Witam
Palę czeskim ekogroszkiem od początku tego sezonu. Początkowo, do grudnia, czyli do większych mrozów nie miałem z nim większych problemów. Spalanie było dość małe (15-20 kg na dobę), popiołu mało, ogólnie wszystko ok. Problemy zaczęły się wraz z nadejściem mrozów. W szczytowym okresie paliłem około 50 kg na dobę, a w domu było zimno. mam kocioł 17 kW ze Stąporkowa z podajnikiem ślimakowym, stara instalacja grzewcza (w instalacji około 250 litrów wody), dom typu kostka ocieplony częściowo (tylko ściany zewnętrzne, bez ocieplenia stropu czy fundamentów i podłóg), piętrowy, powierzchnia grzewcza około 150 m2. Na kotle nie udawało się uzyskać temperatury większej niż około 50 stopni. Często mi gasło, bo podajnik wypychał nie spalony węgiel. Płomień ledwo się palił. Cudowałem z ustawieniami, ale nic to praktycznie nie dawało. Oddałem węgiel do badania w laboratorium PEC. Wyniki: ciepło spalania: 25998kJ/kg, wartość opałowa stan roboczy 22415 kJ/kg, popiół stan roboczy 9,3%, w. całkowita (nie wiem co to) 13,5%. Czyli nie jest zły, parametry ma całkiem przyzwoite i zgodnie z danymi dostawcy. A w spalaniu zupełnie do niczego. Kilka dni temu wpadłem na nowy pomysł. Prawie całkowicie przysłoniłem wlot powietrza (pod przysłonę podłożyłem tekturę i całkowicie zasłoniłem wlot do wentylatora). Powietrze wpada tylko szczelinkami. I co się stało? Wszystko działa znakomicie. Jest temperatura, ciepło w domu, spadło zużycie węgla (teraz około 25-30 kg). Jest co prawda cieplej na dworze. Ponieważ do końca sezonu nie wystarczy mi tego co kupiłem, to mimo, że dotychczas już bym o czeskim nawet nie pomyślał, teraz jestem coraz bardziej przekonany do jego zakupu.
Pozdrawiam wszystkich palaczy czeskiego ekogroszku i życzę owocnego eksperymentowania. U mnie naprawdę odniosło skutek pozytywny.