Skocz do zawartości

snr

Forumowicz
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Metody kontaktu

  • Adres strony www
    http://energia.odnawialna.info

O sobie

  • Płeć
    Mężczyzna

Osiągnięcia snr

Nowicjusz

Nowicjusz (1/14)

  • Pierwszy post
  • Tydzień pierwszy zaliczony
  • Miesiąc później
  • Od roku na pokładzie

Najnowsze odznaki

0

Reputacja

  1. Cześć, chyba nic z tego... to ma działać bezciśnieniowo... Taki przegrzany zbiornik mógł by nie wytrzymać nawet tych kilku metrów słupa wody. No chyba, że wszystko (piec, kaloryfery itp) jest na jednym poziomie. P.
  2. Witam, fajnie to wygląda. Sam myślę o czymś takim. Jest to o tyle fajne rozwiązanie, że zbiornika nie trzeba spawać, jest łatwy dostęp do wszystkiego itp. Zamiast wężownicy do solarów można by dać 2-płytowy grzejnik np 80x40. Koszt niewielki a powierzchnia grzania to ok 1,3m2. Duży problem był by, gdyby ktoś do takiego zbiornika chciał dołożyć grzałki. Nie bardzo mam pomysł jak to zrobić bezpiecznie. No ale każde rozwiązanie ma plusy i minusy choć dla mnie to nie minus w sumie - nie mam zamiaru grzać CWU prądem. Napisz proszę jak Ci się sprawdza ten zbiornik - po tych kilku miesiącach używania - zwłaszcza przepływowe ogrzewanie CWU. Ja myślałem zamiast miedzi dać karbowaną nierdzewkę - ma dużo większą powierzchnię wymiany, dodatkowo przepływ przez taką rurę jest mocno "turbulentny" co sprzyja odbieraniu ciepła. pozdrawiam, Piotrek PS: ten zbiornik napełniony jest "pod korek"? Może dało by się jakoś pstryknąć zdjęcie wnętrza?
  3. Witam, Myślę, że praktyka pokaże kiedy i co należy robić ;). Ze starego bojlera, na szybko pospawałem kiedyś, nie mając żadnego pojęcia o konstruowaniu pieców "koze" do warsztatu. Umiejętne palenie w tym ustrojstwie wymagało conieco czasu. Ja się "miotam" jeszcze. Gruby opał - żerdzie, deski - dokładnie układane, czy raczej drobno pocięte i wsypane jak leci. Z jednej strony przy drobnym paliwie można pokusić się o zrobienie lejka na dużej długości (chyba mniejsza szansa na zawieszenie się) - wlezie więcej paliwa. Z drugiej strony dużo więcej roboty przy cięciu. Mhm. Zauważyłem u siebie, że dobrze napowietrzone produkty "dymienia" opału spalają się krótszym niebieskawym i przy tym cieplejszym płomieniem. Bardzo ważne też jest zachowanie odpowiednich proporcji powietrza pierwotnego do wtórnego oraz dostosowanie tego do ciągu. Wystarczy otworzyć drzwiczki do ładowania i ogień od razu robi się żólty i niezbyt intensywny, opał zaczyna mocno dymić. Po zamknięciu wszystko wraca do normy - płomień robi się krótki, niebieskawy i zero dymu. Dodatkowo dobrze nagrzany piec, by takie spalanie miało miejsce to konieczność. Nie znam się na silnikach, ale wydaje mi się, że to chodzi o coś innego. Podkładamy na żar drewno. Zawsze ma te kilkanaście % wody. Do tego ma pełno substancji, które pod wpływem temperatury zamieniają się w gazy. To podobnie jak przy destylowaniu bimbru. Najpierw leci metanol, później to co interesuje destylującego, później powoli coraz cięższe alkohole. Tutaj oczywiście proporcje są inne, ale chyba zasada jest podobna. Gwałtownie odparowuje woda, żywice i inne w miarę szybko lotne substancje - szybko się spalając, "zjadając" przy okazji dużo powietrza, wytwarzając przy tym dużo gazów - duży ciąg. W późniejszym etapie rekacja palenia zachodzi mniej gwałtownie, potrzebując mniej powietrza, wytwarzając mniej gazów. Tym samym mniejszy ciąg - z tąd ta "niechęć" wchodzenia powietrza do gorącego paleniska. Takie jest moje - informatyka - tłumaczenie tego zjawiska. Być może jest inaczej :). Szukając w patentach google znalazłem jeszcze taki piec. Też ciekawa konstrukcja. Z żaroodpornym, izolowanym paleniskiem. pozdrawiam, Piotrek
  4. Witam, Mi w tym piecu baaaardzo spodobała się komora załadowcza. W moim dogorywającym koksowniku o czymś takim można pomarzyć. Wprawdzie uzyskiwałem jako - takie rezultaty paląc od góry. Układałem drewno (obladry z tartaku - twarde drewno, z suszarni - idealne na opał) na "płask", na zakładkę, ewentualnie jedno obok drugiego. Jak mam trociny to każdą warstwę nimi przysypuję. Rozpalam na górze. Jak "wystartuje", to mam ładny, niebieskawy płomień. Jak dojdzie do końca, to ciepło w piecu trzyma niezła kupka powoli wypalającego się węga drzewnego. Niestety dużo mi tego drewna nie wchodzi do pieca, co w zimie jest uciążliwe. Czytając ten wątek zastanawiałem się jak wygląda komora załadowcza. Skoro palenisko ma 20x20cm to nie stosując żadnych "lejków" komora to prostopadłościan o podstawie 20cm. Opał, który posiadam jest dość róznorodny pod względem kształtu. Długość to nie problem, szerokość zaś od 10 do 30-40 cm. Grubość też przeróżna. Nieraz też pali się u mnie drewnem z przycinania drzew w ogrodzie. Ideałem było by pociąć to powiedzmy na kawałki po 80cm i w pionie układać w komorze - jedna decha koło drugiej. Problem polega teraz na pogodzeniu sensownej pojemności komory z niezadużym paleniskiem. Na komorę załadowczą myślałem wykorzystać stary bojler. Miał bym możliwość zamontować rurkę z nierdzewki. Byle co tego nie zeżre. Nie wiem tylko jaki wpływ ma na nią temperatura. Obserwując płomienie u siebie w piecu widzę, że długość kanału do dopalania to pewnie jakieś kilkadziesiąt centymetrów? Chodzi o to jak rozumiem, żeby wymiennik dostawał tylko gorące spaliny, bez ognia - miejsce ognia powinno się kończyć w kanale. A czyli jak rozumiem żeby nie kopciło przy podkładaniu rozmiar komory (jej przekrój) musi być w pewien sposób dopasowany do ciągu w kominie - tak aby "ssanie" było na tyle duże, żeby było w stanie pociągnąć dym. Doskonale sobie zdaję z tego sprawę, z całego zacytowanego akapitu. Wiem również, że do wielu rzeczy trzeba dojść samemu, a jak już się w końcu dojdzie to niezbyt chętnie się z innymi tym dzieli. W żadnym razie nie pytam o szczegóły. Ot kilka wskazówek. pozdrawiam, Piotrek
  5. Witam, to mój pierwszy post tutaj i od razu mam masę pytań. Czytam Was już jakiś czas, ale jak to zwykle bywa dopiero potrzeba skłoniła mnie do odezwania się :). w połowie grudnia, po przyjeździe z pracy zawartość instalacji CO spotkałem w korytarzu na parterze ;). Trochę to trwało, ale udało mi się piec pospawać. Podczas spawania okazało się, że jego około 30 letni żywot dochodzi do końca - gdzieniegdzie blacha ma pewnie z 2mm (albo i mniej). Zacząłem rozglądać się za piecami i powiem szczerze, że mnie osłabiły ich ceny. Stwierdziłem więc, że piec zrobię sam. Kilkanaście lat temu do domu podciągnięty został gaz, ale instalacja nie została zrobiona (patrząc na dzisiejsze ceny to i może lepiej). Gazu w domu nie ma, ale piec gazowy został kupiony. Jest to piec gazowy starego typu - wyglada jak bojler z kominkiem na górze i gazowymi ustrojstwami na zewnątrz. W srodku poza palnikami na dole, to właściwie tylko ocieplony rurkowy wymiennik. Jest tam 29 calowych rurek o długości 60cm. W każdej z nich oczywiście znajduje się skęcony pasek blachy do zawirowania spalin. Piec wg tabliczki znamionowej ma mieć 17kW. Dolna część wymiennika (tam gdzie są palniki) i rurki daje powierzchnię wymiany około 1,5 m2. Skoro dotychczasowy piec (o teoretycznie takiej samej mocy jak ten gazowy) jakoś wystarczał, a był używany niezgodnie z przeznaczeniem - koksownik z krótkim i szerokim "ujściem" spalin, w którym palone było przy niezbyt szczelnych drzwiczkach węglem i drewnem, to nowy chyba powinien być dużo bardziej wydajny. Wydaje mi się, że to, że nowy wymiennik jest dłuższy i "rozbity" na więcej kanałów zrównoważy to, że choćby żar nie leży na płaszczu wodnym.Może nawet będzie mieć lepsze osiągi? Znalazłem na youtube filmik o podobnym piecu. Po sznurku do kłębka dotarłem do patentu. Można przyglądnąć się i ewentualnie coś zaadaptować do swojej konstrukcji. Konstrukcja ciekawa, tzw cross draft. Nie pali się ani od góry do dołu, ani od dołu do góry, tylko na dole "na wskroś". http://www.google.com/patents?id=-lcxAAAAEBAJ http://www.visionstonestoves.com/gpage7.html http://pl.youtube.com/watch?v=rb83h6kts7o Co sądzicie o ogrzewaniu powietrza pierwotnego? Zawsze wydawało mi się, że do spalania najlepiej dostarczać zimne powietrze z zewnątrz.No chyba, że tutaj zachodzi jakiś rodzaj samoregulacji temperatury. (do doczytania w patencie) W jaki sposób oszacować wielkość paleniska do mojego wymiennika? W jaki sposób oszacować wymagany przekrój dopływu powietrza pierwotnego? Myślę u siebie zrobić podobnie jak Pan Sedore w swoim piecu. Tzn powietrze do paleniska doprowadzac z zewnątrz rurkami i równomiernie w nim rozprowadzać. Obserwując swój dogorywający piec zauważyłem, że to kluczowa sprawa.Pytanie ile jakich rurek. Pytanie do heso: Jak doprowadzone jest powietrze wtórne? Czy zaspawana na jednym koncu, podziurkowana rurka wstawiona w szamotowy "kanał wylotowy" zdała by egzamin? Jak dobrać jej średnicę, by wystarczyło powietrza do dopalenia gazów z paleniska? Jak dobrać długość tego kanału, by to w nim zachodziło spalanie, a nie poza nim? Jak pogodzić wielkość paleniska (jak radzi heso - niedużego) z dużą komorą zasypową. Komorę zasypową planuję raczej dość dużą. Muszę dokładnie policzyć, ale będzie pewnie około 80-90l.Jak zrobić, żeby dużo wlazło i jednocześnie nie zawieszało się? coś w rodzaju lejka na dole zasobnika, który prowadził by do paleniska? Jak rozwiązać regulację dopływu powietrza? Na "chłopski" rozum po rozpaleniu wystarczy raz ustawić dopływ powietrza pierwotnego oraz wtórnego i przy w miarę jednorodnym paliwie opadającym z zasobnika w palenisko regulacja nie jest konieczna. Proszę o ewentualne potwierdzenie/zaprzeczenie. Na koniec chciał bym pogratulować heso - piec wygląda na kawał dobrej roboty. Mój piec na drewno <- dorobił się podstrony na mojej www. Mam zamiar zamieszczać tam wskazówki dotyczące budowy takiego pieca. pozdrawiam, Piotrek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.