Camino rocznik 1982 pierwotnie 1,1 m2 potem dorzuciłem człon , wyszło 1,3m2. grzeje 150 m2 domku ze stropodachem 10 cm stytopianu. Palę głównie drewnem sporadycznie węglem oraz śmieciami z gospodarstwa rolnego. Wiem to zakazany i wstydliwy temat ale chyba wiecej krzywdy środowisku i otoczeniu zrobi śmiaciarka która przejedzie po drodze gruntowej szczególnie zima. Sprawa dyskusyjna więc ją zostawiam. Powracam do kociołka . Miarkowmikiem trzymam ponad 60 stopni. Instalacja mieszana tzn na małym obiegu pompka ( przydałby się chyba jeszcze zawór trójdrożny termostatyczny- moze będzie w przyszłości) duzy obieg częściowo grawitacyjnie z pomocą pompki tej samej. Palimy okresowo na dobę od 5 do 12 godzin,przy mrozach poniżej 10 stopni warto korzystać ze znacznej pomocy węgla, wiadomo drewna trzeba dorzucać. Na klapie powierz. głów. mam regulację maksymalnej szczeliny która u mnie jest ustawiona na ok 6 mm i wiadomo miarkownik moze tylko zmniejszać tą szelinę. Jest to podyktowane tym ze przy każdorazowym rozpalaniu póki nie zacznie działać miarkownik ciąg jest za duży i ciepło w komin. Mam pytanie do stokera i recioka oraz i innych.
Rozmyslam dołożenie jednego albo dwu członów czyli odpowiednio do 1,5 m2 albo do 1,7m2.
Mógłbym wtedy kłaść dłuższe drewno i mniej rozgrzewać się przy machaniu siekierą :D
Druga opcja: przeróbka pieca a konkretnie wymiennika górnego
Spaliny wchodziłyby do wymiennkia na końcu pieca do jednego kanału ( przeróbka jednego albo dwu członów środkowych do parametrów człona pośredniego ale tylko z jednej strony).
Następnie szłyby do początku pieca( czyli do klapy wyczystnej) tam by zawracały do tyłu pieca( oczywiście
człon pośredni musiałby być zastąpiony członem środkowym). Spaliny drugim kanałem szłyby do komina
Trzecia opcja:
zastosowanie obydwu pomysłów.
Zdaję sobie sprawę ,że ingerencja jest poważna i może skutkować utratą ciągu
Co radzicie