Skocz do zawartości

andrz6

Forumowicz
  • Postów

    49
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez andrz6

  1. Abstrahując od komina, dziś pierwsze w życiu rozpalenie od góry drewna w camino. 10 godzin stałopalności na suchej sośnie - kopiaste wiadro. Z początku zapalił mi się niemal cały wsad bo skapnęło trochę podpałki na dół ale generalnie bez jakiejkolwiek ingerencji przez 10 godzin na 40 st.
  2. To jest też trudne do oceny czy działa takie dorazne sprawdzenie. To zależy też od wiatru, ciśnienia atmosferycznego itd. Byłby to w sumie dodatkowy 1 metr komina, bo taką nasadę bym kupił. W tej chwili mam od czopucha 250 cm komina. Jak piec i czopuch czysty to ciągnie bardzo dobrze i nie cofa ale jak jest nieco zabrudzony to zaczynają się problemy. Słaby ciąg wpływa też na szybkość zapychania się kanału i czopucha. Myślę, że dodatkowy metr komina poprawi nieco sytuację. Wentylatora wyciągowego się trochę boję bo w braku zasilania może tamować wydostawanie się spalin. A sam wyciąg może przyczynić się do zapłonu sadzy w kominie. Chyba, że się mylę.
  3. Nie oczekuję konkretnych porad a wymiany doświadczeń, za co jestem bardzo wdzięczny :) Komin stawiałem sam, z bloczków + wkład z kwasówki + wełna. Kotłownia to przybudówka dość niska i sam komin wystaje już ponad dach 120 cm, więc za bardzo domurować się bez dodatkowych odciągów nie da. Stosować ruchomych elementów typu strażak nie chcę, bo to hałasuje, zwłaszcza jak mocniej zawieje czy pada deszcz. Ocieplone przedłużenie kominowe wydaje się chyba jedynym rozwiązaniem i oczywiście od początku jest mowa o OCIEPLONYM przedłużeniu. Kondensat w kominie i piecu to temat mi znany aż za dobrze...
  4. Takie zakończenia widziałem na kominach do kominków, ja także grzeję tylko drewnem. Ta nasada nie przykrywa rury.
  5. Wiem, znam te nasady obrotowe jednak chcę ich uniknąć bo hałasują, kiedyś miałem na wentylacji i spać się nie dało.
  6. Jeszcze się zastanawiam nad nasadą kominową w celu poprawy ciągu, bo komin mam dość niski. Czy nasada stożkowa coś daje? W tej chwili komin kończy się po prostu rurą - wkładem 200 mm.
  7. Zobaczymy jak długo to pochodzi. Wynika z tego, że gość w Nowej Soli pozyskuje stare kotły, piaskuje, sprawdza ciśnieniowo i sprzedaje za połowę ceny nowego. Ja się na taki właśnie wariant zdecydowałem. Trudno ocenić stopień zużycia używanych elementów, niemniej na dzisiaj to jest to szczelne. Mam też jednak wrażenie, że człony starego kotła były bardziej mięsiste. Nie wiem, może to tylko wrażenie lub stary kocioł był po prostu brudny ale porównuję dzwięk gdy się dotknie np pogrzebaczem czy klockiem drewna jest jakby inny, jakby ten nowy był cieńszy. Odgłos jest troszkę inny. Czy piaskowanie może zebrać tyle materiału lub czy jest to efekt zużycia, wypalenia?
  8. Drzwiczki razem z zawiasem. Też myślę o podkładkach pod zawias, bo ewidentnie blokuje coś bliżej zawiasu. Na członie przednim nie ma daty produkcji więc nie wiem z jakiego okresu pochodzi, jest napis K-75-1-12. Wyczystka dokręcona na maks.
  9. Nie mam jak zrobić zdjęcia. Drzwiczki górne i dolne nie dało się domknąć oraz motyl - pokrywa wyczystki z prawej strony po dokręceniu odstaje od członu. Nie przylega tak szczelnie jak w starym kotle.
  10. Właśnie skończyłem robotę z wymianą pieca, już grzeje. Ale co ja się dziś z tym naszarpałem, to moje :) Musiałem jeszcze wymienić zbiornik wyrównawczy bo też przegnił...nieszczęścia chodzą parami. Starych drzwiczek do nowego pieca ni cholery nie mogłem dopasować. Jakiś inny człon? Otwory na śruby pasują ale domknąć tych drzwiczek się już nie da. Motylek też tak średnio pasuje, jakby odstawał z jeden strony. Nie wiem, czy to motylek krzywy w banan, czy człon przedni. Pewnie stary sznur się tak ułożył. Sądziłem, że odlewy żeliwne są identyczne i wszystko będzie pasowało co do milimetra a tu niespodzianka. Cóż, trzeba będzie powymieniać wszystkie sznury.
  11. Właśnie odebrałem nowy kocioł i biorę się za montaż. Naprawę starego kotła zostawiam na wiosnę jak będzie pogoda, może się skuszę na samodzielną naprawę chociaż trochę się boję by go nie uszkodzić. Człon piaskowany 280 zł + tuleje + wysyłka czyli ponad 300 zł. a jest ryzyko uszkodzenia. Co do przewymiarowania, mogłem usunąć uszkodzony człon środkowy i piec miałbym sprawny praktycznie bez kosztów jednak chodzi głównie o to, by mieściły się konkretne polana a nie patyczki. Dlatego piec potrzebuję nieco większy.
  12. Witajcie. Śledzę ten wątek od jakiegoś czasu i jestem pełen podziwu dla Waszej wiedzy na temat tych kotłów. Sam jestem wiernym posiadaczem kotła 3/6 rocznik 1986 r. Jego historia w skrócie: otrzymałem go od siostry jako 16 letni kocioł, zamontowałem u siebie, gdzie ogrzewam domek o pow. ok 60 mkw, domek modułowy, niby ocieplony ale... W 2006 r wymiana członu tylnego, przedwczoraj pękł człon środkowy - dziura na górnej części wymiennika w komorze paleniskowej. Obecnie jest duży problem ze znalezieniem fachowca, który podjąłby się wymiany tego członu, zatem zapadła decyzja, by kupić kocioł używany, po piaskowaniu i próbie szczelności w Nowej Soli. Jest środek zimy a na farelkach długo jechać się nie da. Stary zostanie w pózniejszym czasie naprawiony i będzie stał jako zapas. U mnie ten kocioł nie ma łatwego życia, bo raz, że jest za duży to dwa, że palę wyłącznie drewnem i to nie zawsze suchym. Niestety, takie są warunki. Domek ma niedużą bezwładność cieplną i nie mogę sobie pozwolić na grzanie wyłącznie suchym drewnem bo nagrzewa się szybko i mocno. Muszę palić powoli i stale, na temp. ok 40 st na kotle. Niemniej nawet przy tak niekorzystnych warunkach, wytrzymał u mnie bezawaryjnie 14 lat, bez jakichś specjalnych zabiegów pielęgnacyjnych. Dwa razy na dobę staram się robić porządne przepalenie, czyli gdy powiedzmy wsad do kotła się kończy to dokładam suchej drobnicy i hajc tak do 60 st. aż ta sadza i smoła skwierczy i się wypala. Nie wiem, czy jest to bezpieczne dla kotła i nie ogranicza jego trwałości, niemniej komin - wkład nierdzewny - czysty i nigdy nie widział szczotki. Po prostu strupy sadzy i popiół z niej spadają do wyczystki komina. Czytałem tu wiele o spalaniu od góry, muszę wypróbować, jednak u mnie jest ten problem że trzeba spalanie podtrzymywać stale. Gdy załaduję go na noc drewnem po sam dach, spokojnie 12-14 godzin trzyma. Rano wystarczy poruszać, podłożyć, przepalić nocne złogi i dalej jechać. Mam nadzieję do środy zamontować nowy kocioł i oczywiście używać aż drewna w lesie braknie... :) Nie wyobrażam sobie montażu kotła z blachy czy innych wynalazków z elektroniką. U mnie panują dość specyficzne warunki, trudne dla wszystkiego co koroduje. Legendarną trwałość tych kotłów potwierdzam i polecam każdemu. Kilka uwag co do mojego komina. Jest to komin z pustaków z wkładem 200 mm, 4 mb licząc od początku ciągu, z nierdzewki + otulina z wełny. Komina nigdy nie czyściłem żadnymi szczotkami. Wszystko się od ścianek odkleja i spada do wyczystki. Oczywiście standardowo zarastanie kanału dymowego i czopucha, raz na kilka dni odkręcenie motyla i wygrzebanie wszystkiego pogrzebaczem. Jak widać, traktuję ten kocioł brutalnie i zapewne łamię wszelkie możliwe przepisy i zasady i pewnie dowiem się, że to cud że w ogóle żyję, niemniej nie zamienię go na żaden inny. Jest bardzo trwały i oszczędny. W mrozy 3-4 wiadra drewna na dobę to chyba nie jest zły wynik. 60 mkw do ogrzania ale straty zapewne większe niż w budynku murowanym, do tego CWU szeregowo. Poza tym nie marznę. Temperatura pokojowa to 22-24 st. Gdy nieco spada, od razu go odkręcam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.