No, w zasadzie, są jak zwykle dwie szkoły: Falenicka i Otwocka (bez urazy)
Jedni mówią że powinny być ciepłe a nawet gorące (50-150) a inni (w tym i ja) stoją na stanowisku: wyciągamy z nich co się da i wtedy w komin.
Jednak z tym chłodzeniem spalin "na maxa", lepiej uważać:
- słabo wygrzany komin może zacząć "płakać z zimna" - zacieki ze skroplin na kominie - można to ominąć stosując odpowiednie wkłady do komina - MAŁY PROBLEM.
- zbyt zimne spaliny mogą spowodować osłabienie a nawet zanik ciągu kominowego - I TU ISTNIEJE DUŻE NIEBEZPIECZEŃSTWO (CZAD) I NIEŁATWO PROBLEM ROZWIĄZAĆ. BEZ ODPOWIEDNIEJ WIEDZY, LEPIEJ ODPUŚCIĆ SOBIE PRZERABIANIE KOPCIUCHA NA KONDENSACYJNY.
Zwiększając tylko powierzchnię wymiennika, trudno jest zejść z temperaturą na czopuchu poniżej setki, a temperatura poniżej pięćdziesiątki jest praktycznie nieosiągalna.
Więc jeśli ktoś ma mniej niż setę na czopuchu i ciepło w domciu - gratuluję.
Barley