Przy max przepływie po stronie odbiorcy, różnica ciśnień jest w granicach 0,7 atm., co (jak się nie mylę) sugeruje dość duże wymuszenie przepływu. Nie ma pomiaru przepływu po stronie odbiorcy, mógłbym jedynie sprawdzić wydajność pomp na kolektorze, przemnożyć to przez jakiś raczej na oko wyznaczony współczynnik który z jednej strony miałby redukować przepływ ze względu na "opór" ciepłociągów, a z drugiej strony kompensować go w wyniku zastosowania pomp wspomagających zainstalowanych przy każdej z central.
Tu wychodzi temat mojej niewiedzy, a raczej błędnego nazewnictwa(centrala nawiewno-wywiewna). Otóż centrale te są to produkty firmy VTS Klima i oprócz wymienników krzyżowych, wyposażone są w nagrzewnice, co daje razem moce znamionowe każdej z nich na średnim poziomie ok. 150kW. Do tego stosowna automatyka regulująca m. in. temperaturę "wdmuchiwanego" powietrza w granicach do 28 stopni. Problem że na automatyce T nast = np 21 stopni, a T dost. = 16, co wskazywałoby że dostarczona ilość energii jest za mała.?
Czy wiecie może jak jest z tą temperaturą powrotu? Czy to odbiorca może spodziewać się konsekwencji gdy temp powrotu jest za wysoka?
Na moje to jest absurd, gdyż wydaje mi się że jeżeli temp powrotu jest za wysoka to znaczy że problem jest w sprawności wymienników. Ile mogę też sobie wyobrazić to sprawność wymienników będzie wprost proporcjonalnie zależeć od temperatury zasilania.?
Temperatura powrotu zależeć będzie ot temperatury czynnika po stronie odbiorcy i prędkości przepływów po obu stronach(im dłużej obiegi będą miały ze sobą "pozorny kontakt" w wymienniku, oraz im większa będzie różnica wspomnianych temperatur, tym mocniej powrót po stronie pierwotnej będzie ostudzony). I teraz, jeżeli temperatura po stronie wtórnej nie osiągnęła jeszcze żądanego poziomu 70 stopni (ma ok 56st.), a powrót jest zbyt wysoki(zasilanie 95st., powrót 75 st), to problem chyba leży po stronie wymiennika (jest za słaby, aby przy zadanych parametrach zasilania mógł przekazać stosowną ilość energii).
Jeżeli moje przemyślenia co do wymienników pokrywają się choć trochę z prawdą, to znaczyłoby że przebieg charakterystyki mocy w funkcji temperatury czynnika zasilającego ma przebieg rosnący. A więc zdolność przekazania mocy rośnie wprost proporcjonalnie do wzrostu temperatury na wejściu do wymiennika od strony pierwotnej(zasilania). Na dodatek im większa różnica temperatur: zasilania po stronie pierwotnej i temp po stronie odbiorcy, tym lepiej dla procesu przekazywania energii.
Mam nadzieję że aż za bardzo nie przynudzam. Gdyby ktoś zechciał przeanalizować mój tok rozumowania i stwierdzić czy tak jest, czy też jestem w błędzie, lub też pomijam jakiś inny czynnik mający znaczący wpływ na ten proces, będę wówczas dozgonnie wdzięczny :D
I przede wszystkim dziękuję za zaskakująco szybką odpowiedź na moje wstępne zapytanie