No dobrze. Kilka dni temu przyszła zamówiona wędzarnia elektryczna. Kupiłem Pan Kornik A150+. Wczoraj zrobiłem pierwsze testowe dymienie. Wędziłem kilogramowy kawałek boczku. Leżał tylko 1,5 doby w przyprawach. Nie używałem soli peklowanej - od azotynów chcemy odejść. Lekarz nam to zalecił, bo mamy różne problemy w rodzinie - migreny i hormony czasem rozjechane. Ale nie będę opowiadać szczegółów 😄 W każdym razie chcemy jeść jak najprościej przygotowane żarcie bez chemii - na ile się da, oczywiście. Sprzęt dziecinnie łatwy w użyciu. Suszenie mięsa przed - wentylator + grzałka. Potem dymienie, termostat pilnuje temperatury. Potem na koniec dałem podpiekanie (do 80 podbiłem temperaturę).
Nie jest to nie wiadomo, jaki sprzęt. Przy wczorajszej aurze (od -2 do +2) ciężko było rozpędzić wędzarnie powyżej 80 stopni. Grzałka już nie dawała rady 🙂 Ale do typowego wędzenia od zimnego do tych 80 - spoko. Nie ma ocieplenia. Złożona jest z desek piór / wpust, więc, jak się nieco rozlezie, to nie powinna się jednak rozlecieć 🙂 Boczek wyszedł świetny, dzieciaki się zajadają.
Dołączam zatem do klubu dymiących 😉