arguss, wiadomo, też wolę węgiel kamienny, ale to kosztuje, tonę to w mroźna zime w miesiąc spalę :) zmarzluch ze mnie jest, co poradzić.
Osobiscie lubię palić drewnem, 2 lata temu narobiłem z ojca słuszną ilosc zdrowego, lisciastego. Teraz je dopalam, chwila moment i woda się gotuje :) W marcu tego roku ojciec sam chodził do lasu ze znajomym na tzw sniegołamy, w tym tyg to zwozimy i tniemy, praktycznie sama sosna i swierk, mokre to, podgnite - niewiele warte. Pol roku w lesie polezało i juz szkoda tego do pieca wkladac, no ale co zrobic.
Na wysokiej temperaturze pewnie pojdzie, ale znowu sie bede martwil czy w kominie jeszcze przeswit jest czy juz zaklejone na amen :)
No a najdziwniejsze jest, ze za drewno ze zrebu (ciensze nasza, grubsze pilarze zabieraja, dodatkowo trzeba popalic wszystkie galezie i oczyscic plac - roboty jest przy tym) w ktorym nawet suchego debu byly 2 przyczepy zaplacilismy 100 zlotych (plus kupiona pila - ale to inwestycja na lata, lancuch do pily, paliwo) a wyszlo tego naprawde sporo - porabane zajelo jakies 75m3, a to co teraz mamy, to zaplacilismy 600zl za podobna ilosc... a jakosciowo nie ma nawet co porownywac. Dziwne te cenniki lesne jakby nie patrzec