Skocz do zawartości

ipos

Forumowicz
  • Postów

    58
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez ipos

  1. Jest też opcja 2F z dedykowanym zasobnikiem warstwowym zewnętrznym. Obecnie chyba Galmet robi coś takiego (pomijając zestawy Vaillanta) - można dokupić taki zadobnik o pojemności chyba 60 l. w którym pompa obiegowa sterowana termostatem oszukuje czujnik przepływu w kotle, przez co kocioł grzeje wodę w zadobniku. Zastanawiałem się nad tym jako protezą 1F dla istniejącego kotła 2F ale zniechęciła mnie cena (~1700 PLN w detalu) oraz brak możliwości ew. łatwego podłączenia innych źródeł. No i chyba nie dałbym rady przegrzać okresowo zasobnika powyżej 60*C bez udziału opcjonalnej grzałki elektrycznej (maks CWU to u mnie 60).

    • Zgadzam się 1
  2. @dar12

     

    Odkąd pojawiła się smoła mam problem z jego odklejeniem do czyszczenia :(

     

    @tofek

     

    Czerwony silikon był pierwszą rzeczą po montażu kotła. Z tym, że ja go dałem na kocioł. Czyli na silikon szła górna pokrywa ze sznurami. Ale i tak się zdarzało kopcenie. Po przygodach z niekontrolowanym spalaniem doszedłem do wniosku, że może silikon się zużył i go zdrapałem. Efekt - bez zmian.

     

    Podejrzewam, że te drobne nieszczelności nie są problemem przy dobrym cugu. Jeśli cug jest zaburzony, to zaczyna z nich dymić. Z tym że gdzieś leży problem z dużą ilością sadzy, która przyspiesza proces zarastania wymienników i pogarszania cugu....

     

    Mam jeszcze worek normalnego, czarnego ekogroszku. Po czyszczeniu zapalę nim i zobaczę czy też się smoli.

  3. @berhold61

     

    Ja szczerze odradzam ale nie można wykluczyć, że coś robię źle (chociaż Kolega dar12 potwierdza moje spostrzeżenia).

     

    @tofek

     

    Pisałem o tym kilka wątków wcześniej. Piszczy mi coś w kotłowni. Biegnę na dół a tym razem nie jest to czujnik czadu tylko sterownik - za wysoka temperatura na kotle. Termomanometr wskazuje ~100*C. Łańcuszek od miarkownika wisi luźny, w kotle aż huczy - po prostu zasysał lewe powietrze przez komorę zasypową. Musiałem ubijać ekogroszek i dociskać klapę pełną węglarką, a zawór 4D otwierać na chałupę. Zrobiło mi się tak ze 2 - 3 razy w tym roku. Wcześniej tego nie miałem.

     

    Dlatego mam wątpliwości z tym brakiem świeżego powietrza w kotłowni, choć uważam to za prawdopodobne.

  4. @ipos

    Masz prawdopodobnie słaby napływ świeżego powietrza do kotłowni, albo masz za słaby ciąg w kominie.

    Ja użytkuje ten kocioł już 4 sezon i nie mam takich problemów, początki były trudne (ciężko z GS na DS), ale teraz bez problemu palę cały czas. Ostatnią komorę czyszczę raz na 2 tyg.

     

    Dzięki. To jest prawdopodobne. Tylko nie mogę zrozumieć, dlaczego poprzednio palił jak szatan ciągnąc przez komorę załadowczą. Jakbym miał problem tylko z kiszeniem to sprawa jasna....

     

    Nic, czekam aż ostygnie i biorę się za czyszczenie.

  5. Mój kocioł to wersja DOR F12 - najmniejszy.

     

    Pierwsze 2 sezony było względnie ok - mogłem spokojnie przelecieć tydzień od soboty do soboty na ciągłym paleniu. Jak chciałem przeciągnąć, to już zdarzało się dymienie. Po prostu ostatnia komoro zarastała sadzą i zmniejszał się prześwit na tyle, że cug spadał. W moim kotle ten ostatni kanał jest dość wąski i łatwo go zapchać.

     

    W tym sezonie jest już totalny dramat - 3 tygodnie temu gotował mi wodę, bo zasysał lewe powietrze przez klapę ładunkową.

    Teraz z kolei "kisi" opał i oprócz sadzy pojawiła się smoła. Dekiel od wyczystki jest szczelny, bo przyklejony na smołę.

     

    Zawsze u mnie był problem z sadzą. Kocioł ma chyba za dużą moc i tyle. Mam zawór 4D ustawiony 50:50, jak go przykręcę "na stronę kotła", żeby podnieść temperaturę powrotu, to szybko skacze pod 100*C, więc ustawiam go w pozycji 50:50. Staram się go prowadzić na wysokiej temperaturze, żeby nie kondensował i wypalał sadzę ale jakoś mi się nie udaje. W cieplejsze dni wygaszam i przechodze na gaz.

     

    Co do techniki palenia, to za bardzo się nie zmieniła, zmieniło się za to zachowanie kotła. Rozpalam, jak złapie temperaturę zasypuję do pełna, rano wybieram zimny popiół, rusztuję, uzupełniam paliwo do pełna, powtarzam rytuał po południu, potem późnym wieczorem - i tak przez tydzień. Potem czyszczenie - skrobanie, wybieranie popiołu i tyle. Od czasu do czasu wybieram sadzę z rury kominowej.

     

    Teraz pobiłem absolutny rekord - wyczyściłem w sobotę, dekiel wyczystki musiałem obstukać łomem, żeby puścił. Wybrałem sadzę z rury kominowej - myślałem, że będzie idealny cug. Rozpaliłem koło 21, ładnie złapał temperaturę. W niedziele wieczorem już się zaczął kisić - rozpalał się jak podnosiłem klapę od krótkiego obiegu i przygasał jak opuszczałem czyli ewidentnie zapchał/zalepił się i to w 24 godziny. W nocy nadymił na kotłownię, piszczał czujnik czadu.

     

    Wróciłem przed chwilą z kotłowni - w kotle się kisi, podniosłem klapę obiegu - rozpaliło się. Oba dekielki od rewizji - przyklejone na smołę. Odklejam, zaglądam do komory załadowczej - widzę kłębiący się dym.

     

    Moja diagnoza jest taka, że kocioł ma wady konstrukcyjne, o których pisałem. Nieszczelność klapy załadowczej wskazywało już wiele osób. Zbyt wąska ostania komora powoduje, że przy - niech Wam będzie - złej technice spalania szybko zarasta i przestaje być drożna. Źle też ją wyczyścić, bo przeszkadza klapka.

     

    Nie podoba mi się też węgiel, musi być mokry, skoro smoła się pojawiła, a wg instrukcji to jest najczęstsza przyczyna.

     

    Na koniec jeszcze raz powtórzę, że nie zmieniłem techniki palenia, nie zmieniłem rodzaju węgla a mam coraz większy problem z kotłem....

  6. Fani i posiadacze dakona dor F  12kw czyli 13 kw bo to jakoś tak jest w nich , mam kilka pytań i te kociołki

    1 czy podczas dokładania węgla mocno dymi na kotłownię ?

    2 czy z komina wali mocno dymem w trakcie palenia węgla czy jest to do zaakceptowania ?

    3 czy on ma dużą rezerwę z zjeżdżaniem mocy w dół  czy musi raczej chodzić na dużej mocy ?

    mam do ogrzania 120 metrów ale docieplony dom to standardowe palenie ale na strychu skleciłem duży pokój łazienkę oraz przedpokój i tego będzi razem ale tylko okazyjnie ok 160m2 czyli palenie de fakto 120m2 i to mniejsze wychodzi że przeciętnie zapotrzebowanie coś ok 4kw , wydoli on na tak niskiej mocy ? mam więcej pytań ale mi umkły ,  palę teraz w górniaku defro i mam zamiar go wymienić na tego dakona ale czekam na szczere opinie czy warto się w to bawić , z defro nie mam najmniejszego problemu tylko czasem trochę pokopcę jak mi się nie chce wygaszać i dokładam opał .

     

     

    Ja bym odpuścił i poszukał czegoś lepszego. Przy dobrym cugu i manewrowaniu klapami da się uniknąć dymienia podczas podkładania. Ale ten kocioł jest kapryśny i u mnie jak wypali się prawie cały wsad, to dymi do komory załadowczej a stamtąd przez nieszczelną klapę na kotłownię. Mam czujnik czadu w kotłowni i czasami słyszę, jak piszczy w nocy.

     

    Przy temperaturach koło 0 i wyżej wygaszam dakona i jadę na gazowym. Szkoda marnować węgla, w chałupie za ciepło, trzeba latać z popiołem....

     

    Ja tam wolę na weekend w góry skoczyć niż poprawiać producenta kotłów.... Kocioł jest dla Ciebie a ni Ty dla kotła. Bublom powiedzmy NIE i cieszmy się życiem :D

  7. Nie doczytałeś, że podstawowe paliwo to orzech?

     

    Doczytałem, paliłem w pierwszym sezonie dla testów groszkami Komorany, Ledvice oraz orzechem Ledvice. Najlepszy był groszek Komorany, bo zostawiał biały popiół jak drewno, żadnej szlaki. Orzech ok, ale ile go zmieszczę w komorze załadowczej? Na 3 - 4 godziny? Na groszku spokojnie dociągał od 22 do 5 rano.

     

    Drugi sezon tylko na groszku Ledvice, trzeci tak samo. I nagle w trzecim roku cuda panie. W jednym tygodniu nie sposób kotła okiełznać, bo zasysa lewe powietrze, a w drugim tygodniu po dwóch dniach palenia kopci na kotłownię, bo zarósł sadzą tak, że cugu nie ma.

     

    Przejście na orzech niczego nie zmieni bo ten kocioł ma 2 wady konstrukcyjne (wersja 12 kW):

    1) nieszczelną klapę zasypową spod której albo dymi albo pobiera lewe powietrze;

    2) zbyt wąska ostatnia komora, która łatwo zarasta sadzą, przez co pogarsza się cug, więc zarastanie sadzą przyspiesza.

     

    A teraz poproszę o wyjaśnienie, jak "doczytanie o orzechu"  rozwiążę moje problemy....

     

    Od początku miałem z nim problemy z sadzą a w tym sezonie doszła jeszcze smoła...

  8. A ja czekam, aż mojego trafi szlag i się go wreszcie pozbędę. Ten kocioł jest kompletnie niesterowny i kapryśny. W zeszłym sezonie narzekałem na dymienie z klapy załadunkowej (mam 12 kW).

     

    W tym sezonie mam na przemian dymienie z klapy albo niekontrolowane rozgrzewanie kotła poprzez zasysanie lewego powietrza przez kapę załadunkową - na kotle 100 * C a łańcuszek wisi luźny....

     

    Komuś ewidentnie zabrakło wyobraźni i nie założył zamka do klapy umożliwiającego doszczelnienie. Doszczelniałem silikonem, stawiam pełną węglarkę a i tak kopci przez otwory rewizyjne.

     

    Co tydzień muszę go skrobać z sadzy i popiołu a dodatkowo w komorze nad otworem rewizyjnym pojawiła się smoła. Palę czeskim ekogroszkiem Ledvice (ten brązowy, o mniejszej kaloryczności, żeby być bliżej wymogom z DTR). Mam zawór 4-D i właśnie oprócz zarastania sadzą, zwłaszcza tej najwęższej, ostatniej komory pojawiła się jeszcze ta cholerna smoła...

     

    Dziś znów zadymiona kotłownia, świeci czujnik czadu... Rozpalałem w sobotę i nawet tygodnia nie wytrzymał, muszę wygasić do skrobania.

     

    Obiecałem już sobie, że jest to ostatni kocioł na paliwo stałe, przechodzę na gaz + koza w salonie w rezerwie....

     

    Tanie palenie węglem to mit, przekonałem się na własnej skórze - jaka może być sprawność takiego zarośniętego sadzą i popiołem kotła? 50%? 60%? Do tego mam za ciepło w chałupie, jak jest na plusie na zewnątrz to i tak grzeję gazem, bo nie ma sensu kotła odpalać, kisić opału.

  9. A ja mam dość tego wynalazku. Wkraczam w drugi sezon grzewczy i szlag mnie trafia. Ta górna pokrywa, a szczególnie klapa załadunkowa jest po prostu nieszczelna. Jeśli jest dobry cug, to ok, ale jeśli nie, to mam pełną kotłownię dymu. Np. przy rozpalaniu, zanim kocioł złapie cug albo po wypaleniu wkładu, kiedy na dnie komory załadowczej jest żar - wtedy dymi przez klapę. Właśnie w tej chwili czujnik czadu piszczy jak oszalały, bo się wkład dopala. Rozpaliłem wczoraj i w ogóle się palić nie chciało, podejrzewam, że źle osadziłem klapę do usuwania sadzy - to też kolejny genialny wynalazek - półkolista pokrywa, wprost idealnie pasuje w otwór...

     

    Naprawdę komuś zabrakło wyobraźni przy projektowaniu tego kotła... Te dwie rzeczy uważam nie tyle za niedoróbki, co dramatyczne błędy, bo zagrażają bezpieczeństwu użytkownika...

  10. Ja mam podobnie - termomanometr pokazuje swoje, termometr przylgowy od sterownika pompy na wyjściu z kotła - swoje, zazwyczaj kilka stopni mniej. Myślę, że nie ma powodu do obaw - po prostu woda w rurce jest chłodniejsza niż na górze płaszcza wodnego. Dodam, że pozakładałem otuliny na rury w kotłowni gdzie się dało ale w miejscu, gdzie jest czujnik od sterownika otulina jest "niedomknięta" tak, aby nie przykrywać czujnika (chyba w instrukcji do sterownika tak zapisali, żeby go nie przykrywać).

     

    Mnie bardziej martwi kilkustopniowy rozjazd między termomanometrem a miarkownikiem :) Muszę wyregulować długość łańcuszka.

     

    Edyta: Wracam z kotłowni, w kotle wygasło. Termomanometr pokazuje 50*C, czujnik sterownika - 40*C.

  11. Witam,

     

    minęło prawie 8 dni ciągłego palenia od ostatniego czyszczenia kotła. Właściwie dobrze się stało, że wygasiłem, bo kożuch na wymiennikach był już całkiem spory. Nie była to mięciutka sadza, jak za pierwszym paleniem ale schodziła dość łatwo skrobakiem. Miotełką byłoby nieco trudniej. W ostatnim wymienniku sadza szklista pojawiła się po oskrobaniu kożuszka z ostatniego tygodnia, stąd wnoszę, że nie przyrastała, a to co było, zostało po przedostatnim paleniu.

     

    Ciekawe, czy to, że dołożyłem na wierzch fabrycznych szamotek jeszcze jeden kawałek szamotu (okruch ze starego kotła) ma wpływ na pojawienie się sadzy szklistej w ostatnim segmencie oraz zarastanie wcześniejszych wymienników sadzą nieco twardszą niż chciałaby miotełka? Może ten szamot odbiera temperaturę spalinom, które wędrują dalej mocniej schłodzone? Ale sadza szklista świadczy o niepełnym spalaniu węgla...

     

    Jeszcze jedna uwaga - zaraz po czyszczeniu prawie nie mam rozjazdu między termomanometrem a miarkownikiem. Przed czyszczeniem rozjazd wynosił ok 10*C - na miarkowniku ustawione 80*C a na termomanometrze 70*C. Pewnie uchylenie klapki przez miarkownik było na tyle małe, a zanieczyszczenie wymienników na tyle duże, że kocioł nie był w stanie osiągnąć temperatury zadanej na miarkowniku. Z drugiej strony, różnica nie była na tyle duża, aby doszło do na tyle dużego uchylenia klapki, żeby różnicę temperatur zniwelować. Albo coś w ten deseń :)

     

    Czy mógłbym palić dłużej, niż tydzień? Chyba nie. Wymienniki były już mocno zabrudzone (1), w popielniku było sporo kamieni i popiołu (2), a kocioł coraz trudniej osiągał zadaną temperaturę, co pewnie ma związek z 1 i 2. Może dałoby się pociągnąć dłużej o 2,3 dni ale chyba nie ma to sensu, bo sprawność kotła pewnie sporo spadła...

  12. @Ryszard

     

    Dzięki za info. Pozdrawiam

     

     

    Edyta:

    Wracając do meritum - dzisiaj u mnie dość mocno wieje. Ok. 8.00 przerusztowałem, dosypałem paliwa. Do tej pory paliłem czeskim węglem o niskiej kaloryczności ale dla eksperymentu wziąłem orzech o wartości 24 MJ i pomieszałem go na noc z czeskim ekogroszkiem. Ostatnia porcja zaklinowała się w komorze ale po przerusztowaniu kocioł ruszył.

     

    Efekt był taki, że po 9.00 miałem 100*C na termomanometrze i 85*C na termometrze przylgowym tuż na wyjściu z kotła. Otworzyłem mocniej zawór 4D, pompa na 3 bieg, podomykałem rozszczelnione okna w piwnicy, Temperatura zeszła na termomanometrze do 80*C.

     

    Ciekawe, na ile ten szybki wzrost temperatury zawdzięczam domieszce mocniejszego węgla, a na ile mocnym podmuchom wiatru?

  13. To jeszcze ja. Wybaczcie, że klepię post po poście ale możliwość edycji jest tylko bezpośrednio po napisaniu posta (chyba że o czymś nie wiem - wtedy proszę o oświecenie).

     

    Do meritum - CCC - Cug Czyni Cuda. Aż wierzyć się nie chce, że to ten sam kocioł, który przedwczoraj uwędził kotłownię. Wczorajszy zasyp (22.00) wytrzymał do ok. 6.30 - temperatura na kotle już spadła (55*C) poniżej zadanej (75*C) ale żaru było tyle, że nowy zasyp zajął się natychmiast. Koło 8.30 zwiększyłem temperaturę zadaną do 80*C, otworzyłem zawór 4D z połowy na 3/4 w stronę instalacji i zwiększyłem bieg pompy z 1 na 3. Miarkownik lekko uchylony. Kocioł nie pracował jednak z hukiem wodospadu, jak wczoraj przy rozpalaniu.

     

    Ponieważ obserwacje komina z dołu nie były satysfakcjonująca, wdrapałem się na dach a tam - jakże piękny widok - niewielka chmurka dymu o zabarwieniu niebieskawym, bardziej jak para niż dym. Daszek nad wkładem kominowym ze stali pokryty wykroploną wodą. 

     

    Myślę, że dla niewtajemniczonego obserwatora z ulicy może to wyglądać jak palenie gazem :)

     

    Nie sądziłem, że palenie w kotle może być tak frustrujące a zarazem takie frapujące :)

     

    Pozdrawiam

     

     

  14. Zrobione. Wyczyszczony kocioł i rura do komina, w której było sporo sadzy ale spokojnie z 3/4 prześwitu było drożne. Zajrzałem nawet do wyczystki komina i nie było tam niczego oprócz kilku kawałków dobrze znanej mi smoły drzewnej z zeszłego sezonu - pewnie odpadły pod wpływem ciepła.

     

    Złożyłem wszystko do kupy, ułożyłem w głębi komory spalania kilka drewienek, na to kilka kulek zmiętego papieru, żeby opalić komorę załadowczą i heja. Od razu było słychać, że cug jest, chociaż papier, który palił się w komorze załadowczej nadymił trochę do kotłowni. Po wypaleniu papieru już nic nie dymiło do środka, drewno spalało się w kierunku komina. Dołożyłem kilka grubszych kawałków węgla (orzech Ledvice) i czekałem aż się zapalą. Potem uzupełniłem zasyp na przemian ekogroszkiem i orzechem Ledvice. Górna warstwa zasypu "pociła" się ale nic nie szło na kotłownię po podniesieniu klapy tylko znikało zassane w głąb zasypu. Kocioł szybko się rozpalał, hucząc jak odrzutowiec :) To czego nie oskrobałem, widoczne było potem w wizjerze jako żarzące się płaty odłażące od wymiennika

     

    W sumie to nie wiem, czy wczorajszemu zadymieniu winna była nieoczyszczona rura czy - być może - źle założona klapka wyczystki kotłowej. Teraz cug jest wyborny. Swoją drogą, to ta klapa wyczystki jest słabym punktem tego kotła - ciężko ją ułożyć tak, by mieć pewność, że szczelnie przylega. Powinna mieć jakieś żłobienia albo wycięcia aby można ją było poprawnie ułożyć bez wysiłku.

     

    Na koniec jeszcze jedna uwaga - w trzeciej i w drugiej komorze pojawiła się widoczna sadza szklista. Dość nieprzyjemne spostrzeżenie, bo jak kisiłem opał przepalając od czasu do czasu w cieplejsze dni października i listopada, to miałem sporo ale sadzy szarej. Teraz pojawiła się szklista. W tym czasie zmieniło się kilka rzeczy:

    - zrobiło się chłodniej,

    - miałem ograniczony cug (klapa wyczystki/niedrożną rurę spalinową).

    - od czasu do czasu nowy rodzaj węgla (na co dzień palę czeskim  - Komorany i Ledvice ale tak raz w tygodniu kupuję worek jakiegoś wynalazku w markecie i sprawdzam.

  15. Dzięki za uwagi.

     

    @Oleg - u mnie jest kolano 90*C i pewnie tam zapchało się sadzą.

    @mac65 - stawiam na czopuch i rurę - przy ostatnim (zeszła niedziela) czyszczeniu kotła pominąłem :unsure: Komin - wkład był czyszczony przed sezonem - w kominie mam wkład kwasoodporny, został po kotle zgazowującym drewno. W tym sezonie dopiero ostatnio palę regularnie w stałopalnym, wcześniej było za ciepło, leciałem na gazowym. Komin powinien być czysty.

    @AdamGuitar - w zeszłą niedzielę ale pominąłem rurę. Pewnie w kolanie zebrała się lotna sadza....

    @gondoljerzy - o klapce wiem, staram się ją zawsze dokładnie ułożyć ale może faktycznie też mi bruździ....

     

    Zaraz przebieram się w łachany i lezę do kotłowni.... O wynikach poinformuję.

    Dzięki i pozdrawiam

  16. Koledzy, mam problem z moim Dakonem Dor F 12. Od wczoraj zaczął mi niemiłosiernie kopcić przez drzwi komory zasypowej. Jeśli komora jest pełna (sypię czeski ekogroszek Komorany albo Ledvice z domieszką orzecha Ledvice) to dymienia prawie nie ma jakby zasyp uszczelniał. Ale jeśli tylko odchylę mocniej klapkę powietrza albo uchylę dolne drzwiczki, to zaczyna kopcić przez klapę komory.

     

    Prawdziwy dramat robi się, kiedy zasyp wypala się i żar "przechodzi" na całą powierzchnię rusztu - wtedy dym wali przez klapę jak kominem.

     

    Drugi objaw jest taki, że kocioł wolno się rozpala, na termomanometrze mam 70*C mimo, że na miarkowniku 80*C ale kocioł nie może podbić temperatury. Jak dam więcej powietrza klapką lub drzwiczkami - kopci. Ewidentnie brak cugu. Ponieważ nie zamurowałem żadnego okna ani kratki, podejrzewam, że problem jest po stronie odprowadzania spalin. Komin czyściłem przed sezonem, dzisiaj przyjrzę się rurze pomiędzy kotłem a kominem - obstawiam, że jest zawalona sadzą.

     

    Problem zaczął się właściwie wczoraj, wcześniej kocioł rozpalał się ładnie do zadanej temperatury, a kopcenie z klapy przy dopalaniu zasypu było symboliczne (ale zauważalne), choć czasami kopcił mi przy rozpalaniu, szczególnie drewnem, jak ogień szedł po patyczkach w górę komory zasypowej - jednak po rozgrzaniu komina cug wysysał dym.

     

    Czy macie jakieś inne pomysły?

  17. Pierwsze refleksje popelletowe - jest za drobny i spada w popielnik aż grzechocze a potem tli się w popielniku aż parzy przez rękawicę :) Drugą porcję pomieszałem z ekogroszkiem ale i tak pellet wypadał. Co do spalania to trudno powiedzieć, bo po czyszczeniu dołożyłem kawałek szamotu ze starego kotła na środek i jakby bardziej huczało ;)

     

    Pewnie z pelletu jest więcej smoły, bo nawet się nadymiło w komorze załadowczej bardziej niż od ekogroszku ale myślę, że bez przesłonięcia rusztu nie ma co się w pellet bawić bo wszystko leci w popielnik...

  18. Koledzy a czy próbował ktoś palić pellet? Przebrnąłem przez 66 stron wątku, oczywiście pomijałem posty dot. zaawansowanych przeróbek komory spalania czy sterowników jako nieinteresujące dla mnie ale jakoś pelletu nie kojarzę. Wziąłem z supermarketu dla badań naukowych jeden worek 20 kg za 20,98 zł (ponad 1000 zł za tonę :)  więc żaden interes ale może zakażą palić wunglem to będzie jak znalazł ;)  )

     

    Parametry pelletu wg opakowania:

    - 18 Mj

    - popiół: 1%

    - wilgotność 7% :)

    - średnica 8 mm.

     

    Wieczorem zapodam go na ruszt. Spodziewam się smoły i dymu :)

  19. Ciśnienie mam 1,2 bara spoczynkowe. Na 85*C mam miarkownik ustawiony, na termomanometrze trzyma się lekko pow. 80*C a czujnik pod sterownik pokazuje 78-80*C na wyjściu z kotła ale przed zaworem 4d.

     

    No niestety teraz to jest kiszenie, dlatego jak było koło 0*C nocą to zasypywałem na noc. Teraz przepalam na wieczór jak jest chłodniej ale więcej na gazie jadę, bo łatwiej mi utrzymać te 20*C które mi odpowiadają.

     

    To palenie teraz to też bardziej testy przed zimą, żeby wyczuć kocioł i sprawdzić instalację. Właśnie wróciłem z kotłowni po czyszczeniu kotła. W sumie pierwszy raz przepalałem na koniec sierpnia, potem tylko od czasu do czasu, poszło z 5 czy 8 worków. W kotle nie ma żadnego kondensatu. Lekko szklista powłoka w komorze - śladowe ilości smoły. Za to w komorze spalania pełno pyłu - popiół lub spopielona sadza, gruba warstwa na szamotkach. Wymienniki zarośnięte warstwą 2-3 mm, miękką, łatwo wyczyścić, żadnego oporu. Najbardziej obrośnięta ostatnia komora, sporo pyłu w czopuchu, lekka "koronka" na czopuchu. Ogólnie była tego szufelka. Na samej górze, tuż przy pokrywie czarna sadza, niespalona.

     

    Wniosek - te 5 - 8 worków to będzie odpowiednik tygodniowego palenia w cieplejsze dni. W mroźne pewnie zejdą 2 worki na dobę albo więcej, co oznacza cotygodniowe czyszczenie. Chyba że da się tak wyregulować spalanie, żeby mniej sadzy było - pewnie w czasie "kiszenia" wymienniki porastają sadzą a przy ostrym paleniu (kocioł huczy jak odrzutowiec) sadza się wypala. Jeśli dobrze wnioskuję, to muszę unikać kiszenia, bo sadza jest efektem zbyt małej ilości powietrza (przymknięty miarkownik)??

     

    Dołączam też foty.

    post-63681-0-03644800-1445772455_thumb.jpgpost-63681-0-69185600-1445772481_thumb.jpgpost-63681-0-78936100-1445772490_thumb.jpgpost-63681-0-15327300-1445772499_thumb.jpg

     

    Popiół (akurat tu nie widać "zgubionych" kawałków węgla, były w pierwszej "porcji" po paleniu, druga "porcja" jest wytrzęsiona wajchą)

    post-63681-0-50441200-1445772443_thumb.jpg

     

    A tak wygląda groszek. Wypadają te najdrobniejsze kawałki.

    post-63681-0-02044800-1445772470_thumb.jpg

  20. Przelatuje. Ale jak opróżniam popielnik, to praktycznie niewiele jest do wybierania - tylko to co wypadło na samym początku. To co wypada żarzące wypala się w popielniku. Będę pewnie coś działał w celu zatrzymywania opału. Na razie nie ma też potrzeby częstego rusztowania, bo węgiel ładnie się spopiela, więc straty nie są dotkliwe :)

  21. Witajcie Koledzy!

     

    Jestem kolejnym użytkownikiem kotła Dakon. Mój kociołek to Dakon Dor 12 F z wężownicą schładzającą. Pracuje w układzie zamkniętym z kotłem kondensacyjnym Termet Ecocondens. Steruje tym wszystkim sterownik Euroster 11K.

     

    Idea jest taka: kondensat pracuje w okresie przejściowym. Sterowany jest termostatem pokojowym bezprzewodowym Auraton 2025 RTH. Po prostu jeśli w sypialni spadnie temperatura to sterownik uruchamia kondensat.

     

    Jednostka sterująca Auratona nie jest podłączona bezpośrednio do kotła lecz przez Euroster. Dlaczego? Bo jeśli Euroster stwierdzi, że Dakon jest ciepły, to nie przekaże sygnału z Auratona do kondensata. Chodzi o to, żeby oba kotły nie grzały jednocześnie.

     

    Na wyjściu z Dakona zainstalowany jest czujnik temperatury połączony z Eurosterem. Pełni on 2 funkcje:

    - jeśli temperatura na czujniku wynosi > 35*C to nie włączy się kondensat mimo sygnału z termostatu;

    - jeśli temperatura wzrośnie do 50*C to Euroster włączy pompę obiegową Dakona i wyłączy ją, jeśli temperatura spadnie poniżej 40*C.

     

    Oczywiście zarówno temperatury jak i histerezy można zmieniać. Ja na razie tylko podniosłem temperaturę włączania pompy. Powyższy układ ma mnie również zabezpieczać w przypadku wygaśnięcia Dakona w nocy – kondensat powinien zapobiec wychłodzeniu domu.

     

    Tak jak już pisałem – Dakon podłączony w układzie zamkniętym, pompa sterowana Eurosterem 11K. Przed pompą zawór czterodrożny. Usprawnienia: czerwony silikon na górnym rancie pod pokrywą.

     

    Zabezpieczenia:

    - wężownica schładzająca – działa :)

    - drugie wejście na czujnik wężownicy (są dwa do wyboru) wykorzystane na ciśnieniowy zawór bezpieczeństwa 1,5 bara;

    - naczynie wzbiorcze z ciśnieniowym zaworem bezpieczeństwa na 1,5 bara;

    - zawór SYR dopuszczający wodę do instalacji w razie spadku ciśnienia;

    - kondensat ma swój zawór bezpieczeństwa;

    - z czasem do układu chcę dodać UPS dla podtrzymania pracy pomp i sterowników.

     

    Komin – ma z 8 metrów (nie pamiętam dokładnie), w środku wkład z kwasówki – został mi po poprzednim kotle na drewno. Szyber mam ustawiony na prawie pełne otwarcie (1 kreska od pełnego). Miarkownik na razie ustawiłem na 85*C. Na powrocie do kotła termometr przylgowy (chce pilnować tych 65*C).

     

    Opał: zakupiłem po tonie:

    - eko-groszku Komorany – wielkość: 5 - 25 mm, 21Mj, popiół: 7 – 10%;

    - eko-groszku Ledvice – wielkość: 8 – 30 mm, 23-24 Mj, popiół: 7 - 10%;

    - orzech Ledvice – wielkość: 25 – 120 mm, 24 Mj, popiół: 10%.

     

    Węgiel workowany ale wilgotny. Do tej pory paliłem kilka razy, głównie groszek Ledvice, orzecha używam tylko do rozpalania, żeby nie zasypać drewna drobnicą. Węgiel pali się dobrze, popiół jest miękki, taki bardziej „drzewny”. W kotle ciężko mi się rozpalało, było sporo dymu, czerwony silikon nie pomaga za bardzo. Teraz wiem, że kluczem jest odpowiednie rozgrzanie komina, żeby złapał cug. Wczoraj rozpalałem tak: drewienka najgłębiej jak się da, na to kilka większych kawałków orzecha, potem dosypałem groszku tak mniej niż 1/3 komory. Vis a vis kotła, w drugim pomieszczeniu uchyliłem okno, klapka „krótkiego obiegu” podniesiona. Podsuwam palące się kawałki papieru pod ruszt od spodu, jak nie chce się zająć to po prostu palę papiery w popielniku aż się drewno zajmie. Wczoraj chwilę to trwało ale zero dymu w kotłowni. Jak się rozbuja, to zamykam okno (ale zostawiam rozszczelnione), zamykam klapkę rozpalania i drzwi popielnika. Chwilę to trwa, zanim kociołek złapie temperaturę. Przy 50*C włącza się pompa. Zawór 4d ustawiam 50:50 albo 60:40 (powrót:instalacja) bo nie mogę złapać wysokiej temperatury powrotu do kotła – termometr przylgowy pokazuje 40*C (ale to marketowa taniocha). Jak zmniejszę jeszcze bardziej otwarcie zaworu na instalację, to miarkownik szybko przymyka klapkę. Efekt jest taki, że kocioł jest rozgrzany ale wolno oddaje ciepło na instalację. Muszę jeszcze poeksperymentować z ustawieniami zaworu 4d, mocą pompy (3 biegi) i ewentualnie z powietrzem „bocznym” - na razie miałem to szeroko otwarte ale po lekturze wątku zmniejszyłem prześwit do kilku milimetrów.

     

    Trudno cokolwiek powiedzieć, bo jest w miarę ciepło i częściej grzeję gazem. Przy takich temperaturach zewnętrznych Dakon daje mi 23*C w domu przy 80*C na termomanometrze i przymkniętej klapce przez miarkownik. Jak dla mnie za gorąco.

     

    Rozpalam wieczorem, więc trudno powiedzieć ile jest dymu, na pewno przy rozpalaniu kopci a wkoło śmierdzi jakbym palił podkłady kolejowe :) Zasypanie całej komory koło 23.00 wystarcza do rana – jest żar, można palić dalej ale obawiam się, co będzie przy niższych temperaturach? Może trzeba będzie kupić trochę bardziej kalorycznego groszku i domieszać, bo przy mrozach opał będzie znikał w oczach :)

     

    Dlaczego 85*C na miarkowniku? Bo nie chcę kisić opału, nie chcę walczyć ze smołą, nie chcę, żeby mi kocioł skorodował. Miałem te wszystkie atrakcje przy paleniu drewnem i brykietem drzewnym i na razie dziękuję. Dlatego też dobierałem kociołek na styk - wolę włożyć drugi sweter w mrozy niż męczyć się z duszeniem opału w przewymiarowanym kotle :) No ale życie zweryfikuje ;)

     

    Jeśli chodzi o czystość kotła to jeszcze go nie czyściłem, komora załadowcza jest trochę okopcona ale smoły nie ma, nic się nie skleja. W komorze spalania widać przez wizjer na szamotkach jakby popiół, powierzchnia wymiennika pokryta taką wypaloną sadzą, która łatwo schodzi (drapałem przez wizjer). Więcej powiem, jak odkręcę pokrywę ale mam nadzieję, że smoły ani kondensatu nie będzie....

     

    Podsumowując – jak dotychczas jestem zadowolony, choć zimno jeszcze naprawdę nie było :) i dopiero wczoraj opanowałem temat rozpalania. Co do kopcenia to moim zdaniem jest ono spowodowane słabym cugiem – jeśli cug jest, to dym jest ładnie wyciągany w komin.

     

    PS. Juzef, dzięki za Twoją pracę, bo kocioł kupiłem po lekturze http://czysteogrzewanie.pl

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.