Skocz do zawartości

JanK

Forumowicz
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez JanK

  1. No tak, ale jak zwykle jest "ale". Mam od 12 lat kondensacyjnego Buderusa GB022 i choć jest to nadal niezły kocioł, to jednak przy zapotrzebowaniu na ciepło mojej chałupy (klocek z lat 70-tych ze słabym dociepleniem - 6 cm styro) + ciepła woda, to jakbym nie liczył wychodziło ok. 1500 drożnej za sezon, inaczej mówiąc prawie cała emerytura w ... komin. Dopóki pracowałem węglowiec był raczej tym drugim kotłem, ale od 2 lat jest pierwszy i dlatego kombinuję, jakby tu jeszcze coś ugryźć na kosztach opału. Właśnie zastanawiam się nad celowością doprowadzenia PW w palnik, choć i tak nie mam powodów do narzekania - po ostatnich zmianach spala się całkiem ładnie bez większego dymienia. Pomysł narodził się po obejrzeniu w akcji pieca - nie kotła - firmy Butakov - tu podaję linka do takiego piecyka . Ten co widziałem na własne w akcji to był inny model, ale budowa podobna. Dokładnie to zainteresował mnie króciec doprowadzający PW i zacząłem się zastanawiać, co by było jakby coś podobnego, tylko w poprzek do paleniska wstawić w palnik - taki poziomy "flet" . Oczywiście pozostaje kwestia na jakiej wysokości to ustrojstwo powinno wisieć, ale to się da łatwo ogarnąć przez regulację podniesienia rury PW wstawionej w dekiel wyczystki. Ot, takie przemyślenia emeryta z nadmiarem wolnego czasu....
  2. A, tak.... Teraz jasne. U mnie nie przejdzie, za mało miejsca w kotłowni, ale jak dalej będą takie "niezimy", to objadę sezon na gazie bez ściskania pośladków;)
  3. Darek, jameess, skrobnijcie parę słów o tej półce - skąd pomysł i jak to działa. To ciekawy patent i stosunkowo łatwy do powielenia w rożnych kds. No i jak to ma się sprawować w kontekście stwierdzeń, że "żelazo w palniku to zło"
  4. Pierwsze palenie węglem zweryfikowało palnik. O ile przy próbnym przepaleniu drewnem wyglądało to obiecująco, to przy węglu totalna kicha. Spadek ciągu tak drastyczny (komin ok. 10m), że podtrzymanie palenia możliwe było jedynie przy otwartych drzwiczkach popielnikowych, zaś spadek mocy w stosunku do odbioru ciepła nie pozwalał na osiągniecie więcej jak 63st. przy temp. zewnętrznej około zera i to przy wygrzanym budynku - wcześniej pracował gazowiec. Najpierw wywaliłem podłogę i przesłonę w palniku, poprawa była, ale niewielka. Dopiero wywalenie bocznych cegieł (na skosie zostały) pozwoliło palić normalnie. Jako że przy obecnych temperaturach moc jest trochę za duża i trzeba by kisić opał, dociąłem nowe boczne cegły pod przegrodę, ale tym razem mają tylko połowę długości i jak na razie jest ok., łatwo dochodzi do zadanej t i nie muszę kisić - idzie stabilnie na 60st. Aby uprzedzić pytanie, dlaczego węgiel, a nie gaz odpowiadam: gaz w okresach przejściowych, bo przy całosezonowym paleniu gazem +ciepła woda+kuchenka wychodziło ok. 1500 zł drożej niż przy opalaniu węglem (ciepła woda z wymiennika) +kuchenka na gaz. Bieganie do kotłowni mi nie przeszkadza, a te 1500 mogę przeznaczyć na coś innego.
  5. jameess, To co piszesz, to oczywista oczywistość, zima wykaże, czy będzie ok, czy do d.... Różnica "na lepiej" jest taka, że po zmianie dużo ładniej zaciągało płomień, wcześniej lewe powietrze powodowało, że płomień był krótszy. Przepalałem na próbę drewnem.
  6. No i musiała nastąpić poprawka - w układzie cegieł jak na zdjęciu wyżej do palnika dostawało się zbyt dużo "lewego" powietrza (w zamyśle wezyr miał dmuchać w komorę palnika). Wycięta cegła została zamontowana równo pod przegrodą, wszystko dookoła uszczelnione, teraz wezyr podaje powietrze przed palnik i jest lepiej.
  7. Witam po długiej przerwie. Choć za oknem 30st. dopadła mnie wczoraj "choroba kotłowa" i bazując na pomysłach kolegów z forum zrobiłem swoja drugą wersję palnika. Nie jest to nic odkrywczego, po prostu własna wariacja sprawdzonych pomysłów. Poprzedni palnik róznił się głównie umiejscowieniem wycietej cegły "dyszy" - była ona wsunięta na płask pod przegrodę i opierała się na cegłach bocznych. Tak do końca nie zdawało to egzaminu, bo przy wyższych temperaturach na zewnątrz spadał ciąg i dłuuuugo dochodziło do zadanej temperatury, ponadto sposób zamocowania tej cegły uniemożliwiał jej wyciągniecie bez rozebrania całości. Teraz cegła przycięta jest lekko skośnie, tak, aby po wsunieciu "na skos" ciasno klinowała się miedzy bocznymi cegłami. Trzyma to solidnie i bardzo łatwo cegiełkę można wyciągnąć. Co tu dużo pisać - lepszy jeden obraz niż sto słów:
  8. W którymś temacie (usprawnienia?) na forum był opisywany taki patent z blachą od stronu rusztu pionowego, niestety nie pamiętam gdzie, może ktoś kto wie podlinkuje. O ile pamiętam miało to załatwiać też problem przegrzewania rusztu pionowego.
  9. Widzę to dokładnie tak, jak w Twojej pierwszej wersji. Na początek można by spróbować z wyciętą ceglą "3", tak dla wstępnej weryfikacji. Gdyby się okazało, że ma to sens, to można wtedy dopracować. Zastanawiałem się też nad żeliwną płytką 0.5 cm z nawierconymi otworami zamiast szamotu - takie sitko od maszynki do mielenia, ale chyba będzie mieć za małą bezwładność cieplną. A, zapomniałem dodać, że ciąg musi być dobry i stabilny, inaczej wędzarnia.
  10. Jameess, a jakby ten wycięty szamot wsunąć pod przegrodę na płask tak, aby opierał się na bocznych cegłach? Od strony komory obniżyłoby to gardziel o 3 cm i wokół byłby szamot no i powstałby rodzaj dyszy kierującej gazy pionowo w górę do komory wymiennika za pionową przegrodą. Tak kombinuję, że jakby udało się skierować tam wszystko co gazowe to powinno się ładnie dopalić, a gorące gazy rozprężą się za ta niby dyszą ładnie omiatając ścianki wymiennika. https://zapodaj.net/f4ad21c58d538.jpg.html
  11. U mnie termostaty są montowane na zasilaniu, nie mam takiego problemu jak Ty, może to dlatego, że grzejniki są żeliwne i mają większą bezwałdność, a może dlatego, że odbiór mocy jest adekwatny do ich wydajności - tego nie wiem, instalacja z lat 70-tych, robiona przez fachowców przez "duże F", jedynie trochę zmodernizowana podczas kolejnych remontów domu. Termostaty założyłem dopiero po 2000r, po dociepleniu budynku. Jeszcze taka ciekawostka: zostało mi trochę mokrych ścinków gałązek świerkowych, które poniewierały się w składzie opału i plątały pod nogami. Postanowiłem powoli wypalić je kładąc na sporą warstwę żaru. Dymu z komina było dużo, ale efektem ubocznym było też rozmiękczenie smoły na ściankach komory zasypowej, którą bez większych problemów zeskrobałem. Normalnie jest twarda jak kamień, spora ilość pary wodnej solidnie ją rozmiękczyła.
  12. Co do pompy obiegowej: moja instalacja jest starego typu, pod obieg grawitacyjny, ale w celu równomiernego nagrzewania dodałem gałązkę z pompą. Pompa pracuje na pierwszym biegu, ponieważ im szybszy jest obieg wody w układzie, tym mniejsza szansa na pobranie ciepła z kotła i oddanie przez grzejniki - tu jest przewaga grawitacji. Pompa startuje po osiągnięciu 50st. na kotle. Resztę odnośnie rozkładu temperatur w pomieszczeniach załatwiają termostaty na grzejnikach. Zjawisko przeciagania mam na swoim kotle dokładnie takie jak opisujesz, choć wstawiłem blachę oddzielającą popielnik od rusztu pionowego. Być może blacha to za słabe uszczelnienie, dokupię silikon temperaturowy i doszczelnię na ile się da. Być moża bierze też gdzieś lewe powietrze - były problemy tych kotłów z lewym powietrzem do popielnika. Nie wybieraj popiołu do czysta, niech zostanie spora warstwa w popielniku, zobacz czy to wpływa na przeciaganie. Dobry sposób na załadunek wsadu podał kol. jameess - uszczelnianie od góry miałem i popiołem. Ja miału nie mam, więc na spód zasyp grubszy, im wyżej tym drobniejszy, na wierzch kładę parę gazet i na to sypię popiół. Jak kocioł osiągnie zadaną temperarturę i klapka odetnie PG wtedy ustawiam szczeliny na rozecie PW tak na 2 mm. Kocioł i tak przeciągnie, ale w bardziej umiarkowany sposób. Jeśli jestem w domu to po jakiejś godzinie sprawdzam co z temperaturą i jeśli jest blisko zadanej, to otwieram PW na 50%. Jak do tej pory nie miałem potrzeby wpakować więcej jak 10l węgla na raz - przy -18 na zewnątrz..
  13. Smoła w komorze zasypowej kotła DS to częste (raczej stałe) zjawisko. Przyczyna to wydzielanie się gazów z węgla które niejako kondensują na stosunkowo zimnym płaszczu kotła
  14. Kiedyś zastanawiałem się nad tym: "Katalizator definiuje się, więc jako substancję, która zwiększa szybkość, z jaką reakcja chemiczna osiąga stan równowagi, sama się jednak nie zużywa i której symbol nie występuje w równaniu stechiometrycznym. Wpływ katalizatora na reakcję chemiczną polega głównie na obniżeniu jej energii aktywacji. Potwierdza to wiele faktów doświadczalnych. Tłumaczy się to tworzeniem przejściowych aktywnych kompleksów katalizatora z substratami, po rozpadzie których katalizator ulega regeneracji. W procesie spalania katalitycznego strumień gazu przepuszcza się przez ziarno katalizatora w podwyższonej temperaturze. Katalityczne spalanie węglowodorów przebiega w temperaturach znacznie niższych niż spalanie termiczne ok. 400oC. Jako katalizatory spalania węglowodorów stosowane są metale jak: platyna, pallad, ruten, rod lub tlenki metali przejściowych jak: tlenek manganu, chromu, miedzi. Katalizatory stosuje się naniesione na nośniki ceramiczne tzw. adsorbenty. Nośniki charakteryzują się bardzo rozwiniętą powierzchnią wewnętrzną ( kanaliki), mają często kształt plastra miodu. Redukcja katalityczna stosowana w procesach usuwania tlenków azotu z gazów odlotowych polega na redukcji tlenków azotu za pomocą amoniaku, tlenku węgla lub węglowodorów w obecności katalizatorów. Katalizatorami tej reakcji są metale szlachetne jak platyna, pallad, rod naniesione na ceramiczne nośniki. Platyna na nośniku ceramicznym jest katalizatorem stosowanym w samochodach dla dopalania spalin i jednoczesnej redukcji tlenków azotu. Rozkład katalityczny tlenków azotu jest prostą metodą usuwania ich ze strumienia gazów przemysłowych. Na dzień dzisiejszy jest to metoda szeroko badana w laboratoriach i wiąże się z nią duże nadzieje aplikacyjne, ponieważ nie wymaga dodawania do strumienia gazu żadnych reagentów i produktami są tylko azot i tlen. Najlepszymi katalizatorami tej reakcji są zeolity modyfikowane jonami miedzi. Zeolity to są krystaliczne glinokrzemiany naturalne i sztuczne o wzorze ogólnym: gdzie x>2, n= wartościowość kationu metalu M. Maksymalna wartość x dla naturalnych zeolitów jest równa 10. Mają one bardzo dużą powierzchnię wewnętrzną w postaci kanalików o określonej geometrii. " Z braku laku wstawiłem w palnik kotła kawałek miedzianej rurki. Po odpowiednim nagrzaniu płomień zmienił barwę na zielonkawą, co świadczy o obecności miedzi w spalanych gazach. Ciekawe, czy tu też zachodzi /w jakim stopniu/ redukcja tlenków azotu. Mniej tlenków azotu = czystsze spaliny, a o to chodzi.
  15. Chętnie bym to zrobił, ale za każdym razem, jak wstawiam grafikę to dostaję komunikat, że takiej grafiki nie można dodać na stronę - obojętnie czy to jpg, czy png czy jakiś inny format. Jakiś błąd na stronie czy co? Cholera mnie bierze, podlinkuję rysunki. https://zapodaj.net/9aafcd80e1521.png.html https://zapodaj.net/e99c336493fbb.png.html Wycinankii zaznaczone na czerwono. Najpierw dotnij boczki, wsuń pod przegrodę, dokładnie dosuń do ścianek kotła, zmierz odstęp, dotnij cegłę trójkę, wstaw między boczki, zaznacz, gdzie wyciąć luki na rusztowiny, wyjmij, wytnij, wstaw i testuj ;)
  16. Cześć. Miałem dorabiać palnik po sezonie, ale nie wytrzymałem i już wstawiłem. Moja wersja zrobiona z 2 cegieł wygląda tak: jedna cegła pełna została przecięta po skosie na 2 równe części - narysuj krechę dokładnie w połowie długości cegły, zaznacz po 3.5 cm od krechy w przeciwne strony, połącz i wyjdzie ci ładnie skos. Następnie w przeciętych połówkach trzeba wyciąć na krótszych ściankach krawędź 3x4 cm (4 cm w górę) , tak aby zrobić miejsce na ruchomy ruszt, pamiętaj, że na jednej połówce ma być prawa a na drugiej lewa. Tak przygotowane cegły wsuwasz pod przegrodę, skosami mają ładnie ułożyć się na tylnym skosie kotła. Sprawdzasz, czy ruszt nie zawadza, jeśli tak, to dotnij tarczą - ja docinałem. Zmierz odstęp między włożonymi cegłami (nie pamiętam ile wyszło), dotnij na długość cegłę "trójkę", wsadź między boczki, zaznacz gdzie mają być szczeliny na ruchome rusztowiny i wytnij je na wysokość 4 cm. Jak zrobisz to dokładnie, to cegiełki się ładnie klinują i nic nie chodzi, jak wyjdzie luz, to uszczelnij szczeliny szczeliwem temperaturowym do kominków. Na uszczelniaczu można jeszcze dołożyć jedną cegłę ustawioną na tej leżącej na skosie, ale u mnie po pewnym czasie się obluzowała i ją wywaliłem. Palnik sprawdza się świetnie, z komina nie dymi. Co do zmniejszenia mocy, to nie potrafię powiedzieć, ale chyba nie, kocioł nadal szybko osiąga zadaną temperaturę. Już po zamontowaniu palnika przy temperaturze -12 na zewnątrz w nocy zasyp niepełne wiadro 10l nałożony ok.21.00 na resztki żaru trzyma gdzieś do 6.15 -6.30 rano (jeszcze ok 50 st. na kotle, 40 na zasilaniu). Palę mocnym węglem z Wesołej.
  17. Witam wszystkich i pozdrawiam w Nowym Roku. Jestem świeżym użytkownikiem KWKD-15 i chciałbym się podzielić "na gorąco" swoimi uwagami odnośnie tego kotła, może dla kogoś, kto zastanawia się nad zakupem nowego dolniaka będą pomocne. Mój stary, 18-letni dolniak zastrajkował przed świętami i wesoło sikając wodą na pelenisko zmusił mnie do ekspresowego zakupu nowego kociołka. Dla mnie wybór był prosty: ze względu na doświadczenia i określoną (niewielką) przestrzeń dla kotła w kotłowni miał to być kolejny dolniak, pozostała kwestia, jakiego producenta i jakiej mocy. Najbardzieju podobał mi sie kocioł DS firmy MPM. Właśnie taki kocioł używa od 2 lat mój znajomy, kocioł widziałem podczas pracy i naprawdę nie ma się czego przyczepić. Niestety, kocioł okazał się zbyt długi i nijak nie dałoby się go zamontować. Ze względu na ograniczenia, jakimi były maksymalne rozmiary kotła, na placu boju do wyboru pozostały 3 kotły: KSGW Zgoda, Hef Hef i właśnie Zębiec. Ponieważ nie znalazłem miarodajnych opinii odnośnie jakości wykonania i kultury pracy KSGW Zgoda, a termin dostawy Hefa był zbyt długi (plus wątpliwości odnośnie jakości wykonania), niejako z konieczności pozostał Zębiec. Dylematem był wybór mocy kotła. Ponieważ mój stary dolniak był przewymiarowany (wyrób rzemieślniczy, brak tabliczki znamionowej, ale ogromny 4-kanałowy wymiennik poziomy wskazywałby na jakieś 24kW) i wymagał często "kiszenia" węgla, postanowiłem, że nowy kocioł musi mieć mniejszą moc. Tu trochę danych budynku: 180 m kw.,1-piętrowy klocek wczesnego Gierka, całkowicie podpiwniczony, garaż w piwnicy, dach to typowy "beret". Ściana to pustak siporex 24 cm, kanał powietrzny 5 cm, cegła silikatowa, styropian 6 cm (północna ślepa ściana 8 cm), w stropach 6 cm żużlu, dodatkowo strop strychu 5 cm wełny mineralnej przykrytej (na łatach) płytą paździeżową 18 mm, sufit garażu i w drugim najwiekszym pomieszczeniu piwnicy podklejony styropianem 2 cm. Okna nowego typu, wielgaśne w tym 2 ogromne, na całą ścianę. Instalacja c.o. starego typu - grube rury, grzejniki żeliwne (drabinki w łazienkach). Może pracować na grawitacji, choć jest popmpka obiegowa. Do tego jest wymiennik płaszcowy c.w.u. 150, a całość uzupełnia nowoczesny (jeszcze) kocioł kondensacyjny Buderusa z zasobnikiem C.W.U, którego zadaniem jest dostarczanie ciepłej wody i ogrzewanie domu w okresach oprzejściowych - jak bym nie liczył, węgiel wychodzi dużo taniej. Posiłkując się własnym doświadczeniem i opiniami z różnych forów zdecydowałem się na KWKD 15 kW. Kocioł zakupiłem poprzez Allegro, ponieważ w mojej okolicy blisko Rzeszowa nikt nie był w stanie dostarczyc go w sensownym terminie - przypominam - stary kocioł cieknie i nie mam możliwości odcięcia go od instalacji, ogrzewam gazem stale wylewając cieknąca wodę i jednocześnie uzupełniam wodę w instalacji. Firma, w której zakupiłem kocioł okazała się na medal - gdyby ktoś potrzebował mogę dać namiary - znakomity kontakt ze sprzedajacym, gość kompetentny i znający się na tym, co sprzedaje. Kocioł miałem nastepnego dnia pod domem, koszt dostawy wliczony w koszt zakupu: kocioł, miarkownik, rura czopucha za ok. 3500zł. Potem już tylko wymiana kotła i nowy dodatek w instalacji - zawór 4d bez sterownika, tylko w celu ochrony kotła. Co do samego kotła: jest ok, ale nie bez wad i ma swoje "fochy". Największa wada to ewidentnie brak powietrza wtórnego doprowadzonego bezpośrednio do gardzieli. Druga, to wg. mnie ciut za mały wymiennik jak dla mocy 15-17 kW Jeśli chodzi o "fochy", to mój KWKD nie lubi grubszego sortymentu węgla, jakim paliłem od lat w starym kotle - kostaka 1 klasy z kopalni Wesoła. W starym kotle spalałem to bezproblemowo, KWKD załadowane bryłkami nawet mniejszymi od pięści bardzo niechętnie osiaga zadaną temperaturę i nie chce jej utrzymywać pominmo stosowania różnych sztuczek. Zmusza mnie to do dodatkowej upierdliwej i brudnej roboty - rozdrabniania węgla. W nowym sezonie będzie orzech. Wielkim pozytywem jest stosunkowo czyste spalanie. W porównaniu do starego kotła jest b. duża różnica na plus. Po rozpaleniu i zasypaniu dym jest jasno szary, a wkrótce znika niemal całkowicie. Na śniegu nie widzę drobin sadzy. Co do stałopalności: jest dobrze. Przy temperaturach oscylujących pomiędzy +3 a -3 wiaderko węgla (12litrowe) wystarczało na ok. 9 godzin przy temperaturze w mieszkaniu 21-22,5 st. kocioł ustawiony na 60 st, 50 st. na zasilaniu, 42 na powrocie (dzięki zaworowi 4D). Ostanie 3 dni mam temperatury od -11 do -24 w nocy. Wiaderko 12 l wystarcza na ok. 6 godzin, temperatura w mieszkaniu 20,5 - 21, 7 st. Po sezonie dorabiam palnik szamotowy pomysłu kol. jamees. Przepraszam za przydługą powieść, ale może to komuś sie przyda.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.