Wcześniej czytałem ,a wczoraj doczytałem ze w piecach gdzie które mają / u góry / poziome kanały spalinowe można palić zasypując węglem na ruszta a rozpalać pod góry. Dziś od rana jak zawsze chciałem : wyczyścić ruszt nałożyć trochę pogniecionego papieru , na to drewna póżniej pozostałości niewypalonego do końca węgla no i węgiel aby to / jak w harcerzach ognisko / od dołu podpalić.W porę przypomniałem sobie, że spróbuję rozpalić po nowemu od góry. W związku z tym iż mam małą piwnice 1/4 powierzchni domu / 8x9 m po zewnętrznej / i wchodzi się do niej z mieszkania /nie z sieni- wiatrołapu / to wszelkie zadymienie idzie na mieszkanie i tu jest problem/ Chcąc sprawdzić sposób rozpalenia i nie nadymić jak nie wyjdzie nie wsypałem od razu na ruszt węgla i dopiero podpałkę lecz tak na wszelki wypadem gdyby nie wyszło to na ruszt papierku trochę ,drewienek trochę ,na to węgiel orzech /ten większy/ i dopiero podpałka /tj papierku i drewienek trochę. Podpaliłem od góry i o dziwo rozpaliło się,choć trochę dłużej trwało, zanim przy uchylonych drzwiczkach i szybrze w czopuchu rozpaliło się do 60 st C.Byłem na zewnątrz i rzeczywiście jak to ktoś na forum napisał podczas rozpalania nie zadymiam tak okolicy. Ja od pięciu lat /jak tylko kupiłem ten domek bo wcześniej byłem blokowcem/ paliłem w tym piecu jak w harcerzach ognisko od dołu. Jest ok. Chyba nawet podczas otwierania drzwiczek zasypowych / ciekawość czy nie zgaśnie / nie dymiło się tyle poza piec na piwnicę. Mam tylko pytanie czy tak naprawdę ten sposób daje coś zaoszczędzić ?