Rachell Opublikowano 28 Kwietnia 2016 #1 Opublikowano 28 Kwietnia 2016 Rozpalałam w kotle tak jak zawsze (od góry), ale nie tak jak zawsze się rozpaliło, a właściwie coś tam się tliło. Nawet drzewo, którego było kilka kawałków nie spaliło się do końca. Potrzebowałam ciepłej wody do kąpieli, więc odłączyłam kocioł od prądu a w gniazdo elektryczne włączyłam bojler. Byłam przekonana, że w kotle po prostu wygaśnie, tak jak to wygasało w starym kotle bez elektroniki, gdy klapkę dolną się zamknęło, ale tak się nie stało. Pomimo iż sterownik nie był włączony a zatem dmuchawa nie pracowała a wszystkie drzwiczki od kotła były pozamykane to i tak się rozpaliło, tylko ja w tym czasie byłam na górze a kocioł na dole. Był późny, piątkowy wieczór a ja sama w domu gdy dobiegły mnie dziwne dźwięki dochodzące od grzejników. Szybko zbiegłam do kotłowni. Nie otwierając drzwiczek kotła zorientowałam się, że jest w nim ogień więc bezmyślnie włączyłam sterownik, który zaczął "wariować". Niemalże natychmiast go wyłączyłam i wpadłam w panikę. Zadzwoniłam do znajomego, który czasem przez telefon podpowiadał mi "mądre" rady. Dziś wiem już, że rady tego wieczora a właściwie nocy (01:30) były najgłupszymi z możliwych. Otóż gdy opowiedziałam co się dzieje on doradził mi abym uchyliła dolne drzwiczki (od popielnika). Wówczas szybciej się wypali to co jest w kotle i wszystko ujdzie kominem. Gdy to zrobiłam w kotle zaczęło "buzować", a w grzejnikach "tłuc". Wówczas on podpowiedział mi abym pozamykała zawory (obieg wody - do grzejników i z powrotem). Tak zrobiłam wówczas zrobiło się jeszcze głośniej - huki, trzaski i hałas nie do wytrzymania, a grzejniki były tak gorące, że ręki do nich nie mogłam przyłożyć. Z kotłowni uciekłam na górę i czekałam sama nie wiem na co - albo to koniec mojego pieca, albo ręka boska mnie z tej opresji uratuje (pomyślałam). Nagle poczułam zapach topiącego plastiku a gdy zapaliłam światło widziałam coś w postaci szarego dymu unoszącego się do sufitu. Z bijącym mocno sercem zeszłam do piwnicy, ale już na klatce schodowej nie było światła (trzecia faza). Wróciłam na górę. Świtać zaczęło a około 09:00 przyjechał Pan, który układa w piwnicy terakotę. Włączył automatyczny bezpiecznik, który jest na zewnątrz domu i wówczas zobaczyliśmy co się stało. Na wskutek zbyt wysokiej temperatury kotła stopieniu uległ sterownik. W kotle cała smoła się wypaliła (to akurat na plus). Dzisiaj dopiero zamówiłam nowy sterownik euroster 11 WB. Dzisiaj bo wcześniej szukałam "fachowca" i nie znalazłam. Hydraulik powiedział, że to sprawa elektryka a elektryk, że hydraulika więc wzięłam sprawy w swoje ręce. Jutro z nowym sterownikiem w dłoni zgłoszę się do firmy hydraulicznej. Może widząc nowe urządzenie coś mi pomogą a póki co od tygodnia marznę i efekt jest taki, że jestem na zwolnieniu z powodu zapalenia krtani i zapalenia zatok przynosowych. Dziś mogę powiedzieć, że z powodu zbyt małej wiedzy na temat ogrzewania domu "udusiłam" lub jak kto woli "ugotowałam" kocioł...
drewniak Opublikowano 28 Kwietnia 2016 #2 Opublikowano 28 Kwietnia 2016 Ten sterownik i dmuchawa przy paleniu drewnem od góry do niczego nie są potrzebne. Lepiej na stałej szczelinie uchylonej na tyle ile potrzeba, a zawory lepiej mieć stale otwarte.
drewniak Opublikowano 28 Kwietnia 2016 #3 Opublikowano 28 Kwietnia 2016 Po takiej sensacji dopuść wody do układu bo pewnie duźo wyleciało.
SebekKry Opublikowano 28 Kwietnia 2016 #4 Opublikowano 28 Kwietnia 2016 Z kotłem nic się nie stało pod warunkiem że masz układ otwarty i dobre ujście przez naczynie wyrównawcze. Też kiedyś odpaliłem taki numer. Jak zwykle rozpaliłem kocioł od góry (naładowany do pełna) i zapomniałem zamknąć drzwiczki od popielnika a jak to rano bywa wszyscy się spieszą do pracy więc po prostu jakoś tak wyszło. Tylko że u mnie nie było wtedy nikogo w domu. Domyślam się jak musiało się tam wszystko tłuc. Po powrocie z pracy w domu był dziwny zapach (farba z grzejników się przegrzała) i w piecu wypalone jak nigdy wcześniej za szybko. Po zejściu do piwnicy szybko zorientowałem co się stało. W kotle nie było kropli wody musiałem zalewać cały układ od nowa a wymiennik był wypalony do gołej blachy. Było to ze 3-4 lata temu a kocioł dalej śmiga. A ha i jeszcze musiałem wymienić miarkownik Regulusa bo się też przytopił. P.S. W takiej sytuacji jak by się powtórzyła na przyszłość trzeba zawsze rozkręcać grzejniki na maksa a nie zakręcać i wypuszczać gorącą wodę z bojlera do wanny bądź kanalizacji zawsze wtedy pojawi się jakiś dodatkowy odbiór ciepła.
Gość berthold61 Opublikowano 28 Kwietnia 2016 #5 Opublikowano 28 Kwietnia 2016 w takich momentach najlepiej otworzyć klapę załadowczą a nie popielnika , bo przez główne drzwi załadowcze idzie dużo zimnego powietrza i schładza , oczywiście woda do wanny wypuszczać na maxa
Rachell Opublikowano 28 Kwietnia 2016 Autor #6 Opublikowano 28 Kwietnia 2016 Mam nadzieję, że pompy nie są uszkodzone. Sterownik będę jutro miała nowy. Może znajdzie się "fachowiec" co mi go zainstaluje. Wodę do wanny wypuszczałam ale tylko przez krótką chwilę, a kocioł bałam się otworzyć od góry, a swoją drogą to nic by się chyba nie stało gdybym drzwiczkami dolnymi spróbowała usunąć węgiel np. na taczkę i na dwór. Kocioł jest osmolony, zwłaszcza drzwiczki górne. Człowiek uczy się na błędach. Dziś domyślam się dlaczego tak słabo się rozpalało (popiół niewybrany), a także dlaczego doszło do przegrzania (wody w instalacji nie dopuściłam). No cóż, stało się. Widzę, że nie mnie pierwszą i pewnie nie ostatnią taka przykra przygoda spotkała.
lukasior Opublikowano 28 Kwietnia 2016 #7 Opublikowano 28 Kwietnia 2016 wody w instalacji nie dopuściłamJeżeli piec jest silnie rozgrzany nie wolno dopuszczać zimnej wody do instalacji!!!Można to zrobić dopiero po wystudzeniu pieca.
spidoman Opublikowano 29 Kwietnia 2016 #8 Opublikowano 29 Kwietnia 2016 Trzeba było zasypać żar popiołem lub piachem i otworzyć zasypowe, popielnik i dmuchawe szczelnie zamknąć. Koledze proponuje przeprowadzić testy psychiatryczne.
Rachell Opublikowano 2 Maja 2016 Autor #9 Opublikowano 2 Maja 2016 Chyba zwariuję... Kocioł po ostatnim zdarzeniu stoi i czeka na hydraulika, który 2 lata temu go montował. Aktualnie nie ma jego na miejscu. Jest "na robocie" w innym mieście. Wróci niebawem. Zaplanowany miałam od dzisiaj generalny remont domu. Także wymiana dwóch grzejników dlatego doszło dzisiaj do spuszczenia wody w grzejnikach. Nie było jej aż tak dużo po ostatnim wydarzeniu, ale wracam do tematu czyli tego cholernego kotła. Od ostatniego zdarzenia rura wychodząca z kotła była mokra, w miejscu gdzie są "pakuły" niewiele kapało. Pomyślałam, że to na wskutek tej cholernej awarii gdy tymczasem po spuszczeniu wody z grzejników (rano) teraz wieczorem wchodzę do kotłowni a boczna strona pieca mokra. Z boku jest przymocowana dmuchawa i to właśnie jej obudowa mokra a na podłodze kałuża. Powycierałam, ale czuję, że rano może być źle. Co mam robić?! Czy mój kocioł jest już do wyrzucenia?! Jakie koszty mnie czekają?! Mam już nowy sterownik ale to pikuś z całą resztą wydatków!!!
gersik Opublikowano 3 Maja 2016 #10 Opublikowano 3 Maja 2016 Kocioł ma dwa lata, więc powinna być jeszcze gwarancja, "ALE" jeśli został prawidłowo zamontowany. Porób zdjęcia i pokaż jak to wygląda bo może się okazać że potrzebujesz innego hydraulika.
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.