Witam,
bardzo proszę o porady odnośnie instalacji CO w mieszkaniu. Deweloper jak zwykle działa "błyskawicznie" (tydzień wysyłali kogoś by w ogóle otworzył piony z CO), a mam chorą cieżarną żonę i nie chcę by marzła w mieszkaniu. Jestem całkowitym laikiem i wiedza z google nie rozwiązała problemu, więc szukam tutaj.
Sytuacja wygląda następująco:
- nowy blok (nówki wszystkie koloryfery i instalacje)
- pierwsze uruchomienie CO
- 4 piętro
- w pionie na korytarzu są dwie rury od CO, od nich odchodzą dwie plastikowe rurki do mojego mieszkania, są na nich standardowe zawory (odkręcone), jakiś licznik energii z kabelkami oraz na jednej (tej z licznikiem) zaworek z cyferkami (OVENTROP-"Hycocon VTZ" DN15, ustawiony na 5 kreski i 2 cyferki)
- w mieszkaniu jest rozdzielacz (skrzynka viessman ale wewnątrz brak oznaczeń) - z dwóch rurek (pewnie tych z korytarza) odchodzą po 2 rurki, przed rozdzieleniem są dwa zawory motylkowe (też odkręcone). Na samych mosiężnych rozdzielaczach nie ma żadnych zaworów ( z boku są takie plastkikowe rurki - pewnie do odpowietrzania)
- 4 kaloryfery w mieszkaniu, 1 drabinkowy w łazience (najbliżej rozgałęzienia), 3 płytowe w pokojach
- drabinkowy w łazience gorący, płytowe w pokojach zimne, grzejniki odpowietrzyłem, zawory na dole (te na inbusy) w każdym kaloryferze odkręcone do oporu, rurki dochodzące do zimnych kaloryferów - lewa ledwo letnia, prawa zimna
Nie mam pomysłu, gdzie jest problem. Proszę o jakieś porady by zaczęło grzać w pokojach :)