Witam,
nie znalazłem nic o tym na forum, a szukam rzetelnej odpowiedzi. Mówi się, że jeśli w budynku przez jakiś czas (w moim przypadku około 10 lat) nie było grzane (praktycznie było sporadycznie tylko, żeby woda nie pozamarzała - nikt tu nie mieszkał), to ściany są niedogrzane i przez następne kilka lat, gdy ktoś już zamieszka i będzie grzał to będzie zimno. Wprowadziłem się do takiego budynku, wymieniłem około połowy okien (głównie na piętrze), nowy piec i gdy jesienne temperatury były ok. 5-10 stopni u mnie w domu gorąco. Teraz jednak, gdy temperatury spadły na zewnątrz do -5/+5, mimo że na piecu przy paleniu drewnem jest od 50 do 90 stopni, w domu ciągle 15 stopni i uczucie dotkliwego chłodu. Czy muszę się przemęczyć i dogrzać te ściany? Czy może np. ocieplenie domu drastycznie poprawi sytuację? (bo w okna nie wierzę - najcieplej jest tam, gdzie są stare).
Aha - i jak to przy paleniu drewnem - w nocy się nie pali, w dzień też różnie bywa, bo ktoś musi być w domu. Ale nawet jak ktoś jest i 2 dni pod rząd się porządnie grzeje to niewiele to daje. Może zainwestować przynajmniej trochę w w węgiel i pogrzać tak non-stop przez jakiś tydzień?
Dodam jeszcze, że wszędzie mam stare żeliwne grzejniki (ale gorące tak, że dotknąć się nie da). A mój dom niemalże idealnie odpowiada opisanemu przez Marcina w 11 poście w tym temacie:
https://forum.info-ogrzewanie.pl/index.php?showtopic=761