Ochrona to już nie liczy, bo są załadowane w samochodzie. Robi fotę węgla w bagażniku na wyjeździe i wbija coś do kompa. Na wjeździe rejestruje dane i pstryka tablicę rej. o ile dobrze pamiętam.
Pani liczy przy załadunku w magazynie. Tam było kilka palet, z których pobierało się worki. Wcześniej w biurze po trzy papiery do podpisu na 1 zamówienie, czyli 12 w moim przypadku, przy czym wydawana jest taka ilość, która nie przekroczy ładowności samochodu (sprawdzają dowód rej.), dlatego jechałem 2 razy.
Dlatego na tyle osób, bo jest (był?) limit 10 worków na osobę na dzień. Taki market, idziesz z roboty i po drodze bierzesz worek wungla 🙂 Żeby system sklepu puścił, trzeba wpisać kogoś innego i zrobić upoważnienie, dlatego jechałem z trzema upoważnieniami, dowodem osobistym i rejestracyjnym. Wartość opałowa zużytego papieru zbliżona do kupionego paliwa. W końcu to czarne złoto... A to wszystko w sypiącej się scenerii z czasów Gierka.
Nie wiem, ile jest czasu na odbiór. Zawsze można zadzwonić do biura w kopalni i zapytać, po zamówieniu podają nr w mailu. Zasady są takie, że odbierasz całe zamówienie i nie przeładowujesz pojazdu.
Nie zamawiałem w dwóch kopalniach. Do wyboru były tylko dwie, ja wybrałem Łaziska. Potem jeszcze węgiel był dostępny w jednej z nich, zanim całkiem się skończył.