Skocz do zawartości

robbas

Forumowicz
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez robbas

  1. Dzięki za odpowiedź. Dzisiaj znowu idzie ledwo ledwo, po 45 minutach doszedłem do 60 stopni, po włączeniu pompki już mam tylko 48, więc wyłączyłem. Co ja właściwie grzeje jak żadna pompka nie chodzi, tylko sam kocioł i trochę kotłownie. Próbuję zmniejszyć powietrze pierwotne ale na razie nie widzę rezultatów. To chyba nie powinno mieć znaczenia, jakby ładnie chajcował to powinno ładować bufor, z którego zasilane jednocześnie byłyby grzejniki, a dodatkowo grzał bojler. Na śmieciuchu tak działało, po godzinie od rozpalenia już można było kąpiel brać. Dobrze, że mam alternatywne źródło ogrzewania, ale nie tak to miało wyglądać.
  2. Również się dołączam. Jestem po pierwszym rozpaleniu. Na razie jest słabo. Temperaturę 60 stopni osiągnąłem po dobrej godzinie jednak powyżej 65 już wejść nie chciało. Na początku musiałem nawet delikatnie uchylić popielnik żeby w ogóle płomień jakoś wyglądał na długim obiegu. 4 godziny palenia i ledwo nagrzany bufor 1000 L do 60 stopni i to tylko do połowy bufora (taka temperatura pojawiła się na drugim termometrze od góry z czterech). Wygląda na to, że piec z trudem ładował bufor i zasilał trzy niewielkie grzejniki (puszczałem 40 stopni). O bojlerze nawet nie myślałem, chodzi ciągle na grzałce. Po dwóch godzinach już palił trochę lepiej - mogłem całkiem zamknąć popielnik jednak klapkę w drzwiczkach miałem uchyloną cały czas na full, miarkownika nawet nie załączałem Ochrona kotła działa, termometr na powrocie wskazywał regularne 60 stopni. powietrze do kotłowni przez rurę fi 18 w odległości 1,5 m naprzeciw kotła. Na czopuchu zazwyczaj około 170-180 stopni. Na krótkim obiegu dochodziłem do 300. Zawirowywacz oczywiście wyjęty od początku. Oczywiście smoła, pocenie kotła, zapach wędzonki - jednak to było spodziewane. Z dymem większego problemu nie było. Wydaje się, że komin chyba ciągnie, przynajmniej jak się rozgrzeje. Tak to wyglądało po dwóch godzinach. Z powietrzem wtórnym kombinowałem co 10 minut i jakoś nie mogę specjalnie wyczuć. Ogień był, drewno się spalało, gdzie się podziało to całe ciepło? Wygląda jakby cały czas chodził tylko krótki obieg układu co, sterowany przez zawór temeraturowy 60stopni, który puszczał na bufor jakieś ochłapy większość obracając w kółko przy kotle. Spaliłem trzy niepełne wkłady drewna nabiłem trochę bufor i ogrzałem kotłownie. Słabo dosyć. Z kopciuchem miałem ten problem że musiałem co chwilę sprawdzać, żeby wody nie zagotować. Tym samym drewnem. Oczywiście się nie poddaje, dzisiaj druga próba - porąbie drobniej polana.
  3. Witam. Właśnie podłączam sobie wood plusa 14 do starej instalacji. Miałem trochę przeróbek samej instalacji łącznie z zaślepieniem otworu w kominie i wykuciem nowego, nie mówiąc już o przeróbce części instalacji (miedziana) bo miałem całkowicie inny rozkład króćców podłączeniowych w starym kotle. Myślę, że najpóźniej w weekend dokonam pierwszego odpalenia. Cały wątek przeczytałem do strony 115stej ;), co mnie skłoniło do wymiany wkładki w ochronie powrotu (zawór ATV afriso) z 55 na 60 stopni. Jednakże trochę mnie wystraszyliście z tym ciągiem kominowym. Mam komin z cegły, w dość dobrym stanie (dom 14 lat) o przekroju kwadratowym ponad 20 cm (chyba 23x23 albo więcej) jakieś 8 m. Komin idzie środkiem bryły chałupy, więc zimny jest tylko ponad dachem. Zeszły sezon opędzlowałem częściowo na drewnie na starym ekogroszkowcu z dorobionym rusztem awaryjnym (wymiennik poziomy). Mało wsadu wchodziło, ale przynajmniej dało się, sterując samym uchyłem drzwi popielnika osiągnąć całkiem niezłe termperatury, największy problem miałem żeby nie zagotować wody w kotle. Bufor 1000 l nabijałem do 70-80 stopni trzema - czterema wsadami drewna wierzbowego i lipowego (ale przynajmniej suchego), a ogien aż chuczał. Paliłem od góry pierwszy wsad (pod sam wymiennik - było to nie więcej niż30-40 cm wysokości a póżniej oczywiście dorzucałem normalnie czyli paliło się już od dołu. W tym zaimprowizowanym kociołku nie miałem żadnej smoły, nic nie dymiło, ciąg w kanałach wymiennika aż gwizdał, więc raczej przyduszałem klapką na czopuchu. A tu czytam, że z takimi kominami występują problemy z ciągiem przy paleniu kotłem fabrycznie przystosowanym do spalania drewna ;(. W ogóle po przeczytaniu tych stu paru stron mam znacznie więcej obaw (dym i te sprawy), chyba, że pozytywem powiało na kolejnych stronach do których jeszcze nie dotarłem. Na razie więc zadam pytanie wyprzedzające, zanim rozpalę pierwszy raz w tym kotle. Czy coś warte są te regulatory ciągu kominowego w formie nasadki na komin (SmartFlow)? Drogie toto bo koło tysiaka lata kawał rury stalowej z kilkoma obręczami, ale może w razie ostateczności to jakieś rozwiązanie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.