witam serdecznie ,kilka dni temu przeżyłem awarie kotła ,może opiszę cala sytuację bo wciąż cieżko jest ocenic z jakiego powodu to sie stało,dlatego jestem tu.Pierwszym sygnałem bylo walenie w kaloryferach ,zszedłem do kotłowni cała woda z pieca zostala odparowana i wypluta przez zbiornik pod sufitem (obieg otwarty połaczony z obiegeim zamknietym wymiennikiem płytowym z piecem gazowym) temperatura koło sto sotopni waliło syczało ,dolałem wody i zaczelo para buchneła siwo w kotłowni napełniłem woda piec i wyjełem wegiel temperatura spadła ,komputer czujniki zostały zdemontowane i wysłane do geco nie stwierdzili zadnych usterek ,( czujniki wymieniłem na nowe i tak) pytanie co moglo byc powodem tego ze kocioł miał az taka temperature ,czujnik stb tez nie zadziałał choc był sprawny ,czy mozliwe jest ze dostał lewe powietrze? druga sprawa taka ze po odpaleniu kotła po awari nie jest oki ,pale teraz drewnem bo boje sie ladowac wegiel bo dłuzej trzyma żar,ustawiam zadana temperature na 50 stopni a wiatrak dochodzi do 49 wyłacza sie ale temperatura pozniej nadal rosnie ,do 60 a nawet 65 ,choc pozniej wentylator złacza sie tylko na przedmuchy temperatura wciaz jest ponad 60 ? pytanie dlaczego czy klapaka przed wentylatorem jest dosc luzna i wydaje mi sie ze wpada tam troche powietrze ( zalaczam zdjcie ,na druciku od klapki nie ma obciazenia ,czy powinno byc cos takiego zeby domykało klapke? bardzo prosze o pomoc?