Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Problem Ze Spalaniem Węgla - Spadek Temperatury Po 3-4 Godz. Od Rozpalenia


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"@ Panus

Chciałbym mieć taki spadek jak u Ciebie;) Napisz jaki masz kocioł (moc) i co ogrzewasz. Napisałeś że PP na stałej szczelinie - ile ona wynosi? No i co z PW?"

 

 

Kocioł to smieciuch że zmniejszona komorą ok połowę i tym samym przerobiony na GSa. Ogrzewam ocieplone 140m2 w tym 140zeberek alu + ok 40m2 podłogi. Niestety brak jest zaworów na grzejnikach i temp w domu nagrzewa się nawet do 24stopni.

PG na stałej szczelinie klapki popielnika ok 1-2mm gdyż nie posiadam klapki miarkownika. PW jak mniejszy zasyp podawane rozetka a jak większy zasyp to przez wyjście uszczelki w górnych drzwiczkach tyle że tu powietrze może uciekać w komin gdyż nie kieruje go w zasyp. Niestety w tym smieciuch ciężko o sprawne podawanie powietrza.

Gość berthold61
Opublikowano

A ja aby nie zgasło w piecu muszę mieć w domu 24 stopnie :D podłogówka musi być zasilana nie mniej niż 30 stopni bo jak zejdę do 25 to praktycznie kocioł przygasa  , dom ok 120m2 kocioł przewymiarowany i spalam nie więcej jak półtorej wiadra ocynkowanego na dobę , spalam to trochę szumna nazwa bo to raczej tlenie kiszenie jak kto woli , (po co było docieplać ten dom ) trzeba by kupić i zmienić 2,5 roczny kocioł na jakiegoś malucha 5 kw :D

Opublikowano

sonboten47

 

Wyłożenie szamotem tylko tylnej ściany - właśnie po to, żeby w minimalnym stopniu ograniczać pracę wymiennika. Zakładam, że płaszcz wodny jest dookoła paleniska. 

Względnie lepszy jest zasyp smukły - trzeba dobrać eksperymentalnie jego wysokość (nie może znacząco ograniczać ciągu). 

Napisałem "względnie lepszy" bo jest lepszy pod pewnymi względami przy paleniu od góry,. Można palić w cienkiej warstwie, ale ma to swoje wady - głównie konieczność dosypywania paliwa małymi porcjami (jak podajnik wrzutkowy - "na maszynistę").

 

Masz duży kocioł, poczytaj też wątek o paleniu kroczącym. 

 

Czemu nie palisz w nocy?

Przepalając popołudniami miałem w mieszkaniu 15 stopni (czasem 11). Tylko wieczorami dobijałem do 19. Po zmniejszeniu kotła, wyrzuceniu dmuchawy i przejściu na palenie od góry i bez zbędnych przerw (przeważnie dwa razy na dobę) średnia temperatura podskoczyła u mnie do około 22 stopni C. Przy tym samym zużyciu węgla. 

Teraz mam tego samego górniaka przerobionego na DS. 

Opublikowano

Witam wszystkich dyskutantów :)

Dziś dałem sobie i kotłowi trochę luzu, tzn. nie ingerowałem zbytnio w jego pracę. Plan był taki (od razu powiem, że nie do końca udało mi się go zrealizować) żeby kociołek bujnąć na nieco większą niż zwykle temperaturę, z nadzieją że wtedy on sam z siebie przełamie moment usypiania. Rozpaliłem jak zwykle PP ze szczeliną ok 15 mm u dołu klapki, PW na maksa. Chciałem tak zostawić póki temp. na kotle nie osiągnie jakichś 60-70°C. Jak było faktycznie zobaczycie sami, poniżej zamieszczam raport z pomiarów. Pierwsza wartość to wartość odczytana z termometru zamontowanego na kotle. Nie od dziś wiem, że kłamie o jakieś 10°C. Wartość druga to pomiar termometrem zdalnym. Mam taki medyczny, który ma również tryb pomiaru temp. powierzchni do 100°C. A więc wartość druga to temp. zmierzona na zewnątrz kotła, na jego płaszczu (kocioł nie ma izolacji) w obszarze paleniska. Wynik uśredniony z kilku pomiarów. Wartość trzecia to temp. czopucha, mierzona z lewej strony wyczystki czopucha, również uśredniona. Temperatury zewnętrzne: rano -4° do około 0°C w południe i -1°C ok. godz. 15.00, czyli pole do popisu dla kotła jest :D

08.00 - rozpalenie (PP - około 15 mm szczeliny, PW na maksa - wielkość wlotu PW widać na zdjęciach, temp. w domu 16,4°C

08.30 - 20/29/83

09.00 - 37/45/90

09.30 - 43/50/83 (zauważmy, że już spada temp. czopucha, a więc jak mniemam również spalin - jest to pierwsza wielkość jaka spada ale wtedy umknęło to mojej uwadze)

10.00 - 40/48/55 (widać już spadek temp. na kotle, w tym momencie wiem, że mój plan nie wypali, podłączam miarkownik do klapki PP bo jest dużo większa szczelina, mocno zmniejszam PW - zostaje może ledwie 3-4 mm)

10.30 - 35/44/44 (zamykam całkiem PW)

11.00 - 32/42/41 (jest tragedia, przestaję chodzić co pół godziny do piwnicy, w domu temperatura 18,2°C)

12.00 - 23/34/26

13.00 - 22/34/23

14.00 - 26/38/24 (kocioł zaczyna się budzić)

15.00 - 30/42/26

15.30 - 40/50/38 (złapał cug na dobre, w ciągu pół godziny duży przyrost, głośna praca - wcześniej tego nie było)

18.00 - 50/60/54 (i to jest temp. która by mnie zadowalała, teraz - godz. 20.00 jest tak samo, ale już widać biedę w palenisku i za jakąś godzinkę zacznie wygasać. Ładunek węgla był około 35 kg.

Kilka uwag:

1. Ekonomika do d..py. Rano pomieszczenia nawet się nie zdążą nagrzać gdy kocioł idzie spać, a po pobudce pomieszczenia ledwie się zdążą nagrzać zanim złoże się wypali do cna.

2. Po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że wcześniej takich spadków nie było. Tzn. były ale mniejsze/krótsze. Węgiel ten sam (KWK Wujek), naprawdę nie sadze aby to była wina węgla, procedury tez te same. w sobotę wyczyszczę komin i kocioł, może to coś da (na pewno nie zaszkodzi).

3. Najważniejsze spostrzeżenie: mój kociołek zawsze lubił sobie posyczeć i postękać ale wczoraj i dzisiaj był normalny bulgot na płaszczu z lewej strony o ile mogę zaufać swoim uszom. Przy tym temperatura na płaszczu była około 60°C. nie mam wytłumaczenia.

 

@ wszyscy dotychczasowi dyskutanci

Dziękuję za zainteresowanie moim problemem. Wszystkie posty czytam uważnie i analizuję, nie wszystkie rady mogę od razu zastosować, niektóre (te wiążące się z inwestycjami) niestety chyba nie zostaną wdrożone - kocioł jest stary (20 lat służby - szacunek:) i nie widzę sensu przeprowadzania większych modernizacji. Zakładając wątek, myślałem (i dalej myślę) że gdzieś popełniam błąd, tylko nie wiem gdzie. Dodam, że tej zimy np. na Boże Narodzenie gdy były temp. zewnętrzne rzędu +10°C kocioł ciągnął na zasypie 25 kg, ładnie trzymał temperaturę, nie wariował, cichutko sobie pracował na miarkowniku, zupełnie bezobsługowo. Jedyna różnica, że wtedy paliłem węglem z KWK Marcel, z tym, że moim zdaniem ten z Wujka lepiej mi się sprawuje - nie ma spieków, mniej jest niedopałów.

Załączam kilka zdjęć przedstawiających mój hardware;)

Jak wspomniałem, w sobotę wyczyszczę komin i piec, tylko dlatego że jest to jedyna rzecz, jaka mi przychodzi do głowy że mogła się z biegiem czasu pogorszyć (komin czyszczony na początku grudnia). Wyczystki pieca i czopucha ogarniam co 2 tygodnie. Ostatnio jak był kominiarz to było b. mało sadzy i pochwalił mnie za stan komina. Druga rzecz jaka zamierzam wypróbować to zmniejszenie paleniska. Obłożę po prostu ścianki boczne i tylną cegłami szamotowymi. Nie będzie wtedy dochodzić do miejscowego zagotowywania wody na płaszczu.

Zapraszam do śledzenia wątku i uczestnictwa w dyskusji.

Serdecznie pozdrawiam :rolleyes:

 

 

 

 

 

post-72352-0-81353300-1518638432_thumb.jpgpost-72352-0-41239900-1518638447_thumb.jpgpost-72352-0-27882300-1518638469_thumb.jpgpost-72352-0-78520800-1518638492_thumb.jpgpost-72352-0-20527500-1518638511_thumb.jpgpost-72352-0-40598700-1518638534_thumb.jpgpost-72352-0-99662800-1518638547_thumb.jpgpost-72352-0-07808900-1518638561_thumb.jpg

Opublikowano

sonboten47

 

Wyłożenie szamotem tylko tylnej ściany - właśnie po to, żeby w minimalnym stopniu ograniczać pracę wymiennika. Zakładam, że płaszcz wodny jest dookoła paleniska. 

Względnie lepszy jest zasyp smukły - trzeba dobrać eksperymentalnie jego wysokość (nie może znacząco ograniczać ciągu). 

Napisałem "względnie lepszy" bo jest lepszy pod pewnymi względami przy paleniu od góry,. Można palić w cienkiej warstwie, ale ma to swoje wady - głównie konieczność dosypywania paliwa małymi porcjami (jak podajnik wrzutkowy - "na maszynistę").

 

Masz duży kocioł, poczytaj też wątek o paleniu kroczącym. 

 

Czemu nie palisz w nocy?

Przepalając popołudniami miałem w mieszkaniu 15 stopni (czasem 11). Tylko wieczorami dobijałem do 19. Po zmniejszeniu kotła, wyrzuceniu dmuchawy i przejściu na palenie od góry i bez zbędnych przerw (przeważnie dwa razy na dobę) średnia temperatura podskoczyła u mnie do około 22 stopni C. Przy tym samym zużyciu węgla. 

Teraz mam tego samego górniaka przerobionego na DS. 

@ HP79

Nie pale w nocy bo dotychczasowy system palenia wystarczał mi. Rozpalałem o 07.30, wygasało o 01.00 - 02.00 w nocy (mówię o wsadzie 25 kg), ewentualnie gdy na dworze było "bardzo" zimno, to przed spaniem wrzucałem parę szczap twardego drewna. Próbowałem kiedyś 2 x na dobę ale jeśli czekać aż się całkiem wypali to czasem można się przeliczyć, a rozpalanie z przekładaniem żaru jest dość klopotliwe. Trzeba przed zasypaniem węgla dobrze wyczyścić palenisko z rozżarzonych węgielków, raz kiedyś przeoczyłem i nowy zasyp zajął się od dołu. Masakra.

A co do palenia kroczącego - wiem, czytałem, czasem stosuję. Jednak moim zdaniem jest to sposób mniej ekonomiczny niż palenie od góry no i trzeba często biegać i szuflować. Pracuję w domu ale nie mogę sobie na to pozwolić żeby przez pół roku biegać do piwnicy co pół godziny dosypywać po szufelce węgla. Moim zdaniem jak się wypali wsad a jest potrzeba to można ze 2 razy dosypać po szufli ale na dłuższą metę to nie jest rozwiązanie. Byłem bardzo zadowolony z palenia od góry aż do tego czasu. 

Może spróbuję rozpalać teraz 2 razy na dobę, zależy mi na tym, żeby nie przekraczać 25-30 kg węgla, bo muszę trzymać dyscyplinę finansową. Jak myślisz, jest to możliwe - 200 m2 nieocieplonego starego budynku? Dodatkowy mankament jest taki, że kiepsko u mnie z drewnem na rozpałkę ale to jest jeszcze jakoś do ogarnięcia.

Pozdrawiam :)  

Opublikowano

Nie mogę już niestety edytować mojego przydługiego postu w którym zamieściłem raport z "monitoringu" spalania. Dodaję zatem tutaj jeszcze jeden pomiar:

23.00 - 40/49/44

Opublikowano

Zużycie węgla zależy od tego jak bardzo "nieocieplony" masz ten dom. 

Ja mam bardzo "nieocieplone" (wcale) mieszkanie w kamienicy i do ogrzania 80 m2 potrzebuję ponad 20 kg mocnego węgla na dobę przy temperaturze zewnętrznej około 0 st. C i wewnętrznej 21 do 23 stopni C. 

 

Myślę, że powinieneś jednak iść w kierunku zmniejszenia paleniska i palenia na dwa razy (bez zbędnych przerw). To się da ogarnąć. Można sobie przygotować narzędzia przyspieszające wymianę wsadu. Poza tym przy paleniu ciągłym ściany akumulują trochę ciepła i długość "przerwy technologicznej" przestaje mieć znaczenie. Tylko, że przy grubych murach trzeba palić bez przerwy przez kilka dni.

Można też dokupić trochę koksu na dosypki. 

 

Zaizolowałbym kocioł - "kołderka" z wełny, folia aluminiowa i taśma aluminiowa "kominkowa". Może koledzy bardziej biegli w rachunkach mogliby podpowiedzieć (oszacować) ile energii ucieka, przy założeniu, że przeciętna temperatura obudowy kotła to około 40 stopni (potrzebna będzie jeszcze przeciętna temperatura kotłowni).  

 

P.S. Czy klapka od powietrza głównego po zamknięciu jest w pionie? Jeśli tak to zamocuj do jej dolnego rogu pręta (jakieś 10 cm) i do jego końca podepnij łańcuszek miarkownika - będzie miał lżej. 

Opublikowano

Sonboten !!!

 

Koniecznie uszczelnij wejście czopucha do komina. Nawtykaj szczelnie dużo waty szklanej, albo chociaż gliny.

Nie dosyć, że masz moim zdaniem za mały przekrój komina, to jeszcze dziury,które zmniejszają ciąg w kotle. Czy kominiarz widział te dziury???

Na oko myślę, ze kocioł ma ze 20 kW mocy, więc jest w zasadzie dobrany w miarę prawidłowo.

Przy aktualnej pogodzie powinieneś spalać rzędu 50 kg na dobę, ale przy zachowaniu komfortu  +-  20 stopni cały czas w domu.

Czyli jak teraz spalasz ok.35 kg, to masz mniejszą temp. w domu i wrażenie chłodu, bo ściany wyziębione.

Mimo to obłożyłbym płytkami szamotowymi komorę zasypową, lub chociaż nawtykał na połowę cegiełek szamotowych.

 

Kiedyś miałem taką sytuację: kocioł normalnie był wylożony płytkami wewnątrz, ale szły większe mrozy -15;-19 stopni, więc wyciągnąłem wszystkie chcąc uzyskać więcej ciepła z większej ilości węgla...ale uzysk kWh  na ciepłomierzu był dosłownie śladowy !!!, a spalałem  2x więcej opału. Czyli w zasadzie grzałem wszystko , tylko nie dom.

 

Pozdro

Gość berthold61
Opublikowano

Tak czytam i jedno co mi się rzuciło to temp rano 16 stopni, dam ci dwie rady , pierwsza to kup sobie w castoramie najgroszą najpodlejszą wełnę paczkę wieszaków grzybkowych i wal wełnę pod dach ile się da , ja dałem 30cm i to wszystko powinno zamknąć się w kwocie ok 1 tys zł wiem co gadam bo sam to robiłem , druga rada szukaj na olx styropianu czasem ktoś się wycofał z jakiejś inwestycji i po taniu kupisz styro do tego ze 30 szt kleju w piance insta stick i sam dom ogacisz za grosze bo to co ty piszesz to jakiś horror , sam mam dom z 1936 roku i też go z bólem docieplałem i powiem ci jedno że aby temp mi spadła do 16 stopni to musiałbym tydzień nie grzać , teraz spalam a w zasadzie kiszę 1,5 wiaderka cyngowego na całą dobę a w domu 24-25 non stop , miesiąc temu musiałem na tydzień wyjechać i po przyjeździe było 20 stopni jeszcze ,  wierz mi wydasz grosze a zwróci ci się to w dwa sezony potem będziesz korzystał

Opublikowano

Tu problemem jest brak ciągu i jak już ktoś wcześniej zauważył wielka dziura koło czopuhca.

A i jeszcze pewnie oszczędzanie drewna na rozpałkę.

Otórz to PG u dołu na full to ci się temperatura podniesie do góry.

Opublikowano

Witam po przerwie :rolleyes:

Niestety zaatakowała mnie praca i nie miałem wczoraj czasu odpowiedzieć na Wasze posty, choć je przeczytałem i przemyślałem. Zanim przejdę do odpowiedzi to tylko krótko opiszę wczorajsze i dzisiejsze palenie.

Wczoraj (15.02.2018)

08.00 rozpalenie, miarkownik nastawiony na 75°C, PW otwarte na maksa.

09.00 - 35/47/HI (jak temp. przekracza 100°C to termometr w ten sposób daje znać że wartość jest powyżej zakresu)

10.00 - 45/53/55 (przymknąłem PW na 2-3 mm)

11.00 - 30/40/29

12.00 - 28/38/28

13.00 - 53/64/98 - piec się obudził, dalej nie monitorowałem.

Widać,że jak się go prowadzi na wyższym pułapie temperatur, to drzemka jest nieco krótsza i nie tak głęboka :wacko:

Mankamentem jest to, że o 20.00 musiałem znowu zasypać kocioł i podpalić. Wyłożyłem szamotem palenisko, niestety tylko dół, widać na zdjęciu - tylko tylna ściana paleniska (wymiennik) był obłożony na 2 cegły. Cegły nie chciały się wkomponować, a ja nie miałem czasu żeby rzeźbić, więc na próbę zrobiłem tylko taką prowizorkę. Paliło się ładnie ale tylko prze 5 godzin. Gdybym dał więcej cegieł i tym samym jeszcze bardziej zmniejszył palenisko, to stałopalność raczej by się nie wydłużyła :(.

Dziś rano wyjąłem cegły (nie bez problemu) i rozpaliłem normalnym zasypem (25 kg) o 08.00 rano, miarkownik PP nastawiłem na 65°C, PW na maksa i nic nie przymykałem. Paliło się nawet ładnie, spadek był ale krótki i nie tak radykalny, niestety nie miałem dziś czasu na pomiary. Pali się do teraz z temp. 50 °C wskazywaną przez termometr na kotle, czyli realnie około 60°C. Jest całkiem nieźle ale to nie to co było np. 2 tygodnie temu.

No i jak dla mnie bardzo ważne - kocioł dalej pracuje bardzo głośno, bulgoce woda, nawet teraz, ponad 12 godz. od rozpalenia.

Nie mam dziś czasu i nie mogę szczególowo odnieść się do wszystkich Waszych propozycji, odpowiem tylko @Dorecho i  @Tajne: to co widać na zdjęciu to nie połączenie czopucha z przewodem kominowym. To przebicie przez ścianę, za ściana czopuch skręca i wchodzi do przewodu kominowego, połączenie jest szczelne jeśli ji uwierzycie na słowo ^_^

Jutro rano wyczyszczę komin i mam nadzieję, że wieczorem znajdę czas żeby podzielić się wrażeniami z jutrzejszego palenia.

Proszę o sugestie odnośnie przyczyny głośnej pracy kotła - paliwo jest to samo, kocioł też, nastawy tez te same co kiedyś, a kultura pracy wyraźnie gorsza.

Pozdrawiam :D post-72352-0-71258900-1518814667_thumb.jpgpost-72352-0-49819700-1518814684_thumb.jpg

Opublikowano

Witam po przerwie :rolleyes:

Milczałem nie dlatego że problem został rozwiązany albo zrezygnowałem z walki z kotłem, tylko dlatego że dopadł mnie nawał roboty. Już trochę się ogarnąłem i mogę ze spokojem odpowiedzieć na Wasze propozycje. Najpierw jednak napiszę jak się sytuacja rozwijała w weekend. W sobotę wyczyściłem piec i komin. Wybrałem około 20 l sadzy. Komin był czyszczony poprzednio 04.12.2017, wyczystki pieca czyszczę co 2-3 tygodnie. Nie powiem, zaskoczyła mnie ta ilość sadzy. Sadza była "puszysta" tzn. leciutka, pozbawiona spieków, skorup etc. Po wyczyszczeniu jest dużo lepiej, choć w moim subiektywnym odczuciu to nie to co było wcześniej. Niemniej powróciłem do poprzedniej procedury - miarkownik na 60°C, PW otwarte cały czas na maksa, zasyp około 30 kg. Dziś rozpalałem około 05.30 i jeszcze się pali (dosypałem ze 4 szufle miału węgla brunatnego (oczywiście nie na raz tylko po jednej szufli), który mi pozostał i pokutował pod wiatą. Jest nadal "drzemka" kotła ale nie tak głęboka (niestety nie mam już mojego wspaniałego termometru-pirometru) ani długa jak w okresie kryzysu. Zapowiadają mrozy i na ten czas pozostanę przy tej metodzie. Aha - zauważyłem że kocioł pracuje z większą kulturą - nie ma bulgotania świadczącego o miejscowym podgotowywaniu wody. Zauważmy przy tym jednak, że jest obecnie jest chłodniej niż było w zeszłą środę-piątek.

A teraz w odpowiedzi na Wasze posty:

1. Ocieplenie domu

To jest kwestia bezdyskusyjna że byłoby wskazane ocieplenie domu. W tej chwili jest to jednak niewykonalne, z braku pieniędzy. Nie chcę się wdawać w szczegóły ale naprawdę nie stać mnie obecnie na żadne inwestycje. Bryłę chałupy i jej gabaryty widać na zdjęciach, jest kawał grzmota. Parter ma grube mury - ok 50 cm z pełnej cegły, jednak piętro ma fasady na jedna cegłę, a ścianki boczne mansard/przybudówek są na pół cegły. I to jest masakra. Ocieplanie choćby tych przybudówek/mansard wiąże się niestety z ingerencja w pokrycie dachu. Dach to zresztą osobna kwestia. z jego właśnie powodu nie zdecyduję się na wariant oszczędnościowy zaproponowany przez Bertholda, choć pomysł jest dobry. Dach wymaga bieżących napraw, co się staram ogarniać, choć dekarze dostają gęsiej skórki jak słyszą o reperacji starego dachu (typowa odzywka: "Ja to robię całe dachy na nowo"). Nie znaczy to jednak że nic nie robię w kierunku ograniczenia strat ciepła. Jak mi tylko wpada w łapy jakaś odpadowa wełna to rozkładam ją po prostu na strychu na podłodze. I to jest na chwilę obecną chyba wszystko co mogę w kwestii ocieplenia budynku zrobić. Może w ramach walki ze smogiem będą jakieś sensowne programy to wtedy spróbuję, samodzielnie nie ma szans.

2. Zmniejszenie paleniska i palenie ciągłe

Zrobiłem próbę bodajże w piątek. Nie mogłem dopasować posiadanych cegieł szamotowych sensownie do paleniska. Powoduje to określone kłopoty, bo w jeśli są szczeliny pomiędzy cegłami to wpadają tam węgielki i przy ciągłym paleniu może nam się w sposób niekontrolowany zająć całe złoże.

Czy docinacie np. kątówką lub czym innym cegiełki na wymiar? Czy użyć standardowej cegły czy cienkiej? Może jak bym kupił kilka nowych cegiełek to by było lepiej, bo stare to wiadomo: a to jakaś nadlewka, a to obłupana i nie stoi stabilnie. Czy obkładać korę paleniska do samej góry (do drzwiczek)? Jak użyję normalnowymiarowych cegieł, to palenisko zmniejszy się radykalnie. Przedtem na węglu brunatnym robiłem tak, że obkładałem tak do połowy wysokości. Zdawało egzamin ale wtedy chodziło mi o grzanie głównie ciepłej wody, była więc mowa o bardzo poważnym ograniczeniu mocy kotła. Czy używacie jakiegoś lepiszcza (glina) do tego? Chętnie bym obejrzał jakieś fotki...

Co do palenia ciągłego - wszystko to o czym piszecie jest dla mnie jasne: jeśli utrzymam stałą temperaturę w ciągu doby zaoszczędzę energii cieplnej. Muszę z tym poeksperymentować. Nie jestem zwolennikiem przekładania żaru (zwłaszcza gdy jest go stosunkowo dużo) i trochę mnie to przeraża. Z kolei czekanie na całkowite wypalenie się poprzedniego załadunku kłóci się z ideą ciągłego palenia. Będę musiał popróbować - dobrać ilość paliwa tak, żeby drugie rozpalenie nie wypadło np. w środku nocy :angry: Kwestia poeksperymentowania. Na razie staram się gdy wsad przygasa stosować spalanie kroczące. Czy jest ono dużo mniej ekonomiczne od górnego rozpalania? Chętnie się zapoznam z Waszymi sposobami na powtórne rozpalanie. 

3. Ocieplenie pieca.

Tak jak z ociepleniem domu, pomysł nie jest zły. Kocioł ma 20 lat i myślę że długo nie pociągnie. Szczerze mówiąc, dostrzegam pewien pozytyw w nieocieplonym kotle - ogrzewa on nieco piwnicę i trochę mniej się jeden z pokoi wyziębia od spodu. Takie jest moje zdanie ale gdyby nie to, że kocioł ma już swoje lata to bym poważnie pomyśłał. Z uwagi na wiek kotła nie chciałbym się wdawać w jego modernizację. Pozwoliłem sobie tylko w tym roku przed sezonem zamontować KPW oraz na ruszcie pionowym zrobiłem zaślepkę z grubej blachy (tak na oko może 10 mm) żeby brał powietrze tylko od dołu a nie od czoła (są jedne drzwiczki do popielnika i paleniska). I to moim zdaniem zdaje egzamin. Może się jeszcze zdecyduję na to co pisał HP79 żeby przyspawać kawałek pręta do klapki PP żeby ułatwić pracę miarkownika.

4. Dziury w kominie.

Nie ma żadnych dziur, to co widać na zdjęciu to tylko przebicie przez ścianę.

 

3. Dziura koło czopucha.

Jak jużpisałem, dziury nie ma.

Dziękuję za wszystkie rady i pozdrawiam :rolleyes:    

Gość berthold61
Opublikowano

Co do powtórnego rozpalania w każdy dzień idea dobra ale wykonanie mimo wszystko bardzo męczące , ale dobre podejście też jest takie aby wyczuć moment nie całkiem końca palenia tylko aby temp na kotle spadła ze 20 stopni i dowalić mu węgla ale otwarte drzwi dolne aby dostał takiego cudu aby łeby urywało wtedy nie ma specjalnej zadymy bo idzie ostro i trwa to bardzo krótko sprawdzałem  to i naprawdę nie ma najgorzej , najgorzej jak kocioł ma pełną temp a ty mu dowalisz i on nie jest w stanie tego zajarzyć i kopci bez końca , szkoda że nie masz $$ na docieplenie wiem  to zmora większości z nas niestety , ja dostałem zastrzyk $ od rodziny więc poniekąd byłem zmobilizowany ale też na firmą nie mogłem liczyć bo oni za mój dom by skasowali 45 tys a ja to zrobiłem za 7 tys no ale drugie 7,3 tys musiałem jednak dać za położenie tynku , dach sam robiłem bo to wg mnie groszowa sprawa i nie spałbym jak bym tego nie opanował , mury mam 43 cm z pustką powietrzną z cegły klinkierowej (poniemiecki) i teraz po 2 dobach nie palenia nawet w mrozy wchodzisz do domu i masz wrażenie że w tym domu ktoś ci pod twoją nieobecność palił w kotle :D, to działa , bo zanim zabrałem się za docieplenie to tak po prawdzie myślałem że to pic na wodę natomiast mój brat dalej tak uważa i podobne domy tylko jego bez piwnicy i u mnie idzie na sezon 2 tony węgla u niego czasem 8 to mało , policz teraz tą różnicę 4 tony razy 750 zł to daje 3 tys oszczędności na sezon tak średnio przy całkiem innym komforcie , pamiętaj ściany to ot tak ale dach to praktycznie 70 % ciepła wypuszcza z domu  .

cegły stawiaj na płasko z tyłu kotła a jak się któraś chybi to podsyp popiołem lub wełną mineralną byle za sztywno między ściankami nie wciskasz a potem  jeszcze raz popiół i doszczelnij bo tam wielkiej filozofi nie ma i im lepiej tym gorzej znaczy się drożej

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.