Witam.
Jestem tu nowy i z tematem brutalnie zetknąłem się dopiero tej zimy. Jestem "tempakiem z bloku" ;) który o ogrzewaniu pojęcia zielonego nie posiada. Kupiłem w zeszłym roku dom do remontu i nie dość, że użeram się z remontem to jeszcze kocioł, który dostałem w spadku po poprzednich właścicielach doprowadza mnie do obłędu. Walczę z nim od kiedy zaszła potrzeba palenia w nim. Kocioł to Tilgner z Pleszewa z 2000 roku. Jak nie kichanie, to problem z rozpaleniem. Ale nie zapeszając narazie jest spokój. Jedyny problem to taki, że kocioł ma moc 27 KW i chciałem was spytać, czy nie jest to za duży kocioł przez co nie jest ekonomiczny. Ogrzewam dwie kondygnacje o pow. około 180-200 m2. Łącznie 10 grzejników aluminiowych. W budynku wcale nie jest ciepło bo na piecu nastawa na 65 C a w domu jest ok. 18. A od listopada spaliłem prawie 4 tony miału. Nie mam skali porównawczej ale wydaje mi się że to sporo za dużo. Wiem że na pewno przycięli mnie na skupie i mogli przywieżć go mniej niż zamówiłem. Nawet biorąc tolerancję od 0.5 do 1 tony to i tak za dużo. Starczy mi go może do końca stycznia i będę musial prawie drugie tyle dokupić. napiszcie proszę ile powinien spalić taki kocioł i o jakich parametrach powinienem mieć kocioł do takiego budynku. Dodam jeszcze, że palę raz dziennie o godz. 16 - 18.
