-
Postów
4 563 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
63
Odpowiedzi opublikowane przez SONY23
-
-
A miarkownik w jakim siedzi miejscu ? Też może mierzyć i sterować jakąś martwą strefą a nie rzeczywistą sytuacją w kotle...
-
Może termometr od wody trzeba wymienić na dokładniejszy...
-
14 godzin temu, AdamK13 napisał:
Witam Forumowiczów.
Dziękuję za komentarze i porady. Mam zapytanie do SONY 23. Co,szanowny i zacny Forumowiczu, miałeś na myśli proponując mi wykonanie czerpni oraz odprowadzenie zimnego powietrza powyżej? Chętnie skorzystam z Twojej rady jak będę wiedział jak ją zastosować i z " czym ją zjeść". U mnie po tygodniu : 237 litrów, 4,1 kWh=0,017 kWh/l/tydzień.Wynik dobry-potwierdzający sensowność wyboru tego urządzenia.
Pozdrawiam Wszystkich.
Myślałem o wpięciu się w wentylację grawitacyjną, która zimą i tak wychładza mieszkanie. Straty ciepła byłyby mniejsze. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Tylko zapewne problemy z estetycznym wykonaniem... Myślę, że dla kogoś tak oblatanego nie ma sensu prościej tłumaczyć...
-
RCK ma regulację. Możesz go ustawić tak, że wcale się nie otworzy... Z Twoich opisów wynika, że nie jest dla Ciebie jakoś szczególnie potrzebny.
-
Otwórz drzwiczki wyczystki komina, wsadź w szczelinę ołówek i tak zablokuj. Popatrz czy kocioł zachowuje się inaczej. Czy nie odbija dymen na kotłownię, itp.
-
Słaby- mocny, to pojęcie względne. Przy chłodniejszych spalinach zawsze jest mniejszy niż przy cieplejszych. Jeżeli pali się u Ciebie stabilnie i komin nie parzy, to moim zdaniem szkoda kasy na RCK.
-
Tylko że przy niskiej temperaturze spalin, to taki RCK może się wcale nie otwierać bo ciąg i tak słabiutki...
-
30 minut temu, JacekFF napisał:
No to widzisz mam teraz dylemat bo u mnie kocioł wychodzi max 5 stopni ponad zadaną a temp spalin nie więcej niż 80 stopni. Teraz nie wiem czy jest potrzeba go montować.
Wygląda, że niewiele Ci pomoże.
-
Jeżeli kocioł ma tendencję do mocnego rozpalania się i podnoszenia swojej temperatury bardziej niż tego chcemy a przy okazji bardzo dużo ciepła ucieka w komin, to zastosowanie RCK zmniejsza ciąg i uspokaja pracę kotła. W kotle pali się spokojniej i dłużej. Szczególnie widać to w duże mrozy czy w czasie silnego wiatru.
-
Dokładnie tak kombinowałem. Termometr a właściwie sonda padła a multimetr przydaje się do innych rzeczy. Mierzenie temperatury spalin też się szybko znudzi. Ja już po dotyku czopucha wiem co tam jest...
-
U mnie była tam zaślepiona z jednej strony rurka z anteny radia a w środku termopara od multimetra. Fakt, że nie cały czas, bo wsadzałem tylko na pomiary. Ale miałem pomiary grubo ponad 300 stopni i nic się nie działo. Prędzej wykończy ją kondensat czy żywy płomień, gdy jest bez osłony niż temperatura ale w osłonce. Zawsze można założyć trochę dalej za czopuchem. Trendy w temperaturze nadal będą czytelne a szansa na uszkodzenie znacznie się zmniejszy...
-
Warunki spalania się zmieniają i temperatura w palniku też. Dla zaspokojenia ciekawości można po prostu wstawić jakiś żelazny pręt i po kolorze i skali kowalskiej wnioskować jaka jest temp. Mi nagrzewało się do bardzo jasno żółtego koloru i uplasycznienia takiego, że pod własnym ciężarem się zginał, więc co najmniej 1100°C, ale już 50 cm wyżej termometr pokazywał około 800 stopni i czujnik padł...
-
Zależy Wam na idealnym pomiarze i wykrywaniu trendów w temperaturze samego palnika, czy tylko żeby raz sprawdzić ile tam może tych stopni być ?
-
Tak by może było ( wyższe ciśnienie w zwężce) gdyby powietrze do komory popmpowała dmuchawa. Ale w naszych kociołkach napędzanych ciagiem kominowym w zwężce jest podciśnienie ( niższe ciśnienie) niż za nią i przed nią.
-
U Ciebie przewężenie jest na samym wlocie do palnika. A u mnie sporo dalej i tam mam doprowadzone PW . Wlot do palnika u mnie to dopiero jego "przedsionek" a nie właściwa zwężka...
-
No i stąd pewnie różnice. Mój to konstrukcja podobna do pierwszych MPM-ów. W dodatku mam ruszt sztabkowy z chyba dużo większą powierzchnią dla przepływu powietrza a to też może zmienić zachowanie się kotła. No i do węgla radykalnie zmniejszona powierzchnia rusztu.
-
Dlaczego z góry zakładasz, że wszyscy podają PW za palnikiem, w dodatku po ich tzw. rozprężeniu ? U mnie jest to jakieś 15cm za wlotem, ale wcale nie jest tam już szerzej niż w samym wlocie. I widać doskonale reakcję na podanie tego powietrza w czasie z otwartym PP, jak i zamkniętym. Szczególnie wyraźne przy paleniu węglem. Nawet bez zaglądania w wizjer słychać reakcję w palniku po otwarciu lub zamknięciu wlotu PW. U Ciebie jak najbardziej może być tak jak piszesz, ale u kogoś innego konstrukcja może być nawet minimalnie inna i jej zachowanie może być kompletnie inne niż u Ciebie. Musimy byč po prostu bardzo elastyczni i szukać rozwiązań adekwatnych do danych warunków. Twoje uwagi są naprawdę cenne, ale u kogoś innego mogą się nie sprawdzić, bo ma trochę inny palnik czy kocioł, chociaż też DS.
-
Przy rozpalaniu między szczapkami jest dużo wolnej przestrzeni i za PW robi część PP ,która jest w stanie dolecieć aż do palnika i dalej i dlatego nie widać reakcji na zmiany PW. Potem żar przed palnikiem juź nie pozwala na takie swobodne migrowanie PP dalej i dopiero PW zaczyna robić swoją robotę...
Widzisz kupiłeś lepszy termometr i masz nowy problem. TAKA STRATA KOMINOWA... Lepiej było nie wiedzieć ? A na poważnie, to trzeba zawsze z przymrużeniem oka słuchać, co ludzie piszą o swojej temp. spalin a jeszcze bardziej o tym ile idzie im opału...
-
1
-
-
Może i nie wolno, ale w razie wymiany baterii czy naprawy zakręcałem i nadal działają i nie ciekną. Zawsze można zamknąć główny zawór . Popatrzcie jakie przekroje mają otwory w głowicach ceramicznych i jak bardzo dławią przepływ a strumień wody za nimi jest i tak wystarczający. Dlatego warto przed nimi już ten przepływ lekko zmniejszyć. Nie jestem hydraulikiem i opisuję co u mnie pomogło. Nie twierdzę, że to jedyne, czy najlepsze rozwiązanie. Grunt, że pomaga...
-
" kryzowanie" - to oczywiście przenośnia. Po prostu wężyki od baterii mam podpięte przez takie zaworki, które odpowiednio przymykam...
Największe uderzenia miałem na najdłuższej linni 3/4" w budynku gospodarczym, gdzie odbiornik działał 0-1. W domu się nie dało usiedzieć, tak waliło przy każdym otwarciu. Tutaj wstawiłem zawór kulowy i też mocno zdławiłem. Fakt, że nadal coś słychać, ale to już pikuś w porównaniu z tym co było wcześniej...
-
5 minut temu, Gonzo19 napisał:
...dlatego nie masz tego typu zachowań, cała instalacja robi Ci za tłumik uderzeń.
Ja bym za licznikiem wstawił zawór antyskażeniowy, raz, ze ewentualny syf z mojej instalacji nie dostanie się do wodociagów, a dwa, to nie mam ruchów wody wstecz. Licznik zawsze naliczy w jedna stronę i nie policzy dwukrotnie tej samej wody.
Właśnie, że uderzenia na wodociągu były i " kryzowanie" zaworami to załatwiło. Przełączanie hydrofor/ wodociąg mam zrobione ręcznie zaworem grzybkowym. ZZ zamontowałem żeby zabezpieczyć hydrofor przed nabiciem wodą z wodociągu. W drugą stronę raczej nie idzie z racji wyższego ciśnienia a może właśnie jest jakieś zabezpieczenie na linii wodociągu. Muszę dopytać w gminie albo zrobić test gdy na wodociągu ciśnienia nie będzie ( awarie dosyć częste)...
-
W domu nic takiego nie ma. Licznik a po jego obu stronach zawory kulowe. Nie wiem co jest w studzience. Z pewnością zasuwa zakręcana ręcznie, ale czy jest coś więcej to nie wiem.
-
Przepraszam, że się wcinam w Waszą dysputę, ale jak ją czytam to aż trudno uwierzyć że takie cuda macie. Ja mam swój hydrofor ( ciśnienie od 1,5 do 3,5 atm.) i wodociąg (4atm. raczej stałe) i czy na jednym czy drugim to takich problemów nie ma. Fakt, że na wodociągu ciśnienie jest równiejsze ale za to uderzenia przy gwałtownych otwarciach czy zamknięciach odbiorników. Ale na to wystaczyły zaworki przy wężykach baterii i po sprawie... Może macie po prostu przekombinowane imstalcje ?
-
U mnie aż takich skoków ciśnienia nie ma, ale na takie uderzenia pomaga zdławienie przepływu zwykłym zaworkiem kulowym na linii przed np. kranem. Proste i działa. Fakt, że przy dużym spadku ciśnienia przepływ mocno spada ale przy wysokim nie ma silnych uderzeń.
Kocioł DS MPM
w Kotły zasypowe
Opublikowano
U siebie założyłem na wyjściu gorącej wody z kotła. Nie narzekam...