Skocz do zawartości

piotr3

Stały forumowicz
  • Postów

    97
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez piotr3

  1. Takie spalanie stosuję sporadycznie, powoduje dość ekstremalne temperatury czopucha, ale świetnie czyści wymiennik i daje bardzo szybki przyrost temperatury. Normalnie sama kpw, która jest po prostu kładziona na deflektorze i do załadunku niestety trzeba ją wyjąć. Przy ostatnim ociepleniu na tył rusztu poszły trzy cegły na płasko, komora zrobiła się mikra, ale nawet kpw nie jest potrzebna, bo część pierwotnego przeciska się szczelinami przy cegłach i ładnie dopala.
  2. Według mojej teorii ( a co, niech się specjaliści pośmieją) zależy ona od wydajności pompy i oporów instalacji. Fakt, że w tym wypadku do niedawna grawitacyjna ma pewnie niewielkie, ale jak widać wystarczające nawet na 1 biegu pompy. Tylko coś z tą metalową kulką mi nie gra :blink: . mironw Naczynie jest na ogrzewanym strychu, więc pozostawiony zawór bezp. byłby raczej sztuką dla sztuki, a rura w jego miejscu odpowietrzy nie gorzej niż trójnik na kotle. Najbardziej załamuje mnie kolejne odpowietrzanie się zładu po poprawkach. Swój osobisty kociołek zmieniałem przed świętami i jeszcze przez dwa tygodnie buzowało w grzejnikach i pompce, chociaż u mnie jest zamontowana w najbardziej przyjazny do odpowietrzenia sposób. Chyba mamy wodę gazowaną w ziemi :D . Chyba muszę się zakręcić za jakąś małą pompką, zład spuszczać do mauzera i go potem z powrotem. Bawił się ktoś tak? Szybrem się już szwagier nie bawi, zresztą nawet zamknięty niewiele zmniejsza ciąg. Teraz robię mu delikatne sugestie odnośnie techniki spalania.
  3. Naczynie jest, na strychu. Rura będzie prosto z pieca, tam gdzie teraz widać zawór bezpieczeństwa. To nie była planowana wymiana, tryb awaryjny, byle w miarę bezpiecznie. Będzie cieplej, dopracujemy, dołożymy cwu. adamoski W zasadzie, to nie bardzo jestem w stanie odpowiedzieć na chwilę obecną na Twoje pytania. Kocioł pracuje na miarkowniku. Dopiero trzy dni, wiec jakiekolwiek wnioski będzie można wyciągać dopiero jak się zład do końca odgazuje, bo na razie jeszcze bulga i przytyka niektóre grzejniki, wymiennik pokryje sadzą i uzyska rzeczywistą sprawność, dojdą dawno obiecane grzejniki w pomieszczeniach do tej pory nieogrzewanych, bo piec ma nadmiar na to przewidziany. Jeśli chodzi o pompkę, to w instalacji, która do tej pory pracowała grawitacyjnie nie ma ona za wiele do roboty. 25/60, na pierwszym biegu na razie wyrabia.
  4. W zakresie "efekty palnikowe w górniaku" chcę się podzielić doświadczeniami z zębcem swk14. Pochrzaniony ten kociołek ma poziomy, przesuwny, żeliwny deflektor fabrycznie. Resztę widać na szkicu, otwory w tej KPW stanowią nacięcia na dolnych krawędziach poprzecznych ramion. PW po drodze dość silnie się rozgrzewa, gazy zapalają się jeszcze przed kostkami z szamotu, a za nimi ostro dopalają. Po kilku minutach pracy wymiennik był wypalony ze wszelkiego paskudztwa.
  5. Z izolacją instalacji może być problem, bo w piwnicy (60mkw) zero grzejników, grzeją jedynie nitki co. Dziś przeprowadziłem jeszcze dokładną próbę na okoliczność zaniku prądu. Układ rozgrzany, 55zas, 65pow, 80koc, zasyp paliwa typowy dla stylu szwagra, odcinam zasilanie pompy. Po 15 minutach 55zas, 75pow, 85koc i na tym poziomie pozostaje, czyli raczej bezpiecznie, zważywszy, że w obiegu kotła nie ma jeszcze podgrzewacza cwu, który też zawsze jakiś nadmiar mocy jeszcze łyknie.
  6. Moim zdaniem zawór różnicowy działa na podstawie różnicy ciśnień a w pozycji poziomej nie do końca się odpowietrzy i trzeba mu w tym trochę pomóc. Z grawitacją żegnaliśmy się decydując o montażu zaworu mieszającego, liczymy jedynie na jej szczątkową formę i po wyłączeniu pompy ona występuje. Podłączenie robiliśmy w sytuacji awaryjnej, w ciągu 10 godzin łącznie z dowiezieniem i zniesieniem do piwnicy kotła, zakupem armatury itp. Z poprawkami się liczę, po to wkleiłem tą fotę, bo podziwiać tam za bardzo nie ma co. :unsure:
  7. Nie byłem okrutny, ale nie wiem, czy takie są standardy ENKI czy to skutek moich sugestii przy zamawianiu, ale szyber jest z jednej strony dość mocno ścięty po cięciwie no i ma około 15mm szczeliny dookoła. W poprzedniku był w zasadzie całkowicie szczelny po zamknięciu. Czekamy na dalsze fundusze, bo ledwo starczyło na ten nieplanowany wydatek, to 4d mu zasłonimy siłownikiem i zakażemy dotykać :D . Zresztą instalacja będzie jeszcze do lekkich przeróbek, bo przewidywaliśmy cwu wiszący, ale zrobiło nam się miejsce na stojący.
  8. Uruchomiliśmy. Chwilowo przejąłem nadzór. Trochę czasu zajmuje rozgrzanie starej, dwucalowej instalacji. Po około godzinie mam 50 na zasilaniu, 60 na powrocie, 80 na kotle ustawione miarkownikiem i stabilnie się to utrzymuje. Teraz pozostaje dopieścić połączenie miarkownika z klapką PG, wypłodzić sensowną KPW i chyba zawirowywacze w wymiennik, bo ENKA P 22kW aż się o nie prosi. Szwagier jak na razie współpracuje :o .
  9. No i stoi w piwnicy Enka. O 9 rano odebrana, około 22 układ po próbie wodnej, Trochę przepłacaliśmy przy sobotnich zakupach armatury na zadupiu, ale cóż, natura ma swoje prawa. Szwagier trochę zszokowany nowymi dla niego klimatami, pompa, miarkownik, trzy termometry, zawór 4d, ale współpracował dzielnie i gwintował rury, a nawet znalazł w kominie nowy ,dziewiczy kanał. Zabrakło niestety chwilowo funduszy na sterowanie 4d, ale do wiosny chyba już niedaleko i jakoś manualnie się przemęczy. Rano rozpalamy.
  10. Jeżeli ENKI, to i w mojej. W sumie zapytam jutro, czy zrobią na biegu bez rusztu wodnego. W desperacji podjąłem jeszcze próbę reanimacji, bo dziura była w dość przyjaznym miejscu. Usiłowałem wspawać łatę, elektrody Castolin Xuper 680 S, ale niestety, nie było do czego. Komora w koło jak papier :(
  11. Nie sądzę. Nie znalazłem tematu "Idiotoodporny kocioł dla obojętnych na ekonomię spalania" :D A tak poważnie, to dla takiego chyba tylko żeliwiak. Camino to nawet leją w pobliżu. Szwagier ma parcie na enkę, ale to raczej przejaw lokalnego patriotyzmu. Ja bym tu stawiał na jowisza z zębca. Wygląda mi na w miarę trudny do ukiszenia. Jadą głównie drewnem. W miarę nieskomplikowany górny wymiennik, spora komora i zwykły ruszt, tylko cena trochę niestrawna. Sekcja się odwleka, bo dla niektórych nawet pozbycie się wody z układu jest sporym zagadnieniem :wacko:
  12. Wyprorokowałem. Moja mieszkająca po sąsiedzku siostra też ma kotłownię pod nadzorem. Swojego męża, a ciężki z niego typ, w dodatku za sobą nie przepadamy. Ja trochę się staram o jakość spalania, a wychodzą z mojej kotłowni widzę ich komin, a to jak wiadomo bezwarunkowo przyciąga wzrok. A z niego stale ledwo się snuje biały, gęsty dym. Klinkierowy, na nim śliczna, mokra krecha, cegły już się kruszą. Rok temu przerabiali pożar sadzy i komin stracił swoje walory ozdobne w dwóch pomieszczeniach na parterze i dwóch na poddaszu, o sprawach technicznych nie wspominając. Niestety, żadnych wniosków. Beton. Na moje propozycje zaspawania :D gamoniowi szybra, a dla szwagra to główny element sterujący spalaniem kotła, w pozycji otwartej w celu zapobieżenia dalszej destrukcji komina i kotła siostra mogła niestety tylko bezradnie rozłożyć ręce. No i wczoraj moje słowo ciałem, a właściwie kałużą się stało :rolleyes: . Jako, że to siostra będzie raczej sponsorem następnego kotła, a ja jego ojcem chrzestnym (zamontuję go), to mamy nadzieję, o naiwni, na jakieś wewnętrzne przemiany u szwagra. A teraz idę na sekcję zwłok.
  13. Wydaje mi się, że komin to on powinien mieć 180mm http://www.scribd.com/doc/45039690/Atmos-Dc-50-s-Manual
  14. piotr3

    Palenie Trocinami

    Ja bym ten wymiennik widział bardziej w kanale spalinowym. Umieszczając go w centrum paleniska spowolnisz i tak nie za szybki start trociniaka wychładzając nim początkowy żar (tak jak ruszt wodny powoduje niedopalenie resztek zasypu). Dodatkowo spodziewałbym się problemów z odpowiednim zagęszczeniem trocin i "zawałami" w czasie rozpalania. Mając kocioł pod podłogą warsztatu tym bardziej bym szedł w stronę wymiany spaliny-powietrze, dokładając do tego sporo szamotu lub bazaltu (leży nierzadko przy polach) jako akumulatora ciepła. Grawitacja może w dużym stopniu wyręczyć wentylator lub nawet go wyeliminować. pozdrawiam
  15. piotr3

    Palenie Trocinami

    Wymiennik wygląda dość wyczynowo. Te otwory jak mniemam do ułatwienia czyszczenia? Pomysłowo. Zastanawiam się tylko, czy piec stoi w pomieszczeniu ogrzewanym ( chodzi mi o warsztatowe) czy może sąsiednim? Bo jeżeli tak, to może niepotrzebnie walczysz z cieczą. Można zrobić wymiennik spaliny-powietrze, kanały przepływowe i pogonić to jakimś cichym wentylatorem. Sam ogrzewam nawiewnym 2*90mkw*4wys. Czasami go nabijam jak trociniak, ale rzadko, raczej jako nocne potrzymanie temperatury w czasie mrozów, bo moc wtedy niewielka. Takie rozwiązanie daje szybkie grzanie po rozruchu, na czym Ci zależy, jak wspominałeś i w zasadzie brak konieczności jakiegokolwiek czyszczenia ( oczywiście w porównaniu z kotłem wodnym). Wadą podstawową jest niestety szum wentylatora, ale skoro to warsztat, to chyba da się znieść. pozdrawiam zaraz, a może Ty chcesz ten wymiennik wsadzić w środek paleniska??? :o
  16. musaszi 73 Do drewna (rozdrobnionego) trzeba by jeszcze ślimak i jakąś klapkę badającą ilość podawanego paliwa itp. Ja obstaję za konstrukcją,gdzie jedynymi ruchomymi elementami są klapki powietrza. Jeśli chodzi o straty na buforze, to myślę,że z nawiązką pokryją je zyski z bardziej ekonomicznego spalenia paliwa w optymalnch dla niego, a nie chwilowego zapotrzebowania na moc warunkach. No i komfort cieplny, szczególnie przy górniaku palonym cyklami. Pozwolę sobie pochwalić się nową KPW zrobioną do mojego kotła nadmuchowego. Jako,że jest to kawał żelastwa, to montaż do drzwiczek zasypowych raczej odpadał. No i oczywiście musiał być zapewniony szybki montaż i demontaż bez dotykania tego bezpośrednio. Wyszło coś takiego. Profile 8*8. Pozostałości po tworzonej niedawno balustradzie. łącznie z łukowymi elementami wyciętymi na plaźmie które bardzo ładnie podeszły. Bezstresowo się to wyciąga i wkłada :rolleyes: nawet w czasie pracy kotła. Funkcję spełnia dobrze, chociaż i tak pewnie pokombinuję jeszcze z kształtem końcówki. Aha, może to mało mądre, ale całość zainstalowałem w czasie palenia w kotle, czasem tylko szlifierka dostarczała za dużo PW :lol:
  17. musaszi 73 Moje przedpalenisko widziałbym jako zgazowywujące, do drewna. Po prostu, zamiast błądzić we mgle, skopiować pewne rozwiązania z fabrycznych kotłów i dodatkowo ewentualnie zastosować z nich newralgiczne elementy ceramiczne, jak np. dysza. W tej chwili priorytet ma u mnie bufor, gdyż domek malutki, praktycznie same zewnętrzne ściany i poddasze użytkowe, termoizolacja zewnętrzna ścian odpada (klinkier). Mały (dobrany) kociołek to mała komora i krótka stałopalność, większy to walka z wahaniami temperatury i kiszenie opału. Jak wyrzeźbię bufor, to wtedy spróbuję stworzyć to szamotowe czy betonowo-szamotowe przedpalenisko. Myślę, że w moim przypadku jakieś 15kW mocy i stałopalność 4-5h, czyli jeden zasyp odpowiednio dużej komory (bo to nigdy nie wiadomo co, raz twarde drewno, raz zrębki) powinien załatwić dobowe zapotrzebowanie ciepła przy buforze ok.1200l. To są moje wstępne wizje i mam nadzieję na miażdżące uwagi. ale zimno pozdrawiam
  18. Wypełnienie komory zasypowej i popielnika celem zmniejszenia objętości i ukierunkowania spalin uważam za oczywiste, więc nawet o tym nie wspominałem. Bardziej mnie martwi kwestia materiału, z jakiego to powinno być wykonane. Jako, że taki układ nie pracował by ciągle, a raczej kilkugodzinnymi cyklami, to wskazane by było, aby akumulował w sobie jak najmniej ciepła.
  19. Jeżeli (ż)ona jest zazdrosna o piec, to znaczy, że albo trzeba jej dać do tego konkretniejsze powody, albo ją wysłać w czeluście kotłowni i powiedzieć: rozpal. Na moją podziałało, była po prostu zbyt mało sexi dla kotła i po godzinie walki rozpaliła go do całych 40 stopni. :lol: Nawet pompa nie wystartowała. Ale chciałbym podrążyć moją teorię przedpaleniska i wpuszczania spalin czopuchem. Powód pierwszy. Wynika z konstrukcji kotła. Jest w nim (zębiec SWK 14) wodny ruszt, i obawiam się, że cyrkulacja w nim mogła by być niewystarczająca do odebrania ciepła od bardzo gorących spalin i mógłby się podgotowywać. Z kolei wpuszczanie nad nim to strata powierzchni wymiennika. Powód drugi. Skoro sprawność wymiennika zależy od różnicy temperatur czynników, to tu jest duży plus, szczególnie w odniesieniu do kotła z poziomym wymiennikiem, gdzie rozkład różnic temperatur jest całkiem odwrotny. Powód trzeci. Natchnienie teorią Inż. Karola Szrajbera która mówi, że opadające w dół spaliny zapewniają lepszą wymianę ciepła. Cel tego jest taki, aby wycisnąć max. sprawności przy wysokiej temperaturze i do bufora. Jeżeli błądzę to się nie krępujcie. pozdrawiam
  20. mac65 jeśli masz na myśli nabijanie trocinami z otworem czy otworami w zasypie to owszem, ćwiczyłem. Miało to tę zaletę, że ciepło mi już było zanim jeszcze podpaliłem :D , no i była dość długa stałopalność. Niestety, moc początkowo była znikoma, nawet przy kilku otworach, a mi raczej przy moim nadmuchowym kotle chodzi o szybkie ciepełko.
  21. Z węglem to akurat problemów większych już nie mam. Osiągam dobową stałopalność na jednym zasypie, z komina raczej czysto, miarkownik (elektryczny mojej konstrukcji) prawie nie pracuje. Tyle, że trzeba zmienić dawki powietrza po odgazowaniu, przerusztować, chociaż do kotłowni zachodzić lubię, a nawet sobie w niej poranną kawę posiorbać jak drewnem palę. Ale wiadomo, po pierwsze kasa, po drugie nie zawsze jest czas, bo praca mało znormalizowana i tu z drewnem już tak miło nie jest. Stałopalność niewielka, a wszelkie próby wydłużenia kosztem temperatury to tylko syf i smoła. Kiedyś byłem nawet tak zawzięty, że zaprzągłem zegar do nocnego obniżania temperatury oraz wentylator, którego jedynym zadaniem było szybkie rozbujanie wsadu, a w zasadzie jego resztek po nocnym kiszeniu (normalnie nie pracował). Nie był nawet zamontowany na piecu, żeby nie komplikować, a po prostu odpowiednio wydajny w ścianie kotłowni. Jakoś się to nawet sprawdzało, jak napakowałem piec twardym drewnem około północy, to częściej niż rzadziej około siódmej był w stanie dać ciepełko. Zaczynam jednak sklaniać się ku temu, aby nie mulić kotła, dać mu pracować na optymalnych ustawieniach, a ciepło buforować, ale to już nie ten wątek. Korci mnie przy tym, to chyba ten wątek, dobudowanie przedpaleniska szamotowego, ale najpierw heso musi opatentować i opublikować szczegóły. :unsure: Tylko nie wiem dlaczego (w zasadzie z dwa powody bym znalazł, ale nie chcę wyjść na idiotę) do kotła robiącego wyłącznie za wymiennik spaliny bym chciał wpuścić... czopuchem, a odebrać do komina z popielnika. :blink: pozdrawiam
  22. Witam. Ośmielę się podzielić moimi wrażeniami z stosowania tzw. rury. Więc stosuję ją (od kilku lat) w kociołku nadmuchowym. Moc nieznana, bo to samoróbka, w każdym razie płaszcz wewnętrzny fi500*1800mm wys., niestety, bez płomienic. Ale jako że jedenasty rok mu idzie, to sześciomilimetrowa blacha płaszcza już chyba na remont zasługuje, a wówczas górna połowa od drzwiczek zasypowych zjedzie na dół, a na górę płomieniówki. Wracając do tematu, to jest to po prostu pól metra rury fi 130*5mm stojący centralnie na rusztach. Na to jeszcze 10cm takiej samej z czapką rozdzielającą powietrze na cztery strony świata. Z dwóch części, bo w całości nie wchodzi. Poza tym nie mieszka w kotle cały czas, a jedynie podczas spalania trocin, wiórów i innej drobnicy (kocioł spala głównie drewno, czasem brunatny, do kamiennego potrzebowałby szamotu w obrębie paleniska, a to strata objętości komory i sprawności) Ogólnie zapewnia czyste, bezdymne spalanie, ale przede wszystkim mniej stresujące uzupełnianie paliwa, które w takim kotle nieumiejętnie przeprowadzone skutkuję często dość efektownymi wybuchami. W domowym SWK14 raczej nie mam miejsca na jakieś ciekawsze udoskonalenia, eksperymentuje jedynie z KPW. Ostatni model ma kształt T ze zwężającymi się ramionami (nie nagrzewają się tak, jak proste), a zamiast otworów nacięcia na krawędziach. pozdrawiam
  23. Jeżeli używasz brykietów prostopadłościennych,to się pobrudź nieco i ułóż je na rusztach w ładną kostkę, a wtedy nad nimi zapanujesz. Najłatwiej to rozpalić obsypując trocinami.
  24. Co prawda po roku, ale odpowiadam. Na forum dawno nie zaglądałem, ale parę dni temu zmieniałem kocioł i to mnie skłoniło, ale do rzeczy. Siłownik elektryczny 12v zrobiłem jakieś10 lat temu. Po prostu mój ówczesny kociołek nie miał żadnego sterowania, a jakoś niebardzo w środku zimy spuszczać wodę i wspawywać mufę do miarkownika. Przekonałem więc silnik od wycieraczek (tył polonez), aby się zatrzymywał w dwóch skrajnych pozycjach, w zależności od tego, na który styk podamy napięcie. Do sterowania tym zaprzągłem trafiejny HTM12 firmy JUMO. Ma dwa termostaty, więc od razu rozwiązuje sterowanie pompy. Zasilanie akumulatorem, gdyż pobór prądu symboliczny i lepiej nie myśleć, gdyby zabrakło prądu na otwartej kapie i zatrzymanej pompce. I tak sobie działa do dzisiaj. Chociaż zmieniłem kocioł, to ono zostało, bo bardziej mi leży niż miarkownik.
  25. piotr3

    Kotły Stropuva

    no właśnie. Społeczeństwo jest głodne wiedzy na jego temat. Czy jest tak źle, że szkoda pisać?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.