tutaj mnie od podajnika odstrasza kilka rzeczy: brak prądu marzniesz (mieszkam na zadupiu, gdzie jak czasem wysiądzie to możesz i 1,5 doby czekać na wznowienie zasilania), psujące się elementy: ślimak, zasobnik, sterownik, łamanie się zawleczek, skaczące ceny ekogroszku, zawory mieszające itd.
W moim zębcu jak rozpaliłem od góry to miałem spokój na 8-12 godzin, czasem poszedłem tylko zarwać spiek lub zamknąć dopust powietrza wtórnego po przepaleniu się węgla. Mama nadzieję, że taka stałopalność w tych dolniakach jest również do osiągnięcia, nigdy nie miałem takiego kotła.