Skocz do zawartości

SONY23

Stały forumowicz
  • Postów

    4 563
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    63

Odpowiedzi opublikowane przez SONY23

  1. To ja też dzisiaj krótko :) Na wypalanie na ruszcie środka załadunku drewna a pozostawienie boków i pozostawienie swoistego łuku tryumfalnego zastosowałem szamotowy spojler w miejscu, gdzie u Ciebie jest ruszt pionowy. Wygląda to tak, że z cienkiej szamotki zrobiłem przysłonę, która nie puszcza powietrza na wprost palnika, tylko kieruje je na boczne ścianki kotła i ponad siebie. Oczywiście część powietrza po przjściu ponad spojlerem zaraz opada na ruszt ale część natlenia opał w górnej warstwie. Jest to zupełna prowizorka i można by było ją ulepszyć ale dziura o której piszesz zdarza się już dużo rzadziej. Po otworzeniu dolnych drzwiczek wygląda to tak, że tylko po bokach i przy górnej ich krawędzi jest szczelina około 3cm, resztę zasłania owy spojler, krawędzie boczne i górna są lekko ścięte (mniejszy opór aerodynamiczny), na wprost palnika można oczywiście przewiercić jakieś otwory itd., z tym że pod ruszt u mnie powietrza idzie dużo mniej niż nad i jest ono podawane przez oddzielny otwór od szuflady na popiół.

    Nie bardzo rozumiem dlaczego kocioł nie daje rady z powrotem cieplejszym niz 50 st. U mnie przy pracującej pompie obiegowej powrót często ma 65 st. ( w rzeczywistości pewnie więcej), na kotle temp. tylko o kilka stopni więcej a temp. spalin wcale nie jest dużo wyższa niż przy zimniejszym powrocie na pracy grawitacyjnej. Po prostu woda szybciej krąży i nawet przy swojej większej temperaturze odbiera to samo ciepło. Zobacz układy chłodzenia silników spalinowych, gdzie płyn chłodzący ma temp. około 85 st.C. U mnie przy zimniejszym powrocie po wygaszeniu kotła na ściankach boczych komory załadowczej na wysokości rusztu pojawia się brunatny nalot, pył, jakby ktoś rozsypał kawę lub kakao, reaguje na magnes a więc to jakiś związek żelaza. W domyśle rozpuszczjące się ścianki komory załadowczej. Gdzieś czytałem, że nawet przy prawidłowej temp. powrotu w czasie jednego sezonu ścianki te mogą zrobić się cieńsze od 0,5 do 0,8 mm !!!

    Nie bardzo rozumiem o które miejsce Ci chodzi z tym przepalaniem ścianki. Czy myślisz o spodzie przegrody i jej płaszczyźnie od strony załadowanej drewnem, czy o części wewnętrznej, tzn. tam gdzie rozwija się właściwy płomień ? Co do syczenia, to najszybciej pojawia się w płomieniówkach, dlatego pytałem na jakiej wysokości nad dnem palnika się znajdują ( ja swoje zakryłem szamotową boazerią).

    A co do mego kociołka, to jest to przeróbka starego śmieciuszka (nic specjalnego), więcej szczegółów w moich postach. Jeden załadunek to zaledwie max. 30 litrów brutto :angry: więc netto (bez powietrza jakieś 20-25 litrów. Dokładki na żar, więc jeszcze mniej. Tak jak dzisiaj, jeden cały załadunek i trzy i pół dokładki. Rozpalałem o 10-tej temp. w domu 18,5 st. C, teraz o 21-ej jest 23,5 st. C,o 20-tej było 24 :rolleyes: , na zewnątrz prawie -7, od dwóch godzin w kotle ciemno, grzejniki jeszcze dość gorące ( wychładzają dól pionowego zasobnika CWU 160 litrów). Palę też niezbyt suchym drewnem, niektóre szczapy wręcz podejrzanie ciężkie, chociaż drewno mało szlachetne :D , dymu sporo, chociaż w kotle piekny płomień jak na filmikach z kotłami zgazowującymi. Najwiekszy problem to zawieszanie się drewna ale u mnie komora jest wręcz mikroskopijna 21*31 na 45 cm. wysokości. Dom o pow. takiej jak Twój, nowe ciepłe okna (przynajmniej tak twierdzi producent), na stropie 10 cm wełny, ściany starego typu: od zewnątrz suporeks, potem pustka powietrzna (teraz jest w niej pianka krylaminowa od 3 do 5 cm) i połówka suporeksa, oczywiście z obu stron tynki cementowo- wapienne. Fundamenty zimne jak diabli prawie 0,5 metra gołego betonu.

    Jako że miało być krótko więc kończę... :P

  2. To co piszesz o gaszeniu płomienia w Twoim kotle może być spowodowane jego specyficzną budową (brak płaszcza wodnego w komorze zasypowej, więc brak chłodzenia i gwałtowne odgazowanie) lub tym że spalasz zrębki (małe szczeliny na przejscie powietrza przez warstwę opału). Oczywiście gdybam... U mnie przy paleniu drewnem coś takiego raczej nie występuje, co więcej jak kocioł się rozgrzeje i leci na optymalnej mocy można mu lekko przymknąć powietrze główne i nic się złego nie dzieje. w zeszłym tygodniu założyłem miarkownik (bez spuszczania wody z instalacji..., łupież spłynął z głowy z siłą wodospadu :D ...) i ustawiłem go podobnie jak bubble, tzn. minimalnie przymyka powietrze pierwotne ale całkowicie tylko wtedy, gdy zrobi się niebezpiecznie gorąco (ponad 80 st. C), miałem obawy, czy nie będzie działał 0-1 ale jestem pozytywnie zaskoczony precyzją regulacji. Z tym dopalaniem to czasami już jestem głupi, przy słabszym ciągu płomień jest dłuższy i chociaż kocioł ma wtedy mniejszą moc, to czopuch jest cieplejszy niż przy lepszym ciągu, gdy płomień jest krótszy i bardziej przezroczysty a kocioł zasuwa jak na sterydach. Podejrzewam, że szybszy ruch gazów w kotle powoduje ich lepsze wymieszanie z tlenem i szybsze spalenie a tym samym krótszą drogę, która powinna być w otoczeniu z np. szamotu. Jak będę miał więcej czasu to wezmę się za wentylator wyciągowy spalin :angry: Myślę, że jesteśmy już na takim etapie, że bez jakiegoś analizatora spalin trudno już coś prorokować na temat, kiedy spalanie jest lepsze. Trochę chaotyczne jest to moje pisanie ale masę jest rzeczy, które warto by było tu poruszyć.

  3. Witaj. Też mam dolniaka (właściwie przeróbkę na dolniaka). Po przeczytaniu Twego tematu, chociaż przygladałem się mu już dużo wcześniej, widzę że dochodzimy do podobnych wniosków. W sumie nie wiem od czego zacząć, bo spraw do poruszenia miałbym mnóstwo. Może od żaru na ruszcie ? Też ograniczam podawanie powietrza pod ruszt (przy paleniu drewnem) a te które idzie nad ruszt też staram się kierować lekko w górę (po szamotowym spojlerze), żeby napowietrzało nie tylko warstwę żaru na ruszcie ale i drewno tuż nad nim. Co do dymu, po opisach zdjęć: "brzydki dym", "ładny dym" widzę, że cierpimy na tę samą chorobę, zresztą nie tylko my ale wielu kolegów na tym forum :D Nie wiem , czy paliłeś w kotle latem, u mnie nie było wtedy z komina żadnego dymu, teraz leci biały, krótki, przeźroczysty. Co ciekawe stojąc na dachu i zaglądając z latarką w rurę wkładu kominowego widzę, że pojawia sie on na jakieś pół metra przed wylotem komina i ma zapach kondensatu a więc na 99% jest to para wodna plus exstra dodatki ;) , o pieknym zapachu palonego drewna można zapomnieć najwyżej przy rozpalaniu. Kolor w dużej mierze zależy też od tego jakie światło na dym pada (kłania się fizyka), w słoneczny dzień jest jasno biały w pochmurny -szary ale w rzeczywistości jest taki sam. Przy paleniu węglem dymu najczęściej brak. Pisałeś, że przy węglem masz problemy. Też przez to przechodziłem. W fazie odgazowania pali się super, dość długi plomień wytwarza b. gorące spaliny i niesamowity ciąg, jednak w fazie "koksowania" chociaż temp. żaru jest nadal ogromna nie ma już tego długiego płomienia i ciąg stopniowo słabnie a wręcz w ciepłe bezwietrzne dni może zupełnie zaniknąć i kocioł może nie dać rady "rozbujać" następnej warstwy węgla. Powodem tego wg. mnie jest rozbudowany wymiennik schładzający mocno spaliny oraz stawiający opór (załamania góra, dół, znów góra), duża powierzchnia rusztu i jego poziome ustawienie. Opał bliżej palnika wypala sie szybciej, zaś ten dalej wolniej. Węgiel zimny opada w miejsce wypalonego (pod sam palnik) i mamy kupę dymu w kotłowni i z komina. U mnie sytuacje poprawiło pochylenie rusztu w stronę palnika i odpowiednie kierowanie powietrza. Ciekaw jestem kilku rzeczy dotyczących Twego kociołka, byłbym wdzięczny gdybyś mógł podać wymiary komory załadowczej i policzył jaką ma powierzchnię wymiennik (całość za palnikiem bez komory załadowczej). Mam dom o powierzchni mniej więcej takiej samej jak Twój i ciekaw jestem jak sprawuje się bufor w takim domu. Jeśli możesz napisz ile drewna spalasz na jego podgrzanie i ile czasu potem oddaje ciepło, oczywiście orientacyjnie. U siebie zauważyłem, że najekonomiczniej kocioł chodzi na wysokich temperaturach i z mocą zbliżoną do maksymalnej, hamowanie go odbija się na zużyciu opału i myślę o buforze więc Twoje doświadczenia byłyby dla mnie bezcenne. A nie próbowałeś układać szczap drewna długim bokiem w kierunku palnika ? No chyba że jest bardzo wąsko ale myślę, że wtedy fabryczne rozszerzenie komory załadowczej likwidowało by problem zawieszania. A i jeszcze pytanie dotyczące płomieniówek. Jak wysoko nad dnem palnika się zaczynają, czy obmywają je już tylko spaliny, czy jeszcze płomień z palnika? Ale wypociłem...

  4. Witam. Może wtrącę coś od siebie. Mniejsza o to jak się to powietrze nazywa (pierwotne, czy wtórne) ważne, że w dolniakach można a czasami wręcz konieczne jest podawanie powietrza nad warstwę paliwa. Niektórzy producenci kotłów umożliwiają to przez regulowane otwory w dzrzwiczkach zasypowych (np. zębiec KWKD, czy Viadrus U-24), chyba nikt nie wątpi, że to dolniaki. Są też producenci , którzy powietrze to wprowadzaja ponad warstwę paliwa w inny sposób ( oddzielny kanał z własną regulacją) np. Irleh, czy jego protoplasta FEX, tu też chyba nie ma wątpliwości, że to dolniaki. Nawet w kotłach zgazowujących tylko drewno, bez typowego rusztu, powietrze jest podawane nie na samym dole komory załadowczej a mniej więcej w połowie jej wysokości. Funkcje tego powietrza są różne dla różnych paliw i różnych kotłów. Przede wszystkim umożliwia ono lepsze oddymienie komory załadowczej a więc mniejsze smolenie ( tutaj najlepszym przykładem może być jeden z modeli Dakona w wersji do drewna), gdzie w drzwiczkach załadunkowych jest klapka regulowana miarkownikiem. Inne zadanie tego powietrza to utrzymanie odpowiedniej grubości warstwy żaru na ruszcie lub wręcz umozliwienie spalenia niezbyt suchego drewna. Źródłem sukcesu jest takie ustawienie ilości tego powietrza, żeby nie rozpaliło całego wkładu paliwa w jednakowym stopniu, najintensywniej musi palić sie oczywiście przy samym wlocie do palnika (czy tez pod przegrodą). Dużo zależy oczywiście od tego jakim kominem dysponujemy, przy słabym ciągu może się niestety okazać, że przez takie otwory do kotłowni wydobywa sie dym i musimy je zamknąć. Mówienie jednak, że w dolniakach nie powinno być żadnych otworów w drzwiczkach zasypowych a tym samym nad warstwą paliwa, jest nieporozumieniem, delikatnie to ujmując.

  5. Zasypywanie paliwa popiołem ? Brrr... ale rozumiem . Defie z tą blachą kombinowałem podobnie ale zbyt dużo zachodu, na próbę można po prostu położyć na warstwę opału parę stron z kolorowych pism dla pań i nie tylko, zresztą tylko do tego się nadają :P . Wcale szybko się nie spalą. Kluczem do sukcesu (oczywiście nie jedynym) moim zdaniem jest właściwe podanie powietrza do komory załadowczej, tak aby utrzymywać stałą warstwę żaru.

  6. Chyba jak chodziłeś do przedszkola to jeszcze albo juz nie było klocków typu lego ? Jeśli masz szlifierkę kątową i tarczę do cięcia betonu, to z szamotu można zrobić prawie wszystko. 55mm to może niezbyt dużo ale i nie mało. Po jednym centymetrze z każdej strony i jeszcze zostanie 25mm. U mnie w najwęższym miejscu za przegrodą jest właśnie tyle, potem 32 mm i wystarcza w zupełności. Obejrzyj sobie przekroje np. atmosów i zobacz przez jaką szparę ;) przeciągany jest cały płomień. Im ciaśniej tym lepiej, także i w tym przypadku :D

  7. Proponuję na ruszt pod przegrodą ułożyć "parkiet" z płytek szamotowych, do uszczelnień rusztu wodnego u siebie wykorzystałem wełny mineralnej, nad rusztem wodnym mam szamotowy dorobiony. Powietrze za przegrodę tak jak mówiłem np. rurą lub otworami w popienniku do "kolektora" powietrza wtórnego- poczytaj wcześniejsze posty.

  8. A nie możesz w popielniku zrobić pionowej przegrody pod miejscem gdzie ma wpadać powietrze wtórne i do niej doprowadzić tego powietrza ? Bo przy blasze pod rusztami będziesz miał kłopot z popiołem. No i pamiętaj, że tego powietrza potrzeba naprawdę niewiele. Można np. pod rusztem wodnym poprowadzić rurę od drzwiczek popielnika do miejsca gdzie planujesz je wpuścić za przegrodę. 3/4 cala moim zdaniem wystarczy spokojnie, Miejsce wokół tego wlotu zaślep, żeby bokami nie zasysało lewego i nie wychładzało płomienia. Tak czy siak musisz eksperymentować i nie zrażać się, że od razu coś nie wychodzi, jak znajdziesz optimum to nigdy nie wrócisz do śmieciuchowania.

  9. Kiedyś radziłem sobie w ten sposób, że układałem z szczapek coś jak rodzaj stosu np. jak z zapałek: dwie na wzdłuż, potem dwie w poprzek z dużymi szczelinami i tak do samej góry. Płomień dosć szybko obejmował cały stos, łapał jeszcze trochę powietrza z szczelin w górnych drzwiczkach i wszystko spalało się dość gwałtownie. Oczywiście była to tylko proteza prawidłowego spalania, bo smołowanie przenosiło się z kotła do komina... Podobnie pali większość moich sąsiadów i mogę tylko obserwować jakie cyrki potem odstawiają z przebijaniem się przez zasmolone na amen kominy, szczególnie ci ktorzy przy paleniu drewnem stosują nadmuch mechaniczny. Dolne spalanie to zupełnie inna bajka, trzeba to wypróbować na własnej skórze (kieszeni), żeby uwierzyć i się do tego przekonać.

  10. Witam. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że kociołkowi brakuje ciągu i tu trzeba szukać przyczyny. Na wygaszonym kociołku włóż rękę do środka i sprawdź czy poczujesz na niej podmuch a właściwie zasysanie powietrza z pomieszczenia. Jeśli będzie wyraźne naucz się palić od góry i tyle, jeśli nic nie poczujesz pozostaje sprawdzenie drożności kanałów w kotle i oczywiście komina.. Przy prawidłowym ciągu i suchym drewnie nawet śmieciuch palony od dołu nie robi takiego syfu. Powodzenia.

  11. Widzę, że nie dość jasno opisałem swoją instalację. Pisząc "baypas" miałem na myśli klasyczne obejście zaworu różnicowego tzn. filtr siatkowy, pompa obiegowa itd. a nie taki baypas jak opisywali koledzy wcześniej, czyli połączenie zasilania co. z powrotem w celu podmieszania. Powiem tylko, że u mnie działa to dobrze a jedyną wadą jest to, że muszę ręcznie ustawiać zawór w celu regulacji temp. powrotu. Gdyby dało się zrobić to o czym pisałem wcześniej ( odwrócenie pracy głowicy z kapilarą) byłoby idealnie. Dodam tylko, że za zaworem różnicowym mam kolejny zawór kulowy, którym mogę całkowicie odciąć kaloryfery od kotła ( podgrzewanie cwu. latem) lub regulować intensywność pracy instalacji na samej grawitacji. Ogólnie koncepcja jest taka, że po rozpaleniu kotła i osiągnięciu przypuśćmy 45 st. C pompka całą wodę kieruje na bojler, który zazwyczaj jest jeszcze ciepły. Woda z powrotu bojlera podgrzewa powrót kotła. Gdy kapilara umieszczona na powrocie kotła "odczytuje" zadaną temperaturę stopniowo otwiera obieg grzejników ( teraz robię to ja :angry: . W momencie gdy zimna woda z grzejników zbyt mocno wychładza powrót kotła zawór sterowany kapilarą znowu się przymyka. Nie wiem jaka jest bezwładność takiej głowicy ale myślę, że powinno działać. Kwestia tylko, czy da się ją założyć na zawór tak by zamiast go zamykać- otwierała. Potrzebne jest to tylko przy rozpalaniu, ponieważ duża ilość wody w instalacji dość długo utrzymuje zimny powrót i wtedy niestety kocioł kondensuje. Ot i tyle.

  12. Mam pytanie do użytkowników głowicy termostatycznej z kapilarą: czy można ją tak założyć na zaworze, żeby działała odwrotnie niż jest fabrycznie, tzn.po osiągnięciu zadanej temperatury się otwierała zawór a nie przymykała ? Skąd takie pytanie ? U mnie powrót kotła jest podgrzewany przez powrót zasilania bojlera, czujnik kapilary umieszczony na powrocie do kotła dawałby sygnał do otwarcia zaworu i skierowania wody z kotła do instalacji z grzejnikami a nie tylko do bojlera. Obecnie mam calowy zawór zaraz za baypasem, którym mogę regulować w jakich proporcjach pompka ma pchać wodę na zasilanie bojlera i zasilanie grzejników. Przy odpaleniu kotła całość gorącej wody idzie na bojler, gdy temperatura powrotu osiąga min. 40 st. C otwieram trochę zawór i część wody idzie na grzejniki ale tylko tyle żeby nie wychłodzić zbytnio powrotu. Po pewnym czasie utwieram ten zawór mocniej itd. Gdyby dało się tym zaworem sterować przy pomocy takiej głowicy z kapilarą byłoby super. Jedyny warunek, to to żeby działała odwrotnie niż jest fabrycznie. Uniezależnienie tego sterowania od prądu jest dla mnie jego najważniejszą zaletą.

  13. Kolego MacG, z Twoich pytań wnioskuję, że chyba razem z kotłem nie otrzymałeś instrukcji jego obsługi ? Tam jest świetnie opisane co i jak, a także jakie są konsekwencje nieprzestrzegania pewnych zasad związanych z eksploatacją tego typu kotłów. Producent sam podaje, że można jego produkt załatwić w dwa lata i o naprawie gwarancyjnej nie ma wtedy nawet co marzyć. W zupełności zgadzam się z tym co napisał wcześniej kol. dionizypasiewicz, ze swojej strony tylko dodam, że wcześniej czy później do swego komina będziesz musiał zamontować wkład, bo takiego kolosa tym kociołkiem nie nagrzejesz i zniszczysz go w dwa sezony jak nic. Instrukcja przede wszystkim... i napisz jak Ci się kociołek będzie dalej sprawował.

  14. Ależ paanowie, szamot to też izolator, pojemność cieplną ma niewielką. U siebie płytką o grubości około 8mm mam osłoniętą klapkę krótkiego obiegu spalin, temp. pewnie do 1000st. C, no może trochę mniej ;) i wystarcza, sama blacha spaliłaby się po tygodniu (już niewiele brakowało) a tak jest ok.. Więc radzę spróbować z szamotem.

  15. Czas pokaże jak się będzie sprawował, oglądałem parę kociołków i ten zrobiony jest naprawdę solidnie, a klapy się sprawdzają - otwierasz i zero dymu w kotłowni ;]

    Sony23 kanał dopalający rozszerza się ku górze - na dole 5 cm, a na górze 9 cm, ciężko było mi zrobić dobre fotki lustrzanką, ale coś tam pstryknąłem ;]

    Jutro jak dopadnę jakąś kompaktówkę pstryknę fotki podczas pracy ;]

    Acha potrzebuję jakiś sterownik do 3 pomp - co polecacie jak to rozwiązać sensownie ?

    Dzięki za informacje, te pliki to mogłyby być trochę cięższe ;) bo jakoś mało widać. Z tego co zauważyłem to chyba jednak zwiększyli powierzchnię wymiennika ? Czy przez otwory w szamotowych kształtkach stanowiących dno palnika wpada powietrze z popielnika, czy jakieś regulowane przez inne wloty, bo na zdjęciach słabo to widać. Niby z boku są otwory a w palniku ich już nie zauważyłem. Co do sterownika to może Auraton 111, czy jakoś tak. Na forum coś o nim było. Może chyba obsługiwać nawet cztery urządzenia ale dokładnie nie mogę Ci powiedzieć. Napisz coś więcej jak Ci się pali w nowej zabawce ...

  16. Panowie, przy prawidłowym spalaniu w rurze nic się nie odkłada. Zastanawiam się czym u siebie ją omiatać, drucianka nie ma nic do roboty. Kondensat z wyczystki to wina zbyt zimnego powrotu wody z instalacji, wkład może być w tym czasie suchy jak pieprz i parzyć rękę.

    Edit. Oczywiście myślałem o kondensacie z wyczystki kotła a nie komina. U mnie czasami na wylocie wkładu w mroźne dni da się zauważyć niewielkie roszenie ale w wyczystce pustynia.

  17. @ SONY

    Też montowałeś rurę 1.4404 czy 1.4828? i czym palisz?

     

     

    Swoją montowałem już pewnie z 10 lat temu, sam już dokładnie nie pamiętam, co do gatunku stali to dokładnie nie pamiętam. W tym roku murowałem nowe zakończenie komina więc wyciągałem dwa ostatnie segmenty wkładu, ledwie widoczny napis głosił MK Żary i chyba 1.43... jakoś tak głowy nie dam. Końcówkę około 25 cm obcinałem fleksą i nie zauważyłem absolutnie żadnych wżerów, odprysków itp. grubość jak z fabryki 0,6mm. Palę głównie drewnem ale także węglem, czasem koks ale z tym zawsze mam kłopoty. Czytałem już w kilku miejscach, że palenie węglem załatwia wkład z kwasówki już w jeden sezon, myślę że przy takim sposobie palenia jak u mnie raczej nie ma na to szans. Rura zawsze jest gorąca i sucha więc niby od czego ma korodować. Możliwe, że przy kotłach które często po kilkadziesiąt minut stoją w podtrzymaniu wkład taki może zdążyć się wychłodzić i nastąpi wykraplanie kondensatu a wtedy kto wie... :(

  18. Ja w taki komin (140 na 270 mm) z trudem wsadziłem kwasówkę o średnicy 130 mm. Chyba z trzy dni miałem zakwasy a Ty wsadziłeś tam 150-kę, ale musisz mieć pary brachu :D . Reszta się zgadza, ciąg niesamowity w co wielu nie może uwierzyć. Pozdrawiam.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.