W okresach przejściowych u mnie kocioł odpala się 1-2 razy (rano / wieczorem). W podłogę leci 24 stopnie, jak kocioł pracuje wieczorem to grzeje CWU, cyrkulacje, drabinki w łazienkach "potem ma zakaz". Odpalenie 2 razy jest optymalne bo jak przegłodze wszystko do zimnego to różnica może z pół kilo na pellecie zanim to dogrzeje - więc lepiej trzymać to na minimum przyzwoitości.
Teraz się odpala pewnie z 6 razy, kto to tam liczy. Zapotrzebowanie domu to pewnie z 7-8kW w mrozy (jakieś 160m2 użytkowe, podłogówka parter piętro plus grzejniki łazienka, garaż). Kocioł 15kW z SV200 pellet i SKZP-05. Bufor galmeta 120l wiszący.
Wszystko ma "sens" w odpowiedniej konfiguracji.
Ogólnie bufor ma podnosić sprawność urządzenia. Przy pellecie pewnie niewiele to daje bo kotły idzie ustawić w modulacji, ale mi się po prostu nie chce. Ustawiłem coś, nie patrze na to. Jak zmieniłem pellet to zmieniłem nadmuch o procenta w góre bo zakres dmuchawy w SKZP też mam nieustawiony i ten 1% daje dużą różnice.
Z bufora leci do rozdzielacza. Będę zakładać pompę ciepła - bufor zostanie, gaz - zrzuce go i wstawie sprzęgło, prąd - dołożę grzałkę, coś alternatywnie - może się przydać...
Jak ktoś nie ma miejsca na sprzęgło 100 litrów to tym bardziej nie ma miejsca na pellet 😄
Oczywiście klimatyzatory, pompy i inne dają lepiej radę w konkretnych warunkach. Ja tam nie lubie grzania powietrza jak ściany wychłodzone.
Jak ustawiłem we wrześniu temp wody. na podłogę min. 25 stopni choćby skały srały (bo się młody czołga) tak przez te 4 miesiące nie podniosło temp. wody nawet o stopień. Raz jest 24, raz jest 23 w domu, tak się woda kręci z bufora cały czas bez przerwy.