Akurat pellet to jedno z najtańszych obecnie rozwiązań, stąd pewnie działania sąsiada.
Ja przechodziłem na gaz z naprawdę najdroższego wówczas na rynku ekogroszku, więc dla mnie ten przeskok był bezbolesny, jak zresztą wyżej napisałem, nawet jestem na plus. Natomiast jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy z tony węgla za 500-600? zł przechodzą na gaz, którego muszą zatankować do zbiornika np. za 5000-6000 zł i to wydatek w jednej chwili.
Druga sprawa, że z gazem niestety trzeba się umieć obchodzić i mieć odpowiednią instalację oraz dom. Kotły kondensacyjne mają najwyższą sprawność do 55 stopni na nich. I teraz taki pan sąsiad kupuje taki piec, ustawia na nim ze 60-65 stopni, do tego połowa ciepła ucieka przez nieszczelne okna no i niestety okres grzewczy wychodzi 8000-9000 zł. Wtedy kupuje za 10000 piec na pellet, drugie 10000 wydaje na instalację i liczy, że już za rok sezon grzewczy wyniesie go 2000.
Podsumowując: nie twierdzę, że gaz to super-tanie ogrzewanie, ale osobiście wyszło u mnie na plus. Dodając do tego czystość, dodatkowe miejsce w kotłowni (po piecu, podajniku, stercie worków z węglem) oraz właściwie bezobsługowość - jestem zadowolony. Dlatego uważam, że wszystko jest kwestią perspektywy. Takie porównanie: czy auto z silnikiem 200KM jest dość mocne i szybkie? Dla kogoś, kto całe życie jeździł Oplem 75KM to tak - super fura! Dla posiadacza Lamborghini to będzie jakieś bieda-auto. I podobnie z ogrzewaniem - zależy z czego się przesiadamy i na co.