Skocz do zawartości

Ozi80

Stały forumowicz
  • Postów

    1 605
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Odpowiedzi opublikowane przez Ozi80

  1. Żadne minimum. Program CO musi być wyłączony. Nawet jeśli w domu mamy 27 stopni, a zadane 18, to program CO nie czasowy, nie stały, tylko wyłączony.

    Dlaczego? Już to pisałem wcześniej. Grzejemy wodę w bojlerze. Ta osiąga w końcu zadaną temperaturę. Przy automatycznym trybie pracy kotła, następuje wygaszanie. I teraz jeśli mamy program CO czasowy lub stały, to pompka CWU się wyłącza, bo sterownik czeka jakby w gotowości do grzania domu. Tymczasem jeśli mamy program CO wyłączony, to mimo, że palnik już nie pracuje, to pompa CWU pracuje tak długo aż temperatura kotła spadnie, a temperatura bojlera wzrośnie na tyle, że różnica między nimi będzie równa zmiennej "Delta MIN temp." (cyt. "Minimalna różnica temperatur między źródłem, a c.w.u. przy której mogą pracować pompy" - ustawiony domyślnie na 5 stopni). Nie muszę chyba pisać, że to dobre rozwiązanie. Po co kocioł ma się sam wychładzać, skoro może oddać ciepło do bojlera? Z resztą ta pompa CWU chyba nawet jak się zatrzyma, to może później sama ruszyć mimo wygaszonego kotła. Wystarczy, że wypuścimy z bojlera ciepłą wodę, a w kotle ta ciepła woda będzie. Przy programie CO czasowym lub stałym na coś takiego nie mamy szans.

  2. Najlepiej to samemu przetestować u siebie. Każda instalacja inna, w każdym domu inne zapotrzebowanie.
    Przykład mój. W domu 7 osób.
    Rok temu grzejąc sam bojler CWU kotłem, zżerało mi peletu około 8 kg, czyli około 240 kg miesięcznie. Licząc pelet za powiedzmy 860 zł za tonę wychodzi co najmniej 206 zł. Grzejąc ten sam bojler CWU prądem, wychodziło mi to miesięcznie maksymalnie o 300 kWh więcej, niż przy wyłączonej grzałce. Licząc 1 kWh za 60 groszy, było to maksymalnie 180 zł. Rachunek prosty, że prądem wychodziło taniej. Przy tym bez roboty. Minus taki, że we wrześniu jak chciałem odpalić kocioł, to mi wybijało prąd, bo grzałka palnika była zawilgocona. Dlatego nawet jeśli komuś wyjdzie taniej prądem, to mimo to zalecam odpalenie kotła co jakiś czas.
    Ale w tym roku mam inny bojler. Tamten stary 150 litrów mi się rozciekł i kupiłem sobie 300 litrów. Na ogrzanie go prądu bierze mi więcej, bo średnio 11 kWh dziennie, czyli około 330 kWh miesięcznie. To już jest okrągłe 200 zł miesięcznie więcej za sam prąd z powodu uruchomionej grzałki. Tymczasem o dziwo peletu bierze mi mniej niż rok temu, bo jakieś 6 kg na dzień, czyli 180 kg na miesiąc. Tak więc miesięczny koszt to około 155 zł miesięcznie, czyli taniej niż prądem.
    Tak że nie ma jedynej prawidłowej odpowiedzi. Trzeba samemu przetestować. Jedni się dziwą jakim cudem prądem może wychodzić taniej, bo wtedy przecież w zimie grzejniki też by można było grzać prądem. Odpowiedź jest chyba taka, że grzejąc bojler CWU prądem, zaczyna się to dziać od razu w momencie podłączenia go do prądu. Tymczasem grzejąc go kotłem, to najpierw trzeba odczekać, aż kocioł sam siebie nagrzeje (u mnie to trwa nawet do 40 minut, aż kocioł dojdzie do temperatury startu pomp), a dopiero wtedy zaczyna grzać bojler. Tymczasem w zimie kociol zawsze ma wysoką temperaturę i rzadko kiedy ogrzewa sam siebie.
    Ja, podobnie jak Grzechotnik, żeby nagrzać wodę w bojlerze, mam odpalanie kotła raz dziennie. Też o 17:00. Przy czym nie muszę mieć komfortowego do 23:00. Do 55 stopni nagrzewa się w niecałe dwie godziny i przed godziną 19:00 i następuje wygaszanie palnika. Woda ciepła jest jeszcze na drugi dzień rano. Zimna robi się po południu. Brat ma nowiutką Teklę i robi tak samo. Przy czym on ma mniejszy kocioł i mniejszy bojler i jemu bierze peletu jeszcze mniej, bo 4-5 kg.
    Swoją drogą ciekawostka, bo przez to że brat ma sterownik Igneo Touch, to na igneo.pl jego odczyty zużycia paliwa są zaokrąglone do 1 kg. Ja mam stary Igneo Slim i mam odczyty z dokładnością do 0,1 kg... Ktoś pytał w Tekli albo w Estymie dlaczego tak jest i czy mają w planie to poprawić?

  3.  

    rotkeh myślę, że to zależy od tego jak trafisz. Brat teraz kupował Teklę i jest bardzo zadowolony z wizyty serwisanta podczas pierwszego uruchomienia. Ponoć dwie godziny u niego był i mu wszystko tłumaczył od A do Z. A instalator, który wprawdzie nie jest z Tekli, tylko lokalnym dystrybutorem tych kotłów, to z kolei drobiazgowo zwracał mu uwagę na konkretne elementy instalacji. Inna rzecz, że brat już na dzień dobry podczas ofertowania pokazał, że ma twardy charakter ;)

     

    1 godzinę temu, rotkeh napisał:

    Przy takim trybie użytkowania brakuje mi tu konfiguracji czasowej na zgodę pracy palnika.( muszę pamiętać aby wyłączać ręcznie na vide room ).

    Ale masz program czasowy CWU. Przy trybie pracy kotła automatycznym na jedno wychodzi.

  4. Oooo! Widzę, że dla sterownika Igneo Slim próbują jednak uruchomić temperaturę zewnętrzną na igneo.pl! Wprawdzie o 50 stopni za dużo ale przynajmniej próbują ;) A na wykresach i na Vide Roomie też ona jest?

    Co do temperatury powrotu, to ja nie mam modułu rozszerzeniowego i czujnik mi działa. To znaczy pokazuje odczyt na wyświetlaczu na kotle, bo niestety na igneo.pl nie.

  5. Mimo jego niedoskonałości, ja bym zamówił nowy na twoim miejscu. Brat teraz kupował Teklę i też mu radziłem brać nowy Igneo Touch. Tego starego Igneo Slim pewnie już nie będą poprawiać/aktualizować, a przed nowym pewnie świetlana przyszłość :) Już teraz ma wiele nowych funkcji, jakich nie ma w starym. Wg mnie przy tak dużym wydatku na nowy kocioł, nie ma się co szczypać o wydanie parę kolejnych stówek na lepszy sterownik.

  6. Jeszcze jedno przydatne przy okresie letnim, gdy nie ogrzewamy CO. Post #52:

    https://forum.info-ogrzewanie.pl/topic/23402-sterownik-estyma-igneo-slim-opinie-problemy-lista-życzeń-i-co-jest-dobre/?p=309574

     

    W skrócie: jak nie ogrzewamy CO, to ustawiamy program CO na wyłączony, żeby nie wymuszać gotowości kotła do oddania ciepła na CO. Niech kocioł to co ma, oddaje na CWU, nawet jeśli nie jest pora grzania bojlera.

    • Zgadzam się 1
  7. Ja w innym temacie. Nie z pytaniem, a z podzieleniem się swoją obserwacją. Może komuś to pomoże.

     

    Mamy okres grzania tylko CWU. Przynajmniej u mnie już od dłuższego czasu nie trzeba grzać CO.

    Wiadomo, że wtedy należy przełączyć kocioł w tryb automatyczny, żeby nie wymuszał podtrzymania temperatury kotła, skoro ciepło z niego potrzebne jest de facto raz dziennie, żeby dogrzać wodę w bojlerze (przynajmniej u mnie tak jest).

     

    Problemem tutaj jest to, że przy trybie auto, palnik z reguły pracuje przy niskich temperaturach, co powoduje powstawanie "smoły" na ściankach kotła.

    Tryb auto w sterowniku Igneo Slim bowiem działa tak, że temperatura zadana kotła jest pochodną temperatury zadanej na CO lub zadanej na CWU, ale nie mniej niż 50 stopni. Co zrobić, aby kocioł rozgrzewał się do większej temperatury? Odpowiedź wydaje się logiczna: ponieść zadaną na CWU. Do tego miejsca wszystko jest raczej jasne. Ja napotkałem jednak przy tym na pewien problem. Dałem sobie zadaną CWU na 60 stopni. Zadana na kotle wyliczyła się więc na 65 stopni (poniżej napiszę dlaczego). Mam tryb pracy palnika skokowy, który polega na tym, że pracuje na 100% mocy, jeśli temperatura kotła jest mniejsza o co najmniej o 4 stopni, niż temperatura zadana kotła. Jeśli zbliży się do zadanej kotła na 4 stopnie, to "zwalnia" do 30%.

     

    Jaki był efekt? Piec od zimnego (wychładza się nawet do poniżej 20 stopni) grzeje się do 45 stopni. Wtedy włącza się pompa CWU, bo na tyle mam ustawiony start pomp. Warunkiem jest jednak to, że woda w bojlerze ma mniej niż 40 stopni - patrz parametr "Delta MIN temp." (cyt. "Minimalna różnica temperatur między źródłem, a c.w.u. przy której mogą pracować pompy" - ustawiony domyślnie na 5 stopni). No i tak sobie grzeje: palnik pracuje na 100% mocy, temperatura kotła rośnie, a przy okazji rośnie temperatura CWU - cały czas pierwsze więcej od drugiego o co najmniej 5 stopni, ale w praktyce o więcej niż 5 stopni. Kocioł w końcu doszedł do 61 stopni, więc zmniejszył moc do 30%. CWU jeszcze nie było ogrzane do 60 stopni, więc palnik dalej pracuje i oddaje ciepło do bojlera. Dzieje się to jednak już wyraźnie wolniej. Jak więc nie dopuścić do tego, żeby palnik nie schodził z mocą? Przydatny tutaj jest parametr "Delta źródła" (cyt. "Podwyższenie temperatury źródła względem temperatury zadanej c.w.u. podczas grzania"). Domyślnie ustawiony jest on na 5 stopni, przez co przy zadanej na CWU 60 stopni, zadana na kotle wynosi 65 stopni (to jest to, co wyżej napisałem, że wytłumaczę niżej ;)). Podwyższamy ten parametr np. do 10 stopni. Zadana na kotle zmienia się na 70 stopni, a palnik z mocą schodzi dopiero przy 66 stopniach. Wtedy jednak u mnie jeszcze rzadko kiedy CWU zdążyło się nagrzać do 60 stopni, więc palnik znowu schodził z mocą i ślimaczył się z grzaniem CWU. Ja w końcu ustawiłem deltę źródła na 15 stopni, a zadaną CWU na 55 stopni. W efekcie zadana na kotle jest 70 stopni i jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby bojler nie zdołał się nagrzać do 55 stopni, zanim kocioł dojdzie do 66 stopni, dzięki czemu nie schodzi z mocą do 30%. W praktyce u mnie dochodzi kocioł do 62-63 stopni i wygasza się, bo CWU osiąga wtedy 55 stopni. W efekcie:

    1. Kocioł nie pracuje na niskich temperaturach,

    2. Palnik nie schodzi z mocą, dzięki czemu nie zwalnia prędkość grzania CWU.

     

    Pewnie u każdego będzie to inaczej w praktyce, ale zachęcam do "zabawy" parametrem "Delta źródła". Przy okazji nie należy mylić obu delt. "Delta źródła" to zupełnie co innego, niż "Delta MIN temp.".

    Pozdrawiam :)

  8. Właśnie pkojowej pokazywało 63. Teraz wiem dlaczego. Nie przestawiłem jednego przełącznika zgodnie z instrukcją.. Ale teraz jest ok. Skalibrowałem temperaturę potencjometrem i pokazuje tak jak powinno. Ustawiłem tryb czasowy z nastawami temperatur i zobaczymy czy jak zadziała.

     

    Wszyscy odpowiadają, to może też jakaś informacja zwrotna dla potomnych, a nie tylko kolejne pytania? :)

  9. Ja moją starą dziurę po czopuchu ze starego kotła węglowego zamurowałem i nową wykułem wyżej. Tak, jak pisałem, dodatkowym problemem był wkład kominowy, który trzeba było cały dźwignąć. Przyjechali ze sprzętem, weszli na dach i dźwigali tak, aż się otwór pokazał tam, gdzie nowa dziura. Aha i "przelotka" musiała być wstawiona. Bo w węglowym był czopuch kwadratowy, a w peleciaku jest okrągły.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.