jak w tym roku - brak prądu np. przez tydzień i ich właściciele są nieźle przymarznięci i taki jest smutny fakt. A przy -25 stopniach nie jest to wcale śmiesznie.
  3. I wszystko to powoduje, że palenie w piecu aby ogrzać własny dom staje się zmorą. Czymś o czy byśmy chcieli jak najszybciej zapomnieć i nigdy do tego nie wracać. A dlatego tak się dzieje bo to co serwuję wszelkiej maści składy, to najtańsze odpady kupowane jako wysokoenergetyczny opał za kosmiczne sumy jak za „to coś”. Piece retorowe to piękna sprawa, jednak są bardzo wybredne i tym samym dla mnie mało ciekawe. Stąd kupiłem piec zasypowy całodobowy jednak i tu sprawa prosta nie jest podobnie jak w retorach. A to dlatego że : https://forum.info-ogrzewanie.pl/index.php?showtopic=5126 Jeśli nałożymy do pieca prawdziwego opału, mamy ciepło w domu, i wiemy że odwiedzimy kotłownię dopiero za dobę czy dłużej, żadnym problemem nie jest zejście do niej na 15 minut. Powiem więcej. Nawet staje się to wręcz przyjemne, bo wiemy że za chwilę kolejne ciepełko w nasze grzejniki pchniemy. Bez stresu, na luzie i z uśmiechem to wtedy robimy. Po prostu trzeba się nieźle najpierw sparzyć, żeby przejrzeć na oczy, skalkulować i przejść do właściwego palenia w kotle. W kotle retorowym jest to w dalszym ciągu jedna wielka niewiadoma co kupimy. W zasypowym tolerancja jest znacznie większa, i coś co jest w miarę dobre takim pozostanie, bo kocioł jeśli dostanie prawdziwe paliwo wybredny nie jest. Nowinki typu ogrzewanie olejowe też mam za sobą. Nowy piec i zbiornik za 12kkz stoi obok miałowca od kilku lat przykryty warstwą kurzu. Teraz to samo z ekogroszkiem robią. W ciągu 2-3 lat ludzie nakupowali tego, to paliwo poszło 100% do góry. Do tego paliwo miernej jakości do takich piecy jak można przeczytać niemal na każdym kroku. Zamiast mieć rzeczywiście trochę komfortu, poczytać można że wiara siedzi na okrągło przy nich i wiecznie jest źle. Dla mnie to zupełnie bez sensu. Wolę swoje 15 minut na dobę poświęcić i mieć dobę spokój. Ciekawy jestem ile razy użytkownicy retorowców są w kotłowni na dobę ?. Ja wiem że przy tym mrozie napaliłem o 15 i jutro około 16-17 będę musiał kolejny raz zejść do kotłowni. Do jutra nie mam tam czego szukać i kotłowi przeszkadzać.
  4. Nie ważne jak się nazywa, ważne ile ma kaloryczności. Miał jaki mi sprzedawali też miał niby 23KJ, a w domu zimno więc logicznym jest że to bzdura i oszustwo. Wiesz co Ci sprzedadzą luzem jako groszek ?. Nie wiesz. Kup na próbę z 50 kg i zobacz czy przejdzie dwa etapy palenia i jak długo. Ja już nie ufam składom i żadnym ich wynalazkom. Kupuję tylko pakowany oryginalnie na kopalni groszek Pieklorza.
  5. Mając miał możesz tak go właśnie dopalać – ja tak dopaliłem resztkę jaką miałem. Ja już nie mam miału w tej chwili. Palę samym ekogroszkiem i po miał już nie pojadę. To pozorne oszczędności, bo coś co nie ma kalorii, nie ma prawa grzać, a przerzucamy to coś tonami i płacimy ciężką kasę produkując przy tym masę popiołu. Miał może jest dostatecznie kaloryczny przy temperaturach w okolicy zera, ale nie przy -25. Choć to też dla mnie w tej chwili już bez sensu, bo na lżejsze palenie można pół pieca groszku wsypać i też wytrzyma dwa - trzy razy dłużej niż ta sama ilość miału. Jeśli masz na sterowniku regulację nadmuchu, ustaw ją na minimum. Groszek nie potrzebuje wielkiego nadmuchu. Praca dmuchawy jest bardzo krótka między kolejnymi cyklami nawet na najniższych obrotach. Groszek to nie jest piach z wodą, że potrzebuje masy nadmuchu, aby się trochę wypalił i nieco nagrzał. Przedmuchy mam ustawione co 6 minut na 10 sekund. W zasadzie nie wiem czy są w ogóle potrzebne. Zasypuj kocioł do pełna, żeby przy tych mrozach wytrzymywał 24 czy więcej godzin. W domu będzie ciepło, a Ty nie będziesz mieszkał w kotłowni. Po dwóch - trzech dobach dom się dogrzeje i będzie już ciepło. Jeśli masz jakiekolwiek otwory w drzwiczkach pieca muszą być zamknięte i dmuchawa też musi być zamykana klapką. To warunek bezwzględny do palenia groszkiem. Inaczej sam wyjedzie i nie upilnujesz temperatury kotła.
  6. Dmuchawa przestaje chodzić przy 35 stopniach. Z ekogroszku nie ma popiołu B). W piecu generalnie nie ma już nic wtedy. Sypię wtedy od nowa groszek i palę. Nie ma prawa się wychłodzić ani woda w układzie ani dom przez kilka minut. Z 35 do 50 stopni nabija na samym drewnie bez dmuchawy, na uchylonych drzwiczkach zasypowych na zasadzie ciągu. Na groszek kładę kawałek papieru, parę suchych drobnych drewek i na to jak się chwilę zapali takie oflisy sosnowe pocięte, do samej góry pod płaszcz. Wejdzie ich tam z 8-10. Rozpalanie i podgrzewanie do 50 stopni trwa dosłownie kilka minut na tym drewnie. Jak dobije do 50 zamykam drzwiczki, włączam sterownik i to w zasadzie wszystko.
  7. Ja mam też kocioł 25 i grzeję 180 m2 użytkowej. Dom 1,5 pustaka z przerwą, ocieplony z zewnątrz 10 cm styropianu, okna plastiki. Strop na strych ocieplony. Masz mniejszą powierzchnię do grzania, trochę przemiarowany kocioł, i pewnie lepsze materiały w ścianach. Dlatego wytrzymujesz tak długo na zasypie. Ja bym palił 2 razy na miale w tym czasie.
  8. Musiał byś więc nieco to zmodernizować go pod ekogroszek. Ja mam w drzwiczkach zasypowych też otwór, ale z klapką. Jest on tylko do odprowadzenia gazów z ewentualnych wybuchów. W czasie pracy jest cały czas zamknięty ten "jakby odpowietrznik". Dmuchawa natomiast taka jak niżej. Ten dynks z tymi nakrętkami robi jako ciężarki do zamykania klapki. Na drucie wewnątrz jest klapka. Jak dmucha to ją uchyla trochę i aż niemal do pionu w zależności jak mocno ustawisz nadmuch. Na ekogroszku nastawę dmuchawy mam na 3 - czyli minimum. Jak przestaje dmuchać kapka się zamyka i tym samym zamyka dostęp powietrza. Piec jest więc wszędzie zamknięty cały czas poza pracą dmuchawy, i nie ma praktycznie dopływu powietrza do opału. Dlatego nie rozdmuchuje paliwa do 90 stopni samoczynnie, a trzyma nastawy jak ma zadane od rozpalenia do końca palenia. W tej chwili mimo mrozów wytrzymuje już co dzień dłużej. Dom się dogrzewa i to zdecydowanie. Temperaturę na piecu trzymam już tylko 50stopni. W domu 21. Czopuch komina i wyczystki można ręką dotknąć. I tak musi być. Inaczej groszek samoczynnie wyjeżdża z pieca i stąd te 90 stopni. W identycznym kotle sąsiad dzisiaj przy -25 trzy razy na dobę palił. U mnie przetrwał 26 godzin na jednym zasypie :huh:. A sam kocioł to pleszewski KWM-SG
  9. Bo na 99% nie masz / miałeś klapki zamykającej dopływ powietrza na dmuchawie. Gdyby była stabilnie trzyma nastawioną temperaturę bez problemu.
  10. Ja bym na Twoim miejscu już nie czekał patrząc na to : http://www.twojapogoda.pl/16dni.htm Luty ma podobno jeszcze lepszy być. Masz jeszcze jakiś dobre 10 max 15 dni męczarni przy takich temperaturach ta toną. Kupił bym na Twoim miejscu natychmiast węgla czy ekogroszku, na spód trochę miału który masz i reszta węgla do pełna. Miał przytłumi trochę nadmuch i wolno ładnie się będzie wypalał węgiel. W domu ciepło i palenie całodobowe, a nie walka z piecem dwa razy na dobę.
  11. Najciekawsze jest to że zadana temperatura utrzymuje się bardzo stabilnie i maksymalnie rośnie o 1-2 stopnie wyżej od zaprogramowanej po zakończeniu pracy dmuchawy : a w piecu po 12 godzinach od rozpalenia tak wygląda Nie ma ognia, jest za to w zasadzie pełne palenisko od góry już skoksowanego węgla który za jakiś czas będzie dopalany, a raczej wypalany do zera praktycznie. Z całego zasypu gdzieś za dobę zrobi się mała szufelka pyłu i to wszystko.
  12. Witam wszystkich na forum. Napiszę w kilku słowach o moich przygodach. Mam dom z 90 roku 160 metrów powierzchni grzewczej. Półtorej pustaka z przerwą, na zewnątrz 10 cm styropian okna plastiki. Od czterech lat ogrzewanie olejowe ma zakręcony zawór i odstawione jest na bok a główny kocioł to piec miałowy z dmuchawą i sterowaniem, pleszewski KWM-SG 25. Zasyp jednorazowy około 50 kg miału. Co bym nie robił, i jak bym nie ustawiał pełen zasyp pieca wystarcza na 12-14 godzin przy temperaturach do -5. Gdy jest zero czy na plusie wytrzymuje trochę dłużej. W tej chwili gdy temperatury spadły do -10 czy poniżej, aby wytrzymał choćby te 12 godzin trzeba go dodatkowo zasypywać jeszcze w trakcie palenia. Próbowałem różnego miału od średniego poprzez dobry i najlepszy. Nic się nie zmienia zasadniczo oprócz ilości popiołu i pracy dmuchawy. Kupiłem dwa worki syberyjskiego groszku i zmieszałem z miałem, ale w zasadzie też niewiele to zmieniło. Widocznie mniej więcej ma kaloryczność miału. Szukałem trochę w necie więcej o ekogroszku i trafiłem na różne informacje. Przede wszystkim zainteresowały mnie tematy o dużym spalaniu groszku przez piece podajnikowe. Szukałem więc dalej i trafiłem na taki temat z innego forum : http://forum.muratordom.pl/ekonomiczne-spa...t118247-480.htm Po lekturze tego tematu poszukałem i kupiłem na próbę ekogroszek Pieklorz z Bobrka w workach po 20 kg. I teraz dochodzę do sedna. Zasypałem na dno komory dwie łopaty miału, i na górę 20 kg worek groszku. Groszek objętościowo zajmuje dużo więcej miejsca od miału więc praktycznie piec był prawie pełen zasypany. Na wierz jeszcze mała szufelka miału i podpaliłem. Temperatura na piecu ustawiona na 55 stopni. Nadmuch na połowę. W/g tego co kolega napisał w w/w temacie Cytat : Strefa ognia będzie się powoli samoczynnie obniżać aż do rusztu wypalając kolejne zasoby lotnych węglowodorów aromatycznych zawartych w paliwie. Kiedy to się skończy, w kotle pozostanie prawie cały zasyp skoksowanego węgla (czysty węgiel + popiół w nim zawarty). Teraz strefa ognia zacznie wędrówkę ku górze, na tej drodze nastąpi łączenie się węgla z tlenem, co zapewni kotłowi dalszą wielogodzinną czystą pracę. Tak się właśnie stało. Piec palił się praktycznie bez widocznego ognia utrzymując zadaną temperaturę. Rozpaliłem go o godzinie 14. Wieczorem około godziny 23 piec był nadal pełen opału tyle że skoksowanym węglem. Nic nie robiłem tylko zgodnie z tym co jest napisane o ograniczeniu ilości powietrza przy paleniu skoksowanego węgla, przestawiłem dmuchawę na najmniejszy nadmuch i tak zostawiłem piec. Jakie było moje zdziwienia gdy rano wszedłem do kotłowni. o godzinie 9, a na piecu było 58 stopni. Ostatecznie piec zaczął wygasać o godzinie 14, a o 15 temperatura spadła poniżej 35 stopni i dmuchawa się wyłączyła. Czyli można zaobserwować że na jednym zasypie pieca węglem ekogroszkiem bez problemu przetrwał 24 godziny na niezbyt dogrzanym domu z racji braku stało palności w poprzednim czasie miałem. W tej chwili, kiedy dom jest praktycznie dogrzany, temperatura to 22-23 stopnie, piec pracuje ustawiony na 50-52 stopnie, a jeden zasyp 30 kg ekogroszku (pełen piec) przy praktycznie stało palności wystarcza w zależności od temperatury na zewnątrz na około 36 do 40 godzin. I teraz podliczmy to krótko. 36 godzin to trzy zasypy miału w moim przypadku po 50kg co daje 150 kg przy cenie 500pln daje 75pln 36 godzin to jeden zasyp ekogroszku 30 kg co przy cenie 760pln daje około 23pln Dodać trzeba że w moim przypadku przy nawet najlepszym miale musiał bym w tym czasie trzy razy palić nie raz. Popiołu z tego całe trzy – cztery wiadra, i przerzucenie łopatą dodatkowych 120 kg. Ja osobiście po takich przejściach zrezygnowałem zupełnie z palenia miałem w piecu miałowym. Może komuś przyda się jeśli macie takie same problemy, dużo pracy i nie za ciepło w domu, a i koszty jak widać dużo większe i nie potrzebne. Po co też wodę w miale na składach kupować, jak można suchy workowany węgiel kupić i zapłacić za to co się kupuje rzeczywiście. Po co też tonami targać miał, jak można 1/5 węgla to załatwić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.