Witam. Szukałem informacji o kotle jak w temacie, przeczytałem temat i zaryzykowałem zajrzeć do pracującego mojego kotła ( w minionym sezonie miałem wrażeń, że........ - kule ognia, wystrzały ( aż echo po kominie szło), opalone brwi, rzęsy i pożar komina.Kocioł taki sobie SKID 19 kw. ( z pod Olsztyna), bardzo kiepski węgiel - sklejał się, kopcił, wybuchał i żużlował itd., komin fi 150.Dziś komin fi 200 MK Żary, ruski węgiel i nowe problemy. Kocioł tak smolił, że do dziś, ciężko było otworzyć drzwiczki zasypowe. Płomieniówki niby suche, komin też, ale trochę to wszystko oblepione. Temperatura nastawiona na 55 C i gdyby nie to smolenie, ( o którym tyle w tym temacie się dowiedziałem) to w zasadzie byłoby ok. Stałopalność na poziomie 12- 14 h ( jeden zasyp to około 24 kg), w zależności od pogody ( temperatura, wiatr) przy - 5 do - 10 C - stałopalność spada. Dziś jak wspomniałem otworzyłem pracujący ( nowy zasyp) od 4 - 5 godzin kocioł i zobaczyłem opisane tu zjawisko zapalenia się całego zasypu. Zdązyłem przeczytać o zasypywaniu węgla popiołem i postanowiłem to zastosować.Pierwsze posypanie skoncentrowałem na ruszt pionowy i troszkę dookoła przy ściankach kotła.W miarę wypalania węgla, obsypywał się popiół, który uzupełniałem j.w. Gdy popiół przestał opadać - temperatura na kotle zaczęła powoli rosnąć do 65 C - poszedłem i zajrzałem do środka - wytworzyło się coś w rodzaju palnika - pod tylną ścianą.W środku tego palnika kolor jasno żółty a płomyki niebieskawe, lekko rozgarnąłem popiół i zobaczyłem, że całość tego, co zostało po zasypie, żarzy się.Przymykając drzwiczki zasypowe słychać jak zasysane jest powietrze.Kocioł w środku suchy, część tej smoły wypalona/opalona, drzwiczki się już nie kleją.Teraz nie wiem jak zasypać kocioł na noc - po nowemu czy po staremu:).Kocioł jest nico za duży na pow.. Około 130 m2. do tej pory stabilizowałem go zaworem trójdrogowym i przysłoną na wentylatorze.To, co dziś odkryłem dzięki WAM, bardzo mnie intryguje, aby dalej eksperymentować, ale trochę dygam, aby to zrobić na noc.