Witam,Mam taki problem.Kupiłem dom w lecie,centralne było założone z pisecem Buderaus Logano s111 (dolne spalanie).Wcześniej paliłem drobnym węglem którym sprzedawczyni mi zostawiła i było ok.Gdy skączyl mi sie węgiel,ponad tydzień temu,matka załatwila mi z kopalni węgiel 1-nke,są to bardzo duże kęsy.Gdy wrzucałem do piwnicy węgiel,śnieg padal jak cholera i troche zwilgotniall.Dzisiaj rano zaczołem palić,piec był troszkę osmolony ale było ok jak wcześniej palilem,te duże kęsy pierw je rozdrobniłem, załadowałem pełną komorę węgla i podczas rozpalania piec normalnie rozgrzał mi się do 80stopni, po 15 minutach przymknołem klapę rozgrzewania(tak pisze w instrukcji że przy normalnej eksploatacji trzeba przymknąć klape),wyregulowalem sobie temperaturę na klapie powietrza pierwotnego i wszystko było ok.Po około 30minutach piec zaczoł dymić jak cholera,zadymiło całą kotłownie,temperatura na piecu byla 65 stopni i zaczela smoła się wtrącać aż skwirczal węgiel,na górnej pokrywie zauważylem krople wody.Otworzyłem klapę rozgrzewania na okolo 10 min po czym ją przymknąłem i się uspokoiło.Po godzinie 22 pojechałem sprawdzić co i jak.Otwarłem piec a tam tyle było smoły że masakra.Narazie tam jeszcze nie mieszkam bo remontuje ,dom jest stary,drewniany i ocieplony.Komin chyba jest czysty bo na tym wcześniejszym węglu nie mialem takich problemów,czytałem opinie na temat tego pieca że kopci,ale aż tak?Może jakieś rady,wogóle czym wyczyścić ten piec z tej smoły,może piec musze wymienić?a moze wegiel wilgotny mam?To jest mój pierwszy sezon z paleniem w piecu bo wcześniej w bloku mieszkalem gdzie nie trzeba było palić więc nie wiem co o tym wszystkim myśleć.