-
Postów
1 987 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
17
Odpowiedzi opublikowane przez heso
-
-
Nigdy nie tęskniłem za buforem i "rzeźbiąc" piec chciałem tego uniknąć. Też mam takie odczucie, że
kocioł, który ma szeroki, łatwy zakres regulacji mocy nie wymaga dodatku bufora. Takie rozwiązanie
jest korzystne, bo nie powstają straty ciepła w wyniku użytkowania bufora.
Pełnię zalet pieca będzie można docenić, kiedy przyjdzie prawdziwa zima (czego oczywiście nie życzę
Wam ani sobie prędko). W te obecne dni palimy właściwie z przerwami, rozpalanie jest o tyle wygodne
że na dnie paleniska zostaje na długie godziny żar, od którego łatwo zapala się następna porcja paliwa.
Robiłem próby z paleniem węglem, z czystej ciekawości, bo nie zamierzam ze względu na cenę.
Fakt, że palenisko jest w całości szamotowe i jest tam wysoka temperatura (dalej także - w "dopalaczu")
powoduje, że dymu z komina prawie nie ma. Zauważyłem przy okazji, że powietrza trzeba dostarczać o wiele
więcej, niż przy innych paliwach, żeby uzyskać czysty plomień. Po wydzieleniu się wszystkich lotnych
składników węgla pozostaje żar, który spala się b. wolno.
Co do zakresu mocy: da się tak ustawić dopływy powietrza ( trzy) że można osiągnąć zarówno "piekło", jak i pracę
kotła spowolnioną, taki rodzaj podtrzymania, ale z zachowaniem prawidłowego, bezdymnego spalania.
-
Możliwe, że sporo ludzi tak ma, ale nie zwraca na to uwagi.
Ja mam i podobnie jak adam, dostaję tą drogą informacje. Mianowicie wiem, kiedy
instalacja stygnie, bo wtedy też pyka. To sygnał do podłożenia do kotła...
-
Może dotknij tę rurę w czasie grzania piecyka, sprawdż, czy jest ciepła od spalin.
Nie wygląda to na system "rura w rurze" (turbo). Powietrze do spalania gazu może być brane z pomieszczenia
dlatego, jak przy piecach na paliwo stałe, trzeba zapewnić jego dopływ z zewnątrz.
Dotarło do mnie z tą rurą... to zdjęcie przedstawia widok Z GÓRY, więc wszystko jasne.
Słychać szum jakiegoś wentylatorka wewnątrz ?
-
Witaj ! To zdjęcie rury to przypadkiem nie odwrócone ? Wyglada to na rurę doprowadzajacą powietrze do spalania
podobnie jak to sie robi w kominku.
Dwutlenek to pół biedy, gorzej, jak spalanie nie zachodzi całkowicie i wydziela się nawet niewielka ilość
tlenku węgla, czyli czadu. 2 litry w 1 m3 powietrza to już dawka "death". Czy to jest jakaś konstrukcja
firmowa ? Czy czuć w pomieszczeniu ten zapach, czy tylko po zbliżeniu nosa do promienników ?
Jeżeli dotychczas nikt nie ucierpiał, to może nie jest to takie grożne ?
-
(....) Z pewnością odstąpił bym od wszelkiego dziwactwa typu podajnik ale puki co za często mieszkanie pozostaje same sobie. Co myślicie kocioł plus bufor..... czy wersja o której myśle. Zwykła retora odpada ze względu na to iż wszystko co da się kupić a nie wykombinować to w moim mniemaniu straty. ( czasami pomysł kosztuje 3 x tyle co fabryczne .... ale liczy to że powstało z niczego). Pozdrawiam.
Podajnik to na pewno wygoda, ale w moim przypadku, kiedy korzystam z b. różnego paliwa, raczej nie do przyjęcia.
Nawet myślałem o zastosowaniu, ale nie chciałbym sie skazywać na określony rodzaj paliwa. W domu zawsze ktoś
jest, a jak nie ma, to się nie pali i nie ma z tego powodu tragedii. Nawet na noc nie podkładamy, bo lepiej się
śpi w trochę chłodniejszym.
Bufor to dobra rzecz, ale musi być duży, co najmniej 1000 l. To wygoda, ale wstępnie dość sporo trzeba
zainwestować. Izolacja cieplna zbiornika wymagana solidna, bo mogą być straty ciepła.
-
Odnosząc się do budowy Twojego kotła - czy mógłbyś w paru słowach operując " językiem nietechnicznym" opisać zasadę działania Twojego kotła. Najbardziej interesuje mnie dystrybucja powietrza.(......)
Pozdrawiam
Kazik od Czarnolasu.
Tak, powietrze w zasadzie najważniejsze. Na początek chcę coś wyjasnić: to, co jest widoczne na zdjęciach
nie przedstawia CAŁEJ prawdy, pewnych rzeczy brakuje, innych nie ująłem z oczywistych względów.
Poza tym konstrukcja ciągle podlega doskonaleniu i np. dzisiaj znowu poprawiłem taki drobiazg, jak
możliwość podsypywania nowej porcji opału na żar, bez efektu wydobywania się w tym czasie dymu
z pieca. Nie ukrywam, że zrobiłem to pod wpływem Waszych zapytań m. in. o tę sprawę.
Ogólnie powietrze dopływa trzema strumieniami: najmniejszym od strony "rusztu", (którego nie ma)
sporym strumieniem od strony zasypu (bardzo przydatnym dla wciągania dymu do wylotu) i trzecim
może najważniejszym, w miejscu "palnika" gdzie mieszają się gazy palne z tlenem powietrza. Powietrze
jest dostarczane do tego miejsca dwiema równoległymi rurami śr. 5/4 cala z możliwością regulacji ilości
chociaż zauważyłem, że dokonuje się tam samoregulacja, w zależności od "cugu" - im mocniej się pali
tym bardziej zasysane jest powietrze.
Cieszy mnie Wasze zainteresowanie. Pozdrawiam.
-
Nie mam takiego obszaru i możliwości, żeby nasadzić tej wierzby dużo, tę swoją ilość traktuję
jako małe uzupełnienie albo raczej hobby.
Interesującym dodatkiem do trocin jest zużyty olej silnikowy, chociaż gdzieś czytałem, że
nie wolno go tak całkiem legalnie używać jako opału. Ale owszem- robiłem próby
i energetyczność takiej mieszanki b. wzrasta. Podoba mi sie też, że trociny nie mają
wtedy skłonności do pylenia. Nie muszę chyba dodawać, że przy moim sposobie palenia
nie widać dymu z komina ? No i trocin idzie znacznie mniej...
-
Używalem zrębków z czyszczenia poboczy dróg- robią to przeważnie zimą lub wczesną wiosną.
Miałem tego sporą ilość i paliło się doskonale, chociaż rzeczywiście przydalby się wiekszy zbiornik
(szyb) zasypowy. Staram sie latem przygotowywać zapas paliwa, bo np. grube trociny kupuję w stanie
wilgotnym i suszę w słońcu rozłozone na wielkiej plandece. Wilgotnych nie mogę przechowywać, bo
pleśnieją.
Mam posadzonych ok. 100 wierzb energetycznych i tej zimy będę miał pierwszy plon, ale oczywiście
taka ilość to za mało na całą zimę. Ale radzę sobie - gałęziowe drewno jest w zasadzie darmowe
trzeba tylko się pofatygować z piłą i samochodem. Pozdrawiam.
-
Widziałem opis Twojej metody na innym forum ("leśnik" ?). Tak, to też rodzaj spalania ze wstępnym
odgazowaniem paliwa. Wspomniałeś tam, że dołem kotła wpuszczasz niewiele powietrza, jak najbardziej
prawidłowo. Jeżeli nie masz dymienia, to OK. Zawsze warto jeszcze wiedzieć, jaką temperaturę
mają spaliny opuszczające kocioł.
A może na drodze palących się gazów jakiś "palnik" z cegieł szamotowych ? Dla zawirowania,
zwiększenia prędkości przepływu, zmieszania z powietrzem i dokładnego wypalenia ?
-
Jeszcze o tej szybkości spalania: sporo zależy od tego, ile pozostawię turbulatorów- skręconych pasków
blachy w rurkach wymiennika. Używam tego do regulacji temperatury spalin w czopuchu. Wymiennik
bez turbulatorów powoduje spalanie gwałtowne, duży ciąg, bo temperatura spalin w kominie wysoka
- same straty. Wszystkie rurki wypełnione paskami to dość zimne spaliny, (zbyt) wolne spalanie, słaby
ciąg. Po paru próbach zostawiam w wymienniku ok. 1/4 ilości rurek wolnych od turbulatorów.
-
Z popiołem dziecinnie łatwe: w zasadzie na dnie paleniska jest ciągle gruba warstwa żaru. Nie jest on zbyt
intensywnie wypalany (celowo). Powietrze doplywa kanałem od dolu i trafia na czoło tego żaru. Tylko tam, gdzie
trafia powietrze, powstaje popiół ( tak jak w normalnych piecach rusztowych od spodu rusztu.) Cała reszta
rozgrzanego węgla (drzewnego) "czeka" na powietrze. Doczeka się dopiero na czas wypalenia resztek paliwa w piecu...
To, które wcześniej sie wypalilo i pozostawilo popiół łatwo usunąć byle pogrzebaczem z kanału.
Zresztą nie trzeba robić tego często, czasem wystarczy raz na dzień. Po wygaszeniu pieca popiolu z drewna
takze prawie nie ma. Korci mnie po tych ostatnich przeróbkach zrobienie próby z mialem, raczej mieszanym
z trocinami, i wtedy popiolu pewnie więcej...Ten okres nie jest jeszcze dobrym czasem do pelnego palenia, bo
przecież nie ma jeszcze zimy.
Czas rozgrzania całego układu do 60 st. C ? Zależny od potrzeb, chęci i...zastosowanego paliwa.
Myślę, że ok. 0,5 godz. W zasadzie przyjąłem metodę rozgrzewania dość wolnego, by nie
generować niepotrzebnych strat- czyli wolne dochodzenie do nagrzania domu, bo przecież grzejemy dom
a nie kocioł. Wody mam wszędzie dużo, rura zasilania to 2 cale, potem oczywiście coraz mniej, miedż
28- 22- 18. Mniejszych nie stosowałem, bo wszystko grawitacyjne. Razem 9 dość sporych grzejników
+ woda użytkowa (boiler).
Z tym grzaniem sprawa trochę dziwna. Bo... jak osiągam te 60- 65 st. C i robi się przyjemnie ciepło, to
(robię tak czasem) można już nie podkładać, starczy ciepła na długo. Zresztą żar w piecu pozwala na
łatwe powtórne rozpalenie. Ale rzeczywiście w tzw. okresach przejściowych (wiosna, jesień) palenie
jest czymś innym, niż przy trzaskających mrozach, gdzie możemy bez oporów palić bez przerwy.
Na jak długo starcza załadunek ? Zależny od uchylenia powietrza, od paliwa, od...ubicia trocin (tak, tak-
czasem ubijam, kiedy nie zależy na szybkim spalaniu) Mogę to dokładnie sprawdzić, ale- wystarczająco długo.
2- 3 godz ? Zawsze mogę przedłużyć zasyp, ale nie było na razie takiej potrzeby.
Paliwa ? Wszystko, co się pali...Odbywa się tu rodzaj odgazowania, więc nie ma większego znaczenia
co sie wrzuci, temperatura wyzwala wydzielanie gazów palnych i potem trzeba je "tylko" dobrze spalić.
Reszta to żar węgla, z nim nie ma problemu.
Pozdrawiam. Henryk S.
-
Witaj. Nie nastawiam się tylko na palenie trocinami, chociaż to wychodzi najtaniej. Zasypywanie trocinami
bardzo rozgrzanego paleniska jest cokolwiek ryzykowne (dym). Ale nawet w czasie robienia tych zdjęć dym
nie wychodził z pieca. Na ogół radzę sobie w ten sposób, że po pierwsze, trociny można zasypać wcześniej,
na istniejącą warstwę, a jeżeli już dojdzie do sytuacji że warstwa żaru będzie widoczna, to odczekuję, bo
czas wypalania jest długi, liczony w godzinach lub na żar rzucam parę kawałków drewna i na to dopiero trociny.
Powietrze w momencie zasypywania jest intensywnie doprowadzane od strony zasypu, więc ewentualny
dym (lub ogień) jest zasysany do dołu, do wylotu. Dodam, że dołem powietrze wchodzi otworem śr. 12 mm...
To nie szkło, tylko płytka z miki, mam spory zapas z rozebranych dużych kondensatorów.
Płytki rozmiaru ok. 12 x 6 cm wytrzymują spokojnie wysoką temperaturę. Na potrzeby zdjęcia
założyłem nową, po pewnym czasie nie jest już taka przeźroczysta, ale mi to nie przeszkadza,
bo to tylko dla eksperymentu, nauki regulacji doprowadzania powietrza. To daje sporo informacji
szczególnie z jednoczesną obserwacją tego, co wychodzi z komina ( najczęściej nie widać niczego...). Pzdr.
PS. Do Admina marcina: dzięki za poprawienie wklejenia zdjęć.
-
tomek krakerss, dzieki za miłe słowa, już tracilem nadzieję na dialog...
Ujawnić...więcej ? Trochę dziwna sytuacja. Niewielu pewnie chciałoby zmajstrować sobie własnoręcznie
a pamiętać też trzeba, że rzecz nie ma żadnych atestów np. bezpieczeństwa czy szkodliwości dla środowiska.
To raczej temat do porozmawiania o dobrym spalaniu. Po publikacji szczegółów być może któregoś dnia
spotkałbym podobne rozwiązania w hurtowniach handlujących kotłami...beze mnie.
Co do kociołka - teraz dopiero uświadomiłem sobie podstawową różnicę w stosunku do
tych "handlowych" : nie skupiłem się tylko na tym, co "na ruszcie". Bardziej interesowało mnie
co dzieje się z płomieniami po opuszczeniu paleniska. Na zdjęciach nie można pokazać wszystkiego
ale żeby uzyskać prawie nieświecący płomień, którego barwa świadczy o (prawie) całkowitym
dopaleniu węgla, tego gazowego (CO) i stałego (drobne cząstki sadzy) trzeba przy braku wentylatora
"przecisnąć" gazy i zawirować w szamotowej osłonie, która zapewnia wysoką temperaturę procesu.
To daje konkretne efekty, które odczuwam, zużywając coraz mniej opału w miarę poprawiania
konstrukcji. Fajna zabawa- z jednej przeróbki wynika następna- można tak pewnie bez końca.
Pozdr.
-
Zgodnie z obietnicą zamieszam te zdjęcia. Może niewiele widać, ale zawsze coś...
1. To widok z góry pionowej komory zasypowej.
2. Zasypujemy trocinami...
3. Do całkowitego zasypania...
4. Jako że to piec dolnego spalania, więc palenisko na dole pełne żaru.
A- znowu nie mam rusztu...raczej zbędny.
5. Płytka z miki nad wylotem z paleniska- pozwala na obserwację płomienia.
6. To ten jasny prostokąt w dole ( z odbiciem światła na ściance kotła), przez uchyloną pokrywę
wymiennika widać płomienie.
7. Zapopielony wymiennik, z którego jestem średnio zadowolony, warto zrobić inny.
Tyle na razie, pozdrawiam. HS.
PS. Coś namieszałem z tymi zdjęciami. Jak właściwie wkleja się zdjęcia ?
-
Muszę przyznać, że Twój ..Pie....cyk jest bardzo tajemniczy i na pewno rewelacyjny, ale czy spalisz w nim niedosuszoną sosnę?
A może zamieścić na forum jego konstrukcję? - przynajmniej dla stałych forumowiczów.
Pozdrawiam i życzę udanego sezonu......grzewczego.
Kazik Z
Spalę. W tamtym sezonie zmuszony byłem palić zrębkami, a własciwie grubymi trocinami sosnowymi, niestety
wilgotnymi i wtedy doceniłem swój system spalania na warstwie żaru- odbywa się tam coś w rodzaju
odgazowania opału ze wstępnym suszeniem.
Teraz muszę wyjechać na parę godzin, ale po powrocie postaram sie wrzucić parę zdjęć swojego pieca, może
w nowym temacie. Nastawcie się na drastyczne zdjęcia prototypu. Pozdrawiam.
-
Normalne. Pomaga dodanie w miejscu tarcia o uchwyt odrobiny np. smaru grafitowego. To pomaga też
przy pykających grzejnikach, ktore przesuwają się na uchwytach. Sprawdż, czy to właśnie nie stukają
grzejniki- dżwięk rozchodzi się po rurach.
-
Cóż- w opisie zawsze wszystko wygląda nieżle...
Czy ktoś ma taki kocioł ?
Niepokoi mnie ewidentny błąd na stronie: "# emisją netto dwutlenku węgla równą 0 (ZERO!),"
Domyślam się, że chodzi o tlenek węgla, ale jak widzę podobne błędy, tracę zaufanie do reszty.
Trochę ironicznie: "a gdzież tym kotłom do mojego piecyka..." pozdrawiam.
-
Szyber w piecu uważam za totalną pomylkę, nie wiem, kto wymyslił takie ustrojstwo, od ktorego niejeden
już przeniosł się na tamten świat z powodu zaczadzenia. Ciąg w piecu reguluje sie z powodzeniem klapką
w drzwiczkach, po co jeszcze ten nieszczęsny szyber ? Jak nie da się powietrza przez przepustnicę
to w komin nic nie poleci...
Widzę, że dręczy Cię ta turbina w kominie. Z Twojego opisu wynika, że to prawie perpetuum mobile.
(cyt. "Ciąg kominowy byłby bez zmian przecież") . Ręczę Ci, że niewiele się z tego wyciśnie, cała rzecz
nie warta takiej inwestycji, która nigdy się nie zwróci. Ale próbuj, może akurat...powodzenia.
-
Witaj !
Tu są dwie różne sprawy: temperatura w kotle zależy od aktualnie potrzebnej temperatury na grzejnikach
bo przecież po to grzejemy wodę w kotle, by ogrzać pomieszczenia, a nie sam kocioł, tak więc wyobrażam
sobie, że temperatura na kotle także musi się, przynajmniej w pewnych granicach, zmieniać.
Co do samej jakości spalania: niewiele tu pomoże kombinowanie z podwyższaniem temperatury w kotle.
Nie chcę Cię martwić, ale to nie wina opalu. Powiem tak: te kociołki wydają się po prostu niedopracowane.
Z tego, co ludzie piszą wynika, że prawdopodobnie tylko czasami udaje się uzyskać w kotłach z podajnikiem
jako takie spalanie. Nie mam takiego kotła i nie mogę się za bardzo wymądrzać, ale znając jako wieloletni
praktyk zasady dobrego spalania opału stałego wiem, że taki opal można spalić skutecznie tylko w warunkach
dobrze otulonego paleniska, najlepiej szamotowego, z precyzyjnie dobraną ilością powietrza, skutecznie
wymieszanego z palnymi gazami z paliwa stałego i na dodatek spalenie tej mieszanki w izolowanej cieplnie
komorze- palniku. A takich warunków w kotle retortowym nie ma, stąd problemy.
Ale zaczekajmy może na praktyczne porady użytkowników w sprawie nastaw sterownika. Pozdrawiam.
-
Dzieki za sugestię, ale chyba nie skorzystam. Zamieniać energię spalin na prąd wytwarzany ciągiem ?
Nie stosuję żadnych urządzeń elektrycznych przy kotle, więc po co mi ta odrobina prądu wytworzona
wirnikiem ? Poza tym nic nie ma za darmo- taki wirnik niestety musialby osłabić ciąg i cała moja idea
bylaby bezsensowna. Ciąg jest konieczny do palenia.
Podstawą mojego pomysłu jest dobre, prawie doskonałe spalanie. Jak się dysponuje "czystymi" spalinami
możliwości wyciśnięcia z nich energii (ciepła) są większe, niż z tych zadymionych i z mnóstwem nie
spalonego do końca tlenku węgla. Co do samego pomysłu, to mogę cokolwiek ujawnić: ciepło
niekoniecznie trzeba odzyskiwać w kotle...można np. 10 albo 20 metrów dalej...
-
Interesujące, tak jak dla mnie, są wymienniki oparte na odporne na działanie kwasów tworzywach sztucznych.
Jest problem: istniejące przepisy kategorycznie wykluczają możliwośc stosowania tworzyw szt. w przeplywie
spalin. Ewentualnych oponentów uspokajam- plastikowe wymienniki w szeregu ZA wymiennikiem metalowym
(kwasoodpornym), gdzie temperatura spalin jest już stosunkowo niska, np. 150 st. C- taką zresztą otrzymuję
w swoim kotle przy wymienniku ze zwykłej stali i 60 rurkach 1 calowych.
Na pewno warto po drodze zadbać o wytrącenie popiołów, żeby nie zanieczyszczać wymiennika(ów).
Niezłe są rozwiązania z zawirowanym przepływem spalin nad powierzchnią wody, w której tonie popiół.
Celowo nie piszę o sadzy czy smole, bo w moim paleniu tego nie ma, a przynajmniej w b. niewielkim
stopniu.
Nie wiem, nie potrafię policzyć, ile dodatkowego ciepła można wyłapać w metodzie kondensacyjnej, ale
wiem jedno- temperatura spalin, którą monitoruję termometrem w czopuchu, oscyluje w granicach
100- 250 st. C w zależności od uchylenia dopływu powietrza i zapotrzebowania na konkretną
temperaturę grzejników. Żal tych 250 stopni wypuszczonych w komin gdzieś w środku zimy.
Mam sposób, nie mam pieniędzy na patent, przepisy są przeciw. ( nie tylko w sprawie plastik. wym. ) Tyle. Pozdr.
-
Zasada działania kotłów na opał stały wymusza konieczność posiadania odpowiedniego komina. Jeśli byłoby inaczej to na pewno ktoś zaraz wymyśliłby kocioł na opał staly kondensacyjny. Praw fizyki jeszcze nikt nie przeskoczył.
Pozdrawiam
Piotr
Nie przeskakując, a wręcz odwrotnie: wykorzystując prawa fizyki, wymyśliłem i nawet robiłem pomyślne próby
z kondensacyjnym kotłem na paliwo stałe. To JEST możliwe. Układ z powodzeniem obywa się bez wentylatorów
wyciągowych czy nadmuchowych, zachowując ciąg, tak więc brak prądu nie jest problemem.
-
Cyt. : "Na przykład zakładając, że mamy dobrze wyregulowany kocioł to dla kotła węglowego sprawność wynosi ok. 80%"
Przyznam szczerze, że nie wiem do dzisiaj, jak wylicza sie tę sprawność i co ona oznacza. Tzn. co ? Odzyskanej 80 %
energii zawartej w paliwie ? I tylko 20 % na straty ? Czy może te 80 %, ale tylko przy założeniu, że spaliny
i tak muszą mieć te 250 st. C i ta strata nie wlicza się do oznaczenia sprawnosci kotła ?
A, wyczytałem w fachowej książce, że każdy milimetr osadu smoły, sadzy czy popiołu na ściankach kotła
to obniżenie sprawności o 40 %, więc jak można na co dzień mówić, że kocioł ma nawet 85 % sprawności ?
Może tylko fabrycznie nowy, w pierwszym dniu palenia...
Tak, masz rację, istotna jest energia. O ile pamiętam, zawarta w spalinach głównie w postaci pary wodnej.
-
Jaka jest średnia temperatura spalin z pieca gazowego?
A co powiecie na ogrzewanie podłogowe?
Nie wiem, dlaczego wszyscy chcą odbierać temperaturę spalinom wkładając coś w komin ?
Od odbioru ciepła jest kocioł. Odbiera za mało i spaliny są za gorące ? Tzn. że źle palimy
albo (przy paliwach stałych) jego ścianki są zasmołowane. Może też mieć od samego początku
złą konstrukcję. Można kombinować, ale ciągle warto pamiętać o zachowaniu temp. spalin
i zaniku ciągu przy ich zbyt niskiej temperaturze. Wszystko musi być w tym układzie zgrane:
wysokość i przekrój komina, tempo palenia, jakość spalin (własnie ich temperatura, bo od
tego zależy niezbedny ciąg).
Rurka owinęta wokół komina ? Jakiej to rewelacyjnej wydajności czegoś takiego możemy się
spodziewać ?
Temperatura powietrza z nadmuchu a sprawność paleniska
w Instalacje CO i CWU
Opublikowano
Czasami powietrze pobiera się z rur, które zakopane w ziemi powodują wstępne jego ogrzanie, co jest
szczególnie cenne w czasie mrozu.
Pewnie, że można, ale nic za darmo- garaż będzie chłodniejszy...
Co do sprawności: wydaje mi się, że te parę st. C więcej aż tak znacząca nie wpływa na sprawność.
Ale już w samym piecu warto pomyśleć o takim poprowadzeniu powietrza, żeby do paleniska
trafiało naprawdę dobrze ogrzane, nawet o kilkaset st. C więcej. To znacznie poprawia sam
proces, który nie jest niczym innym, jak reakcją chemiczną, która szybciej zachodzi w wyższej
temperaturze...o czym wszyscy uczyli się w szkole...Pozdr.