Witajcie. W związku z tym iż bardzo dobrze paliło mi się w okresie przejściowym tak teraz napotykam problemy gdzie czasami wymagane jest palenie "nieprzerywane". Posiadam piec defro z nadmuchem. W okresie przejściowym na spód ruszta dawałem 10kg zimowit, na niego 10kg węgla marcel no i jak to w rozpalaniu od góry na to jakieś deseczki, skrawki, klocek drzewa. Taki cały zasyp ogrzewał dwupiętrowy nie ocieplony murowany dom starego budownictwa przez około 11 - 12 godzin. Piec ustawiony na temperaturę 55stopni co po rozgrzaniu dmuchawą rozgrzewa go do 65 stopni i tak się ładnie utrzymuje. Nie ma żadnych spieków a w środku piec suchutki.
Natomiast nie wiem jak mam rozporządzić palenie abym dołożył węgiel około godziny 23 i aby palił się do godziny 8 rano albo i dłużej
1. Wczoraj gdy rozpaliłem piec od góry z węglem 20kg - w ciągu całego dnia dołożyłem dodatkowo do pieca 2 x 5kg węgla marcela. Pierwsze 5 kg załozyłem o godzinie 16 i drugie ostatnie 5 kg założyłem o godzinie 23. Obniżyłem temperaturę na 50stopni i ograniczyłem obieg na tak zwanym "mieszaczu ograniczającym". Rano o godzinie 7 piec tracił temperaturę. Opału było 1/3 kotła ale było pełno spieków. Gdy to rozbiłem wszystko wygasło. Musiałem od nowa rozpalać...
2. Po ponownym rozpaleniu do 1/3 pozostałości opału dałem 5kg węgla zimowit, po około 11 godzinie dołożyłem kolejne 5kg marce, po godzinie 15 dołożyłem kolejne 5 kg marcel ponieważ już piec tracił temperaturę. Teraz po 4 godzinach godzina 19.00 dołożyłem kolejne 5kg. Zauważyłem że gdy zostaje 1/3 w kotle węgla on traci temperaturę. Nie dogrzewa się. A dmuchawa wychładza wtedy kocioł. Po takich ciągłych dokładaniach w górnej komorze widzę jak ściany zarastają węglem. Coś jest nie tak.