Chcialem podzielic sie tym co wlasnie przytrafił mi się w mojej kotłowni. Po analizie wskazówek i tego co wyczytałem, poszedłem podsypac mojego krzaczka gdyz zadana temperatura powoli zaczela spadac.
Ja wyczytałem otworzylem dolne drzwiczki uprzednio wyłanczając nadmuch, nastepnie otworzyłem drzwiczki wsypowe i było ok, bez dymu żar pięknie się iskrzył, po wrzuceniu pierwszej szufli i pozstawieniu otwartych drzwiczek zrobilem krok po następną szufle i juz pomalu zacząl wydobywac sie dym po drugiej trzeciej bylo coraz gorzej, pomiedzy wrzutem musialem zamykac gorne drzwiczki, dolne otwarte cały czas, wrzucilem tak 9 szufelek, jakies 7 kg, zamknąlem szczelnie górne drzwiczki, dolne następnie i włączyłem wentylator. Po ok minutach 3 myslalem ze będe musial uciekać !!! Pojawił się DYM z szczelnie zamkniętych górnych drzwiczek oraz z wyjscia czopucha w komin !!! Na wentylatorze jest ciężarek polączony z klapką od szyberka w wentylatorze, zacząl skakac góra dól zamykając się i otwierając tym samym !!!!! a najlepsze ze w dolnych drzwiczkach mam klapke lużno przymocowaną i zaczęla strzelac wywalając tym samym pył !!!!!!! Jest ciemno ale widzialem ze z komina dym szedł, cała masakra trwała jakies 5 minut po czym wszystko się uspokoiło, piec ladnie zaczął łapać temperaturke i teraz jest ok !!!
Bardzo prosze jesli ktoś wie jak w tym za.......nym krzaczku dokladać węgla niech napisze, moze źle robie może węgiel świezy na rozrzazony już to zły pomys, może drewno jak do tej pory i dopiero węgiel świeży ??????????
Strach naprawde dokladać !!!!!!!