Witam wszystkich i proszę o pomoc.
Jestem totalnym laikiem więc z góry proszę o wyrozumiałość.
Od trzech lat posiadam instalację co ze zwykłym kopciuchem. Do tej pory wszystko było ok. Zasypałam piec do połowy/do pełna, w zależności od temperatury, puszczał ciepło na grzejniki przy rozgrzaniu ok 40st, nagrzewał się do 65-70st. i tę temperaturę utrzymywał stopniowo spalając węgiel. Od dwóch dni mam następujący problem: piec do temperatury 60st rozgrzewa się bardzo bardzo powoli, ciepło na grzejniki "wypuszcza" dopiero przy ok 60st, a kiedy wreszcie osiągnie 70 st w błyskawicznym tempie rozgrzewa się do ponad 100 st i piszczy z komunikatem o zbyt wysokiej temperaturze co. Zbijam temperature dopuszczając zimnej wody ale to pomaga tylko na chwilę bo zaraz znowu wariuje i rozgrzewa się ponad normę. Wcześniej paliłam z piecem zasypanym do pełna a teraz mam pięć razy mniej węgla albo odrobinę węgla i trochę drewna a on i tak się przegrzewa. Jesli dam minimum opału to zanim osiągnie 60st i wypuści ciepło na grzejniki to praktycznie wszystko jest wypalone i zaraz grzejniki zimne.
Ogrzewanie podłogowe w ogóle nie działa, podłoga zimna, mimo że grzejniki ciepłe.
Dodatkowo grzejniki w górnej części są bardziej ciepłe niż w dolnej.
W ustawieniach nic nie zmieniałam, na grzejnikach też nic nie ruszane.
Zauważyłam też jakąś nieszczelność instalacji. Tzn przy piecu jest ta główna (zdaje się mosiężna/miedziana) rura do której podłączone są wszystkie niebieskie i czerwone plastikowe rurki (od grzejników i podlogówki). Przy gwincie od jednej z tych czerwonych rurek jest maluteńki zawór. I właśnie w tym miejscu na tym gwincie woda wycieka. Ale to tak minimalne, ucieka po kropli.
Czy ktoś ma jakiś pomysł? W czym szukać przyczyny problemu? Hydraulik może przyjechać dopiero w niedzielę, dziś ledwie wtorek, w ten sposób nie da się palić, w domu zimno a piec wariuje 😞
proszę pomóżcie