Ta temp. spalin nie ma znaczenia, bo nie ma czujnika tego (nie było w zestawie), (a to jedynie w ustawieniach tak widnieje, tak jak maks. temp. palnika 60st. a jest zawsze poniżej 30st.), ale na wyjściu z pieca na czopuchu, temp. może 60st. mierzone pirometrem, nie da się poparzyć łapiąc. Palnik był dokładnie czyszczony około 2 mies. temu, łącznie ze smarowaniem, tego co w instrukcji. Żona by chciała, aby coś tam w nich było czuć, no ale nie da się aż tak na minimum zejść (robiłem próby). Ale dlatego w pokoju jest ustawione 22st. i przy 21,5st. się rozpala, a ta temp. to minimum, przy której nie marudzi. Zresztą, gdy jest tryb "zima" to gdy grzeje bojler, to w tym czasie lekko pompka na małych obrotach wpuszcza ciepło na grzejniki, i wtedy nie ma dużo w ciągu doby rozpaleń typowo na grzejniki. Zawsze ciut podniesie. Druga sprawa, to grzejniki były już przy poprzednim piecu, mają około 10 lat i trochę przewymiarowane, ale za to dłużej ciepło trzyma i szybciej się nagrzewa pokój. Dziękuję za Twoje spostrzeżenia, (myślałem że już chyba wszystko o tym sterowniku i palniku wiem), a jednak nie. Myślałem o kupnie sondy lambda, ale ten technik, co pracuje u producenta kotłów, odradził, że więcej namiesza niż pożytku będzie, bo niby testowali.