Skocz do zawartości

janosh

Stały forumowicz
  • Postów

    561
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Treść opublikowana przez janosh

  1. Kocioł bez szamotu zasypany prawie po sufit wytrzymywał mi góra 12h w cieplejsze dni. Przy 0* to 8-9h. Z szamotem czy bez ciągnie jakieś 2kg na godzine. A dom ocieplony. Teoretycznie ściany 0,3 W/(m·K). 100m2. Musiałbym ze 40 kg wsypać żeby raz dziennie starczyło. Albo mam jakieś gdzieś duże straty albo źle palę. A te dwie warstwy cegieł to jak mam rozumieć? Że przy tylnej ścianie masz na płasko cegły w dwóch rzędach na wysokość zasypu? Czyli skracasz komorę? Boki gołe? Ja mam jeden rząd półtora cegły na wysokość 4 cegieł czyli 6 szt. i na każdym boku po 3 szt pionowo cegły trójki.
  2. Pompę mam na I od 50*. No nie da się właśnie u mnie palić raz dziennie. Te 10kg wypala w 6-7h. Od 13-14tej dom nie wytrzyma do 7 rano. Dom to może wytrzyma ale żona nie. Wczoraj po pracy ok 17 tej było w domu prawie 24* (po tych 10 kg, chyba że teść po kryjomu dosypał). Żona oczywiście pod kocem.... Rozpaliłem z 5kg (głównie dla CWU). Nie wiem jak szybko się wypaliło bo szybko idziemy spać(dwumiesięczny synek nie daje w nocy wytchnienia). Rano było już 20*. Czyli przy większych plusach na dworze da rade 2x po 10 kg gdzie 1/3 doby to wygaszony piec. A jak mróz teraz docisnął to 3*10kg szło. Grzanie na okrągło było tylko bez szamotu 2x na pełnym załadunku. Nie wiem ile kg wchodziło. Tak sobie teraz liczę: poszło 3t w 4 miesiące to teoretycznie 25 kg/dobę. Raptem 2,5kg więcej na załadunek a jaki był komfort...... Przy kolejnym rozpalaniu musiałem żar wygarniać i zasypywać nim nową dawkę. Coś mi się wydaje, że nic nie polepszyłem tylko żonę wkurzam siedzeniem w kotłowni.... No chyba, że coś zapomniałem bo notatek nie robiłem. Na pewno inny węgiel był. ten sam dostawca ale piękna wielka kostka. Bryłki czasem przez drzwiczki nie chciały wejść. No i częściej rozpalałem tradycyjnie bo od góry ją rozpalić ciężko było. Piec gonił na 70* bo niżej gasnął. Za duże szpary między bryłkami no i ze 4 szufelki niedopalonego i tak zostawało ale wracały do kotła... Wiem, chaotyczny trochę jestem. Za mało pewników żeby ogarnąć. Pewnie dom niedocpieplony, węgiel do d...y, piec za duży, palacz do d...y, żona zmarźluch... Zaczynam zazdrościć koleżankom, które się niedawno pobudowały. Piece z podajnikami na eko, dokładnie wiedzą ile spalają, mężowie bawią się tylko ustawami sterownika.... Echhhhhhhhhhhhhhhhhhh................................ :unsure:
  3. A z szamotem jak lepiej robić - wykładać tylko tył bez boków? Teraz to mam cały zasyp obłożony. Czopuch można ręką dotknąć - no nie zaraz po rozpaleniu tylko jak już sobie kocioł pracuje. Tak myślę czy aby nie zbyt gwałtownie rozpalam. Miarkownik klapke podnosi na max. W kotle dudni. Rozpałka jeszcze się nie dopali a na kotle już 60* z 25*. Miarkownik zamyka, załącza się pompa, przegania na 45*, miarkownik otwiera... Tu chyba muszę pokombinować żeby to łagodniej przebiegało. Potem już sobie spokojne utrzymuje aż do wygaśnięcia. Spróbuję łańcuszek na 2/3 ramienia. Przeciwwagę już mam.
  4. Wszystkiego nie poczytałem więc dalej nie wiem. Skłaniam się ku wymianie kotła chyba na małego dolniaka ale ten jeszcze kolejną zimę musi przetrwać. Pokombinuję na razie z tą przeróbką. Chyba, że nam też będą kazać zezłomować piece...... Jakie nowe wyzwania masz na myśli? A... jeszcze dodam. Wam chyba łatwiej to ogarnąć bo wiecie czym palicie. Ja mam jakąś mieszankę jakiegoś węgla z łupkiem i czort wie czym jeszcze. Nawet nie wiem czy to na 100% nasz krajowy. Z tym szamotem o tyle jest lepiej, że zamiast kilku szufelek niedopalonego "tego czegoś" mam raptem ze dwie garście. Zdarza się, że przed drugim rozpalaniem jeszcze ze dwie bryłki się palą. Krwiście czerwono. Może to to jest właśnie węgiel.... :blink:
  5. Dzięki za opis. Jestem wzrokowcem i rysunek bardziej by mi pomógł :) Druga sprawa: czytaliście może te 1000 stron odnośnie palenia na forum Muratora? Doszedłem do 70-tej strony ale to rok 2009. Pomyślałem, że przez następne 9 lat pewnie już obmyślono na perfekt wszystko i zacząłem czytać bliżej końca. I teraz to już nic nie kumam... Jak dobrze rozumiem to idea Last Rico palenia od góry miała na celu możliwość palenia w kotle utrzymując niską temp. bez kopcenia i ta niska temperatura zapewnia tę wyższą stałopalność? Bo potem to już tylko czytam o grzaniu węgla do białości, o zamykaniu PW... Albo chodzi o inne kotły, albo o kotły z buforem....? Z tym wykładaniem pieca szamotem też różne wersje.... Wczoraj na dworze termometr pokazywał 18 st. Zasypałem 10kg węgla, temp. na miarkowniku 50 st. No ok 7h trzymało....... Chyba dopiero latem zejdę do 1kg/h........ W piecu obłożyłem trzy ściany szamotem - z tyłu na szerokość cegly a boki pionowo trójką. Zasyp mam teraz 10-11 kg. Wcześniej wchodziło pewnie z 15kg. Rozpalałem 2x na dobę. Temperatura na piecu ok 70 st. Przy drugim rozpalaniu przeważnie 60 jeszcze było. I w piwnicy też cieplutko. Teraz na upartego można by przeżyć na dwóch rozpaleniach po te 10kg z temp. 50 na piecu aczkolwiek jak był mróz to trzecie rozpalenie w nocy musiało być. No i woda w CWU już nie to samo..... Albo ta chałupa tyle wyciąga albo ciągle coś robię źle.... Po rozpaleniu, gdy piec osiągnie już temperaturę to w zasadzie ciągnie powietrze chyba tylko z PW. Miarkownik zamyka klapkę całkowicie. Raz po rozpaleniu zostawiłem ją uchyloną na 1mm (regulacja śrubą) no to pogoniło ponad 80 st. Węgiel biały. Zdążyłem zejść do piwnicy i zamknąć. Poszło 10 kg w 3-4 godziny ale w sumie długo nie musiałem potem rozpalać... Jak macie jakieś sugestie to byłbym wdzięczny. gdzieś tam powinno to być ale napiszę: dom parterowy 100m2 + piwnica tyle samo, lata 90te, 38cm suporex + 5 cm styropian i wełna na stropie strzelam że 20 cm (widziałem - nie mierzyłem a wejść tam mierzyć nie takie obecnie proste). Takie spostrzeżenie z czasu "przed szamotem". Próbowałem przyoszczędzić i miałem dwa duże grzejniki bez termostatów częściej przykręcone bo po odkręceniu grzały jak szalone. Ale okazało się, że przy odkręconych i temp. powyżej 23 st. pali tyle samo. P. Wojciech stwierdził, że prawdopodobnie piec się dusi bo za duży. Pewnie pomimo zmniejszenia szamotem też się dalej dusi. Jak dobrze liczę do powinien mieć teraz 12kw. Jak jeszcze zmniejszę to miejsca na opał nie będzie :). W oryginale ruszta chyba 43x28 i 29 wys. do drzwiczek zasypowych. Teraz mam jakieś 31x22. Sypać dużo i trzymać na 50* czy sypać połowę i gonić 65* czy jak..?
  6. Witajcie Jestem na etapie uczenia się rozpalania od góry w swoim górniaku KSW Alfa Pereko 18KW. Zainspirował mnie 10 lat temu Last Rico na forum Muratora ale z tamtym piecem nie wyszło i zapomniałem o temacie. Teraz inny dom, inny piec i zaczynam od nowa. Zależy mi na jak najdłuższej stałopalności i zejściu poniżej 4t węgla. Wyczytałem już wiele z "czysteogrzewanie.pl", wymieniłem kilka maili z P. Wojciechem ale nadal mam duże niedobory wiedzy i zanim sam ogarnę ten temat to już chyba zabronią palenia węglem... A jeszcze dziś trafiłem na te forum i przerabianie górniaków na dolniaki... I widzę, że nie tylko ja wybieram kamienie z ruszt... Przeczytałem ten temat dwukrotnie, myśląc że może coś pominąłem ale dalej FireFlame nie wiem jak w końcu masz ten piec przerobiony (bo chyba cały czas piszesz o tym z pierwszego postu?). Była pompka rowerowa, pomysł z podawaniem powietrza od tyłu.... Może dało by rade wykrzesać coś więcej z mojego pieca... Szamotu mam sporo. Na razie zmniejszyłem palenisko o 1/4 jedną warstwą cegieł z tyłu. Zamiast kilku szufelek niedopalonego węgla mam teraz niecałą szufelkę (wina rusztu wodnego zapewne) i kilka "kalafiorów?"a ale stałopalność spadła też chyba o 1/4... No zaciekawiła mnie ta przeróbka... :P Ze zdjęć nijak sobie tego wyobrazić nie mogę. Może jakiś szkic? Jak będzie za trudne może sobie najpierw kierownice zrobię... :) Jako że w domu internetu nie mam a idę na mały urlop to pewnie zajrzę tu dopiero w poniedziałek. Pozdrawiam P.s. FireFlame - gratuluję rozwoju w tej dziedzinie:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.