Skocz do zawartości

ShitHappens

Forumowicz
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ShitHappens

  1. Te podstawy mam wbite już od pewnego czasu. Jeśli chodzi o technikę palenia nie mam zastrzeżeń do siebie samego. Po prostu wyszlo na to, że miałem zatkany komin, a na to złożyło się parę rzeczy, ale raczej nie moja technika palenia, która zresztą jest bardzo podobna do Waszej, tej polecanej :) Jak u mnie zbliża się do 80 stopni to po prostu daję luft na szerokość zapałki albo i mniej, w piecu dalej się pali, a temperatura spada do stałych 60 pare. Ogólnie mówiąc - "czuję" mój piec :) Otwory pozatykane :) Muszę jeszcze przemyśleć to palenie od góry. Jest to ciekawa sprawa, ale dotychczasowy sposób, przy drożnym kominie sprawdza się jak najbardziej. Od wizyty kominiarza minęło kilka dni, przez ten czas cały czas się paliło w piecu poza dzisiejszym dniem od godziny ok. 6 do 17. Czy przez ten czas zniknęło ryzyko zapalenia się sadzy?
  2. Z tego, co wyczytałem to ta smoła, co się u mnie w kominie nagromadziła tak po prostu sobie nie odpadnie? Czy trzeba będzie niedługo ponownie zadzwonić po kominiarza? Czy może spróbować zrobić takie narzędzie samemu i na własną rękę? Czy też po prostu poczekać, aż sama odpadnie? Jeszcze tak wspomnę, jak się teraz pali - otóż pali się non stop, w domu jest 23 stopnie, na piecu 63 stopnie, koks aż piszczy i aż miło. Gdyby nie te forum i wasze rady... wolę nie myśleć :)
  3. Oczywiście, że nie wierzę... Te ściany są zbyt oblepione, by je wyczyścić czymkolwiek. Razem z kominiarzem przepaliliśmy mocno drewnem, potem szybko koks i tak złapało i gdzieś od 11.30 do teraz non-stop się pali na koksie. Nocny dyżur, ale chcę, żeby paliło się jak najdłużej. Jutro albo pojutrze na nowo przepalę mocno drzewem i znów przynajmniej dwa dni palenia. Teraz jest i cug, i mogę sterować szybkość spalania lufcikiem w dolnych drzwiczkach, bez najmniejszego problemu uzyskałem średnią ok. 63 stopni na kotle. Nie forsowałem zbytnio i maks. było 70 stopni. Czy mógłbyś rozwinąć, co rozumiesz przez umiejętne wypalanie? Szczerze mówiąc nie mam zbytniego pojęcia, jak to robić, by nie spieprzyć komina. Skupić się na tym, by jak najmniej palić drzewem, a jak najwięcej koksem, czy na odwrót, czy może jeszcze jakoś inaczej? Jestem na tyle padnięty, że za chwilę idę spać i szczerze mówiąc nie chce mi się szukać na forum :) Przejrzałem tylko pobieżnie i nic nie znalazłem. Pozdrawiam.
  4. Kominiarz dzisiaj był, przeczyszcził komin i już się pali w miarę normalnie :huh: Wiem, że to jego praca, ale chwała mu za to, jestem strasznie wdzięczny :o Wiadomo, tą cała smołę czy sadzę musi przepalić, ale jest już jakiś ciąg. Na szczęście nie było żadnej cegłówki. Chociaż ta sytuacja raczej nie jest moją winą, to dzięki niej uzmysłowiła mi wiele. Moja mama chyba też zrozumiała swoje błędy. Trochę się obawiam, że może się zająć ta smoła, przed czym mnie przestrzegał kominiarz. Doradził mi, co mam robić w takiej sytuacji i jakie będą objawy. Forumowiczom chcę bardzo podziękować za wszelkie rady, krok po kroku doszliśmy do sedna sprawy, a ja dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. Pozdrawiam i jeszcze raz bardzo dziękuję.
  5. Starałem się uzyskiwać zawsze jak najwyższe temperatury. Niestety moja niereformowalna mama, gdy było cieplej, lubiła własnie go dusić na 45 stopniach, "bo po co więcej, jeszcze nie ma mrozów" - jak to mówiła. Mój styl palenia jest raczej ok, do mojej siostry też nie mam zastrzeżeń, ale moja mama zawsze chce być najmądrzejsza i zawsze jak najniższym kosztem, to potem są takie efekty, jak widzicie. Nie mam takiej wentylacji. Kiedyś tak hulało w piecu, że nawet nikt się nad takim czymś nie zastanawiał. Teraz widzę, że mój wujek zrobił małe przeoczenie przy budowie c.o. i pominął wątek wentylacji lub jakoś to przemyślał inaczej. Mi pozostało ogrzewać się grzejnikiem elektrycznym i zostawić włączoną pompę na noc, żeby woda w rurach nie zamarzła. Rano telefon do kominiarza i zobaczymy... Dzięki serdeczne za wszelkie porady. Jesteście niesamowicie pomocni. Sam bym po prostu zgłupiał i się załamał. Edit: Rozpalanie od góry to coś takiego, że np. na początku wrzucam węgiel, potem na to gazety i drewno?
  6. Czyszczony był niby pod koniec września, ale mam pewne wątpliwości, czy kominiarz się faktycznie do tego przyłożył... Wizyta była szybka, dał parę rad, wybrał sadzę tam u dołu, zgarnął prawie 100 zł i poszedł. Palone było najpierw węglem niestety... Gdyby to zależało ode mnie od początku leciałby koks. Moja mama kupiła tanio węgiel od kolesi z Wałbrzycha, a tam wiadomo, jakieś biedaszyby itd. Węgiel był dosyć mokry na początku. Dodatkowo trochę się zmieszał z trocinami, którymi to moja mama wbrew mojemu sprzeciwowi chciała zabezpieczyć drzwiczki od piwnicy, by je uszczelnić. W połowie grudnia kupiliśmy koks. Najpierw było maks. 44 stopnie, potem coś się polepszyło i paliliśmy po 2 dni z rzędu non stop, temperatura była ok. 50 stopni, maks. 55. Potem paliło się na tyle dobrze, że 3 dni non stop lecieliśmy, nawet raz do 60 stopni dobiłem. Co prawda luft w dolnych drzwiczkach musiał być cały czas na full otwarty, żeby się cały czas tak samo paliło, ale i to dobre, biorąc pod uwagę to, że wcześniej było tak kiepsko. Kiedyś jak paliłem bez najmniejszego trudu uzyskiwałem średnio 60 stopni, a jak się chciało to i 80 dobijało. Paliliśmy głównie koksem. Nasz piec jest właśnie przeznaczony do palenia koksem. Czasem zdarzało się też, że nie miałem przez kilka dni suchego drzewa za dużo, więc trzeba było rozpalać z wilgotnym, więc to też się na pewno odbiło.
  7. Za chwilę zamieszczę zdjęcia komina z puntku drzwiczek rewizyjnych na strychu w kierunku dołu i góry. Tym razem wygląda to nie za ciekawie .... A oto i zdjęcia. Tutaj tragicznie wyglądające ujęcie od drzwiczek rewizyjnych na strychu w dół: Ujęcie w dół Teraz ujęcie w górę - nie lepiej, ale jest spokojnie prześwit i widać to nasze pochmurne niebo. Ujęcie w górę I teraz - co z tym fantem? Te ścianki są tak oblepione, że nie wiem, czy tu kominiarz pomoże... Proszę, doradźcie coś. Z rana wezmę lusterko i zerkę do komina. Napiszę na forum, czy jest prześwit, czy też nie.
  8. Wejdę na strych, zniszczę to, co uszczelniłem, wyciągnę tą blaszkę i zrobię zdjęcię w dół i w górę komina. Coś powinno się ukazać, jeśli tam jest.
  9. Heso, też mi chodzi to po głowie. Siostra mówiła, że słyszała właśnie coś w tym rodzaju. Na początku to zbagatelizowałem, bo myślałem, że to raczej śnieg się zsunął z dachu, ale jak widać chyba wszystko na to wskazuje... Tylko raczej na dach kominiarz nie wejdzie... Wychodzi na to, że trzeba będzie zamówić jego usługę...
  10. Gdybym zrobił taki nawiew to przypuszczam, że masę dymu cofnęło się do domu, przez każdą możliwą szczelinę w piecu. Robi się tak dokładnie, gdy na przykład robię nawiew suszarką, a pali się tak jak teraz, czyli tragicznie. Wcześniej nie było problemu cugu, powietrze zawsze było, mimo, że kiedyś były inne, szczelniejsze drzwi. Oczywiście teraz nie zrobiłem ich nieszczelnych, by lepiej się paliło, tylko ktoś spartolił robotę. Na pewno nie chodzi w moim przypadku o to, że piec nie ma skąd brać powietrza czy jak to nazwać. Też niestety wydaje mi się, że to komin się zatkał. Czy to od mojego sposobu palenia? Nie przypuszczam. Swoje zrobiło mokre drzewo swojego czasu i węgiel, który nie jest przeznaczony do tego kotła, ale czasem ze względów ekonomicznych nie było innego wyboru.
  11. Źle napisałem :huh: Zrobiłem szczotkę do czyszczenia pieca i czopucha, do komina nic nie mam i nie wiem nawet, jak miałbym to zrobić. Komin Tak wyglada komin patrząc od wyczystki. Piec Tak wygląda górna część pieca. Kiedy pali się źle, czyli tak jak teraz i parę razy w przeszłości, to po paleniu tak wygląda. Przed paleniem oczywiście jest całkiem inaczej., kiedy to przeczyszcze. Muszę przyznać, że teraz wyjątkowo "oblepiło" to wszystko. Skąd wyciąga tą sadzę?
  12. Za chwilę zamieszczę zdjęcia komina i pieca, może coś zauważycie czego ja nie widzę. Jeśli jest zatkany, to co robić z tym fantem? Prawdopodobnie kominiarz, ale jednak jest to spory koszt i może jest jakiś inny sposób?
  13. Komin był czyszczony przez kominiarza pod sam koniec września.
  14. Powiedzcie mi, co może oznaczać następująca sytuacja: Z wyczystki wyciągnąłem prawie całe wiadro dosyć mokrej sadzy. Włożyłem tam gazety i podpaliłem. Dym zaczął się mocno wydobywać z łączenia czopucha z piecem i przez same drzwiczki od pieca! Co robić? Gdzie jest pies pogrzebany? Chyba nie powinno tak być?
  15. Nie ma okna ani lufcika, ale są nieszczelne drzwi, jedne z dwóch wejściowych, więc jeśli chodzi o dopływ powietrza to raczej nie ma większego problemu. Tak jak pisałem, zrobiłem taką specjalną szczotkę do czyszczenia komina o długości ok. 2,5 metra, więc jak to tylko możliwe to staram się jak najdokładniej go przeczyszczać. Małym problemem jest to, że czopuch jest pod kątem do pieca, ale jakoś sobie radzę. Jak dzisiaj będę robił to na nowo to może wmuruję te drzwiczki rewizyjne, co miały iść na strych, żeby mieć prosty dostęp do tej wyczystki. Dzięki za kolejne rady :huh:
  16. Jakiś czas temu właśnie przeczytałem parę postów odnośnie sposobów rozpalania, o czym wspomniałem wcześniej w tym temacie i zweryfikowałem swój dotychczasowy sposób palenia (kiedy wszystko było ok) i robię dokładnie tak jak pisałeś - podkładam niewiele na raz, nic nie przymykam itd. itp. Tylko teraz jest na tyle źle, że już w samym momencie rozpoczęcia palenia ogień słabo łapie drzewo, które to z kolei się dymi zamiast palić, a jest na 100% suche, bo jak otworze górne drzwiczki to wtedy cug idzie od dołu do góry i wychodzi z powrotem z pieca na mieszkanie i płomienie są bardzo duże. Po prostu nic nie idzie w komin, a przeczyszcziłem go bardzo dokładnie. Kiedy tak się dymi to piec robi się aż mokry w środku, czasem po otwarciu drzwiczek wręcz kapie woda. Wskazywałoby to na wilgotne drzewo, ale jeszcze kilka dni temu tym samym drzewem hulało aż miło. Boję się, że to może być coś poważniejszego, z czym ja sobie nie dam rady. I do kogo się zwrócić? Czy kominiarz należycie się tym zajmie? No i niestety to będzie pewien wydatek, a z kasą ciężko. To, co było nie nazwałbym drobnymi nieszczelnościami czopucha, a co dopiero w piwnicy, tam to dym strasznie się ulatniał. Pytanie tylko - czemu teraz, kiedy jeszcze przedwczoraj się tak ładnie paliło nagle się dymi i w ogóle nie chce się palić? Ehh... Mój plan na dziś to: -otworzyć drzwiczki na dole i wyciągnąć sadzę, niestety nie mam dobrych przyrządów, żeby ją z góry jakoś ściągnąć -kupić odpowiednią zaprawę i wszystko na dole uszczelnić na tip-top, -uszczelnić jeszcze łączenia czopucha z kominem i piecem, wczoraj udało mi się prawie całkiem je uszczelnić, ale dym jeszcze wydostaje się z dwóch miejsc. Na wiosnę na pewno postaram się kupić wkład do komina, za dużo już się z tym wszystkim męczę. Kiedyś hulało, że dosłownie nic nie trzeba było kombinować, podkładać, podkładać, popiół ztrzepać i samo się paliło przy drzwiczkach uchylonych na minimum. Niestety pewnie ten węgiel zrobił swoje... Wyczystka to te drzwiczki kontrolne w piwnicy? Dzięki za wszelkie rady. Edit: Jaca45 napisał: to co ? facet ma robić dyżury nocne? z tym cofaniem to normalne ! czytałem wasze mądrości ,ale jakoś nigdzie nie znalazłem podpowiedzi żeby facet otworzył szeroko okno podczas dokładania ,wtedy zmniejszy się wydobywanie dymu lub całkowicie naprawi sytuacje ,a po drugie w ostatnie dni było bardzo niskie ciśnienie w całej polsce więc powinniście wiedzieć co to oznacza ,do tego facet ma zimny komin to nic dziwnego ,że idzie cofka. Dzisiaj musiałem robić taki dyżur nocny, a z rana (zaraz po napisaniu dzisiejszego postu) musiałem jechać na granie. Życie. Ale do sedna - u nas tak bardzo nie wiało, bywało gorzej, ale w piecu się paliło. Z tym ciśnieniem też coś słyszałem, że jak jest niż, to się gorzej pali. Nie wiem, ile jest w tym prawdy, jednak pamiętam bardziej głębokie niże, a w piecu nie paliło się źle. Teraz to można nazwać tylko tragedią. Też zauważyłem, że jeśli otworzę drzwi podczas dokładania to ulatniało sie mniej dymu, ale już po zakończeniu podkładania wracało do normy, a non-stop drzwi nie chcę mieć otwartych, bo w domu zamiast obecnych 14 stopni byłoby 5 :huh: Ktoś jeszcze pytał o wysokość i przekrój komina - wysokość ma ok. 8-9 metrów, a przekrój to nie mam pojęcia.
  17. Witam ponownie. Od ostaniego postu w piecu zaczęło się palić coraz lepiej. Korzystając z tego paliłem 2, a ostatnio nawet 3 dni pod rząd non stop. Wszystko było elegancko, może temperatura nie do końca, ale jak się tak długo paliło to i dom nieźle nagrzało. Niestety przedwczoraj i wczoraj, po tym 3-dniowym paleniu non stop piec odmówił jakiegokolwiek posłuszeństwa... Dym zaczął wydobywać się skąd tylko mógł, a więc z łączenia czopucha z piecem i czopucha z kominem. Od razu kupiłem uszczelniacz do pieców i uszczelniłem jak tylko mogłem najlepiej (dostęp do tyłów pieca jest znacznie utrudniony). Teraz dym ulatnia się tylko troszkę, choć nadal się wydobywa. Gorzej sytuacja wygląda w piwnicy. Wyszły wszystkie błędy przy zamurowywaniu drzwiczek, w czasie rozpalania piwnica jest cała w dymie. Niedługo idę do Castoramy po zaprawę i będę to jakoś poprawiał, tylko pytanie - czy coś to da? Poza tym w ogóle nie ma cugu, drzewo bardziej się dymi, niż pali. Myślałem, że jest mokre, ale w czasie rozpalania otworzyłem górne drzwiczki i po chwili miałem bardzo duży płomień, paliło się aż miło, ale.... ogień w ogóle nie szedł do komina tylko na zewnątrz pieca... Czy może tak po prostu z dnia na dzień wystąpić coś takiego? Co mogło się stać? Piec jest przeczyszczony elegancko.... Czemu te nieszczelności wcześniej tak nie przeszkadzały, a teraz tyle dymu się z nich wydobywa? Będę bardzo wdzięczny za każdą odpowiedź. Pozdrawiam.
  18. Na dole ten czyczak wyglądał w ten sposób, że była wsadzona cełga, ją się tak prowizorycznie wmurowywało i potem jak przychodził kominarz to bez problemu się ją wyciągało. Czy jest możliwa taka sytuacja, że nie ma cugu, bo nazbierało się sporo sadzy, ale nie na wysokość czopucha tylko np. połowę tej wysokości? Czy mogło jej się tyle nazbierać w przeciągu góra 3 miesięcy? Jutro biorę się za kucie i postaram się to zrobić tak, by można było swobodnie czyścić i zarazem żeby było szczelnie. Mam takie drzwiczki rewizyjne z blachy, kominiarz coś wspominał o ceramicznych(?), ale chyba takie też będą dobre? I co zrobić z tymi górnymi "drzwiczkami"? Uszczelniłem je dzisiaj, ale drzwiczki to raczej nie są, tylko blacha wsadzona pod inne blaszki. Spróbuję jutro zrobić zdjęcie poglądowe jak to wygląda. Dzięki za wszystkie odpowiedzi, naprawdę są dla mnie cenne.
  19. Dzisiaj także się kiepsko pali... Już mnie to wykańcza... Znalazłem uszczelniacz do pieców, nie wiem skąd go mieliśmy, ale myślę - "z nieba mi spadł". Nie było go za dużo, ale uszczelniłem to łączenie czopucha z piecem i łączenie czopucha z kominem. Potem uszczelniłem drzwiczki rewizyjne. Znalazłem najsuchsze drzewo jakie mam i rozpaliłem. Pali się od 12-13, a obecnie temperatura nawet nie sięga 40 stopni... Normalnie byloby już na spokojnie 60 stopni. Ponownie wziąłem suszarkę i skierowałem strumień powietrza na dół. Dym zaczął się wydobywać z kilku miejsc z tyłu pieca. Kiedyś, kiedy paliło się elegancko taka sytuacja zdarzała się tylko, jak w piecu było mokre drzewo. Chyba muszę wybić dziurę na dole w piwnicy, wyciągnąć sadzę i z powrotem zamurować... Cugu prawie w ogóle nie ma... Jest sporo sadzy, piec jest taki jakby mokry. Drzewo może jakieś super suche nie jest, ale mokre też nie. Po paleniu sadzy prawie nie ma, ale jak się rozpali to nagle się pojawia... Może ktoś ma jeszcze jakąś radę? Ręce już mi opadają, nie wiem co mam robić.
  20. Dzięki za wszelkie rady :) Kominiarz był u nas gdzieś w październiku i wyciągnął całe wiadro sadzy. Martii - mam taką dłuuugą szczotkę własnej roboty - szczotkę, którą stosuje się do czyszczenia klozetu :) przymocowałem za pomocą taśmy izolacyjnej do plastikowej rury, których kiedyś u nas było pełno - zostały wymienione na stalowe rury (te od CO). Ma ona z 2-2,5 metra długości, więc czyszczę te doloty w piecu do czopucha jak i sam czopuch w miarę bezproblemowo (bo idzie trochę pod kątem do komina). Zawsze starannie czyszczę piec, ale może o jakiś zakamarkach nie wiem? Nawiązując jeszcze do Twojego jednego postu martii - w kominie, na dole prawdopodobnie jest taka kwadratowa rura/czopuch - pozostałość po starym piecu, który był kiedyś w piwnicy. Kominiarz zasugerował mi, że mogę spróbować ją wybić, bo może na niej zbierać się sadza. Muszę poczytać jakiś podręcznik początkującego murarza i coś z tym zrobić :) Z moich obserwacji wynika na to, że musi się dostawać jakieś fałszywe powietrze. W piecu paliło się cały dzień, ale mizernie, maksymalnie uzyskałem temperaturę 45 stopni, a próbowałem się ratować i drobnym i grubszym drzewem, ale paliło się powoli mimo, że wszystko było otwarte na full. Nie czuć tego przeciągu jak kiedyś, gdy zamykając całkiem piec i trochę uchylając luftu na dole przykładałem palce i czyłem przepływające powietrze kierujące się do pieca. Połową sukcesu jest to, że się już tak strasznie nie dymi, ale mija tak z 30 sekund po otwarciu górnych drzwiczek, gdy chcę podłożyć, zanim dym będzie leciał do komina w całości, a nie po części do domu. Jutro wybiorę się do Castoramy po silikon i ten sznurek i napiszę, co zdziałałem. Spróbuję też uszczelnić te niby drzwiczki kontrolne, ale wygląda to tak, że jest wsadzona sama blacha, a drzwiczek żadnych tam nie ma. Jeszcze raz dzięki za rady. Napiszę jutro, co udało mi się zdziałać.
  21. Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Poczytałem także inne tematy odnośnie cofania się dymu do kotłowni/mieszkania. Przeczytałem tam parę ciekawych rad odnośnie samej techniki rozpalania. Przyznam, że dało mi to do myślenia i zacząłem wszystko sobie na nowo analizować. Doszedłem do wniosku, że wpadłem w jakąś rutynę i w myślenie, że samo się zrobi i że kiedyś rozpalałem mądrzej. Po wczorajszym paleniu, które było katorgą dzisiaj rano zastałem piec w takim stanie: - dwa otwory w piecu, które prowadzą do tej rury (czopucha?), która to z kolei prowadzi do komina były niemal całkowicie zasyfione i to po jednym dniu palenia (a czyszczę je niemal codziennie, taki był urok palenia węglem w tym piecu); - sadza ze ścianek pieca znikła niemal całkowicie, teraz ścianki są równe i nie są oblepione, - drzwiczki przykleiły się od sadzy do pieca i musiałem użyć trochę siły, by je w ogóle otworzyć. Jak się pali teraz - jest biały dym, w czasie otwierania górnych drzwiczek dostaje się go do mieszkania dużo mniej. Z dolnych drzwiczek wydostaje się już tylko znikoma ilość dymu chwilę po podłożeniu do pieca. Jednak cugu jako takiego nie ma... Użyłem swojego starego sposobu i wziąłem suszarkę. Strumień powietrza skierowałem na dół, dym w przeciwieństwie do wczorajszego dnia nie cofa się dołem do domu, ale... jego spora ilość wydostaje się gdzieś z łączenia czopucha z piecem lub gdzieś z tylnej części pieca (trudno mi dokładnie stwierdzić, bo dostęp tam jest trochę ograniczony). Ponownie trudno uzyskać temperaturę wyższą nić 40 stopni. Pytanie - jak i czym to uszczelnić? Rura dosyć mocno się nagrzewa, więc to musi być odporne na wysokie temperatury. Ponadto dzięki pajęczynom zauważyłem, że skądś się wydobywa powietrze. Tych drzwiczek kontrolnych u góry na strychu nie chcę zamurowywać, bo... po prostu jeszcze tego nie umiem :) Poza tym wolę mieć łatwiejszy dostęp. Gdzie i jaką blaszkę zakupić? Musi to być jakaś specjalna blacha? Tutaj jest zdjęcie jak wygląda ten czopuch i łączenie. Widoczna jest też mała prowizorka, by to byle jak na zaś uszczelnić :)
  22. Witam. Jestem nowym użytkownikiem i proszę o wybaczenie każdej ewentualnej gafy. Mój problem wygląda następująco: Od niedawno coraz gorzej szło u mnie z rozpalaniem w piecu. Piec (kocioł) firmy Zębiec jest przeznaczony do palenia w nim koksem. My używamy koksu orzech średni, poza tym czasem używamy węgla, by łatwiej rozpalić i drzewa do rozpalania. Do tej pory (koks)palił się on znakomicie, osiągałem bez najmniejszego problemu 60 stopni na kotle, 70 czy 80 też nie było wielkim problemem, a teraz ciężko uzyskać ponad 40 stopni... Panują mrozy, w domu jest dosyć zimno, tym bardziej, że drzwi wejściowe (2 sztuki) były kiedyś kiepsko zamonotowane i dostaje się dużo powietrza z dworu do domu (mam to zamiar wkrótce uszczelnić, ale to już inny temat). Ponadto otwierając drzwiczki u dołu dym dosyć często mniej lub bardziej cofa się do domu. Podłożenie do pieca (górnymi drzwiczkami) też nie należy do przyjemnych czynności, gdyż dużo dymu zamiast do komina wędruje do domu... Trzeba otwierać drzwi, by przewietrzyć, a jak jest tak zimno to dodatkowo wychładza się dom. Kiedyś tylko sporadycznie się zdarzały się takie sytuacje, gdy byłem zmuszonym rozpalać mokrym drzewem lub palić dosyć mokrym węglem. Teraz co bym nie robił to się strasznie dymi. Tej zimy jak do tej pory paliłem tylko drzewem i węglem, dzisiaj zakupiliśmy koks. Zauważyłem, że już prawie nie ma cugu, a od kilku dni palenie jest katorgą, pali się kiepsko i dużo się dymi. Gdy są otwarte dolne drzwiczki to po ich zamknięciu przez chwilę dym wydobywa się gdzieś z tyłu pieca. Od pieca do komina idzie szeroka rura od długości ok. 50-60 cm. Sam komin licząc od piwnicy ma 7-8 metrów wysokości. Mieszkam w domkach bliźniakach, budownictwo bodajże poniemieckie. Góra komina nie wygląda już za ciekawie, przymierzam się do remontu na wiosnę. W piwnicy i na strychu są takie dwa miejsca kontrolne. Jedno (dolne) moja mama podczas mojej kilkudniowej nieobecności zamurowała, nie zrobiła tego źle ani dobrze. Górny otwór kontrolny ostatnio oglądałem, jest to taki wsunięty kawałek blachy, trochę już pordzewiały, dobrze się przyglądając można zauważyć kilkanaście malutkich otworów(z boków blaszki), przez które w dzień można zobaczyć środek komina. W środku kotła na ściankach jest już dosyć sporo sadzy. Niestety nie zawsze byłem w posiadaniu suchego drewna i węgla. Pytania brzmią: 1. Gdzie może leżeć problem? Czy to wina dostawania się gdzieś fałszywego powietrza czy też komin jest już dosyć mocno zatkany? Może wina leży po stronie kotła? 2. Jak sprawdzić szczelność całego tego obiegu? Jak sprawdzić, czy i gdzie może dostawać się fałszywe powietrze? 3. Czy może pomóc jakiś środek do czyszczenia kotła i przewodu kominowego? Jakie są godne polecenia i w jakich są cenach? 4. Czy warto zakupić w Castoramie takie suche drewienka do rozpałki, w ilości ok. 50 sztuk? Koszt jednego to 10 gr z tego co widziałem. Może jak nimi przepalę to coś się "odblokuje"? 5. Jakich materiałów ewentualnie użyć do uszczelnienia, w szczególności, gdyby okazało się, że nieszczelność jest w łączeniu tej rury, co idzie do komina z kotłem? Rura dosyć mocno się nagrzewa, więc przydałoby się coś odpornego na wysokie temperatury. Przepraszam za dość chaotyczny opis. Jestem laikiem w tych sprawach. Starałem się jak najlepiej opisać sytuację. Boję się, że możemy się wszyscy zaczadzić w domu, poza tym temperatura wynosi 18 stopni, a rankami spada do 14-15, więc nie są to zbyt komfortowe warunki do życia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.