Witam Wszystkich!!!
Dzięki Lukas za ten post, szkoda że tak późno :( jednak za pierwszy rok palenia pelletem trzeba zapłacić frycowe.
Wcześniej testowałem kilka rodzajów pelletu ale dopiero po przeczytaniu Twoich wskazówek wiem jaki błąd popełniłem. Na szczęście mam palnik z automatycznym czyszczeniem i sobie poradzę (piec sobie poradzi). Jak zwykle za namową znajomych, którzy palą drewnem kupiłem pellet z drzew liściastych z domieszką jakiegoś iglaka, ale 650zł brutto za tonę, nie będę marudził. Korzystając z Waszych wskazówek moczyłem, jadłem :), paliłem kruszyłem i było OK, ale mimo różnych kombinacji z podawaniem paliwa i ilości powietrza nie udało mi się wyeliminować spieków i to dość sporych. Pellet po wrzuceniu do szklanki opada na dno, na górze zostają 3 lub 4 szt. po minucie robi się przysłowiowy kalafior. Po wysuszeniu części z namoczonego pelletu otrzymuję trociny o różnej granulacji (od proszku do małych drzazg). Mocząc pellet dalej (10 dni), jak to robił Sambor na dole szklanki mam papkę drzewa na górze klarowna woda o lekkim zabarwieniu brązowym. W smaku drzewo, pachnie drzewem więc jest Ok. Kolega który robi wędliny w domu ocenił ten pellet na dobry jakościowo no i kupiłem 4 tony.
Wcześniej na próbę kupiłem 10 worków i też się spiekał, ale myślałem że poradzę sobie z tym. Teraz wiem że nie. Trzeba to spalić i tyle.
Na szczęście nikt w domu nie narzeka, że w domu jest zimno, woda ciepła jest. Przez miesiąc "zgromadziłem" około 10 litrów popiołu
(spieków nie liczę, ale z 1,5 tony było tego może 1/2 worka z opakowania 15kg pelletu.
Na koniec dodam, że mam kocioł Tekla Draco Duo Bio 35kW i do ogrzania 480 m kw. Uwierzcie jest co robić :)