Zaczynałem palić od góry ostrożnie, nie zasypując kotła po brzegi tylko tak do połowy. Teraz już sypię do pełna i jestem spokojny o to, że się nie rozhula. Warto jest grubsze grudy węgla położyć na spód i przysypać drobniejszym poprawia to równomierne wypalanie węgla.
Na początku sterowałem dopływem powietrza ręcznie. Miało to taką wadę, że trzeba było pilnować, bo na początku (ok. 2godz.) kocioł startuje wolno puki ogień nie dojdzie do dołu, a później trzeba zdławić dolne powietrze bo inaczej temp. pójdzie ostro w górę i zagotuje się woda na pewno. Tak jest u mnie i myślę, że to mniej więcej standard , po przeczytaniu opinii innych na temat górnego spalania. Dlatego kupiłem i zainstalowałem miarkownik ciągu - niewielki wydatek - (na allegro ok. 80zł). Taki prosty sterownik pozwala mi zapomnieć o paleniu na 12-13godzin. U mnie też dolne drzwiczki nie są super szczelne mam zamiar to poprawić, ale zamknięcie powoduje zdławienie ognia i temperatura w kotle spada. Generalnie zasada jest taka, że po całkowitym zamknięciu drzwiczek dolnych i popielnika kocioł powinien zgasnąć. Jeśli więc masz duże nieszczelności to trzeba by je usunąć - bez tego nie utrzymasz stałej temperatury i nie wydłużysz stałopalności kotła. Tak wogóle to polecam wątek furum z którego dowiedziałem się o spalaniu górnym w tradycyjnych kotłach: http://forum.muratordom.pl/showthread.php?100061-Ekonomiczne-spalanie-w%C4%99gla-kamiennego Wątek liczy już ponad 300 stron - spora wiedza - ukłony i podziękowania w tym miejscu dla twórcy wątku. Podstawy, dot. dolnego spalania znajdziesz już na pierwszych 10ciu stronach - szczerze polecam. w google znajdziesz też spis treści do tego wątku - naprawdę warto poczytać i poeksperymentować.
W tym wątku znajdziesz też proste metody na uszczelnienie drzwiczek pieca - jeśli chciałbyś sięsamemu z tym zająć.
Co do ocieplenia stropu. Mam teraz tak jak napisałeś: strop, trochę wolnej przestrzeni z czego część stanowi izolację a część pustą przestrzeń, a później połać dachu. Od fachowców wiem, że to jest tzw stropodach wentylowany. Ja ocieplałem od zewnątrz i chyba tak jest zgodnie ze sztuką. Boję się, że jak zaczniej ocieplać sufit od spodu to może dojść do zawilgocenia i zagrzybienia - lepiej skonsultuj to z kimś kto ma trochę wiedzy na temat sztuki budowlanej. Tak jak napisałem - nie miałem poddasza więc robota polegała na zrzuceniu dachu, usunięcia szlaki do stropu. Później zostały wymurowane lekkie murki ażurowe tak, aby można na nich było położyć płyty korytkowe. Bezpośrednio na strop poszła izolacja z wełny mineralnej 20cm. Później ułożone płtyty korytkowe na murkach całość wyrównana i zalana cienką warstwą betonu - już nie pamiętam jak grubo ale miałem fachowy nadzór nad całością. Była to duża inwestycja ale bez tego nie było możliwe dogrzanie domu.
pozdrawiam