Mam problem z ogrzewaniem w domu. Hydraulik twierdzi że wszystko jest zgodnie ze sztuką a ja chyba pół życia będę musiał spędzić w kotłowni... Może ktoś na tym forum zerknie na schemat który popełniłem i oceni czy "mój" fachowiec się nie myli.
A więc rzecz się ma tak, pompy I i III sterowane są przez piec. w pokoju z kaloryferami mam sterownik na którym ustawiam temperaturę w pomieszczeniu. jak spada o pół stopnia, to załącza się pompa I, natomiast pompa II jest podłączona do kontaktu i chodzi non stop. Na manometrach (których nie narysowałem) zaobserwowałem coś takiego, że gdy kaloryfery przestaną grzać, wyłączy się pompa I to na podłogówce spada temperatura. Tak jakby nie było zasilania ciepłą wodą z pieca, bo i na logikę chyba nie ma jak pompa I nie chodzi. A jak załączy się pompa to piec mimo najszczerszych chęci z ledwością i nie zawsze wbija się na zadaną temperaturę. często w ustawione 90 minut (więcej się nie da) nie jest wstanie rozgrzać się do ustawionych 65 stopni i automatycznie przechodzi w tryb wygaszania. wydaje mi się że to wiąże się z tym że na raz musi ogrzać i wodę w kaloryferach i w podłogówce. moim zdaniem podłogówka powinna być podłączona bezpośrednio do pieca, tak jakby niezależnie. Szczerze mówiąc, to nie mogę zrozumieć, po co ta pompa II miele wodę jak nie ma zasilania cieplej z pieca?
a hydraulik swoje - tak ma być... - tak powinno być... - wszystko jest ok...
Czy na pewno? pomóżcie, proszę.