Skocz do zawartości

Zbyrdol

Nowy Forumowicz
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Zbyrdol

  1. Widzę że od odpowiedzi aż się sieć przeciążyła... Ale nic- żarty na bok. Pewnie interesuje Was: "jak mi się to opłacało i czy inwestycja się zwróciła". Otóż za wcześnie o tym mówić. Dopiero na wiosnę ( marzec) o tym coś napiszę. Mam poważniejszy problem na razie. Było miejsce trudno dostępne dla spawacza gazowego i tam spaw  jest cieńszy i w tym miejscu spaw się "poci". Idę szukać na inne fora porady: czym to załatać. Poxilina? Wolałbym coś "wyżej". To za poważna sprawa żeby łatać takim środkiem dla majsterkowiczów. 

  2. "Prosił Pan musiał sam". Już zainstalowałem piec... Dałem układ różnicowy. Tak po prostu "samo wyszło". Chyba głównie z tego powodu że nie miałem do końca zaufania do tego całego "Strażnika" z Eletermu.-Po prostu nie byłe pewny tego urządzenia! A że to jest pewnego rodzaju nowość, to nikt ze znanych mi fachowców nie umiał mi doradzić co robić...Drugi czynnik który spowodował że jednak zdecydowałem się na układ różnicowy to ten że: kiedyś mogą być niestabilne dostawy prądu i jak będe miał  "różnicówke" to jednak  ona  "nagoni" mi trochę ciepłej wody do kaloryferów... Teraz pytanie brzmi: czy gdybym miał zaufanie do tego urządzenia ("Strażnika"-wężownicy schładzającej) to bym nie dawał różnicówki? Odpowiedź brzmi: raczej tak- nie dawał bym układu różnicowego w tym moim projekcie. Wstępne palenie już było i próba okazała się dosyć obiecująca. Tak po tym wstępnym, próbnym paleniu to wychodzi  mi na to, że żeby zagotować  wodę w tym moim układzie to musiałbym się bardzo starać! Więc po co mi różnicówka? Ale tak jak mówię: zaufania do wężownicy z firmy Eleterm nie mam, to... mam układ różnicowy. Zawsze to jakieś podwójnie zabezpieczenie jest. Tylko to szpeci mi ścianę ( to w dużej mierze z powodów estetycznych było moje pytanie). Tylko pojawił się problem bo wężownica schładzająca po "wyzwoleniu" ( na próbę) kropelkuje ( leci kropla za kropla- tak raz na 5-10 sek). A jak sobie z tym poradzić?

  3. Widzę że swoim wpisem nieco ożywiłem te forum. No cóż- ze mną to tak czasami bywa. Nie do końca mi o to chodziło ( mi chodzi głównie o poradę w sprawie wężownicy schładzającej- temat: Piecokuchnia- sieć miejska). Ale dobra- jak tu już jestem to coś napiszę. żeby nie pisać: wkoło Macieju to samo. To po pierwsze: wybudować Zakład Oczyszczania Węgla. Jak to będzie robione- to nie moja w tym głowa, a raczej naukowców z AGH. Czy to będzie robione w postaci węgla czy koksu to też nie wiem. Pewnie to można robić tak i tak. I węgiel można oczyścić i koks. Trzeba się zawziąść, zacisnąć zęby i taki zakład wybudować. Może się znajdą takie siły pro-polskie które to uczynią. Chocby JEDEN taki zakład kłuł by w oczy eko- terrorystów ( którzy za niemieckie i demokratów z USA pieniądze) obrzydzają Polski węgiel.

  4. Nie wiem czy to taka ironia ( to do forumowicza powyżej) ale nie powinno być nadmiernych podatków tak że : podatek podatkiem pogania, podatek od podatku, itd. Niech jakieś nałożą - ale bez przesady. A ile jest podatku w cenie benzyny? Coś około połowy... no właśnie. Ale żeby być w temacie. Ja twierdziłem od dawna a ostatnio jakis dziennikarz ( chyba Liźiniewicz. Jest taki dziennikarz? Coś tak podobnie) stwierdził: Może się okazać że jak Niemcy przejmą już tak do końca śląskie kopalnie, to się okaże że naukowcy i w węglu znajdą coś "zielonego". Cytat nie jest dosłowny, ale sens jest zachowany. Chciałem przez to pokazać że czasami to i dziennikarz głównego nurtu powie coś sensownego. .. Ja dodam tylko od siebie.- Oczywiście! Może przyjść jeszcze taki czas że z dnia na dzień węgiel stanie się nagle dobry!. A juz tak na marginesie przypomniałem sobie że idzie koniunktura na węgiel. - Tak gdzieś przeczytałem. Ceny zaczynają iść w górę.

  5. Oczywiście że węgiel ma przyszłość. Tylko trzeba palić węglem wysokiej jakości. Najlepiej oczyszczonym. Jak? Nie wiem, ale przeczuwam intuicyjnie że jest to możliwe- tylko trzeba chcieć!. Trzeba pobudować odpowiednie fabryki co będą to robić. Nie wiem czy takim oczyszczanie węgla z "brudu" jest przerabianiem go na koks- ale nawet.- Trzeba przerabiać węgiel na koks- jak najczystszy i śmiało można by tym palić. Nawet nazwę mogę dać: Zakład Oczyszczania Węgla.  Podoba się? A teraz ta nagonka na węgiel to jest...po prostu nagonka i nic więcej. Oczywiście trzeba by te było podatki z węgla zdjąć. Na wydobycie węgla jest nałożone coś około 33 podatków. No to jak węgiel ma niebyć drogi? Już tam profesorowie z AGH by wymyślili jakąś technologie oczyszczania węgla z niepożądanych składników.- I hajda i do pieca!- Węgiel.

    Ps. Mam taką małą prośbę. Napisałem taki temat: Piecokuchnia- sieć miejska część 2. Mógłby ktoś zerknąć tam i mi pomóc? Najlepiej Ci co się znają na układach centralnego ogrzewania. 

  6. To pisze ja- Zbyrdol. 

    Te powyżej to taka "próbka". Bo mówię: nie jestem zbyt sprawny informatycznie. No ale dobrze- żeby nie zaśmiecać forum to przejdę z "kopyta" do tematu, problemu.....Ten piec to nie jest klasyczny piec opałowy CO, tylko taka "koza" z płaszczem wodnym i z szybką -żeby widzieć palenisko. Piszę to tak gwoli ścisłości. Ale po za tym to chyba normalny piec? Ma trzy wyjścia: zasilanie, powrót, spust wody. Jako że to układ zamknięty to dokupiłem wężownice schładzającą ( "Strażnik" firmy z Chełmna). Problem ( ten najważniejszy teraz) to to czy dawać zawór różnicowy ( bo pompka oczywiście będzie)? Bo mój tok myślenia jest taki: nie po żem kupował "Strażnika" żeby teraz sobie komplikować układ. Jak zaniknie prąd- pompka przestanie działać- wzrośnie temperatura- to "Strażnik" zadziała i problem zniknie. Po co zawór różnicowy dawać? Owszem- on tam by może trochę dawał- ale by to trochę mi komplikowało układ. Ale jak mus  to mus. Jak fachowcy orzekną że trzeba dać to dam. Nadmienię tylko że będę palił okazjonalnie, piec będzie praktycznie stale pod dozorem. Nigdy nie będę palił "na noc". Czyli że nie podłoże drewna ( bo piec jest tylko na drewno) i pójdę spać.- Nigdy tak nie będzie! PS. A czy nie jest tak, że zawór różnicowy by trochę wstrzymywał wzrost temperatury pieca ( bo by grawitacja działała) a przez to i działanie "Strażnika" by trochę wstrzymywał? Czyli inaczej mówiąc: zawór różnicowy by opóźniał działanie "Strażnika" nawet do tego stopnia że być może w sezonie "Strażnik" nigdy by nie zadziałał, bo grawitacja na tyle skutecznie by ograniczała wzrost temperatury? Czyli inaczej mówiąć: zawór róznicowy i "Strażnik" to takie podwójne zabezpieczenie przed przegrzaniem, a jak będzie tylko "Strażnik" to będzie pojedyńcze zabezpiecznie przed zagotowaniem wody? 

  7. Minęło czasu "mało wiele" no i "stało się" kupiłem piec ( ale nie piecokuchnie) i będe ją włączął do sieci miejskiej. Przy okazji wznowienia wątku chciałbym podziękować "Henrykowi 1953" za radę: że lepiej kupić zwyczajny piec a nie piecokuchnie.- I takoż się stało. Nie dzięki radzie Henryka 1953, bo sam do tego doszedłem , że mi piecokuchnia nie potrzebna, ale gratuluje intuicji. Na razie na początek to tylko tyle, bo nie jestem zbyt sprawny informatycznie i nie wiem czy mi to "pójdzie". Jak "pójdzie" to opiszę problem, bo przy instalacji  pieca pojawił się problem ( a jakże by inaczej ).

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.