Zdecydowałem się wymienić kopciuszka na peleciaka.
Zastanawiam się czy iść w kierunku palnika zewnętrznego KIPI czy wewnętrznego- narzutkowego.
Mieszkanie małe- niespełna 53m2 w budynku wielorodzinnym .
Mieszkanie na piętrze, kotłownia w piwnicy (instalacja rurowa pozostaje stara 16letnia).
W mieszkaniu 4 grzejniki , budynek ocieplony, okna plastiki (choć już nie młode), wysokość pomieszczeń ok 2,50m na sufitach dodatkowa warstwa wełny mineralnej, dodatkowo zasobnik Cwu około 120ltr.
Zastanawiam się nad zabudową bufora, ale jeszcze ostatecznej decyzji nie podjąłem.
Rokrocznie spalałem poniżej 1,5t węgla, bliżej 1,2tony..
Problemem jest znalezienie na rynku kotła peletowego dla tak małego mieszkania.
Palniki kipi modulują od ok 3,5kW wzwyż, narzutkowe również od około 3kW.
Szacuję, że dla mnie wystarczyłoby 4...6kW ale tak małych kotłów nie ma.
U producenta kotłów (z tego źródła pochodzi węglówka pracująca 16lat) mogę nabyć kocioł 10kW z Kipi w kwotach ok 12tys zł.
Zastanawiam się, czy dla mnie nie lepszym rozwiązaniem byłby kociołek z wewnętrznym palnikiem narzutkowym, którego cena byłaby podobna.
Rozważam Onyksa, Lidię compact - chyba jeszcze jakiś podobny innego producenta chodzi mi po głowie.
Wykluczyłem ferroli, za dużo się naczytałem o problemach.
Palniki zewnętrzne są chyba głosniejsze od narzutkowych, dodatkowo bardziej skomplikowane mechanicznie (choc dla mnie to mnie jest problemem to wolałbym uproszczone konstrukcje).
Dodatkowo kocioł będzie pracował w układzie otwartym, a wiele kociolków ma zabezpieczenie ciśnieniowe (u mnie ok 0,7bar więc na styk..) .
Mógłbym prosić o podpowiedzi jak widzielibyscie zabudowę tych dwu różnych rodzajów kotłów?
Jakie za/przeciw w stosunku do palnika zewnętrznego?