Skocz do zawartości

bezu24

Forumowicz
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia bezu24

Ciekawy

Ciekawy (3/14)

  • Miesiąc później
  • Współtwórca
  • Oddany Unikat
  • Reacting Well Unikat
  • Pierwszy post

Najnowsze odznaki

1

Reputacja

  1. Spokojnie - będą. Niedawno dopiero kończyłem łazienkę i musiałem mieć dobry dostęp do rur idących od niej nad tymi od kotła, więc zostały zdjęte. W pozostałych częściach piwnicy rury są zaizolowane. Co prawda starymi metodami, ale i tak będę wymieniał tą "izolację" na nową.
  2. U mnie jest podobnie. Dom z lat 70, ocieplony jedynie 5cm styropianem. Do tego dwa zimne ganki bez grzejników - jeden ma stare 3 okna, a drugi jest obok kuchni. Co prawda okno ma już jedno, za to ogromne (pcv) i skutecznie wychładza mi kuchnię bo mam w niej średnio 2 stopnie mniej niż w pozostałych pomieszczeniach mimo ogromnego grzejnika. Samego parteru ponad 130m, a piętro nieużytkowe, strop drewniany, ocieplenia tyle co pies napłakał - w sumie wcale. Tak samo jest z dachem i tamtędy spieprza mi dobre 30% ciepła. Piwnice na całej powierzchni również zimne. Gdzie niegdzie na suficie ocieplone styropianem i tyle... Zimno nie mam! Dzisiaj żona paliła dopiero po 14 jak temperatura poniżej 20 jej schodziła, a wczoraj piec wygasł w okolicach 23, także wynik spadku temperatury przy tej chałpie nie jest i tak jeszcze taki najgorszy. Chyba niektórzy tutaj nie mogą zrozumieć tego, że niestety liczę się z każdym wydatkiem, ponieważ ten dom w tym roku dopiero kupiłem i zanim odkuję się z kasą minie bardzo dużo czasu. Gdybym miał większe zaplecze finansowe miałbym ten kocioł w poważaniu - dopalił tak jak jest a wiosną wywalił na złom zastępując jakimś innym, a przy zdolności kredytowej (której brak) nawet przeszedł na pellet uprzednio doprowadzając do porządku ocieplenie strychu. Węgla mam jeszcze ze trzy tony (tona marcela i dwie nowe ziemowita) W niektórych przypadkach nie ma drogi na skróty, a inwestować w kocioł który za chwilę wymienić będę musiał mija mi się z celem, bo mam o wiele poważniejsze wydatki, np. dokończenie elektryki której zrobiłem dopiero połowę... z piecem póki co zrobiłem co mogłem za radami użytkowników forum - wymieniłem walniętą pompkę i uszczelniłem drzwiczki. Gdybym miał może ciut więcej czasu to i resztę do porządku jakimś małym kosztem bym ogarnął, ale serio przy jednym wolnym dniu w tygodniu (niedziela) i przez parę wieczorowych godzin ciężko jest cokolwiek ogarnąć, zwłaszcza przy instalacji która MUSI w danym momencie pracować. Począwszy na miarkowniku, a kończąc na zaworze 4d i dodatkowej pompce do CWU. To niestety wymaga większej modernizacji, czasu i pieniędzy, a nie mam ani jednego ani drugiego, no ale mniejsza... Mam jeszcze pytanie odnośnie CWU, na zdjęciu poniżej mam skręcone delikatnie 2 zawory... hydraulik polecił mi takie rozwiązanie zimą aby jeden skręcić do połowy (ale nie wiem który), aby więcej ciepła szło w grzejniki zamiast grzać pełną parą CWU. Czy takie rozwiązanie ma sens przy braku zaworu mieszającego czy jakoś tak, oraz 4d? W instalacji jest jedna pompa obiegowa w zasilaniu a cała reszta to grawitacja. Rozchodzi się o fakt, że przy rozpalaniu od razu niepotrzebnie ładowane jest prawie całe ciepło w CWU przez co pompka nawet 3-4 razy się wyłącza jak temp na piecu spada jak zawór otworzy. I czy możliwe jest np zakręcenie zasobnika rano i odkręcenie go dopiero w południe? Z zeszłego dnia woda jeszcze letnia, a wrzątek za dnia nam niepotrzebny, a dopiero wieczorem. z góry dziękuję 😉
  3. 1. W domu nie mam zimno, absolutnie. Salon 21-23, a czasem nawet do 24 podbije (jak teraz, gdy na plusie temperatura na dworzu), kuchnia 20-21, sypialnia 23-24 (tam 2 grzejniki ktoś kiedyś wrzucił i rury na zewnątrz więc ciepła sporo oddają). Z tą ilością opału masz trochę racji - sporo nawet idzie, albo mnie się wydaje, ponieważ kiedyś ogrzewałem dom 80m, a teraz ogrzewam ponad 130. Przypomnę, że ocieplenie to tylko 5cm i dodatkowo mam 2 zimne ganki bez grzejników, które cholernie wychładzają kuchnię - chcę na wiosnę jeden izolować od środka, a do drugiego grzejnik dorzucić. Strop drewniany i nieocieplony. Z racji, że chałpa w tym roku kupiona to uczymy się wszystkiego na nowo i odkrywamy coraz to nowe smaczki, jak z tym piecem. Jeżeli chodzi o palenie - nie palimy ciągle każdego dnia stąd też ten znaczny wzrost zużycia na rozpalanie. Średnio idzie 25-30kg węgla dziennie (15 ziemowita, 10 marcela) wystarcza to na jakieś 10-12h pracy, czyli zużycie mniej więcej 2,5kg/h i tyle wskazywała waga jak parę kostek zważyłem kiedy podkładałem co godzinę. Ostatnie podkładanie do kotła następuje po godz 21 i koło godz 24 już sam żar na dnie zostaje i piec się wygasza. Rano pali się w zależności od temperatur - przy mrozach od 7 i cały dzień, a przy +4/5 od południa. (W domu wtedy średnio 20 stopni) Myślę nieustannie o tym miarkowniku, ale chwilę jeszcze chcę pomęczyć się z dmuchawą. Żonie jest z nią bardzo wygodnie, bo wystarczy jej kostka podpałki i od razu wraca do swoich zajęć, a i drewna bardzo mało przy niej idzie, bo piec sam na sile nadmuchu 3 fajnie się rozpali. (W poprzednim domu mieliśmy piec bez miarkownika, bez dmuchawy i rozpalanie to była jakaś ghenna, ale zbyt dużo składowych miało w tym swój udział, jak np niższy komin ze słabszym ciągiem, etc) 2. Sznury wymieniłem na razie w 2 drzwiczkach (górnych zasypowych i środkowych). Górnych od wyczystki (czy jakoś tak się to nazywa) na razie nie ruszałem, bo po prostu są dobrze szczelne, a przepalić się nie mogły, no bo jak? Drzwi od popielnika również są w dobrym stanie, jednakże nawet jeśli ten sznur w nich wymienię to i tak niewiele to da, ponieważ mają klapkę z śrubą i siłą rzeczy powietrza pod ruszt i tak zawsze trochę podają. Po uszczelnieniu tych dwóch już jest spora poprawa. Temperatura nawet gdy krocząco wczoraj dowaliłem ok 10kg węgla i zapalił się cały wsad nie poszła wyżej niż 62 na analogu. Paliło się 3 godziny. 3. Każdego dnia dorzucam torchę więcej, aż dojdę do pełnego załadunku (w sumie została mi 1-2 łopatki do maxa) Od góry napalę dopiero w weekend, bo jak wspomniałem wcześniej - żona woli palić metodą kroczącą z obawy o nagły wzrost temperatury, czy o brak prądu. Niby jest zawór kulowy i w grawitację to pójdzie, ale obawa zawsze taka istnieje, tym bardziej że instalacja taka już była, zastaliśmy ją w złym stanie jak widzisz. Oczywiście była sprawdzana przed kupnem domu, ale cóż z tego, kiedy to był sierpień i takie sprawdzanie czy kaloryfer grzeje, czy pompka puści i tak nic nie daje, bo problem uwidacznia się dopiero zimą, jak u nas. Dzisiaj pompkę ustawiłem na start 40 na sterowniku (55 na piecu na analogu) - wyłączyła się raz, kiedy zawór puścił,a 60 stopni osiągnąłem w godzinę - piec poszedł w podtrzymanie, kaloryfery cieplutkie, także wynik chyba jest dobry jak na tak spory obieg. Pompa znów musiała pójść na 3 bieg bo w łazience na ostatnim grzejniku znów dół i powrót robił się chłodny. Ogólnie też to chciałbym już teraz podziękować wszystkim osobom, które wzięły i nadal biorą udział w dyskusji. Bardzo mi pomogliście i mój problem już w połowie został rozwiązany. Teraz skupiam się na odpowiednim ustawieniu przedmuchu tak, aby ten zmieszany węgiel tak bardzo nie sadził (wiadomo jak to marcel) i chciałbym nieco czas spalania wydłużyć, ale czy się uda - zobaczymy. Dzięki wielkie Panowie 🙂
  4. No i tutaj jest zagwozdka bo mój sterownik tech st-28 nie pozwala mi ustawić temperatury wyłączenia pompy a ta wyłącza się automatycznie poprzez ustawioną histerezę 2 stopni, czyli jak ustawię jej włączenie na 40 to wyłączy się przy 38 stopniach. Jak zwiększę histerezę to piec dłużej będzie podbijał do zadanej i bardziej wodę w obiegu wychładzał. Bardzo brakuje mi tej opcji, aby wyłączyć właśnie pompę wcześniej, kiedy kaloryfery są jeszcze dobrze ciepłe, bo chyba dobrze rozumuję, że im później się pompa wyłączy (np 35 stopni) to chłodniejsza woda w obiegu będzie ponieważ leci przez kocioł? W kwestii temperatur czytałem, że te sterowniki wielu osobom przekłamują o 5-7 stopni względem analoga. Oczywiście czujnik jest w zasilaniu i bolec styka się z blachą pieca. Gdybym na sterowniku ustawił 60 stopni to na analogu miałbym podnad 70 i efekt stukanie i miejscowe podgotowywanie wody, dlatego bazuję na wskazaniu analoga a zadaną ustawiam na 52 stopnie bo wtedy na analogu mam równe 60. Niepokoi mnie jedynie spora ilość sadzy i czyszczenie kocioła niemal po każdym paleniu. Ale tutaj podejżewam o zbyt zimny powrót przy rozpalaniu, bo brak jest zaworu mieszającego czy jakoś tak. Zwykła instalacja grawitacyjna z pompą na zasilaniu i zaworem kulowym...
  5. Tak też robię. Kostka rozbijana na ziarna wielkości orzecha. Temp załączania pompy 38 st na sterowniku (na analogowym jest wtedy 50) ustawienie 40 na sterowniku skutkowało załączeniem jej przy temperaturze 60 a gdy ustawię 50 - załączy się przy 70 i kocioł będzie podgotowywał wodę. Dwa, że temp i tak spadnie po załączeniu pompki i ta się wyłączy (histereza 2 stopnie) i piec znów będzie musiał dobić temperaturę aby znów ta mogła się załączyć. Ostatnio robiłem tak, że ustawiałem włączenie pompki na 40 (na piecu ok 60) i przestawiałem na 36 (aby ta nie wyłączyła się chwilę po włączeniu). Bieg 1 pompy powoduje, że grzejniki najdalej oddalone grzeją tylko na górze. Na 2 wszystkie są gorące, z wyjątkiem tego ostatniego - ciepły jest tylko do połowy, więc musiałem wczoraj zmienić znów na bieg 3, ponieważ ten jest w miejscu gdzie musi być najcieplej, czyli w łazience. Innym rozwiązaniem było skręcenie grzejnika w korytarzu, ale wtedy automatycznie temperatura szła by wyżej ponad zadaną (mniejszy odbiór) więc pompkę wolałem ustawić na maxa aby nadmiar ciepła w grzejniki poszedł. Przyszedł w końcu orzech który zamówiłem w kopalni. Mniej smoli i szybciej osiąga zadaną temperaturę od kostki. Ale popiołu z niego o wiele więcej no i szybciej się spala. Popiół co jakiś czas przegrzebuję pogrzebaczem, bo jego nadmiar powoduje właśnie, że piec nie osiąga 60 stopni mimo, że dmuchawa ustawiona na 3. - przy paleniu metodą kroczącą. Niestety nie mogę każdego dnia rozpalać od góry i doglądać, ponieważ zostawiam na parę godzin pusty dom jadąc do pracy. Przepalam z rana, a później żona bawi się w palacza i pali tak samo z obawy o przeciąganie temperatur. Od góry palę tylko na weekendzie kiedy mam czas na doglądanie kotłowni będąc na miejscu. Zauważyłem też, że przeciąganie, a innego dnia nieosiąganie zadanych temperatur ma duży związek z temperaturą na zewnątrz. (Komin wysoki - 12-14m lekko będzie) Były mrozy - piec przeciągał bo zwiększał się ciąg? Dmuchawa wtedy korygowana na 3. Wczoraj natomiast na piecu 56-60 stopni max i dmuchawa już musiała pracować na 4 aby temperaturę do zadanej podbić. Dwa dni temu zaś piec przeciągnął na 64. (Mróz, wiatr) Chyba dobrym wyjściem w tym wypadku będzie montaż regulatora ciągu kominowego? Mam jeszcze pytanie odnośnie momentu wyłączenia pompki... Obecnie jest to 34 na sterowniku (36-histereza) a na analogu wskazanie mam wtedy jakieś 45, rurki jeszcze ciepłe. Jak to się ma do wychładzania instalacji, kiedy pompka działa na 3 biegu? Lepiej zostawić jak jest, czy ustawić, aby wyłączała się wcześniej? Przy jakim ustawieniu dłużej będzie ciepło? Obecnie po wygaszeniu jeszcze przez 2h kaloryfery mam ciepłe.
  6. Panowie, sznur w piecu wymieniony został. Wczoraj temperatura weszła max na 62 stopnie i już nie wzrastała, a wręcz przeciwnie. Spadała po dojściu do zadanej do 55 i wentylator się załączał. No i teraz mam odwrotny problem. Piec bardzo długo dochodzi do zadanej temperatury. Pompkę z 3 biegu przestawiłem na bieg 2. Rozpalone dzisiaj o 7, jest godzina 11 a na piecu dopiero 55 stopni... Ponadto wczoraj spaliłem o dużo więcej opału niż dotychczas a mrozów dużych nie było. Może tą dmuchawę jakoś wyregulować trzeba? Dodatkowo wyczyszczony cały piec i komin.
  7. Masz rację. Dzisiaj przy gruntownym czyszczeniu znalazłem miejsce w którym delikatnie sznur jest przerwany. Ale czy taka mała nieszczelność może powodować aż takie skoki temperatur? Dzisiaj ponad -10 więc na 60 ciężko kocioł mi wchodzi także do roztopów problem niemalże znika... Zamówię trochę tego sznura i postaram się to jakoś uszczelnić.
  8. Ustawiam przykładowo 52, dobije do 56-57 i tak trzyma z godzinę max dwie (zależy od temperatury na zewnątrz i ile węgla włożę, a wkładam mało, jakieś 3-4 kostki ze względu na tą temperaturę na piecu, bo przy 52 na sterowniku analogowy wskaźnik pokazuje równo 60 stąd sterownik tak jest ustawiony) Czyli tą dolną klapkę mogę całkowicie zamknąć? Skręcić na maxa śrubę a ten mały otworek co mam pod nią zaślepić? W załączniku dodaję zdjęcie. A mogę zapytać jakie masz swoje ustawienia sterownika? Chciałbym mniej więcej sprawdzić czy nie mam za częstych przedmuchów czy za długiej przerwy. Siła dmuchawy: 3/10 Przerwa w podtrzymaniu: 3 min Praca w podtrzymaniu: 6s Myślę, że sznury zapewniają szczelność, ponieważ gdy tylko uniosę wajchę do otwarcia drzwiczek w górę to słyszę zaciągane powietrze z kotłowni, a gdy otworzę je całkiem - szum zanika. Przy zamkniętych drzwiczkach też zero szumu. @Animus Dmuchawa podaje powietrze prosto pod ruszt, nie nad, ani nie z boku czyli działa tak samo jak uchylone dolne drzwiczki popielnika. I zdaję sobie z tego sprawę, jak najbardziej. Po prostu chciałbym ogarnąć jakoś ten piec bez jakichkolwiek przeróbek gdy mamy zimę w pełni za oknem. Dopiero na wiosnę będę mógł bawić się w jakiekolwiek modyfikacje - dołożenie grzejnika, czy nawet wymianę tego ustrojstwa na nowsze. Pieron wie, jak obchodzili się z tym poprzedni właściciele (wynajmujący dom) ale po stanie kotła sądzę, że nie był w żaden sposób oszczędzany.
  9. Już myślałem, że będzie dobrze ponieważ od piątku nawet jak więcej pokładałem krocząco to temperatura maksymalna wchodziła na 64 stopnie. Do pieca co 2h średnio... Niestety dzisiaj od nowa ta sama przygoda. Podłożone 2 łopatki a temperatura 70 stopni. Zadana 50, przedmuchy co 3 min po 6 sekund z mocą 3/10. Może to przez mocniejszy ciąg kominowy? Sprawdzałem w piątek tą klapkę na dmuchawie i działa jak należy, delikatnie się uchyla jak ustawię nadmuch na 3 i z każdym mocniejszym biegiem bardziej. Skąd moje podejrzenie o ciąg, ano może dlatego że jak w ten komin dmuchnie czy coś to ta klapka się uchyli i piec bardziej się bujnie? Może tymi odważnikami się pobawić aby większy opór stawiały.... Dolna klapka ma naprawdę delikatnie odkręconą śrubę, jak skręcę ją bardziej to kisił opał będę w podtrzymaniu. Mimo wszystko zamówiłem te 2 tony orzecha Ziemowit, powinien dotrzeć do mnie w okolicach weekendu więc zrobię próbę na nim samym i opiszę co jest pięć, czy jest jakakolwiek poprawa.
  10. 15 kg to cały zasyp. Węgla wtedy wsypałem z 10 i na to drewno. Większej ilości wsypać nie próbowałem z obaw o tą temperaturę.
  11. No myślę że to typowy górniak jednakże brak w nim otworu do powietrza wtórnego. (zdjęcie) Aktualnie rozbijam tą kostkę na mniejszą i mieszam z orzechem. Jeżeli rozchodzi się o moc pieca to 16kw a wchodzi do niego hmm... jakieś 15kg to max będzie. Wczoraj napaliłem w nim od góry ustawiając nadmuch na bardzo słaby 2/10. Rozpaliłem o 18, o 19 puściło na grzejniki i paliło się do 23:30 więc ten wynik jest już zadowalający. Nadmuch wyłączyłem całkowicie gdy temperatura zbliżyła się do 45 stopni ale z czasem kawałek drewienka zsunął się i wkład i tak zapalił się cały powodując że do 70 stopni prawie mi doszło. Na szczęście spadło po 40 minutach i został już sam żar. Można powiedzieć, że 4 godziny, akceptowalnie byle bym nie musiał teraz latać i temperatur sprawdzać bo to jeden pieron czy idę podkładać, czy idę temperaturę sprawdzić bo odrywam się od innych zajęć mając kotła na uwadze. @lriuqs no ale jak całkowicie ją zamknę śrubę skręcając a otwór czymś zatkam to całkowicie piec powietrza pozbawię, a chyba do spalania powietrze być musi?
  12. Podkładam metodą kroczącą bo marcela na żar sypać to cała okolica w dymnej mgle w momencie stanie. Rzucam 2-3 średnie kostki / 1 dużą albo łopatkę rozłupanych aby nie zadusić pieca. Chciałem to szamotem obłożyć aby temperatura tak nie wariowała, ale mam dość małe palenisko, stąd węgiel od razu styka się z żarem nawet jak krocząco podkładam... Dmuchawę mam ustawioną na 3 bieg z dostępnych 10. Fakt faktem bardzo ona pomaga przy rozpalaniu, nawet od góry. Gdzieś tam wyczytałem że do tego węgla typ 33 to jedynie dmuchawa bo on non stop powietrza sporo musi dostać bo inaczej to ja w tydzień komin sobie zatkam, tak to smoli. No i podkładać tak jak teraz - po łopatce czyli co godzinę. Masakra. Wiecie, gdyby nie o ekonomię chodziło to bym kupił od razu 3 tony innego węgla a tamten niech sobie leży, mógłbym nawet zapomnieć o nim. Niestety raz, że mam go ze dwie tony a z kupki nie ubywa z moim podkładaniem, a dwa że co ja z nim zrobię - długo nie poleży bo lada moment te kopciuchy do wymiany i nawet tego węgla potem nikt nie odkupi, chyba że do warsztatu gdzie koza wpięta z rurą na zewnątrz. (Chociaż tam by to też kruszyć trzeba)
  13. Pompka i wentylator są na sterowniku. Pompka chodzi cały czas na 3 biegu bo na mniejszym jeszcze bardziej temp leci do góry. Jej włączenie następuje na 35 stopniach sterownika a 40-43 na piecu (jakieś przekłamanie jest o pare stopni bądź termometr ze sterownika później temp łapie niż ten z pieca). Miarkownika nie ma, jest tylko ta dolna klapka z otworem oraz śrubą która powoduje, że ona odstaje przez co piec dostaje powietrze kiedy temperatura jest powyżej zadanej a on sam jest w podtrzymaniu. Co do palenia to robię dokładnie tak jak mówisz i jeżeli od góry palę to mieszam ten węgiel i na górę więcej drewna daję natomiast przy paleniu od dołu to dokładam łopatkę tylko. Niestety nie ma złotego środka i od góry paląc piec bardzo wolno nagrzewa się a wraz z nim dom przez co komfort cieplny dopiero wieczorem uzyskuję (palę od popołudnia) zaś od dołu bardzo szybko idzie na tym marcelu rozpalić i po godzinie cieplutkie kaloryfery i tak robię z samego rana, przed wyjazdem do pracy aby dom wychłodzony bardzo nie był. No ale problem w tym, że po łopatce podkładając nawet kroczącą metodą to opału na godzinę mi starcza, bo ruszt w tym piecu dość mały jest, a jak cały żar zasypę to kisił go będę i albo BUM w końcu zrobię albo komin sobie sadzą zatkam. Palacz jak nic by się tutaj przydał... Ja wiem, że piec wiekowy, prosi i się o wymianę na coś bardziej nowoczesnego, ale warunków w tym a nawet i przyszłym sezonie na to nie mam. Zamówiłem dzisiaj 2 tony orzecha Ziemowit, bo ten mniejszą kaloryczność posiada i jak mówisz powietrza tyle co kostka nie dostanie kiedy od góry palił będę. Szkoda troche tego marcela bo ze dwie tony to mam go jeszcze napewno i zanim go spalę to chyba jednak szybciej ten piec wymienię.
  14. To typowy górniak, proszę zdjęcie. Wylot spalin jest u góry a powietrze podawane od dołu dmuchawą bądź przez tą całą klapkę z śrubą kiedy piec w podtrzymaniu jest. Węgiel jest z kopalni Marcel bodajże. Jedna jego łopatka trzyma tyle co trzy orzecha, ale ten bardzo dymi i kopci. Komin w ciągu miesiąca już dwa razy czyszczenie przeszedł bo sadzy od groma a i sam piec przed każdym rozpaleniem szczotkuję, masakra. ładu dojść nie mogę jak spalanie w tym czymś wydłużyć a wody nie gotować. Sytuacja z dzisiaj na sterowniku zadana 54 a na zegarku 68 i na 70 nawet wchodzi. Potem zaczyna sie stukanie delikatne to otwieram górne drzwiczki i temperatura spada. Co do samej instalacji to jest w układzie otwartym a żaden grzejnik nie jest zakręcony. Tylko jeden delikatnie skręcony bo wtedy łazienkowy cały nie grzeje.
  15. Cześć. To mój pierwszy sezon grzewczy z takim piecem. Chyba górnego spalania 16kw węgiel (pozostał po poprzednich właścicielach domu). Mam węgiel kostka i orzech które mieszam ze sobą. Paląc od dołu dokładam średnio co 40 minut dwie łopatki i w sumie non stop biegamy do kotłowni. Paliłem tym też od góry ale są problemy 1. Długo piec osiąga temperaturę zadaną - jakieś 3h a przełączenie na grzejniki dopiero po ponad godzinie (pompkę co chwilę wyłącza), więc zanim dom się nagrzeje do akceptowalnych temperatur mija sporo czasu. Nie ma tutaj wlotu powietrza wtórnego (tam gdzie jest zasyp) tylko od dołu klapka z śrubą i dmuchawa. Kanały powietrzne idą wprost pod palenisko. 2. Gdy zmniejszam obroty dmuchawy poniżej 5 biegu to piec i komin smoli tak bardzo, że głowa mała. Dziwne, ponieważ staramy się trzymać 60 stopni a smolenie i tak występuje. Podejrzewam że to wina opału, bo orzech tak nie smoli jak tylko nim palę, tylko ta kostka. Paląc cały czas od dołu i podkładając więcej to mogę wodę zagotować, stąd boję się zostawiać pieca i mam wiecznie wyziębiony dom i tak w kółko. Ma ktoś podobnego kopciucha i może wyjaśnić mi jak w tym palić? Szukałem różnych tanich rozwiązań, bo wolałbym ograniczyć koszty bo piec i tak będzie za sezon max dwa do wymiany. Dom dość duży - 230m z tego jakieś 140 ogrzewane, sam dół a góra totalnie nieocieplona. U znajomych dwa razy mniejszy piec, a dom większy i tak co godzinę do pieca nie latają. Jest jakiś sposób zasypania go i pozostawienia na 5-6h bez doglądania kotłowni?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.