mam kocio GalmetGT KW 20 ( standardowy , bez podajnika) ze sterownikiem elektronicznym)
ogrzewam , stary drewniany dom o pow ok 115 m2, niezbyt ocieplony.
Na poczatku pełen zasyp wegla ok 30 kg wystarczał mi na 7-8 godzin. Uznałem że to bardzo nieekonomiczne i po prostu nie stać mnie na to aby palić 24 godziny na dobę. Regulacja na sterowniku niewiele dawała bo przy ustawieniu na powiedzmy 50 stopni spalał niewiele mniej. Postanowiłem sterowac piecem za pomocą zaworu czterodrożnego. Przymknąlem go na drugiej podziałce i efekt rewelacyjny. 16 kg wegla palił mi przez 16 godzin, temperaura w pokojach 20- 21 stopni przy temperaturze na zewnątrz ok 0- minus 2 stopnie. Temperatura wody na piecu oscylowała w granicach 60 -70 była nie miałem możliwości jej regulacji. Czyli chyba b dobrze? dzisiaj rano załadowałem piec do pełna z założeniem że powinień palic pow 24 godzin. Tyle tylko że zaczeła mi rosnąc temperatura wody na piecu. ustawiłem zaór na 10 i gdy temperatura na kotle spadła do 60 st C ustawiłem zawór 4 drożny na 3 i zwiększyłem obroty pomyy z pozycji 1 na 2.
Zastanawiam się czy fakt że rosła mi temperatura nie jest spowodowana tym , że kocioł zasysa mi dodatkowe powietrze? Wydaje mi się ze powinno byc tak , że jeżeli dmuchawa ne chodzi to temperatura powinna spadać . Prawda? Czy to jest dowód na nieszczelność ?
ciekaw jestem Waszych opinii