Witam,
Chciałem bardzo wszystkim podziękować za rady i przeprosić za długie milczenie, ale walczyłem dzielnie z opisanym przez siebie problemem i tu muszę się pochwalić - zwyciężyłem.
Teraz z przyjemnością mogę podzielić się z Państwem pomysłem na rozwiązanie mojego i pewnie nie tylko mojego problemu.
Jak pisałem nie mam zaworu 4d, bo w moim wypadku byłby on bezużyteczny. Mój 200m dom ma tylko pomieszczenia handlowe, które są ciągle przewietrzane w ciągu dnia, a w nocy zamknięte. Musiałbym zamieszkać w kotłowni na stałe, żeby dostosowywać temperaturę na zaworze 4d do potrzeb. Sterownik pogodowy też w tym wypadku się nie sprawdził z powodu specyfiki użytkowania pomieszczeń w całym domu. Nie ma też mowy o zdjęciu termostatów w łazienkach i przedpokojach, bo przecież nie taka jest idea oszczędności energii cieplnej.
Z powyższych powodów przez ostatnie 3 lata, kiedy nie miałem termostatów na kaloryferach użytkownicy moich pomieszczeń w domu albo się gotowali w okresach przejściowych (jesień i wiosna), albo było im zbyt zimno, kiedy na zewnątrz temperatura wykluczała rozpoczęcie okresu grzewczego. Zużycie węgla (eko-groszku) w takich okresach nie różniło się znacząco od okresów zimowych (temp. od 0st do ok. -10st C), a zwiększało się w okresach z temp. niższą od -10st. C. W okresach przejściowych wynosiło około 2 ton/miesiąc.
jak rozwiązałem problem?
1. Na wszystkich kaloryferach zamontowałem głowice termostatyczne, co zwiększyło komfort użytkowników wszystkich pomieszczeń i pozwoliło zwiększyć diametralnie oszczędności energii cieplnej.
2. Za ostatnimi kaloryferami dwóch najdłuższych "nitek" zamontowałem spinki, które łączą wyjście z powrotem. Ideałem byłoby w tym miejscu zamontowanie zaworów nadmiarowo-upustowych, ale chciałem zmniejszyć koszt całej imprezy. Spinki powodują, że przy zamknięciu wszystkich termostatów woda krąży nadal. Montaż spinek nie spowodował niedogrzania kaloryferów przy otwartych termostatach. Wszystko działa jak należy:)
Zalety:
a) bezpieczna pompa obiegowa, która w sytuacji zamknięcia wszystkich termostatów mogła się spalić pchając wodę w "ślepą uliczkę"
b zmniejszenie różnicy pomiędzy temperaturą wody na wyjściu (65 st) i na powrocie, która wynosi obecnie od 4st. do max 10st, a nie jak wcześniej 15-20st, co rzecz jasna przedłuża żywotność kotła;
c) idealna cisza w całej instalacji grzewczej
3. Wyraźne zmniejszenie ilości spalanego opału z 2 ton na 0,5 na miesiąc, w okresie przejściowym. Jak będzie zimą, jeszcze nie miałem okazji zaobserwować.
4. Oczywiście musiałem również przemontować zbiornik wyrównawczy z powrotu na wyjście, bo to był ewidentny błąd w sztuce i przerobić go zgodnie z polską normą.
Całość kosztowała mnie 1300 zł i to tylko dlatego, że facet, który to robił policzył sobie za materiał jakieś kosmiczne pieniądze.
Do Pana "adama", który pisał:
"Dlaczego,pomimo wzrostu temperatury,podajnik działał dalej?"
Podajnik przestał działać, ale piec nie zdążył się wychłodzić i żar w palenisku wystarczył, żeby zagotować wodę w piecu, która stała z powodu zamkniętych termostatów. Teraz, kiedy mam za kaloryferami połączenie wyjścia i powrotu, nie ma już takiej możliwości.
Muszę na koniec dodać, że przed dokonaniem powyższych zmian skonsultowałem mój projekt z wykształconym w tym kierunku specjalistą, który nie stwierdził w nim żadnych nieprawidłowości.
Jestem cały szczęśliwy, bo do kotłowni zaglądam teraz raz na 4-5 dni i śpię spokojnie, że nie wyleci mi dom w powietrze.
Pozdrawiam
Olek