Witam serdecznie! :-)
Bardzo się cieszę, że znalazłem forum poświęcone ogrzewaniu - do niedawna zupełnie obcej, a obecnie wyjątkowo mi bliskiej (z racji kosztów) dziedzinie.
Kilkanaście dni temu przeprowadziłem się z "normalnego" bloku (wyposażonego w centralne ogrzewanie) do kawalerki, której integralną część zajmuje zainstalowany w łazience piec (chyba tak to urządzenie się nazywa) Ariston CLAS... CLAS... chyba 22. W przedpokoju natomiast zamontowany jest termostat (ThermoTronic T-200).
W związku z faktem, że zima zbliża się wielkimi krokami, wraz z moją Perełką postanowiliśmy wprawić tę maszynę w ruch. Para buch!
Jak zrobić to najtaniej?
Kawalerka ma ok. 35 m2, kaloryfery zamontowane są w pokoju, kuchni oraz (w formie takiego... czegoś wiszącego na ścianie) - w łazience. Termostat - w przedpokoju (który, nota bene, nie jest ogrzewany i stanowi najbardziej chłodną część mieszkania).
Po dłuższej chwili zabawy (faaaaajny ten termostat!) ustawiłem coś, co - jak mniemam - ani ciepłe, ani tanie. Program identyczny dla każdego dnia tygodnia.
Ustawienia termostatu:
Temperatura "z księżycem" - 18 stopni.
Temperatura "ze słoneczkiem" - 22 stopnie.
Grzanie ("słoneczko") - 4 godziny w ciągu doby:
1) 06:00 - 07:00 (rano)
2) 07:00 - 08:00 (rano)
3) 19:00 - 20:00 (wieczorem)
4) 21:00 - 22:00 (wieczorem)
Temperatura wyświetlana przez termostat (czyżby temperatura przedpokoju?) oscyluje zazwyczaj w okolicach 20 stopni.
Ustawienia pieca:
Kaloryfery - 60 stopni
Woda bieżąca - 40 stopni
Kaloryfery mam ustawione "na 5" - czyli maksymalną przepustowność.
Jakie - według Państwa - powinny być w moim przypadku optymalne - ekonomiczne - ustawienia? Chciałbym nie płacić za gaz (przeznaczony na ogrzewanie) więcej, niż 150 złotych miesięcznie.
Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź i doceniam wyrozumiałość. Znam się trochę na pedagogice, filozofii... natomiast modyfikacje temperatury nigdy nie należały do mej domeny działań (najchętniej sam ubrałbym się w golf i pracował owinąwszy wpierw kocem, lecz moja Perełka od czasu do czasu twierdzi, że zimno).
Pozdrawiam. Byle do wiosny!