
Hiden
Forumowicz-
Postów
22 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Forum
Wydarzenia
Blogi
Artykuły
Treść opublikowana przez Hiden
-
Kocioł wygaszam tylko w ciepłe dni, około 13*C i więcej. W sezonie zimowym kocioł pracuje non stop. Jak wyłączę pompę to oczywiście że instalacja się wystudzi. Sek w tym że nawet zimą już 43* na chatę to za dużo (za gorąco, grzejniki skręcone na 2-3). Jak dam więcej, to w ogóle zrobi się sauna albo będę musiał skrecic grzejniki prawie na maksa, co wydaje mi się być trochę bez sensu, bo po co mam zużywać opał i prąd na to żeby grzać samą rurę pionu?.. A 43* na zasilaniu już daje zbyt chłodny powrót (36-41*), przy jeszcze bardziej skręconym 3d powrót spada w okolice 25-30*, piec się poci, koroduje (mimo relatywnie suchej piwnicy) i zbiera smołę. Teraz to już nie wiem - czy wylaczac pompę żeby nie ugotować domowników, czy mielić w samym pionie czynnik z wyższa temperaturą przy skręconych grzejnikach, czy co mam robić... Im dalej w las tym wydaje mi się że jestem głupszy.
-
Dobra, dzisiaj dla pewności i jasności odpaliłem wystudzony piec na zimnej instalacji (wczoraj cały dzień wygaszone). Niestety sterownik nie ma opcji tworzenia wykresów, więc to co widać poniżej to moja robota na podstawie ręcznego odczytu. Proszę zwrócić uwagę na to że oś czasu nie jest liniowa, interwały nie są równe. Dla ułatwienia interpretacji: zimny piec rozpala się powoli, przez pierwsze pół godziny temperatura rośnie. Po ok pół godziny temp. na zaworze osiąga próg załączenia pompy CO (na wykresie 6:33, kocioł i zawór 43*C, powrót 23*C). Pompa puszcza na kaloryfery. Zima woda z instalacji ochładza kocioł i zawór w ciągu 2-3 minut do temp ok 38*C i pompa się znów wyłącza (ale powrót się nieco wyrównuje z piecem). Potem powrót jeszcze nieco spada, ale układ znów się nagrzewa. Bardzo powoli, przez kolejne pół godziny powrót "dogania" temperaturę kotła i dopiero kiedy są one zbliżone (7:06, kocioł/zawór/powrót = 50/48/46*C). Potem piec nadal stopniowo się rozgrzewa (na wykresie przyspiesza, ale przypominam że to nie jest liniowa oś czasu), ale z jakiegoś powodu powrót znów się wychładza (prawdopodobnie z powodu przymknięcia zaworu 3d po osiągnięciu zadanej temperatury). Później już nie mogłem tak często zaglądać bo byłem w pracy (co prawda w domu, ale jednak). Powrót w każdym razie oscyluje w okolicach 38-42 stopni kiedy układ jest już nagrzany. Piec pracuje w przedziale ok 60-75*C (mogę mu tylko zadać temperaturę, w sterowniku nie ma żadnej histerezy samego kotła). Spadek temperatury powrotu przy załączeniu pompy CO jak widać zaburza cykl. Obecnie nie potrzebuję grzać 24/dobę, więc dobrze by było żebym mógł pompę zatrzymać, ale jak to zrobię, to przy ponownym włączeniu znów nastąpi wyziębienie pieca. Stąd też myślę o tym żeby załączać pompę cyrkulacji żeby właśnie chronić się przed takimi spadkami. Sądzę w tej sytuacji że przepięcie pompy CWU na pompę cyrkulacji i wstawienie jej na powrót, a przed nią zawór termostatyczny mieszający zasilanie z powrotem będzie chyba najlepszym rozwiązaniem z największym kompromisem między solidnością rozwiązania a budżetem. Proszę mnie poprawić jeśli się mylę, ale to zdaje się jest propozycja kogoś kto już się tu udzielał. ======= Co do bezpieczeństwa instalacji, nie zwróciłem uwagi. Na piecu jest trzecie wyjście z zaworem bezpieczeństwa CW617N 2bar z afriso, zatem jest ochrona przed wzrostem ciśnienia. Jedyny szkopuł z nim jest taki, że jest po prostu wkręcony w wyjscie pieca i w razie otwarcia będzie rzygał na podłogę piwnicy/osobę stojącą obok. Pytanie tylko czy lepiej teraz wpiąć to wyjście bezpośrednio w pion grzewczy, czy np jako spust do kanalizacji?
-
Piec Technix Pel 15kW, sterownik Argos Pid Plus, palnik SV200. Z ustawieniami różnie, a ostatnio zdejmowałem i chyba coś źle zamontowałem z powrotem siłownik na 3d (Astibi), bo puszcza wyższą temperaturę niż zadana... Z racji że mam stary bojler bez wejścia na czujkę temp. (która jest mi i tak do niczego bo nie grzeję CWU piecem tylko prądem), wykorzystałem sondę temp. CWU ostatnio i przyczepiłem do rury powrotu żeby monitorować jego temperaturę (zrobiłem to po napisaniu tego posta). Ogólnie jeśli są chłodne dni gdzie jest przynajmniej parę godzin grzania kaloryferów, to piec chodzi 24h/dobę. Obecnie np. grzeję (pompa CO) głównie 18-22, potem 2-5 w nocy, potem po dwie godziny z dwa razy gdzieś tam w ciągu dnia. Zadana kotła: 69*C Zadana mieszacza/zasilania CO: 42*C Min. temp. załączenia pompy CO: 38*C Strefy godzinowe pompy CO: 2-5, 10-12, 15-17, 19-22 Strefy mieszacza i kotła: 24h/dobę Jeśli mam jakiś ciepły dzień i nie ma potrzeby grzać to wyłączam piec w ogóle (poza sezonem stoi z otwartymi drzwiami i się wietrzy). Z kolei załóżmy że mam pierwszy zimny dzień i na zimno odpalam cały system: - kocioł pracuje "sam", nagrzewa się z tych 17-22 stopni do 40-paru. Często przy zimnym kotle wyłączam ręcznie pompę, żeby dać mu się nagrzać więcej niż zadana mieszacza+pompy. - po osiągnięciu temp. bliskiej zadanej zapinam pompę. Wtedy następuje duży spadek temp. na powrocie. Czujka ostatnio łapała biernie od "zamkniętego" pieca te 59-65*C, kiedy pompa popchnęła na kaloryfery, to w ciągu pół minuty powrót oziębł na 31*C. - po kilkunastu minutach powrót doszedł do temperatury zasilania ze stratą jakichś 2-3 stopni. W sezonie kocioł pracuje prawie 24h/d (poza czyszczeniem). Pompa pracuje wg stref podanych powyżej, w zasadzie wtedy też są te kilkuminutowe uderzenia zimnego powrotu, ale kocioł sam w sobie, o ile nie ma temp. poniżej 55*C, nie traci temperatury przy takim uderzeniu, co najwyżej mu to "przystopowuje" rozgrzewanie. Po paru minutach powrót jest stabilny. ================= Odnosząc się do waszych odpowiedzi: @sambor jakbym potrafił przeliczać sobie przepływy, to by nie było tej dyskusji. Data dołączenia do forum o niczym nie świadczy, bardziej raczej aktywność - a ja tu zaglądam w potrzebie, a nie przesiaduję hobbystycznie. Zawór grzybkowy może i jest najtańszy i najprostszy, ale nawet na moje niewprawione oko wygląda jak zejście poniżej granicy popeliny, bo jak to ma być regulowane? Kolega @Pjottter zasugerował zawór mieszający ATV na powrocie. Czyli w zasadzie potwierdził plus/minus mój pomysł B z oryginalnego posta, co wydaje mi się być bardziej sensowne i "po bożemu". Pytanie czy nie byłby lepszy regulowany pokrętłem mieszalnik termostatyczny, zamiast stałotemperaturowego mieszalnika ATV? Widziałem do kupienia takowe, tańsze niż ATV, a wydaje mi się że miałbym wtedy większą kontrolę nad zadaną temperaturą termostatu? ======== Z niebieską pompą jest mały problem: mogę ją mieć podpiętą do sterownika jako CWU, wtedy jest kompletnie nieregulowalna, tylko przełącznik mocy na samej pompie i godziny pracy w sterowniku - innej regulacji sterownik nie przewiduje dla pompy CWU (co dla mnie jest strasznie dziwne, ale jest jak jest). Druga opcja to wpiąć ją w sterownik jako pompę cyrkulacji. Wówczas mogę mieć strefy godzinowe, działanie stałe (wg stref), lub tryb cykliczny: odpalenie przy zadanej minimalnej temp. czujnika CO i CWU (u mnie powrotu), oraz cykl odliczania (jak przy podajniku). Tryb cykliczny również jest sterowany strefami godzinowymi. Nie wiem co w ogóle mogłoby w tej sytuacji zadziałać. Ale chyba po prostu stała praca, rozpoczynana w momencie odpalenia CO. Wtedy zaczynając strefę grzania kaloryferów od razu zabezpieczałbym pompą powrót, a po godzinie wyłączałbym ją, bo powrót z kaloryferów byłby odpowiednio już ciepły. Tylko problem w tym że jak ATV/termostat się zamknie a strefa cyrkulacji będzie dalej aktywna, to pompa będzie waliła w zamknięty termostat i się spali. Może w takim razie zawór ciśnieniowy na odnodze do bojlera (zielony krzyżyk) - jeśli ATV będzie zamknięty, to ciśnienie z pompy która się jeszcze nie wyłączyła puszczę "awaryjnie" przez bojler? ======== Wracając do naczynia wyrównawczego, przed wymianą na pellet w domu była piecokuchnia, która pompę miała wpięta w sposób z załącznika. Mam nadal ten zawór gdzieś. Może powinienem go wpiąć jako obejście pompy CO i zaworu 3d? Np. wpiąć go przed niebieską pompą CWU prosto z pieca i puścić bezpośrednio do pionu grzewczego/naczynia?
-
Przychodzę po rozwiązanie, ale chcę rozumieć co robię, jak to działa i dlaczego oraz jakie będzie to miało konsekwencje. Doceniam, że nad moim tematem pochylił się ktoś doświadczony, ale liczyłem na trochę merytoryki...
-
Jaki sens jest wstawiać zawór ręczny na bypassie? Czemu nie termostat mieszający na zejściu się bypassu z powrotem? Przy grzybkowym przepływ nie będzie się dostosowywał do temperatury... A dodatkowe zawory tu i tam mogę sobie dodać, choćby i dla celów serwisowych, ale nie rozumiem zamysłu tego grzybka? I co złego jest w rozwiązaniach które opisałem w poście?
-
Witam Przepraszam, jeśli moje pytania zdublują się z innym tematem, usilnie próbowałem znaleźć odpowiedź moje wątpliwości, bezskutecznie. Do rzeczy. Mam spapraną instalację CO (otwarta, pelletowa) w starym domu. Kocioł pelletowy 15kW, smoła, korozja niskotemperaturowa, wilgoć, dość wysokie spalanie, problemy z regulacją i dynamiką układu. Po laicku żyłem z tym jakoś, aż jakiś czas temu zorientowałem się (dzięki temu forum) że nie mam poprawnej ochrony powrotu. Problem w tym że groszem nie śmierdzę, a sezon czas zacząć, więc zdałoby się zrobić z tym porządek... możliwie najtaniej. Powyżej uproszczony schemat mojej instalacji, na zielono pomysły na ochronę powrotu. Obiegu CWU nie używam, do tej pory wydajniej mi było grzać CWU prądem, więc pompa jest nieużywana. Zimny piec rozpalam bez włączonych pomp, najpierw nagrzewam sam wymiennik, kiedy między otwartym (bo zimnym) zaworem 3D a pompą CO złapie temp. ok 40*C, dopiero odpalam pompę CO i puszczam obieg czynnika. Pomysły (na chłopski rozum): A - za pompą CO wstawić rozgałęzienie i na powrocie zawór termostatyczny mieszający. Po odpaleniu pompy CO, otwarty termostat na powrocie będzie dawał krótki obieg powrotu. Taki krótki obieg będzie stawiał mniejszy opór niż dwukondygnacyjny pion CO nad kotłownią, więc woda będzie szła głównie na powrót, szybko nagrzewając go. Wraz z nagrzaniem termostatu, powoli zacznie się zamykać, stawiając większy opór i kierując w ten sposób więcej strumienia na grzejniki. B - zrobić bypass nieużywanego obiegu bojlera, wstawiając rozgałęzienie za pompą CWU. Za tym rozgałęzieniem, przed bojlerem wstawiłbym zawór ciśnieniowy, a na powrocie, na końcu bypassu, znów zawór termostatyczny. Pompę CWU przepiąłbym jako pompę przewałową/cyrkulacji. Zawór ciśnieniowy normalnie byłby zamknięty, odcinając bojler i puszczając wodę na powrót. Gdy termostat się zamknie, to żeby pompa nie waliła ciśnienia w ślepą gałąź, zawór ciśnieniowy podda się i puści ciepłą wodę na bojler. Dlaczego tak? Budżet to w porywach 250 zł, czyli tani zawór i parę kształtek, niestety nie mam kasy na dokupienie kolejnej pompy lub większe przeróbki mające na celu wstawienie pompy CWU jako pompy przewałowej na powrocie przed samym piecem. Pytanie, czy któreś z tych rozwiązań ma prawo bytu i które będzie lepsze? Pytanie bonusowe przy okazji: ktoś kiedyś mi zwrócił uwagę, że mam naczynie wyrównawcze za zawodem 3d i pompą, co stwarza niebezpieczeństwo rozsadzenia pieca w razie awarii sterownika i przegrzania. Pytanie brzmi: co mogę z tym zrobić, jeśli nie mam prawie żadnego dostępu do pionu CO? Czy kotły mają zawory zwrotne na powrocie? Bo przyszło mi do głowy przepiąć na szczycie zbiornik na zimny pion powrotu, żeby w razie wzrostu ciśnienia mogło ono uciec wstecznie przez powrót do zbiornika. Miałoby to prawo zadziałać? A może żeby ciepły pion nie był zamknięty, to może lepiej tylko zmostkować oba piony zaworem ciśnieniowym, żeby ten mechanizm zadziałał w razie awarii, ale normalnie do zbiornika szedł pion gorący? Z góry dziękuję za odpowiedzi, jestem też otwarty na inne pomysły, proszę tylko brać pod uwagę czynnik finansowy 😛
-
@forekzaw Myślę że tu nie ma potrzeby by ironizować. Przeczytaj dokładnie, wspominam że przynajmniej jeden kaloryfer (przeważnie dwa, ze względu na specyfikę tych pomieszczeń) jest odkręcony na max. Tak więc ma którędy uciekać. Ponadto w jednej łazience (na dole) akurat nie mam w ogóle termostatu, tylko zwykłe proste zaworki, tam leci 100%, bo wentylacja jest słaba i ma to pomagać osuszać pomieszczenie. Nie miałem czasu zmierzyć termometrem powrotu, ale wczoraj wieczorem sprawdziłem - powrót przy samym piecu jest tak gorący, że nie idzie go złapać całą dłonią. Tak więc wygląda na to, że wbrew wszystkim powyższym dywagacjom, ten chłopski rozum jakoś działa. Jak dokładnie liczbowo, jeszcze do zweryfikowania, ale myślę że skoro żeby otrzymać zadaną temperaturę mieszacza (czy to 50-parę, czy to 30-parę *c), siłownik musi się skręcać na obieg zamknięty (minimum z pieca, maksimum z obiegu), to chyba jednak ten powrót jest ciepły i można to nazwać jego ochroną. Co do zaworu 4D, jest to kuszące rozwiązanie i prawdopodobnie w nie pójdę (z powodów tzw. prozy życia, nie wiem czy jeszcze w tym sezonie...). Wspominam o różnych temperaturach, bo różnych próbowałem. Mam dość stary bojler (15?, 20-letni?), podejrzewam że już nie koniecznie w 100% wydajny pod kątem działania nagrzewnicy. Przede wszystkim na potrzeby domowników nieco za mały, stąd też jego termostat jest ustawiony na maksymalną temperaturę (80-90*c wg pomiaru wody z kranu), żeby puszczać mniej ciepłej w kranie, ale gorętszej, wolniej opróżniając bojler. W przypadku gdy mam grzałkę ustawioną na te 80-90*c, a na wężownicę bojlera z pieca pompuję 60-70*c, to niestety, ale fizyki nie oszukamy, wężownica będzie zbierała ciepło z CWU, a nie odwrotnie, jak ustawa przewiduje, więc co najwyżej bojler może mi służyć za "dopalacz ochrony powrotu", czyli mniej więcej to co mówisz. Tylko że to wtedy "zmniejsza pojemność" bojlera i mnie kosztuje kilowatogodziny, a niestety, tauron na fakturach jest bezlitosny... Tak więc ochrona powrotu w tym miejscu jest bezsensowna, tym bardziej, że ten powrót rzeczywiście zimny nie jest. @nightwatch Prawda, rozwinęliśmy się tutaj w temacie, ale trochę mam wrażenie gonimy własny ogon... Owszem, w instalacji są błędy, ale poprzednie sezony pokazywały, że da się uniknąć smoły w piecu, która teraz się pojawia. Myślę, że to może być kwestia tego wygaszania i dymienia. Sęk w tym, że im dłużej próbuję nad tym dumać, tym głupszy jestem i dalszy od zrozumienia różnych zależności...
-
@Pjottter Poczytałem sobie o naczyniach wyrównawczych, rzeczywiście, powinno być wpięte przed zaworem 3d i pompą, bezpośrednio do gorącego wyjścia pieca - u mnie jest za zaworem i pompą, bo inaczej się nie dało tego ogarnąć w momencie instalacji. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że to niepoprawnie i po generalnym remoncie i wykonaniu przyłączy do nowych grzejników na górze, odtworzyłem pion do naczynia tak jak był. Na szczęście mam w podłodze na poddaszu klapę na rozgałęzieniu i mogę to przerobić, wpinając się z naczyniem do zimnego pionu. Niestety to jedyne, co obecnie mogę zrobić, ponieważ pion idzie przez posadzkę, jest zabudowany w kilku ścianach i mam dostęp do niego tylko pod wspomnianą klapę oraz już przy samym zbiorniku... Drugie rozwiązanie jakie mi przychodzi do głowy, to zawór ciśnieniowy pomijający 3D i pompę, który w razie czego ciśnienie wypuściłby bezpośrednio na chatę i pion do zbiornika. Wiem, że zimny pion wpięty do zbiornika to nie jest to samo pod kątem bezpieczeństwa. Też nie jestem hydraulikiem, więc tak na chłopski rozum (może się mylę): mnie zawsze dwa kaloryfery (stosunkowo blisko pionu) są odkręcone na max, więc w teorii byłaby szansa, że nadmiar ciśnienia przeszedłby przez nie do powrotu i tam znalazł ujście w zimnym pionie do zbiornika. Ale wydaje mi się, że rozwiązanie z zaworem ciśnieniowym byłoby pewniejsze... W kwestii instalacji u mnie: ja nie mam podłogówki, na schemacie narysowałem linie wewnątrz przegród żeby zaznaczyć, że nie mam do nich dostępu (na parterze prawa odnoga jest zatopiona pod posadzką, lewa idzie w piwnicy pod sufitem i do ostatniego kaloryfera za regipsem. Pion przechodzi z przez posadzkę/strop piwnicy, jedną ścianę nośną i za regipsami idzie w górę (z rewizją na rozgałęzienie piętra) na strych, gdzie dopiero mam go na wierzchu. Ogrzewania podłogowego nie mam, bo usłyszałem od bardziej obeznanych że przy starej instalacji łączenie podłogówki z kaloryferami, bez robienia nowej rozdzielni itd to głupiego robota i będę miał problem z balansowaniem temperatury między oboma. CWU nie grzeję z pieca, bo jak miałem nastawione niskie temperatury, to grzałka bojlera grzała piec, a nie odwrotnie, i tylko mi prąd ciągnęło. @nightwatch Sam nie raz rozmyślałem o tym że własny sterownik oparty np. na Raspberry Pi byłby fajny i miałbym wiele pomysłów na różne opcje sterowania obiegami, ale niestety, umiem wiele rzeczy, jednak kompletnie brak mi wiedzy na temat składania takich wynalazków i wolałbym się nie podejmować czegoś takiego... Termostat pokojowy to chyba na razie jest jakieś rozwiązanie. Dwustanowego raczej bym nie próbował - zbyt mocno na chłopski rozum pracuję przy nastawach i nie czuję się przy tym pewnie, poza tym jak sam piszesz - jest toporny, a i w instrukcji sterownika go odradzają. Co do palnika - jestem też co do niego pewien, bo pamiętam że na montaż kupiłem parę worków Olczyka i palił się wzorowo... ale to był 2022, przyszedł kryzys paliwowy, w biedzie pierwszy rok przeturlałem się na jakimś agropelecie, przepaliłem chyba 6 ton tego badziewia, cały piec był w kożuchu od popiołu, spieki, masakra... A potem już nie udało mi się tak ładnie palić, w zeszłym roku A2 8mm jeszcze jako tako, ale ze spiekami i dużo popiołu, w tym roku po ociepleniu dachu na A1 nagle takie cyrki... Wracając do smoły i rozwiązywania problemów: Załączam zdjęcia (stare, jedno piwnicy sprzed instalacji, drugie po, ale kiedy nie miałem jeszcze siłownika). Jak widać piwnica jest bardzo ciasna (z piecem jest jeszcze ciaśniejsza). Na zdjęciu z pompami (czarna CO, niebieska, nieużywana, CWU) widać z tyłu za niebieską pionową miedź powrotu z obiegu. Ogólnie nie bardzo mam gdzie wstawić jeszcze jakikolwiek bufor, bo już teraz w piwnicy ledwo da się przejść...
-
Pytanie ogólne: co to znaczy że naczynie mam źle wpięte? Co jest z nim nie tak i jaki to ma wpływ na całą sytuację? @forekzaw Po kolei: - rozumiem że zmiana zaworu i dodanie pompy ma na celu puszczanie ciepłej wody "z góry" kotła na jego powrót? - to był pomysł jednego serwisanta który u mnie był... na zasadzie, że woda ma na tyle szybko krążyć w układzie, żeby po pełnym obiegu nie zdążyć się wychłodzić. Część kaloryferów jest zupełnie zakręcona, a część odkręcona na max i tą drogą teoretycznie mogłoby to działać. Ale chyba tylko teoretycznie... Puszczam niską temperaturę, bo przy wyższej zwyczajnie idzie się w domu ugotować... Dam wyższą, to skręcam kaloryfery i wracamy do punktu wyjścia. Próbowałem też robić przerwy w paleniu w ciągu doby, ale jedyne co osiągnąłem, to niejednostajny komfort cieplny w domu i duże spalanie. - palnik był czyszczony na początku sezonu, bo komora powietrzna pod paleniskiem była totalnie zapchana popiołem i był problem z napowietrzaniem (pellet na zimnym piecu zgazowywał się i miałem armatę z komina) - co do przewymiarowania - nie miałem audytu energetycznego, więc nie wiem do końca, jakie straty mam w domu, jednak przez dwa pierwsze lata mimo hajcowania całą noc, na poddaszu rano potrafiłem mieć 14*c, co mówi samo za siebie (kuna pościągała wełnę ze skosów i właściwie miałem gołą karpiówkę i regipsy). Metraż by się zgadzał. @nightwatch Tak, nie znałem oznaczenia, ale to rzeczywiście SV200. Prawda, nawet bym powiedział że komora paleniska wygląda lepiej jak ogień oblizuje ściankę naprzeciwko. Sterownik przy każdym cyklu podaje komunikat, że rozpoczyna procedurę rozpalania/wygaszania, czyli wychodziłoby na to, że kiedy osiągnie temp zadaną, to rzeczywiście się wygasza. Ale w momencie kiedy nie pracuje, w komorze jest bardzo dużo dymu (żeby cokolwiek zajrzeć, muszę przez dobrą minutę uchylić dolne drzwiczki żeby go "przewietrzyć". Co do 10s/40s, w zeszłym roku miałem taki nastaw, nie jestem pewien czy w tym roku z niego nie zrezygnowałem... ale teraz już nawet nie pamiętam czemu. Chyba wróciłem do ustawień fabrycznych i od nich znów wychodziłem z eksperymentami. Sterownik mi od samego początku "śmierdzi", to sterowanie pracą podajnika uboższe niż w innych sterownikach o których słyszę dookoła, kiepski interfejs logów, słabe możliwości monitorowania pracy... i do tego jeszcze to dziwne nie trzymanie się w temperaturze zadanej (potrafił się przegrzać sam z siebie). W zeszłym roku, jak paliłem z dwu-trzygodzinnymi pauzami, nagminnie wywalał błąd braku przyrostu temperatury, bo "nie mógł wstać" z zimnego...
-
Cóż, instalacja jest przerobiona ze starego systemu po poprzednich właścicielach - wcześniej grzali piecokuchnią... Uroki remontowania poniemieckich domów. Na górze był tylko jeden wielki kaloryfer panelowy który grzał praktycznie całe poddasze. Teraz na górze jest ten sam (pomieszczenie jest nadal duże, ale mniejsze po remoncie), w drugim pokoju drugi panelowy i mały łazienkowy, bo rozparcelowaliśmy poddasze na trzy pomieszczenia. To się zmieniło po ociepleniu dachu (od poprzedniego sezonu). Poniżej dodałem schemat całego domu. Dół oraz pion są zrobione na miedzi, góra na alupexach. Kaloryfery +/- na rysunku próbowałem odtworzyć pod kątem proporcji między sobą. Na obu kondygnacjach instalacja ma po dwie "gałęzie". Według moich obliczeń kiedy wymieniałem źródło ciepła, teoretycznie 15kW to nie jest przewymiarowane, chyba że po remoncie jednak jest... Sterownik niestety jest bardzo prosty, jak czytam niektóre posty na forum, to wielu opcji u mnie nie ma. Histereza jest "w trybie dwustanowym", który wg instrukcji jest przestarzały dostarcza gorszych efektów spalania. Co do obsługi bufora, nie jestem pewien, wydaje mi się że nie ma, ale mogę źle pamiętać... musiałbym sprawdzić w instrukcji. Gorzej, że nie za bardzo mam miejsce żeby taki bufor wstawić, piwnica jest bardzo ciasna, a w reszcie domu też miejsca już zbytnio nie ma. W zeszłym roku (z nieocieplonym dachem) miałem ustawioną zadaną 65*c i ok 35*c na mieszaczu i było ok... Teraz przy rysowaniu schematu poszedłem do piwnicy i sprawdziłem co tam się w piecu dzieje. Po minimalnym zwiększeniu dawki (praca/pauza: 9/24 -> 10/27) i zwiększeniu max dmuchawy (35% -> 40%) - jednak spalanie mocno wzrosło. Od niedzieli wypalił mi z pół podajnika (ok 50kg), a smoła się nie wypaliła, tylko teraz zaszła dodatkowo sadzą, pomimo że teoretycznie dodałem więcej powietrza do spalania... Zmniejszyłem teraz temperaturę zadaną z powrotem na zeszłoroczne 65*c i mieszacz na 40*c. Zobaczymy co się będzie działo dalej...
-
Piec pracuje stale. W zeszłym roku pracował z przerwami (o ile dobrze pamiętam, 4h pracy, 2h wygaszenia), ale było bardzo nieekonomicznie (już po ociepleniu dachu potrafił spalić realnie 28kg/24h). Teraz 24h cały czas pracuje i podtrzymuje temperaturę. Nie posiadam regulatora pokojowego, jedyne korekty "zewnętrzne" to czujnik temperatury na dworze, który koryguje temperaturę zadaną i temperaturę obiegu (podawaną z zaworu 3d). Na większości kaloryferów są termostaty, jeden łazienkowy i dwa pomniejsze (w korytarzu) mają tylko zwykły zaworek z pokrętłem. Z racji wysokiej temperatury puszczanej na chatę, prawie wszystkie są skręcone niemal całkowicie (na głowicach 1-2 to jest max i to nie przez cały dzień). Jeden tylko, ozdobny w salonie, jest teraz stale na 3 (wcześniej był na max, jak puszczałem 35-40*c) Tak jak pisałem w pierwszym poście - ochrona powrotu to jedynie zawór trójdrożny i pompa pchająca na wysokich obrotach na obieg domu. Nie wiem jaka jest temperatura powrotu, nie mam tam czujnika, musiałbym zmierzyć osobnym termometrem.
-
W najbliższym sąsiedztwie palnika i na przeciwległej ściance jest sucho, palnik aż siwy (na pierwszym zdjęciu widać). W kominie nie zauważyłem żeby jakoś szczególnie się smoliło/tworzyła się sadza. Nie mam wkładu, ale komin jest szczelny i suchy, z b.dobrym przepływem według badania kominiarskiego. W czopuchu jest smoła. Nie mam nigdzie szamotu. Grubej płyty tam raczej nie wcisnę na przeciwko palnika, bo komora jest dość wąska. Jako niewtajemniczony pytam - czemu miałby ten szamot służyć? Co zmienić? Tzn? Zdarzyło mu się z dwa razy, że przy zadanej 68*c i ustawieniu zabezpieczenia przed przegrzaniem na 78*c, potrafił z zimnego przy pierwszym cyklu wywalić błąd przegrzania. Ale przy stałym paleniu podtrzymuje normalnie cykle balansując temperaturą kotła pomiędzy około 50* a 74*c (z odchyłami przy każdym cyklu). Po napisaniu pierwszego posta podniosłem temperaturę na zaworze/mieszaczu na 55*c, na piecu na 70*c, żeby zmniejszyć różnicę temperatur. Teraz nie do końca wiem, czy to na smole zaczęła gromadzić się sadza, czy to smoła się nadpala... za to spalanie wg podajnika skoczyło dwukrotnie (na razie trudno mi powiedzieć czy rzeczywiście, na oko wydaje mi się, że nie aż tak, ale jednak podskoczyło).
-
Witajcie Od października walczę z lepszym lub (przeważnie) gorszym skutkiem ze smołą w kotle pelletowym (załączam zdjęcia przed rozpoczęciem cotygodniowego czyszczenia). Pellet spala się sam w sobie przyzwoicie - popiół jest sypki, bywały nastawy z niedopalonymi granulkami, ale teraz już jest pylisty. Cały piec w środku, od tyłu i boków komory palnika, przez wymienniki aż do czopucha zachodzi gładką, szklistą warstwą smoły, której już nawet nie daje rady zdrapywac drapakiem (szpatułką). Pellet Europol EuroPellet A1 6mm, deklarowane 17.5 MJ/kg, przesyp zważony. W zeszłym roku paliłem ich przemysłowym A2 8mm i tego problemu nie było (ale były też inne nastawy zupełnie). Sterownik Argos PID Palnik: praca 9s pauza 27 s Dmuchawa: 20-35% Moc min 40% Temp zadana kotła 72*, ale przy tym sterowniku potrafi dojść nawet do 78* Mieszacz (zawór 3d) podaje na dom ok 40* (+/-3* przy korekcie pogodowej) lub ok 36* (w paru punktach dnia obniża na programie dobowym na godzinkę-dwie) Ochrona powrotu jest realizowana dużymi obrotami na pompie 45w (jeśli dobrze rozumiem etykietę pompy, 6m3/H) Grzeję tylko dom (110m2, ocieplony), bojler na prąd. Nie wiem już co mam z tymi nastawami, już bardziej ubogiej dawki mu nie mogę dać, bo wygasa, zaś dmuchawy większej też nie, bo wydmuchuje mi niedopałki do popielnika. Spalanie wychodzi mi 105kg/tydzień, czyli realnie średnio ok 15kg/dobę (sterownik pokazuje czasem nawet i 26kg/24h, ale on prawie zawsze zawyża). Jedyne co mi przychodzi do głowy to zwiększyć temperaturę na mieszaczu, puścić na kaloryfery więcej ciepła i skręcić termostaty w pomieszczeniach, żeby powrót był cieplejszy (a i tak wiele już nie wytraca, bo na poddaszu rzadko rozkręcam więcej niż na 2). Jakieś pomysły? Z góry dziękuję za rady.
-
Technix Pel15 - Brak przyrostu temperatury po czyszczeniu pieca
Hiden odpowiedział(a) na Hiden temat w Kotły pelletowe
Okej, dzięki za odpowiedzi, jak wrócę ze świąt to będę próbował 🙂 -
Technix Pel15 - Brak przyrostu temperatury po czyszczeniu pieca
Hiden odpowiedział(a) na Hiden temat w Kotły pelletowe
Mam czopuch od góry pieca, idzie w bok, "w tył" i w komin, czyli czopuch w "Ztkę", czujnik jest włożony w otwór nawiercony w czopuchu przy drugim zakręcie. Ok 40cm od wyjścia z pieca. -
Technix Pel15 - Brak przyrostu temperatury po czyszczeniu pieca
Hiden opublikował(a) temat w Kotły pelletowe
Dzień dobry, Ponad rok temu zamontowałem piec pelletowy 15kW podany w temacie. Od praktycznie samego początku borykam się z dziwnym zjawiskiem i nie mogę nigdzie znaleźć informacji na ten temat. Piec kiedy jest zasyfiony, ma "mech" z popiołu na ściankach lub zbierze sadzę, to pracuje dobrze. Spalanie duże, ale to z powodu kiepskiego ocieplenia domu (jestem w trakcie ocieplania dachu). Z kolei kiedy wyczyszczę piec, zdrapię naloty, wypalę sądzę, to bardzo często (najczęściej w nocy) po pauzie wywala błąd "brak przyrostu temperatury, kocioł wygaszony". Wyłącza się, a ja budzę się w nocy przemarznięty, bo pompa CO stanęła od braku temperatury. Nastawy: Zadana kotła: 65* Zadana na mieszalniku: 41* +1* per 1* spadku temp zewn poniżej 8* Palnik - podawanie 16s, przerwa 24-29s (większą nastawiam jak jest brudny), nadmuch 25-50%, moc minimalna pracy 40% Pompa CO włącza się przy 40*, histereza 2* Piec osiąga zadaną temperaturę i się wygasza, potem temperatura na kotle spada (nie pamiętam teraz do jakiej temp, chyba 50*) i zaczyna się rozpalać. Czasem cykl przejdzie pomyślnie, a czasem dojdzie do ok 56-58* na piecu i nagle zaczyna spadać. Wtedy wywala błąd, wygasza palnik i stoi, a dom się wychładza. Potem spędzam pół godziny siedząc przy piecu i pilnując, czy rośnie czy nie,czasem ręcznie wyłączając pompę CO. Podkreślę raz jeszcze - problem występuje tylko na wyczyszczonym piecu i znika gdzieś po 4-7 dniach. Ktoś ma jakieś pomysły? -
Od poniedziałku wieczora próbowałem z wyższą temperaturą (60*). W chacie jest teraz ciepło. bardzo przyjemnie, w chwili gdy to piszę mam od 18 do 23 stopni w różnych pomieszczeniach (nie licząc nieocieplonego korytarza). Wieczorem wczoraj było już tak gorąco że dla próby zrobiłem pauzę na dwie godziny. Temperatura spadła w najcieplejszym pomieszczeniu do 20.5*, w sypialni na górze (najchłodniejsze mierzone) do 16,5 albo 17 bodajże. To zadowalający wynik. Rano dzisiaj było bardzo w porządku. W piecu... spieki wypadają całymi grudami, z dwa razy dziennie muszę wyciągnąć taką. Spalanie jednak skoczyło jeszcze bardziej - obecnie pokazuje mi 39kg w ciągu ostatniej doby, mimo dwóch dwugodzinnych i jednej godzinnej pauzy. W pauzach temperatura kotła spadała do 51 i 41 stopni (godzina/dwie). To również zadowalający wynik, biorąc pod uwagę że temperatura robocza na pompie to ok 45-55* (załącza się od 40*) i przy dwugodzinnym wygaszeniu przez prawie cały okres pauzy dalej miała co pompować. O ile komfort cieplny i rytm pracy pieca wg mnie jest zadowalający, to niestety ze spalaniem jest gorzej. Nie wiem, czy próbować 65* na kotle i skręcić nieco zawór trójdrożny, albo 65* i dłuższe pauzy w ciągu dnia? Powoli tak czy siak się nastawiam na to że będę musiał zainwestować w siłownik, ale póki co myślę co dalej przy obecnym sprzęcie.
-
Ponoć mniej więcej do tony bio dosypuje 100-200 kg drobnego piachu... Na ile to rzeczywistość a na ile bajania wujka - nie dam ręki sobie uciąć, ale faktem jest że kryzys na rynku paliwowym daje pole do popisu i rynek zbytu takim oszustom... Wracając do mojego tematu, spróbuję przez najbliższe dwie doby z wyższą temperaturą zadaną. Zobaczymy co będzie.
-
Powiem szczerze próbowałem puszczać na stałe... a właściwie grzebałem w ustawieniach i pomyliłem dni, myśląc że jest piątek. Była sobota a na sobotę nic nie ustawiałem w strefach i zostało na cały dzień cięgiem. Spalanie 42kg... Dosłownie nie nadążam znosić worków do piwnicy. Cóż... trudno, będę musiał poszukać w budżecie miejsca na zakup siłownika - bo regulator pokojowy nic tu nie da, biorąc pod uwagę, że nie mogę przebić pożądanego 21*... Jeśli ktoś miałby jakiś pomysł jak spróbować zniwelować chociaż spieki (może mniej podawać żeby lepiej dopalał? albo więcej, żeby szybciej wypychał odpad?) to zamieniam się w słuch. Mała wydajność, czy spieki? Co do jakości pelletu, mój wujek pracuje na piaskowni, jeździ ciężarówką. Właściciel piaskowni ma też wytwórnię pelletu. Zgadnijcie co się dzieje z częścią piachu z piaskowni... ☹️
-
Niezupełnie, kocioł ma godzinne pauzy - o północy, 6, 8, 10, 14, 18 i 20. Próbowałem różnych rytmów - np 4h przerwy, dwie godziny palenia, 2h przerwy 2h palenia, ostatecznie jest tryb godzina/kilka godzin palenia, godzina przerwy. Na ekranie "Strefa Kotła" jeden pasek to jedna godzina pracy. Ta pozycja "Nocna: Stop!" nie wiem od czego jest, ale nie da się jej przestawić a w nocy normalnie się pali. Kaloryczność już zmniejszyłem, minimalnie da się ustawić 15Mj, choć mam wątpliwości czy to paliwo tyle ma.
-
Witam, moi drodzy. Od dłuższego czasu obserwuję forum i staram się odnaleźć informacje na temat opalania pelletem i regulacji, jednak jest to mój pierwszy sezon grzewczy i nie bardzo sobie z tym radzę, dlatego też postanowiłem tu napisać, może ktoś podpowie... Może być trochę długo, ale przynajmniej dokładnie. Z góry dziękuję za cierpliwość w lekturze. Od początku jednak. Jeśli chodzi o ogrzewany obiekt: kwietniu kupiłem nieduży poniemiecki domek (pół bliźniaka) z cegły. 110m2 + kilkunastometrowa przybudówka przekształcona w coś na kształt osobnej kawalerki (ma doprowadzone ogrzewanie na jeden mały kaloryfer panelowy i mikroskopijną łazienkową drabinkę). Cały dom jest po murach ocieplony styropianem, część poddasza jest po remoncie (w tej części dach-wata szklana-regips), druga część (korytarz/klatka schodowa oraz łazienka na górze) ma jeszcze poniemiecką trzcinę. Wewnątrz kuchnia i pokoje na dole mają postawione ściany regipsowe na starych murowanych, na górze tak jak opisałem już. Dom od kwietnia był w częściowym remoncie (wylana posadzka w pokojach, postawione regipsy na ścianach i suficie). Rzutem na taśmę (naciągając do granic możliwości budżet remontowy) wymieniłem piecokuchnię na piec pelletowy. To mój pierwszy okres grzewczy w życiu (wcześniej mieszkałem w bloku), więc nie mam za bardzo doświadczenia oprócz tego co podejrzałem "kątem oka" u rodziny, ale tam inna charakterystyka, bo u jednych kopciuch, u rodziców kominek. Instalacja grzewcza: https://www.kotlycopawlak.pl/oferta/piec-5-klasa-15-kw-pellet/ - piec Kornel Pawlak (Ostrów Wlkp.) pelletowy 15kW (na licencji/produkowany przez PPHU Technix z Sobótki) - sterownik Technix Argos PID Standard - zawór trójdrożny sterowany ręcznie - brak czujnika pogodowego i pokojowego - układ otwarty z naczyniem wyrównawczym na strychu, podłączonym od odpowietrznika górnego kaloryfera (długa historia czemu tak, improwizacja z powodu błędu w przeróbkach podczas remontu) - CWU grzana grzałką elektryczną z bojlera (zawór z kotła zamknięty) - instalacja ma trzy "skrzydła" (vide plany domu) - korytarz, łazienka, garderoba, pracownia /// kuchnia, salon, przybudówka /// sypialnia na piętrze + zbiornik wyrównawczy Teraz do rzeczy, w czym problem. Z powodu wyczerpanego budżetu, problemu z dostępnością w okolicznych składach opału i problemów z dokumentami (przemeldowanie i inne takie, czekam dopiero na wypłatę dodatku na pellet), byłem zmuszony kupić pellet słomiany "marki krzak" (tak, wiem, to już jest moment gdy można powiedzieć za przeproszeniem "zesrała się dupa i płacze", ale cóż, wiemy że ten rok w ogóle nie jest lekki jeśli chodzi o energetykę, a dla mnie był w ogóle szalony i ciężki pod kątem finansowym. Każdy orze jak może). Na początku na uruchomienie kupiłem parę worków Olczyka, spalał się pięknie. Odkąd zacząłem sypać ten słomiany badziew, jest problem. O ile póki temperatury były "jesienne", było znośnie, momentami nawet bardzo dobrze. Od paru dni mamy przymrozki i w domu nie mogę nagrzać na więcej niż 21 stopni na dole (z trudem dobijam), na górze w sypialni w ciągu dnia 16 to jest sukces, rano 14 to standard, dogrzewam farelką, bo tam się też pracuje, a rano po wyjściu z łóżka człowiek aż się telepie. Na korytarzu nie sprawdzałem, tam jest zimnica i zamykam drzwi do pokojów by nie robić w nich strat cieplnych na rzecz nieocieplonego korytarza. Niestety korytarz ocieplę może dopiero w przyszłym roku... Co się dzieje w piecu: robią się spieki, często tak duże, że z palnika wychodzi coś na kształt cegłówki (wisi nad popielnikiem i nie spada), przysłaniając przy okazji kanały powietrzne w palniku i oczywiście wylot z palnika. Ewidentnie słoma ma jakiś badziew w domieszce, który się spieka, generalnie łatwo spieki rozkruszyć, są twarde ale gąbczaste i potrafią się zbrylać w naprawdę duże struktury (wielkości gąbki do kąpieli). Sadzy na ściankach nie ma, raczej siwy/biały popiół. Mocno się dymi przy wygaszaniu. Dym z komina podczas pracy jasny, krótki ogon, nie wiem czy nie ma tam może ociupinki pary, ale nie dam sobie ręki uciąć. Spalanie jest potworne: od przyjścia przymrozków sterownik podaje 33-35kg / 24h, godzinne ~1.55kg. Zasobnik 120kg potrafi przepalić prawie cały w 3 dni. W takim tempie opału mi nie starczy do wiosny. Nastawy: Temperatura kotła 50* (temperatura spalin podczas spalania ok 77-80*), 51* wygasza, 47* rozpala. Palnik: - pauza podawanie: 5/19 sekund (próbowałem już 5/17, 6/24, 10/15) - nadmuch min/max: 25-43 (nie wiem czego, tak jest w interfejsie) - moc minimalna pracy: 40% Pompa CO: tryb pracy: regulator, temperatura włączenia 38*, histereza 3*. Na ogół w trakcie pracy utrzymuję ok 47-51 stopni na pompie. Spalanie: - tryb liniowy - przesyp 12,96kg/h - kaloryczność 20Mj - Rozpalanie 110s 10% Próbując zaoszczędzić nieco, eksperymentowałem z rytmem dobowym. Obecny, pokazany na zdjęciu rytm z godzinnymi przerwami w ciągu dnia na razie sprawdza się najlepiej. W tym czasie pompa pracuje cały czas dopóki temperatura w układzie nie spadnie poniżej tych 38*. Zawór trójdrożny/mieszalnik ustawiłem na 3 z 6, bo wyczytałem że otwieranie "cała na przód" wcale nie pomaga w ekonomii, bo piecowi z wygaszenia jest wtedy "trudniej wstać" z temperaturą. Otwieranie z resztą szerzej zaworu nie przynosiło znaczącej różnicy w wydajności. Wszystkie ekrany ustawień dodaję w załącznikach. Bardzo bym prosił o pomoc, bo siedzę przy tym już dwa tygodnie, straty są spore na opale a ja mam wrażenie nie posuwam się do przodu... co robię źle?