Skocz do zawartości

husky

Stały forumowicz
  • Postów

    129
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez husky

  1. Myślę że o to chodzi że należy dostosować auto do swych potrzeb .

    Nadeszły czasy że większa  część aut nie opuszcza miast krążąc dom ,praca, szkoła , market itd. itp. i tu rynek zapewnia małolitrażowe auta tzw. miejskie .

    Co nie oznacza że w razie potrzeby nie pojadą sporadycznie poza miasto.

    Potrzeba ciągłego dojazdu po za miasto w trudniejszy teren , czy jazdy miedzy miastowe po nowoczesnych drogach stawiają inne wymogi przed autem i rynek też tu ma dużą ofertę .

    Są też takie potrzeby jak hobby , upodobanie marki i wielkości czy po prostu szpan i to też trzeba w różnym stopniu uszanować , co nie oznacza że nie można wyrazić swojej opinii .

    Inną sprawą jest że nie wszystkich jeszcze stać na kupienie aut bardziej dopasowanych do zróżnicowanych potrzeb , aby wykorzystać ekonomie takich rozwiązań .

    Kolega Audikom nie pierwszy raz bardzo dobrze prawi:

    Każdemu wdłg potrzeb, jeden jeździ pod szkołe z dzieckiem i przez market do domu i dla niego Citigo to nadmiar do potrzeb. Drugi jeździ autostradami przez całą Polskę a i Europę i jak widzi samochód który przy 180 km/h juz nie jedzie i buczy - to mówi, ze tym się nie da jeździć :D, trzeci mieszka na wichurze i jedzie błotami 8 km do domu, to tam ani Citigo ani limuzyna V6 się nadają , bo się powieszą silnikiem na pierwszym garbie. Trzeba coś "traktorowatego" z dużym prześwitem, z kolei takie samochody - z doświadczenia - słabo się sprawują jak trzeba pognać na szybko Częwa - Hanover - Częwa.... słowem.... każdemu wedle potrzeb.

    W ogrzewnictwie uważam jest podobnie, jeden ma do ogrzania wielki klocek 400 m2, wybiera dajmy na to duży kocioł zasypowy, drugi mieszka w 80 m2 domu prawie pasywnym, mówi ze kocioł elektryczny to najlepszy wynalazek na świecie, trzeci ma kondensat, a czwarty Kostrzewe na pallet i każdy mówi że jego rozwiązanie jest genialne. Najśmieszniejsze że każdy ma rację :D Natomiast są tzw "crossy" logiczne, czyli np wstawienie dużego zasypowego kotła na węgiel do nowoczesnego małego domu energooszczędnego to parodia. Piszą o tym szeroko media internetowe http://czysteogrzewanie.pl/2014/05/nie-pakuj-smieciucha-do-nowego-domu/ ja to przetestowałem na sobie - jest tak jak piszą :D

    Jest prawie niemożliwym aby dobrze ogrzewać dom, którego w ciepłe zimowe dni (jak np dzisiaj w Częwie +5 st C) zapotrzebowanie na moc cieplną wynosi ok 3, 4 kW przy pomocy stałopalnego niesterowalnego żródła ciepła ! Wysterujesz kondensat, pompe ciepła czy elektrycznego KOSPEL'a tak żeby uzyskać w podtrzymaniu 3 kW, ale nie kocioł zasypowy czy kominek ! I tylko o tym szeroko tu pisałem, używając metafor motoryzacyjnych, co chyba nie do końca zostało właściwie zrozumiane....

    Pozdrawiam wszystkich gaziarzy i gaziarki (jak już jesteśmy przy wczorajszym Dniu Kobiet) buziaki w wasze rozgrzane GZ-50 lica :D

  2. Malowanie jajek malowaniem jajek ale wiosna to też okazja do wprowadzenia do wątku zużyć letnich.

    Jako że podglądam statystyki z eBok'u PGNiG przejrzałem z 3 ostatnich lat zużycia gazu w miesiącach letnich. Okazuje się że średnio jest to ok 60 m3 na dwa miesiące czyli 30 m3 miesięcznie

    Oczywiscie mówimy o przygotowaniu c.w.u. i 5 palnikowej kuchence.

    Dołujące w tych miesiącach jest to że abonament mies wynosi 36 zł a opłata za paliwo gazowe.... 50 zł.....

    abonament w wysokości 70 % zużycia rzeczywistego gazu to lekkie przegięcie... Niemniej jednak uważam że ok 85 zł za miesiąc gotowania i przygotowywania wody w zasobniku (pełny komfort) to nie jest dużo i stoi w opozycji do bajek które też tu gdzieś przeczytałem że nie ma to jak butla 11 kg do kuchenki i bojler na prąd, bo tak lepiej i w **** z PGNIGiem....

    A jak u Was to wygląda ?

  3. P.S. Jeszcze dwa słowa dla ludzi podniecających się tzw Ładą Nivą. Nie wiem czy ktoś z Was miał to badziewie i tym jeździł, tak się składa że mój ex-boss, który polował po lasach gdzieś się naczytał, że to "prawdziwa terenufka" i popełnił zakup tego badziewia. Ponieważ często go podwoziłem albo odwoziłem - to miałem nieprzyjemność podróżować tym czasmi.

    Od tej pory jeżdżenie tym pojazdem przypominało trochę jazdy Formuły 1 wyścig - pitstop - wyścig - pitstop. Tylko że: polowanie - mechanik - polowanie - mechanik. W AUCIE PSUŁO SIĘ WSZYSTKO. Zawieszenie grało jak staremu w płucach, wieczne luzy we wszystkim, trytrające przeguby i jedna wielka awaria. Korozja jak żarła ten "samochód" w garażu to było w salonie chrupanie słychać. Nigdy nie wiadomo było gdzie ten samochód stanie praktycznie non stop miałem "aktywny" telefon do kolegi mechanika, który przyjeżdżał, zapinał Ładzinę na krawat i na pitstop. Silnik 1.7, który w teorii ma 81 koni, w praktyce miał ok 35 bo tym przyśpieszyć pod górkę to był problem. Auto brało oleju i borygo tyle samo co benzyny, a benzyny brał niemało.... generalnie dało się tym jechać do 70 km/h bo więcej to nie jechało, poza tym huk zwiastował jakieś nadchodzenie burzy albo gradobicia. W napędach wszystko wyło, a auta nie wolno było stawiać na bruku przed domem szefa, bo ilość wycieków powodowała, że po odjechaniu zostawały tłuste plamy....

    Ta paranoja trwała rok. Szef kupił Pajero 3.0 V6 i od tej pory zajął się polowaniem a nie szukaniem kontaktu do człowieka który mnie zholuje.

    To tak przedstawiam ku przestrodze jakby kogoś otumaniło żeby kupić GAZa ZAZa czy inne ruskie badziewie. Bo ruskie to są dobre pierogi - z techniki to nic.

  4. "W pewnych kwestiach poglądy mam stałe, że czarne jest czarne, a białe jest białe".

    Tak też jest w motoryzacji. Jezdzę tylko wolnossącymi benzynami na etylinę. Mam 3 benzyny, które używam na benzynie - nie zmieniam też swojego zdania że gwarantuje to bezproblemową eksploatację.

    "Bo ropa jest do traktorów, gaz do zapalniczek, a samochody... to jeżdżą na benzynę" :)

    Co więcej od 2004 roku użytkuję tylko takie auta i nie sądzę żeby coś mnie mogło przekonać do zmiany zdania. Tyle.

  5. Chyba każdy kiedyś jeździł maluchem. Większy silnik nie tylko oznacza, że szybciej pojedzie itd ale też jest bezpieczniejszy. Nie zastanawiam się podczas wyprzedzania czy zdążę czy nie . Piratem drogowym nie jestem, wręcz przeciwnie jeżdżę spokojnie ale 1.0 to bym nie jeździł a tym bardziej się tym nie chwalił :-)

     

    No i widać gdzie się szuka oszczędności aby można płacić więcej za gaz :-) to wolę chyba ekogroch i nadal jeździć 3litrowa benzyna :-)

     

    Ja tam swoim 1.0 zdążam z każdym wyprzedzaniem, na dynamikę nie narzekam, a jeżdzę szybciej niż niektórzy posiadacze "wielkich fur". Samochód podałem jako przykład naprawdę dobrego i bardzo taniego w utrzymaniu pojazdu. Takiego ala nowoczesny kocioł kondensacyjny. Ma 13 sek do setki i 175 max czyli tyle ile średniej klasy kompakt i mocy bynajmniej ani przestrzeni mi nie brakuje.

     

    Natomiast sugestia zawarta w drugim zdaniu że jeżdżę tanim badziewiem, coby było za opłaty za gaz jest nie tylko nieprzyzwoita i nieelegancka, ale wogóle świadczy bardzo źle o kimś kto takie bzdury formułuje. Skąd Ty wiesz co ja mam jeszcze w garażu i za ile.. ? I czym ja jeżdżę, a na co mnie faktycznie stać.... ? W zasadzie to nawet nie będę tego komentował, bo to żałosne co piszesz, ale odbiegamy od tematu. To ile Ci gazu spalił Twój kocioł ? A....nie, palisz groszkiem.... To może.... nie to forum ?

  6. Nie zgadłeś - acz nie ukrywam że miałem to coś przez 13 miesięcy. Psuło się to tak niemożebnie, że więcej stało u mechanika niż jeździło, a to wahacz pękł a to sprężyna wpadła do środka, a to coś się urwało, a to zabieraki.... znienawidziłem wtedy do końca postPRLowską motoryzację.

    Załamany tym syfem kupiłem sobie salonowego Fiata Seicento 1.1 MPi - w ciągu 4 lat zrobiłem 80 kkm lejąc benzyne i wymieniwszy 4 razy olej.....

    Od tego czasu mam taką zasadę że wybieram rozwiązania skuteczne i bezstresowe - a nie tanie :D

  7. Luty 275 m3. Całe szczęście jest już ciepło. W tej chwili piec chodzi na 44 st C a grzejniki mają temperaturę - jak my to w domu mawiamy - d...y trupa, czyli ledwo letnie. Zużycie znów spadło do poziomu 5 m3 na dobę. 

    Taka mi na myśl przychodzi alegoria, że te nasze kondensiaczki to palą jak nowoczesne samochody z turbo. Jak się jedzie 90 km/h i nie naciska gazu to i 5 na sto palą, a jak się rąbnie w pedał, to 12ście l/100 km bez problemu. Tak samo i kotły gazowe. Jak jest na dworze +5 (jak zazwyczaj jest w "polską zimę") to 5 m3 starczy bez problemu. Jak rąbło -20 st C to i 11 m3 na dobę było mało. A więc róznice w spalaniu w zależności od warunków mogą w gazowcu sięgać dwukrotności, ba nawet trzykrotności.

  8. Jak to o czym, dementuje bzdury które tutaj wypisujecie w temacie ogrzewania kotłami na paliwo stałe.

    Moja instalacja niczym nie odbiega od przeciętnych instalacji montowanych w polsce w nowych domach, to żaden eksperyment.

    Koszt mojego kotła 5 lat temu to 7200brutto (vat 23%) - faktycznie majątek, szczególnie w kontekście miesięcznych rachunków za gaz na poziomie 700-1000zł.

     

    I znowu nadużycie... w takim samym domu jak twoje 200 m2, ja zużywam 700-1000 zł ale ...na 2 miesiące - wiec tobie cały czas mnożnik 200 % gdzieś się tam z tyłu głowy zapala.

    [P.S. ważna rzecz - wielu tutaj węglowców pisze ile spala, ale nie pisze że wydaje 50 zł na butle gazową do gotowania miesięcznie i 200 zł na prąd do bojlera, co daje 250 zł/mies. dodatkowych kosztów, które u mnie są wliczone w ten gaz, bo podaję wyniki z c.w.u. i gotowaniem zusammen do kupy]

    Względnie piszesz o 25 st C a my ze śpikiem u nosa 21 st C... ale widzisz te półprawdy mające udowodnić że dokonałeś doskonałego wyboru kupując jakiś tam kocioł na groszek stoją w opozycji do tego co my mamy i jak się z tym czujemy.

    Dlatego Ty dalej noś worki z węglem do piwnicy, odkurzaj wszystko dookoła pieca żeby było czysto, wynoś popiół, i czyść kocioł a pozwól że my ze śpikiem u pasa, będziemy chodzić źli na pocztę aby opłacić kolosalny rachunek za gaz - czyli to co żyje w twoim wyobrażeniu a nie ma tego naprawdę.

    Jest taki dowcip żydowski jak było dwóch rywalizujacych ze soba Żydów, Icek i Mordechaj, przechwalali się wiecznie kto ma więcej. I pech chciał że Icka w 1942 złapali w Krakowie w łapance.... nie widząc dłuzej kumpla, Mordechaj napisał do niego list, gdzie jesteś i co tam słychać. Icek nie chcąc dać po sobie poznać Odpisał: Jestem w obozie, człowieku jak mi tu dobrze.... Mordechaj z przekąsem odpisał: To dobrze Ci tak, że Ci tak dobrze.... :D

    Tak mi się to kojarzy z kolegą, bo skoro tak CI dobrze z tym paleniem węglem...to dobrze że Ci tak dobrze ;-)

  9. A tutaj FV za ostatnie 2 miesiące - kosmicznych jak na Częstochowę - mrozów.

    FV_za_gaz.png

     

    Tak jak pisałem 627 m3 - kwota FV: 1253 zł. Zainstalowałem sobie e-bok, wiec widzę analogiczne rachunki z lat uprzednich ;-)

    analogiczny z zimy 2015/2016 - 1064 zł

    analogiczny z zimy 2014/2015 - 1177 zł

    analogiczny z zimy 2013/2014 (grzanie na min żeby płytkarz nie zamarzł :D, i tak było 16-18 st C i narzekał że mu za gorąco do pracy) - 868 zł.

  10. Podadzą Ci wzory, na zapotrzebowanie + ceny i dowiesz się że masz sobie wyliczyć.

     

    Co do całej tej awantury Gaz vs reszta świata.

    (...)

    No nic, jeden telefon i za tydzień wesoło buchał ogniem piecyk w kotłowni.

    Zero problemów i święty spokój mam dzisiaj.

    Że robota?

    Dużo mniej jak przy kominku.

    Że się kurzy?

    Mniej jak przy kominku i w kotłowni nie w domu.

    Że coś może nawalić?

    Wszystko kiedyś nawali, te delikatniutkie piecyki z Włoch czy Francji również nawalą ... kwestia czasu  ;)

    Ze koszty mam zbliżone do kosztów ogrzewania gazem?

    Tu będę polemizował, bo nie mam jeszcze skończonej roboty termiczno remontowej wokół domu.

    Jak skończę to pomyślę czy założyć jeszcze kiedyś gaz i piecyk, jednak mając świadomość od kogo go sprowadzamy i kto obecnie nami rządzi, to szczerze mówiąc obawiam się czy cena gazu nie podskoczy za chwilę dwukrotnie, bo kto wie co Kaczorowi tli się pod czerepem?

    A nie daj Boże że jeszcze jakiś nowy program 1000+ wymyślą ...

    Ja sobie węgiel przywiozę, w przeciwieństwie do gazu :)

    Przecież ten kurdupel jest wstanie III wojnę rozpętać w imię fobii rosyjsko niemieckich :)

    Sorki za ten poemat nie wnoszący nic w sprawie zużycia gazu, ale czy warto z taką zajadłością się opluwać na wzajem w imię tego co jest lepsze?

    Nikt nie wie, dlaczego ogrzewamy tym czy innym źródłem energii.

    Powody mogą być różne, jak np. u mnie.

     

    Pozdrawiam i cieplejszych dni życzę :)

    Drogi Kolego PrzeMal.

    Zgadzam się z Twoją ogólną tezą "że na wszystkim nas walą w rogi" i na gazie i na węglu ... na wszystkim. Okej. Ale to co mamy wogóle nie grzać ?

    My tutaj dyskutujemy właśnie o tym co się u kogo sprawdza i chyba tak myślę że trochę jałowa jest ta dyskusja bo tak: a) jeden nie ma gazu w ulicy, a chce palić w miarę wygodnie - to kupuje groszkowca b) ktoś inny ma wujka w nadleśnictwie - to kominki na drzewo chwali :D c) trzeci mieszka w górach gdzie nawet cysterna z paliwem nie dojedzie - to chwali na prąd, może drożej, ale nie ma kominów, rur, instalacji z wodą, można wyjechac i nic nie zamarznie.... każdy ma jakąś wizję. Ale my tutaj głównie porównujemy ceny nośników energii w stanie na 01.2017 r. i nie zastanawia się nikt (a już na pewno nie ja) co będzie za 10 lat. Otoczenie makroekonomiczne zmienia się tak szybko że trudno powiedzieć co będzie np za 3 lata. Natomiast jakiś rodzaj ogrzewania trzeba wybrać i dzisiaj w obliczu smogu, dyskusji nad zakazem palenia węglem etc etc. i cenie gazu 2.0 za m3 gaz wydaje się być najlepszą perspektywą...

    A jak gaz zdrożeje do 6 zł ? zapytasz....

    a jak na węgiel nałożą akcyzę ekologiczną i podrożeje 100 %...

    a jak prąd za 5 lat będzie tak tani że będziemy się jak Norwegowie ogrzewać w 100 % pradem.... i tak mogę do rana, co by było...

    Na dziś gaz w nowych domach wychodzi porównywalnie cenowo - nieporównywalnie jakościowo (komfort, jakość, sterowanie, brak hałasu, pyłu, etc.etc.)

    P.S. A propos drożejącego gazu to nie wiem skąd Wy to wyciągacie ale akurat u mnie w W-3.6 była ostatnio 1.9 % obniżka.... a cena gazu na przestrzeni ostatnich 10 lat: http://porownywarkacengazu.pl/ceny-gazu-polsce/ proszę bardzo.

    Przewidywania również mówią o stałej cenie gazu i o liberalizacji rynku obrotu gazem co przełoży się na korzystniejsze ceny. Słowem: najbliższe zadymione i pełne dysusji nad wygaszaniem palenisk węglowych w całej Polsce (!) lata wróżą że czas palenia GAZem dopiero się zaczyna - a nie za chwilę skończy, bo "podniosą i bedzie za drogo"...

  11. Nawet jeśli jakieś wyliczania są określane mianem "profesjonalne" to tylko wyliczenia. W moim przypadku np. wyliczył kocioł 17kW, a rzeczywistość pokazuje, że nawet taki 10kW nie ma co robić przy -20 deg. za oknem.

     

    Widać, że masz marne pojęcie w temacie palenia/sterowania obecnymi kotłami na paliwo stałe.

    Czytam kolego twoją stopkę i widzę w niej piękny kocioł Ogniwo Eko Plus + eCOal - wszystko oczujnikowane, termostaty, pompy - bajka. Tylko ktoś kto "idzie w węgiel" to rzadko ma 10 tys na wydanie na kocioł, kupuje byle co, byle jaki opał i byle jak pali. Efekt - brud, smród i dziadostwo.

    Fajnie że masz drogi kocioł na węgiel i cieszy Cię jego użytkowanie, ale większość ma kotły zasypowe, w których w dodatku beznadziejnie pali, pozarastane grubą warstwą smoły... . wiesz jaką sprawność ma taki kocioł... ? Idzie węgla aż miło - a efekty żadne i takie palenie jest droższe od gazowego. Tyle.

    Kocioł zasypowy miałem w domu rodzinnym i paliłem tam wiele lat - więc wiem o czym mówię. Że u Ciebie to wygląda inaczej bo masz kocioł klasy Mercedesa - okej. Ja piszę tak jak jest na codzień w domach..... ktoś kto idzie w tanie paliwo czy węgiel rzadko kupuje do tego drogie rozwiązania aby to czysto i ekonomicznie spalać. I taka jest przyznaj prawda. A że Ty będziesz bronił swojej inwestycji że ona jest sensowna, to dorabiasz do tego teorie. I tyle.

  12. Napisałem " chyba to był błąd " opierając się na wpisach ludzi z tego forum, że grzejniki żeliwne przy kondensacie dobrze się sprawdzają ,ale czy to prawda ? tego nie wiem i się nie dowiem ,dlatego to "chyba"

    Ja się nie chcę wymądrzać - bo mam grzejniki aluminiowe, o dość szybkim procesie wychładzania się ale używanie kondensatu+grzejników żeliwnych, wydaje mi się średnio uzasadnione pod kątem inżynierii ogrzewnictwa - a w zasadzie to temat jest szerszy, ale powiem krótko jak ja go widzę.

    Dużo tutaj szkół sterowania temp w ogrzewnictwie gazowym widziałem sa użytkownicy atmosferyków z termostatami sterującymi wodą na piecu, są użytkownicy Zamkniętych komór spalania z regulatorem pokojowym działającym w trybie włącz - wyłącz, są wreszcie tacy jak ja którzy używają kondensatu a sterownik pokojowy płynnie moduluje temp na grzejnikach zgodnie z iloczynem: moc nastawiona na pokrętle pieca (30 %) razy [temp w pomieszczeniu * temp na zewnątrz * delta temp do osiągnięcia] - 70 %

    W piecach Junkers ustawia się trzy charakterystyki ogrzewania: podłogowe / mieszane / konwekcyjne. Tyle teoria.

    W praktyce albo sie grzeje podłogówką i wtedy ustawia charakterysykę bezwładnego źródła ciepła, albo ustawia sie konwekcję i wtedy piec bardzo szybko reaguje na zmiany temp w pomieszczeniu. Weźmy poranek. Kocioł widzi że po nocy jest 19 st C na zewnątrz - 10 = nie przelewki, wskakuje na 58 st C, mija dłuższa chwila tak koło 6 mam już 20 st C kocioł zwalnia i podaje na grzejniki 54 st C, o 7:00 jak siadam do śniadania jest już wymarzone ciepłe 21 - 21.5 st C a kaloryfery zwalniają do 50 st C.... nie przestają grzać ale już nie są gorące. Na podstawie obliczeń kocioł sam dochodzi do wniosku ile mu to zajmuje i ile musi obniżyć żeby mu nie rosła temperatura - nie wolno tylko tym "kręcić". Niestety żeby ten system działał w punkt to idealnym rozwiązaniem i tak pisze w instrukcji Junkersa są GRZEJNIKI O NISKIEJ BEZWŁADNOŚCI CIEPLNEJ.... inaczej co z tego że kocioł przestanie grzać, jak skumulowane w żeliwiaku ciepło będzie jeszcze 2 h walić na dom ??? i przegrzewać pomieszczenie ???

     

    Czyli idealnym w rozumieniu (MOJEGO a nie KAŻDEGO) układu grzania z kondensatem gdzie są same grzejniki i zero podłogówki byłyby... grzejniki konwektorowe miedziane:

    c714615c795a12e4380e194843d0ededkonwekto

    i wtedy regulacja temperatury byłaby idealna. Niska pojemność wodna, też wpływała by na natychmiastowe rozgrzewanie i stygnięcie układu. Mam niewiele wolniej (ale wolniej) stygnące grzejniki aluminiowe i u mnie się to sprawdza. Do mojego układu sterowania FW 120 + Junkers Cerapur uważam że żeliwiaki byłyby nieporozumieniem.

    P.S. - ameryki nie odkryłem - nawet ma to swoją nazwę: "Dynamiczne ogrzewanie":

    http://www.muratorplus.pl/technika/ogrzewanie/dynamiczne-grzejniki-co-budowa-i-zasada-dzialania_85111.html

  13. Kiedyś robiłem ta analizę - sporo zawyża zapotrzebowanie budynku.

    U nas na osiedlu dwie osoby robiły takie wyliczenie przy pomocy profesjonalnych firm (dokładne liczenie, termowizja, atesty stolarki etc etc etc)...

    wyszło 56 kWh/m2/rok. Z wyliczeń na stronie #ciepłowlasciwe wyszło mi 82 kWh/m2/rok. Ale wyświetla się też tam ile zużywam na zimę i pokazało trochę więcej niż zużywam 3000 zł zamiast rzeczywistych 2600.- - to by się to wszystko jakoś trzymało kupy: mam zuzycie ciepła gdzieś pomiędzy 56 ~ 82 kWh/m2/rok. :D

    Na pewno nic nie robię przy tzw temacie grzania oprócz "zabawy sterownikiem" czyli np podwyzszania temperatury kiedy z różnych powodów jest nam chłodno (np wiatr, który przy wentylacji grawitacyjnej "wyciąga ciepło" z domu) czy np drastycznego zmniejszania temp. kiedy zapowiada się party z napojami wykokowymi i po 2 h zabawy, tańców i hulanek, wszyscy sa upoceni jak myszy..... takie zmiany z palca zachodzą w gazo-grzanych domach w ciągu 40-60 min za dotknięciem palca. To również wielki plus o jakim wielokrotnie pisałem. Z kotła węglowego trudno "wysypać żar" zwłaszcza z zasypowego który się rozhulał...a tu coraz cieplej w domu.... pozostaje otwieranie okien i znów energia psu w.....

  14. Ja chyba największy ubaw - bo mieszkam w Częstochowie, a tu dostęp do drzewa jest zerowy (drzewo jest sprzedawane mokre, beznadziejnej jakości i połupane w coś co nie włożysz do żadenj komory spalania) mam z ludzi podniecających się kominkami i paleniem w nich (pomijam ich bredzenie o zasysach powietrza, 1000 litrowych buforach, pompach rozładowujących, etc etc )
    Kotłownia w salonie, temp 27 st C jak się wszystko rozgrzeje, nad ranem 17 :D, ilość czasu spędzonego nad rąbaniem tego g....a jest jest dramatyczna. SYF w domu, bo to się wnosi na salon, gdzie zawsze jest kominek. Potem wybieranie popiołu - drugi syf. Okopcone ściany - każde otworzenie drzwiczek, to jest fuch dymu do góry. Po 3 latach przeciętnie jest malowanie domu (sąsiedzi własnie robili) bo są brudne ściany. Wszystko jest w kłaczkach dymnych..... Kotłownia w salonie.
    Drzewo opałowe w Częwie już nie wiadamo ile ma kosztować - to zależy od inwencji twórczej tzw. chłopaków z branży. Rozcinane jest megamokre drzewo, które do pomiaru to ma pseudo objętość i pseudo wygląd. Jak przeschnie 3 wiosny, to zostaje z tego garść szczap, które wrzucone do komina palą się w jeden wieczór.... większość nuworyszy palenia kominkowego topi opał mokry z dymem i smrodem, trując ludzi i wydajność tego, to jak ktoś napisał 50 %, żal patrzeć. Ale dowiedzieli się skądś, że kominek = tanio. Nie wiem skąd, bo ja policzyłem to drzewo po 200-240 mokry festmetr i za **** nie moge tej oszczędności zrozumieć.
    Z tym rabaniem i malowaniem co 3 lata salonu, to mi wychodzi że to rodzaj masohizmu a nie ogrzewnictwa :D
    I dalej siedzę czasem na imprezie w gronie wielu osób które w "się budują" i słyszę: gazzzzzzz ? *** to jest drogo !!!!! Tylko kominek z płaszczem wodnym i palisz i masz darmo wszystko i ciepło i wode i high life.... szkoda gadać - to jak choroba :D

  15. Szczerze. Chyba to tak zawsze zostanie ze ktoś lubi wydawać więcej i ma spokój. Ja jezdze dla przykładu Honda civic 1.8 VTEC ktora pali i 8.0 benzyny na setke i nie ma z nią żadnych problemów, a mój serdeczny przyjaciel jeździ dieslem 1.8 tddi i OOOOOSZCZĘDZAAAAAA bo auto pali 7em, i non stop awarie i zamarnięte paliwo i wszystko nie tak, alee OSZCZEEEEDZAAAA w porównaniu do mnie..... do DIESEL, oszczędzanie ma wpisane w rodowód.....

    Ja leje benzyne, jezdze po całej Europie i nie wiem co to awaria, on mi tłumaczy że auto to jest od punktu a do b 20 km max....i nigdzie się nie wybiera bo auto za słabe. Szczerze: to samo jest w ogrzewnictwie. Tu nie chodzi nawet o to spalanie, czy to jest 500 zł za miesiąc, 700, czy 1200 - ktoś uważa że go stać wybiera lepsze rozwiązanie.

    Ale mimo obiektywnym faktom że lepiej jezdzić benzyną paląca 8 l. i w ktorej się nic nie dzieje, beda zwolennicy spalania 7 l ON bo to oszczędność. A koszty uboczne - dramat. To jest kwestia mentalności. Powoli stwierdzam, że do gazu należy dorosnąć.

    Od 13 lat lat jezdzę wolnossącymi samochodami z silnikami MPi i NIGDY nie miałem żadnych problemów ani uciążliwości. Leję benzyne, wymieniam olej, nic nie robię - bo nie ma takiej potrzeby.

    To jak z z tym gazem w ogrzewaniu. Radośnie korzystam - a tzw pomysły na oszczędzanie - bo sobie założe kocioł na groszek, bo może kominek i bufor ciepła, bo może kotłownia w salonie - zostawiam tzw Sztukantom. Dla nich jest zawsze za drogo, zawsze można taniej, zawsze przykombinujem, drzewo się załatwi, węgiel można wrzucić i bedzie 200 zł mniej. Syf w domu, roboty po pachy  ale taniej. Nie moja mentalność :D

    P.S. przepraszam za wpis jak na otomoto, ale to mi się tak motoryzacyjnie kojarzy :D

  16. husky,

    wszystko się zgadza, czyli zapłaciłeś średnio ok. 150-170% tego co ludzie z kotłami z podajnikiem na ekogroszek w podobnych domach.

    Z tą różnicą, że oni utrzymują 23-25deg, a Ty z tego co napisałeś 21deg.

    Ogrzewanie 200 m2 domu przez 4 miesiące - groszku 1.5 tony.... no nie przestajesz mnie bawić.

    Ad vocem temperatury to raz miałem 22 st C i się tak spociłem że musiałem okno otworzyć. Raz też pamiętam brat se po pijoku bawił się sterownikiem i ustawił 23 st C - był taki ukrop że się obudziłem bo mi się wydawało przez sen że pływam we własnym pocie....

    A Ty piszesz 23-25 st C.... nie wiem gdzie Ty mieszkasz ale chyba w jakiś żuzlobetonowym iglo i palisz raz w tygodniu, to wtedy faktycznie takie temperatury trzeba osiągać.

    Piszący tu gazowcy zgodnym chórem piszą że 21-21.5 im wystarcza, mało kto pisze o 22, 23 st C do poczucia komfortu (chodzenie w gatkach i tshirtcie po domu.... o 25 st C to Ty chyba mówisz w przebieralni basenu MOSiRu......

    Mają niektórzy fantazję.... :D

  17. No to już wszystko wiem.

    Spisałem licznik za okres 10.12-10.02 czyli 2 miesiące wyjątkowej zimy, z temp po -10 w nocy non stop i tygodniowym mrozem po -25 w nocy i -15 w dzień. TO JUŻ GORZEJ BYĆ NIE MOŻE :-)))))

    Stan licznika 10.12 - 4233 m3

    Stan licznika 10.02 - 4860 m3

    Zużycie: 627 m3

    Średniodobowo ~`10,5 m3/dobę

    Zrobiem również szybką symulację rachunku: ok. 1270 zł.

    Poprzednia FV: 336 m3 - 712,81

    Po 4 miesiącach ostrej zimy wydałem 1982 zł na gaz w 200 m2 bliźniaku.

    Jak dla mnie stosunek komfortu cieplnego w domu + łatwości sterowania temperaturą + jedno dodatkowe pomieszczenie o sterylnej czystości do wydanych pieniędzy jest RE-WE-LA-CYJ-NY !

    Pozostaje się nam tylko modlić (ostatnio w Polsce tylko to jest lansowane :D) żeby gaz miał jak najprzyjemniejsze ceny i nie był podnoszony to moim zdaniem za parę lat nikomu nie przyjdzie do głowy żeby palić drzewem, a nie daj Boże węglem. AMEN. :-)

  18. U mnie wielki dzień jutro.

    Pańcio z PGNIGNIJE przychodzi na odczyt największego i jak do tej pory rekordowego (odkąd mieszkam w tym domu) zużycia gazu w dniach 10.12 - 10.02 (wynikłych z takich anomalii jak tegorocznych mrozów styczniowych po -28 w nocy :D).

    Z ciekawości ja również spiszę i porównam z wynikiem z ostatniego spisu, ale przeczuwam że będzie to ok 600 m3 jak nie więcej....

    Jutro przedstawię wyniki...

  19. Nie wiem gdzie ty widzisz drewno w takiej cenie do porąbania, ale tu w okolicach Warszawy nie jest po 240 a znacznie taniej. Skoro zawyżasz cenę drewna, to równie dobrze możesz zaniżać swoje koszty (nie wnikam w to, gdyż każdy dom i zwyczaje domownoków są inne).

    Nie podważam twojej wygody, ale spora część ludzi nie ma dostępu, lub nie chce mieć zwyczajnie dostępu do gazu.

    Czy zastanawiałeś się kiedyś tak na poważnie, co byś zrobił gdyby nagle w środku zimy ktoś zakręcił kurek z gazem na np. 2 tygodnie? Czy uważasz, że taka sytuacja nie jest możliwa?

    Oczywiscie ze sobie wyobrazam. Mam inverter na scianie i dmucham w funkcji pompy ciepła. Jak za mało to mam kilka farelek w domu, to wcale nie jest duzy koszt zagrzac 2 tyg pradem. Sprobuj. Zobaczysz
  20. Kolega kecajbi podał w swoim ostatnim poście - wyjaśnieniu tyle minusów dyskwalifikujących grzanie kotłem na groszek, że w zasadzie nie ma już co komentować
    a) syf w pomieszczeniu, gdzie ja np mam pralnie, suszarkę, prasuję etc.....
    B) spiekanie się opału w temp. nie ujemnych - a oprócz tej zimy to ostatnio w Polsce tylko takie są :D (przypominam że zdaniem IMGiW średnia temp zimy w mojej rodzinnej Częwie to ...+1.7 st C
    c) czyszczenia popiołu, sadzy etc. nawet sobie nie wyobrażam (robiłem to kilka lat w domu rodzinnym, w masce ppyłowej, bo syf z miałowca podczas wybierania sypie się jak cement ! Trochę nie rozumiem ludzi którzy na codzień pracują np w biurze z klimą a przychodzą do domu i mają warunki w domu jak górnik na dole w kopalni. Takiemu górnikowi to może nie przeszkadza, ale człowiek który na codzień chodzi w garniturze i przychodzi do domu i przebiera się w drelich do obsługi pieca.... dla mnie zabawne :D
    d) hałas pieców jak i źle wykonanych instalacji które szumią, to już wogóle awaria
    e) ekonomia - o której piszesz - nie uzasadnia hybrydowego połączenia pieca na groszek z gazem, bo to bez sensu.
    Żeby jasno zrozumiane zostały moje intencje.
    Ja nie przekonuję posiadaczy klocków gierkowskich do przejścia na gaz i rachunku 15 tys za gaz.
    Ja nie przekonuję ludzi do tego żeby głodowali z dziećmi i mieli ustawione 16 st C na salonie - ale gaz jest najważniejszy. Nie - rozumiem że ekonomia takie osoby wyklucza z korzystania z dobrodziejstw gazowej kotłownii.
    Ale na codzień widzę tzw. sztukantów. Sztukant rąbie całe lato drzewo po 240 kubik żeby go przepalać 13 metrów za zime i wychodzi 3000.-; sztukant pali tajemniczym groszkiem który każdy połowa to skała płonna :-) i spala 4 T groszku w workach konfekcjonowanego i znów 3000.- - ale on przecież oszczędza.... u mnie w tym czasie wychodzi 2600.- za sezon i ja się pytam tych ludzi: PO CO CI TO CZŁOWIEKU ? W odpowiedzi słyszę, a to coś o śpiku pod nosem, a to że pewnie coś ukryte, a to że tak wszyscy gaziarze mówią a siedzą w kocach, a to że u nich jest 27 st C i tyle musi być bo dzieci.... takie różne durne "argumenty rodem z 4 liter"....
    Przestrzegam przed sztukanctwem: gaz jest najlepszy i najlepiej daje się sterować, a to że jest jak piszą niektórzy (ja tak nie uważam) trochę droższy (dajmy na to 20 %..... to sorrry wkład pracy własnej tego nie równoważy. Zwłasza jak się nie zarabia 12 zł/h.....
    Punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia, ale ja zyczę wszystkim jak najwyższych zarobków, odejścia od węgla z którym tyle lat się *** i cieszenia się z komfortu jaki daje kocioł gazowy sterowany elektronicznie z pogodówką. Zerowa obsługa, oprócz tego co chcemy sobie w momencie zmienić.

  21. To ja może  tez wyślę moje obliczenia z mojego "piwnicznego laboratorium" :) Od listopada posiadam piec z podajnikiem TEKLA FLAMO 22kW niestety 3 klasa więc dokupiłem piec Ecocondens GOLD PLUS 25KW, żeby mieć spokój że jestem bardziej lub mniej ekologiczny. Chociaż dymu widzę więcej jak przy paleniu w piecu węglowym :) to żart oczywiście. :) . W tamtym tygodniu wtorek-środa-czwartek zapaliłem o mniej więcej 00.00 gas wyłączyłem o 00.00. To samo zrobiłem z piecem węglowym piątek,sobota, niedziela.mniej więcej 00.00 do 00.00. czyli w sumie po równo 3 dni.  W instalacji nic nie przerabiałem nie usuwałem, nie zmniejszałem nie zwiększałem.  Temperatura ustawiona noc 22 dzień 23.  Gas włączałem jak wyłączałem piec węglowy / musiałem wyczyścić podajnik i zamontować dodatkowe urządzenie - konserwacja/ czyli w instalacja nie była wychłodzona.   Właśnie to podliczyłem , po odjęciu zużycia średnio dziennego gazu z kuchenek wychodzi mi w zł 73% więcej za ogrzewanie gazem w stosunku do węgla. Czyli do każdej 1,00 zł z węgla należy dodać 0,73zł dodatkowo.  Z tym ze fakt piec węglowy mam bardziej opanowany niż gazowy. Ale tam w zasadzie nie ma czym "kręcić" bo też zamontowałem pokojowy regulator temperatury. A szkoda bo już się przyzwyczaiłem .. :)  Temperatury na kotle były podobne z tym że nie sprawdzałem codziennie. Eko z Chwałowic 27MJ a gas myślę że albo z Dani albo od Putina :) . W marcu przejdę całkowicie na gas więc porównam do średniego zużycia miesięcznego  z innymi użytkownikami. Co ilości węgla spalonego to może być różnica +/- 5% bo nie mam wagi, gazu zaś +/- max 1-2% bo nie mam podlicznika do gazu do dwóch kuchenek i nie wiem czy się więcej czy mniej zużyło w porównaniu. Do tego dochodzi różnica temperatur zewnętrznych. Ale mniej więcej było to tak samo.

    Mnie "wyliczenia" o 73 % nadwyżce kosztów ogrzewania gazem nad węglem kompletnie nie przekonują. Mamy na naszym osiedlu kawałek dalej sąsiada który pali w kotle retortowym groszkiem, workowanym, bo oczywiście nowe domy piwnic z zasady nie mają i trzeba gdzieś to trzymać, a garaż z gumy nie jest :D Opał taki kosztuje 750 a bywa że i więcej złotych tona. Dom u sąsiada 180 m2 porównywalny bardzo do naszych 200 m2 bliźniaków. W tej chwili my jesteśmy po 1 FV w wysokości 700 zł i przed drugą która zazwyczaj wynosiła 1100, ale były mrozy więc doszacowałem ją wdłg zużycia na ok 1350-1500 zł. Razem max. 2200 zł. Kolega groszkowiec wczoraj skończył 4 Tone opału !!!! Czyli węgla za 3 tysia.... ja nie wiem - bo zaraz połowa napisze że on ma saune a my siedziemy w mrozie, ale ja tam do kogo bym do domu nie wszedł to jest podobnie, każdy grzeje tak żeby było ciepło. Więc te opowieści że w dwóch takich samych nowych, dobrze ocieplonych domach grzanie gazem to jest +75 % kosztów do przodu, to ja bym włożył na półkę z "Władcą pierścieni" z jednej a "Harrym Potterem" z drugiej strony.

    Fakty tego nie potwierdzają i tyle. Do tego dochodzą opowieści o tym jak się worek rozsypie, jak trzeba zmywać kotłownię, bo wszędzie kurz się unosi, popiół, spieki, awarie, zakleszczenia bo prądu brakło na 2 h.... włącznie z tym że jak chłop wyjedzie z domu i zostawi żonę z dziećmi, to się nagle okazuje że tego nie ma komu obsługiwać, nawet z dosypaniem węgla jest problem. A raczej wszyscy dużo pracujemy, wielu z nas wyjeżdża na 2, 3 dni w delegacje, na targi w pracy etc etc etc.... takim osobom polecić coś innego niż kocioł gazowy nie sposób. I to jest naczelny wniosek

  22.  

    Zainteresował mnie Twój post ze względu na możliwość porównania zużycia .

    I tak przeliczając na m2 powierzchni  u Ciebie 1.78 u mnie 2.27 więc nie masz wcale żle a można powiedzieć że bdb.

    Potwierdziło to też to co mi pisał pewien doświadczony użytkownik czy serwisant że na kondensacie oszczędność to około 20 % na zużyciu.

    Nie rozumiem też dlaczego ten kocioł musi chodzić w tak wysokiej tem. mój +/- 40 stopni .

    Ile sezonów używany ,jakie koszty obsługi/serwisu .

    Hejka "Audikuś"

    Tak nawiasem mówiąc zgadzam się ze wszystkimi wnioskami, które wysnuwasz - widać że jak ktoś pali gazem i pali ciągle, to wie o co chodzi w ogrzewnictwie, i jak można mieć na termometrze 20.5 st C i ciepło w domu - tak jak mówię wychowałem się w piętrówce, o kiepskim ociepleniu i czasem było na termometrze w przegrzanym korytarzu 27 st C a jak się siedziało w bezruchu przed TV to wiatr po ..... hulał (proszę sobie samemu dopisać po czym) ale ja nie o tym...

    Z tą temperaturą to się każdy dziwi, ale tak mi pokazuje Junkers (wchodzisz w Menu i masz temp żądaną i temp aktualną na zasilaniu kto ma FW 120 to wie o czym piszę) Temp zadana okazuje się zależy od iloczynu tego co masz w mieszkaniu (strzelam 19.5, bo akurat zaczyna się strafa czasowa grzania) a zadanej temp mieszkania u mnie 21.0. ten iloczyn nazwijmy A. Wartością B, jest temp zmierzona z pogodynki - i teraz tutaj jest u mnie duża zależnosć od temp. zewn. Kiedy jest +5 st C kocioł grzeje na ok 46 st C, kiedy jest 0 - na 51 a kiedy jest -5 st C to na 56; ja tego nie ustawiam to się samo ustala. Jest tylko "korekta" tym ile brakuje na mieszkaniu do szczęścia i to o 2, 3 5 stopni zmienia temp zasilania. Bo choć temp 21.0 jest osiągnięta - to kocioł nie przestaje grzać tylko grzeje rzadziej i na mniejszą temp. Mnie się też wydawało jak się wprowadzałem że to będzie grzało na 35, 45 st C i będzie git - ale u mnie to tak nie działa. Gdyby były takie temp na zasilaniu to w domu byłoby po prostu chłodno. Jest to może specyfika bydynku, użytych kaloryferów (szybko tracące ciepło grzejniki aluminiowe) sprawnie i wydajnie działającej wentylacji grawitacyjnej (w domu autentycznie czuć że jest wentylacja), źle wykonanej instalacji (jest bardzo rozwleczona i na oryginalnej pompie w piecu całość dość słabo cyrkuluje - co może powodować, że owszem na piecu jest 56 st C ale realnie na grzejnikach dużo mniej). Nie wiem - ale temp zasilania z pieca faktycznie wydają się wysokie. Dodam że aby uniknąć zadymień kurzu na ścianach ograniczyłem temp max na 65 st C i efekt jest taki że od -15 st C w dół mam max temp 65 ....cały czas na piecu :D

    P.S. Dodam jeszcze że krzywe grzewcze w junkersie są w 3 zestawach i na początku ustawiasz czy masz tylko podłogówkę (wtedy jest "najniższa" krzywa) czy masz instalację mieszaną "środkowa" czy tylko grzejniki konwekcyjne (tak u mnie) - ustwiłem więc ta 3 opcję i to moze też mieć wpływ na tak wysokie temperatury; piec chodzi 4 sezon, obsługa jest coroczna ok 200 zł/serwis.

  23. Niestety u mnie nie jest tak różowo, w duże mrozy kocioł chodził na 56-65 st C co chyba w kondensacie nie jest rewelacyjne - ale podstawa to ciepło, więc mniejsza ze zużyciem. Efekt: miesiąc 28.12 - 29.01 wyszedł u mnie 347 m3, najwięcej na miesiąc jak do tej pory w historii mieszkania u mnie w budynku.

    To dowodzi tej jak duże sa różnice w spalaniu dobowym średnioliczonym w zależności od temp na dworze - u mnie od 3.7 m3 na dobe gdy jest ciepło, poprzez 5-6 m3 normalnie, aż po 11 m3 gdy jesteśmy dużo w domu i jednocześnie sa silne mrozy (a było u nas w Czewie pare dni gdy było -25 nocą i -17 w dzień !)

  24. W zasadzie to nie chciało mi się pisać kolejnej odpowiedzi na zadaną przez mnie kwestię:

    1. bo takiego *** to już dawno nie słyszałem

    2. podbijanie własnego postu, to jakby trochę tak obok netykiety - więc będę pisał krótko, może bardziej filozoficznie, niż merytorycznie, bo merytoryka do niektórych na tym forum nie trafia.

     

    Pisałem już tu wielokrotnie że w domach na naszym osiedlu były kiedyś piece podajnikowe na groszek, że zlikwidowali wszyscy to rozwiązanie i wszyscy cieszą się automatyką gazu i nie chcą słyszeć o groszku. Nie dociera

     

    Pisałem wielokrotnie o tym że mając gaz - nic nie sterujesz, nic nie dokładasz, masz jedno albo dwa pomieszczenia wolne od syfu, sterujesz jak masz moduł komórką- nie ma porównania żadnego do weglowców. Nie dociera.

     

    Pisałem wielokrotnie o kosztach że na naszym domu 200 m2 spalało się kiedyś groszku za 3500 a teraz spala się gazu za 2600.- i jest poprawa a nie obniżka komfortu cieplnego, bo wtedy jak za ciepło to się otwierało okno a teraz temp jest w punkt. Do tego awarie, zbrylania, zgaśniecia, zimno w domu, rozpalanie na fulll..... jak ktoś obiektywnie popatrzy w koszty "pracy" przy opale stałym to to widzi. Ja widzę ostro, bo wychowałem się w domu gdzie 15 lat paliłem pleszewiakiem, smogując pół dzielnicy, a cała piwnica była w syfie.... kto dziś oprócz budynków gierkowskich podpiwniczonych pozwala sobie na takie ekstrawagancje jak wybudowanie 100 m2 powierzchni użytkowej pod drewno, wegiel, popiłowniki, łopaty....tak było u mnie. Nie dociera.

     

    Pisałem wielokrotnie o tym że w tym smogu z tego syfu który palimy na końcu się udusimy i nasze dzieci. Moja córka docenia np. że na naszej dzielnicy nikt nie pali syfem, 90 % gaz i paru drewniarzy i że u nas nie śmierdzi. Jak jedziemy przez dzielnice śmiecio-węglane to córka się mnie pyta czy w tych domach palą gumowcami. Trafne spostrzeżenie. Do niektórych nie dociera.

     

    Pisał tu już nie jeden, że trzeba wziąść sie za budynek, co rok poprawiać termoizolacyjność, wymieniać dziurawe okna, drzwi, separować pomieszczenia grzewcze, ścinać pojemność wodną i restrukturyzować c.o. - na końcu kocioł gazowy i normalne opalanie na poziomie 21 st C (tylko cały czas) daje świetny komfort cieplny, po zliczeniu tego co się spędzało w kotłowni i wypraw po drewno, zakupów węgla - na jedno wyjdzie, jak ktoś tu napisał, może 20 % wyżej. Nie dociera.

     

    Pisane są tu bajki o tym że węglem to 2000 sezon - gaz, o ho ho ho to już tylko bogaci. No mnie wychodzi za duży budynek 2600.- Siedzę własnie w bokserkach i mam 21.5 st C. Nie ma tu żadnej Grenlandii i nigdy nie było. Każda osoba siedzi zawsze rozebrana. Opowieści o gaziarzach siedzących ze śpikiem pod nosem, mają pocieszać węglowców że ich kierunek jest właściwy. NIE JEST. I nie będzie bo aktualna eko-terror-tendencja wykluczy takie kotłownie, już wielu ludzi musi się tłumaczyć za to co leci z ich komina. Lepiej nie będzie - to jak walka w wiatrakami. Ktoś kto się dzisiaj ustawia pod śmieciuch by Pleszew albo retortowy kocioł na groszek to dla mnie jest chory na umyśle. Chyba że ojciec jest dyrektorem kopalni i będzie mu przywoził 4 tony groszku za darmo co zimę - innej sensowności to nie ma. Jeśli będzie wolno tym palić w co wątpię. Nie dociera.

     

    Dzisiaj wiozłem Norwegów którzy przylecieli do nas na kontrakt, pierwsza reakcja po wyjściu na zewnątrz. CO TU TAK ŚMIERDZI, potem przejazd samochodem na odcinku pyrzowice - częwa wsiami z piętrówkami i te.....pióropusze żółtego dymu.... JEZU JAKI WSTYD. Co chwila pytanie, co to jest, dlaczego tak jest, co to się dzieje. Wyjaśniam że to pozostałości po PRLu i magia węgla. Norweg opowiada mi "bajki" że w Norwegii promuje się samochody elektryczne i takowe są bezpodatkowe, diesle dławi się podatkami. Większość instalacji c.o. jest.... elektrycznych, to instalacje pomp ciepła i ogrzewań nadmuchowych i tylko takie są promowane przez rząd. Dla nas to brzmi jak opowieść o szklanych domach. Powinno zacząć docierać.....bo innej drogi nie ma.

     

    Uważam, że "gaziarze" to nie są ludzie wygodni, gnuśni i o obniżonym progu bólu na zimno, którym gęsia skórka wychodzi na przedramiona dopiero przy 6 st C na salonie, kiedy herbata stojąca na stoliku ścina się lodem. Uważam, że my po prostu idziemy " z tendencją" a ta jest taka, że za chwilę palenie węglem będzie zabronione, że na 6 miesięcy sezonu opałowego niestety trzeba zarobić i za to zapłacić - a nie liczyć na to, że ściągnie się smołowane dechy z dachu szwagra i tym napali w śmieciuchu i "już mamy oszczędność". To tak nie działa :-)

    Pozdrawiam tych co zmieniają rzeczywistość wokół nas i tych którzy myślą co będzie w 2028 a nie że "wciąż się da robić źle". Oby dotarło.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.