Skocz do zawartości

Beda

Forumowicz
  • Postów

    40
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Beda

  1. To nic nie da, bo miał suchy blokuje dostęp powietrza, a zwilżony po ogrzaniu (odparowaniu) staje się jak skała i rusztowanie nic nie daje :/ W "normalnych" kotłach zasypuje się miał, robi parę otworów i powietrze od żaru w góre przechodzi nimi, a tu jest za małe palenisko, to znaczy dostępna jest jego połowa praktycznie :/ Mam jeszcze pomysł na wycięciu przegrody, która ochrania komorę zasypową i zamontowaniu drzwiczek przednich, żeby można dokładać do kotła normalnie. Podwoi się wtedy powierzchnia zasypowa, ale i płomienie będą mogły uchodzić na powierzchni całego paleniska, a nie jego połowy, jak jest teraz.
  2. A ja niestety będę musiał się poddać :/ Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw będę musiał chyba sprzedać po sezonie swojego Dakona DOR20. Nie stać mnie na palenie groszkiem, a niestety miał jest dobry tylko na lekkie dogrzewanie, bo choćby całkowicie były otwarte drzwiczki na piecu mam max 55st.C. Aby palic groszkiem musiałbym wydać około 3000zł na opał. Miał kosztuje mnie około 1000zł na sezon, więc na dłuższą metę nie ma nawet co myśleć, co będzie w moim wypadku bardziej opłacalne. Tylko teraz znaleźć kupca i za ile takiego Dakona po jednym sezonie można puścić ?? Czy dostane za niego chociarz z 1500zł (dałem 2750) ?? Dołożę różnicę, którą musiałbym wydać na groszek i kupie jakiś uniwersalny górno-dolny kocioł, albo ewentualnie zlecę wyspawanie takiego. W okolicy jest człowiek, który spawa z blachy 8mm od 30 lat kotły i ludzie sobie go chwalą, do tego miarkownik i tyle mi wystarczy, byle będzie miał spalał z dobrym efektem :)
  3. My znosząc kocioł do kotłowni pomagaliśmy sobie także rurką przełożoną poprzez otwory dodatkowego powietrza z boku kotła. Trzeba tylko uważać aby się kocioł nie okręcił na niej, ale metoda nawet poręczna. Oczywiście kocioł zdemontowany z wszystkiego, co szło odkręcić i zdjąć :)
  4. No ja niestety wysiadam z tym miałem :/ Suchy sie wogóle nie pali (max 40st.C), a zwilżony sie zawiesza, a i tak temperatura nie przekracza 55st.C :/ Myślałem nad sprzedażą kotła i zakupem "normalnego" (na pewno nie dolniaka) z większym paleniskiem, ale za roczny kocioł pewnie nie dostałbym zbyt dużo (1000zł? pewnie max 1500), więc jakby na to nie patrzeć to i tak za dużo bym był stratny. Doszedłem do wniosku, że "pójde na całość" i poprostu zrobie z Dakona zwykły kocioł, w którym będzie normalne palenisko. Przeróbka będzie mnie pewnie kosztować koło 300zł (a może i mniej) i chyba skończą sie problemy z paleniem miałem w tym piecu. Cała operacja będzie polegać na wycięciu przegrody, która ochrania komorę zasypową i zamontowaniu drzwiczek przednich, żeby można dokładać do kotła normalnie. Podwoi się wtedy powierzchnia zasypowa, ale i płomienie będą mogły uchodzić na powierzchni całego paleniska, a nie jego połowy, jak jest teraz. Miałem troche groszku, a nawet koksu i nie było żadnego problemu z paleniem, ale niestety jestem "skazany" na miał i nie mogę tego zamienić na żaden inny opał. Oczywiście wpierw skonsultuję to z moim instalatorem, który stwierdzi, czy da radę wyciąć ten jeden płaszcz wodny, a w zewnętrznym płaszczu zamontować drzwiczki. Jutro na próbę usunę blaszkę zaślepiającą ujście do komina z komory zasypowej i spróbuję zasypać żar miałem, zrobić parę otworów i przekonać się, czy takie cos zda egzamin :)
  5. I właśnie o to mi chodziło, czyli trzeba będzie pokombinować ewentualnie "mechanicznie" podnieść ciąg kominowy. Jeżeli przebudowa tego systemu kominowego nie wniesie zbyt dużo, to ewentualnie (koszty) wybiorę wersję drugą z rysunku. Może kiedyś (przy napływie gotówki) zastosuję wariant czwarty, bo moim zdaniem też chyba jest najlepszym rozwiązaniem właśnie przy ewentualnym dłuższym korzystaniu bez czyszczenia komina. To jest kocioł dolnego spalania i jak zrobi się całe palenisko żaru to więcej nie da się na niego dosypać, a opał czeka jakby w kolejce, aby w miejsce wypalonego się zsunąć. Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź dotyczącą przebudowy komina :) Teraz już wiem, że to nie będzie to samo i tak kolorowo :/ Temat znam już prawie na pamięć heh Już bardziej nie da się go chyba uszczelnić, niż to, co już zrobiłem. Na razie spalam pół na pół miał (suchy :) ) z groszkiem, ale 60 stopni to max, co można z kotła wydusić i to przy cały czas uchylonych lekko drzwiczkach popielnika :/ Nic - dziękuję wszystkim za naprowadzenie mnie w temacie komina. Ewentualne problemy z paleniem i pomysły do rozpatrzenia dam już w temacie o tych kotłach :) Pozdrawiam.
  6. Nie palę żadnym mokrym miałem :) Kocioł mam od chyba trzech tygodni i w przez ten czas po prostu próbuję różnych rodzai paliw, więc próbowałem także palić miałem zwilżonym, mokrym, a nawet prawie płynnym. Przez 30 lat istnienia tego domu poprzedni właściciele palili głównie mokrymi: miałem, mułem i flotem i żadnych wykwitów nigdzie nie widać. Od paru dni testuję mieszankę suchego miału mieszanego z groszkiem w różnych proporcjach, ale nawet pół na pół przy (oprócz klapki miarkownika) uchylonych także lekko drzwiczkach, a nawet całkowicie - temperatura waha się od 50 do 60 stopni i nijak nie można jej podwyższyć :/ Cały czas jest tak, jakby kocioł dostawał za mało powietrza i po rozpaleniu węglem do np 75 stopni i zasypaniu żaru mieszanką miału z groszkiem piec zaczyna powolutku schodzić z temperaturą do około 40 stopni i później wszystko się już tylko tli i w żaden sposób nie można podnieść temperatury :/ Wracając do tematu - chyba głównym winowajcą będzie właśnie ta temperatura spalin :/ Stary kocioł (zrobiony przez sąsiada) miał dużo większe palenisko i po rozpaleniu węglem zasypywaliśmy żar mokrym miałem, robiło się parę dziur, aż do rusztu i nie było problemów z temperaturą, dla tego też spróbowałem na początku palić także mokrym miałem, jednak po wyjaśnieniu mi o co chodzi, już tak nie palę. Moje pytanie w tym wątku jest tylko jedno - czy przerabiając system kominowy na którąś z podanych wersji w pierwszym poście osiągnę jakieś korzyści poprzez lepszy ciąg kominowy, a jeżeli tak, to mniej więcej jakie ?? Pozdrawiam.
  7. 1. Dom ma prawie 30 lat, więc o jakiejś organizacji raczej nie ma mowy, co do wkładu kominowego, to ze względu na koszty raczej też odpada, więc muszę skorzystać z tego, co jest, tylko właśnie zastanawiam się o ile polepszy się ciąg kominowy jeżeli zastosuję któryś z moich pomysłów zamieszczonych na rysunku. 2. Przez 30 lat nie było takich problemów, bo widocznie kotły poprzednie (dwie samoróbki) nie potrzebowały aż takiego ciągu, a nowemu to widocznie nie wystarcza :/ 3. Komin jest prawie w środku domu, więc raczej trudno byłoby dobudować coś na zewnątrz i sensownie doprowadzić wyjście z kotła do niego. 4. Dwa lata temu zaraz po zakupie zmieniane było pokrycie dachu i przy okazji rozebraliśmy pare warstw "luźnych" cegieł, zostało to poprawione i jeszcze dobudowane parę nowych warstw (podwyższyliśmy komin). 1. Ja mam ławy fundamentowe, a nie zwykłą wylewkę, więc raczej nie mogę ich rozkuć, bo (tak myślę) dom mógłby nie wytrzymać i gdzieś popękać. 2. Nawet przy otwartych drzwiach na zewnątrz kotłowni występuje problem z duszeniem w palenisku. 3. Mam kocioł Dakon DOR 20 i nie ma tam dmuchawy, a nawet jest nie za bardzo wskazana, bo komorę zasypową obsługuje się od góry i nadmierne ciśnienie wytworzone przez dmuchawę mogło by doprowadzić do dymienia z klapy załadunkowej (nie jest ona blokowana, tylko bezwładnie swoim ciężarem jest dociskana do komory zasypowej). 4. Kotłownia ma wymiary około 2,60m na 5m więc raczej nie brakuje powietrza, chociarz z drugiej strony dostęp świeżego powietrza jest dostarczany tylko przez parę otworów w klapie, przez którą wrzuca się do kotłowni opał, ale praktycznie cały dzień są uchylone drzwi wyjściowe i tylko na noc są zamykane
  8. Witam. Dom zakupiłem dwa lata temu i nie znałem (nie wnikałem) rozwiązania, jakie zastosował poprzedni właściciel :/ Był kocioł samoróbka i ogrzewał dom dość dobrze, więc tylko grzaliśmy, aż doszło do rozszczelnienia i wymiany na nowy. No i tu zaczynają się schody :/ Widocznie stary kocioł nie potrzebował dużego ciągu, a nowy niestety (chyba) potrzebuje większego, gdyż nie pali się w nim dość dobrze. Poprzedni właściciel wybrał system czysto grawitacyjny bez pompki, a że budynek nie był podpiwniczony, więc pogłębił pomieszczenie kotłowni o prawie dwa metry i zamontował kocioł. Niestety komin zaczynał się od parteru, więc wpiął się do otworu wyczystkowego, przedłużając komin o prawie metr przez dołożenie kwadratowego przelotu i do tego podłączył czopuch. Wygląda to właśnie tak: Chciałbym przerobić to w jakiś sposób i mam pare pomysłów, no i tu rodzi się pytanie - jaki będzie najlepszy sposób podłączenia kotła do mojego komina ?? 1. Tak to teraz jest podłączone. 2. Czy starczy przedłużyć tylko to rozwiązanie, które teraz jest i ciąg będzie lepszy ? 3. Czy starczy wpiąć się wyżej w komin, czyli przedłużyć wyprowadzenie z czopucha i ciąg będzie większy ? 4. Czy jednak całkowicie przerobić wszystko i zrobić jakby drugi mniejszy komin i wpiąć się nim wyżej w istniejący komin ? Wszelkie sugestie i wskazówki mile widziane. Pozdrawiam.
  9. Moczę miał, bo idealnie suchy jest jak pył i nie raz na starym piecu dochodziło do "wybuchów". Miał nie jest bardzo mokry lub ociekający, tylko delikatnie zwilżony. Powietrze pierwotne w piecu przechodzi ponad rusztem, więc przy całkowicie suchym miale nie byłoby możliwości, aby ono przeszło przez żar i dochodzi do "duszenia" i kocioł tak jakby zawiesza się na około 40 stopniach (temperatura zadana 65 stopni) i już tylko się lekko żarzy (bardzo dymi do komina), ale temperatury w żaden sposób nie można podnieść :/ Przez ostatnie dwa dni palę miałem zmieszanym z węglem typu orzech i już nic się nie zawiesza w komorze, ale przeważnie rano kocioł znów pokazuje 40 stopni i nijak nie można podnieść tej temperatury, aż wszystko się wyżarzy i wsypię czysty węgiel na pozostały żar. Wtedy po dojściu do 60 stopni, zasypuję mieszanką miałowo-węglową i cały dzień trzyma około 60 stopni. Wieczorem wybieram popiół, dosypuje mieszanki, a rano znów powtórka z rozrywki :/ Cug kominowy raczej mam dobry, bo przy rozpalaniu, dokładaniu i innych czynnościach nic nie wydostaje się na zewnątrz pieca. Jedynie właśnie rano muszę delikatnie otwierać drzwiczki popielnika, bo z tej strony dym potrafi troszkę ulecieć. Muszę coś pokombinować z dodatkowym doprowadzeniem powietrza do paleniska (swobodny przepływ), bo jak przyjdzie prawdziwa zima, to już nie można sobie pozwolić aby przez prawie pół dnia było 40 stopni na piecu. Z drugiej strony pomyślałem teraz, że może, jak będzie trzymana temperatura ponad 65 stopni przez cały czas, to żar będzie taki duży, że nic nie będzie mogło "zadusić" ognia i wtedy nie będzie problemów ze spadkiem temperatury zadanej ?? To dopiero piąty dzień walki z kotłem, więc jeszcze troszkę czasu pewnie minie zanim "nauczę" się palić w nim tak, aby nie było problemów (szkoda, że żona teraz tego nie rozumie heh) :/
  10. Mieszanka zdała egzamin <_< Mniej więcej jedna łopata orzecha i cztery miału i od wczoraj od 22 do dzisiaj do 8 rano prawie wszystko się przepaliło (nic się nie zawiesiło) przy temperaturze zadanej 45 stopni i nawet nie było pełnego zasypu komory, tylko tak 3/4. Czytając wasze przeróbki i kombinacje, mnie też naszło na swój pomysł (przed chwilką mi to zaświtało) ;) Proszę o jakieś rady ewentualnie, czy to może zdać egzamin, a chodzi oczywiście o przystosowanie kotła do spalania miału. Widząc budowę innych kotłów głównie miałowych i wiedząc, że miał nie spala się w tym piecu głównie z powodu swojej nie przepuszczalności powietrza (zaduszenie żaru) doszedłem do wniosku, że wystarczy doprowadzić mechanicznie (czy jak to tam nazwać) powietrze i miał powinien się spalać bez większych problemów. Chciałbym zamontować dwie, może trzy cienkie rury stalowe, nawiercone w wielu miejscach i poprowadzić je w miejscu dostępu powietrza pierwotnego, czyli poprzez ruszt obrotowy, aż do końca paleniska. Takim sposobem zawsze byłby dostęp powietrza i może miał mógłby się spalać łatwiej. Rurki nie kolidowały by z rusztem wstrząsowym, więc z rusztowaniem nie byłoby problemu. Czy jest prawdopodobne, że taki "wynalazek" mógłby zdać egzamin w spalaniu miału ?? Rurki mogły by być pod innymi kątami i może ich być więcej - rysunek jest tylko poglądowy.
  11. Niestety miału mam chyba ze cztery tony i muszę go jakoś spalić. Po drugie, tak jak wcześniej pisałem mam dostęp do bardzo taniego miału, ale do innych paliw już nie i czytając tu opinie i opis na stronce, że można spalać miał, tylko dla tego zdecydowałem się na zakup tego kotła. Wcześniej miałem stary 15-letni kocioł domowej roboty i w nim spalało się wszystko, tylko trudno było go sterować, ale naczytałem się o sprawności takich kotłów oraz "ułatwionej obsłudze" i postanowiłem nie ogrzewać więcej komina. A mogłem mieć w podobnej cenie też samoróbkę z blachy 8mm i tylko dołożyłbym do niego miarkownik, no cóż - Polak mądry po szkodzie :/ Zobaczę rano, jak będzie z dzisiejszym zasypem miału mieszanego z węglem typu orzech. Jakoś teraz będę musiał sobie z tym fantem poradzić i później wykosztować się na zakup innego paliwa :/
  12. No niestety teraz to do mnie dochodzi, że nie jest na miał ten kocioł :/ Zasugerowałem się tabelką na stronie opisowej kotła: http://www.intercon.com.pl/dakon/dakon_tab1.htm Tam nawet jest napisane, że mułem można palić w nim. No i na wszystkich opisach pisze, że na wszystkie paliwa stałe (miał chyba też do nich należy). Heh nie mam dostępu do niczego innego, jak tylko miał. Będę musiał coś pokombinować z tym mieszaniem, ale za to znów podskoczą koszty ogrzewania :/ A miało być tak pięknie ... :/ Na razie zmieszałem pół wiaderka węgla i półtorej miału i zasypie tym kocioł na noc. Jutro pochwale się, czy to zdało egzamin. Dopóki przykładam na bieżąco, czyli po dwie łopaty lekko namoczonego miału, to piec trzyma równe 60 stopni, ale trzeba co godzinkę schodzić, przerusztować i znów łopatę lub dwie dołożyć. Dzisiaj niestety byłem zmuszony zostawić piec bez obsługi na cztery godzinki i po przyjeździe miał był zawieszony, na piecu 40 stopni i chociaż był jeszcze żar, to tylko wszystko się tliło i cały czas kocioł stał na 40 stopni. Dopiero po dosypaniu węgla doszedł na 60 i tak trzymał.
  13. Myślałem, że 60 stopni to dużo, ale przy tej temperaturze i 10 stopni na dworze jest przyjemnie w domu, więc nie muszę obniżać temperatury na piecu. Problemem teraz jest spalanie miału :/ Próbowałem delikatnie zmoczonego i trochę bardziej, i jeszcze bardziej, i zawsze dochodzi do zawieszenia go w komorze załadowczej :/ Przez dzień jeszcze to ujdzie, bo można schodzić parę razy do pieca i pogrzebać delikatnie w komorze, aż zawieszony miał opadnie na żar, ale w po nocy jest tragedia. Wczoraj około 23 zasypałem kocioł do pełna i zostawiłem na 60 stopni. Około pierwszej w nocy kaloryfery były jeszcze gorące, ale rano około 8 godziny kaloryfery były już letnie. Na piecu było 30 stopni, w komorze ubyło około połowę miału i reszta się zatrzymała. Zauważyłem, że trochę żaru było jeszcze na palenisku, więc poruszyłem kijem miał w komorze zasypowej, ale jak opadł, to zadusił żar i powstało duże zadymienie w piecu, lecz piec tracił dalej temperaturę, więc musiałem wszystko opuścić i na nowo rozpalać. Po rozpaleniu i zagrzaniu węglem do 60 stopni przykładam miałem delikatnie zwilżonym, tak po trzy łopatki, że od góry nie widać paleniska, ale i tak to nawet nie chce samoistnie schodzić i po jakimś czasie, przed kolejną porcją, muszę znów patykiem "ruszyć" zawieszony miał i dopiero dwie łopatki dołożyć i tak w kółko :/ Może zaryzykuję i spróbuję nasypać miału suchego, tylko boję się o ewentualne wybuchy ??
  14. Właśnie dokonałem pierwszego rozruchu i nawet nie było praktycznie żadnego dymienia. Wsypałem na rozpałkę około 1/4 wiaderka węgla i ładnie się zaczął rozpalać do 40 stopni. Niestety chyba za szybko nasypałem miału i zadusiłem (nie rozpalony chyba do końca węgiel) żar i z 40 spadło na 31 stopni, ale nie niżej. Teraz po około pół godzinie już zaczęło huczeć i do 40 stopni dochodzi <_< Zasypałem komorę do pełna, no i czekam na większą temperaturę, żeby wyregulować miarkownik. Jako, że jest to czysta grawitacja, bez jakichkolwiek zaworów regulacyjnych mam małe pytanko. Jaką najniższą temperaturę mogę nastawić bez obaw o te smolenie, punkty rosy itp. ? Teraz nie jest chłodno i przy 65 stopni będzie skwar w domku i wolałbym trzymać koło 45-50 stopni. Oczywiście jak 65, czy więcej będzie najniższą optymalną temperaturą, to najwyżej pootwieram okna, ale chce sprawdzić ile na całym zasypie kociołek wytrzyma przy zmniejszonej trochę temperaturze ;)
  15. Witam. Właśnie przywieziono mi kociołek DAKON DOR 20kW. Zdecydowałem się na niego głównie po przeczytaniu tego wątku <_< Myślę, że będę zadowolony z jego użytkowania. Zanim go odpalę, to wpierw poprawie te uszczelki, a później przyjdzie pewnie czas na inne "udoskonalenia". Wszystko będzie działało bez elektryki, czyli system czysto grawitacyjny (stara instalacja przeszło 20 lat), więc pompki, sterowniki etc. nie wchodzą w grę. Oczywiście pochwale się za niedługo, jak sprawuje się ten kociołek ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.