Skocz do zawartości

an65

Nowy Forumowicz
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez an65

  1. W końcu udało się rozpalić w Lingu M.Po wielu telefonach do dystrybutora,serwisu [wadę zakupionego kotła zgłoszono 22.09] przyjechali serwisanci i wymienili wadliwą część.Następnie wykonali pierwszy rozruch kotła.Zrobili to błyskawicznie,zażądali zaplaty za rozruch i dojazd

    i tłumacząc że muszą jechać do następnego klienta [ciągle telefony] szybko'' zmyli się.''

    I tak w zasadzie niewiele by pomogli bo nie znali orientacyjnych nastaw czasowych , wejść

    w tryb serwisowy [sam Pan do tego dojdzie].

     

    No i powoli dochodzę do tych ustawień.Teraz trochę danych :

    -kocioł to Klimosz Ling M 28 kW sterownik A3000T pełna wersja pogodowa,silownik na zaworze

    -dom,lata 80-pow.170 m,nieocieplony,okna wymienione. instalacja c.o stara z grubymi rurami i stalowymi grzejnikami bez zaworów , c.w.u 120 l

    - opal to miał kupiony we wrzesniu w okresie bezdeszczowym a więc suchy o kalorycznosci jak

    zapewnial sprzedawca 23 MJ/kg.popiół 10% .Ale czy to prawda?

    Po kilkudniowych próbach ,kończących się spiekami albo nie spalonym mialem '' doszłem'' do

    takich ustawień U2-2min U3-45min ,dmuchwa 50%odsłonęta,w podtrzymaniu dmuchawa włącza się 20s przed podaniem paliwa a wylacza 30s po podaniu.Nie są to idealne parametry dla tego

    konkretnego miału.Są jeszcze niedopalone kawałki,speki ale nie w takich ilościach jak wcześniej

    Co do ilości spalonego miału? Za krótki okres na podanie jakiś konkretnych liczb.

    Nastawiłem też inną ''czulość'' pracy siłownika na zaworze.Jest na 6.Eksperymentuje teraz z ''szybrem na czopuchu'' zeby za dużo nie leciało w komin ale też zeby kocioł za szybko się nie

    brudził bo ten typ [tłokowiec] podobno tak ma.

    I to są moje pierwsze spostrzeżenia na temat użytkowania Linga M.Wiem że miał jest''trudnym'' paliwem do opanowania w kotle z podajnikim więc myślę o mieszaniu go z groszkim.A może ktoś z bardziej doświadczonych użytkowników tego kotła podzieli się swoimi

    uwagami np.nastawy,jak i kiedy czyścić.

    Z góry dziękuje i pozdrawiam

     

    Ps.Stwierdziłem też dwie dalsze usterki nie mające wpływu na bezpośrednią pracę kotła.Jakość tego kotła jest FATALNA.Zgłaszam to pisemnie[rada adwokata].

     

    Jestem użytkownikiem pieca ling combi od trzech lat. Pierwszy sezon kocioł w miarę się spisywał. W następnym zaczęły się problemy. Większość problemów ma swoje źródło w wadliwym projekcie. Przy takich urządzeniach o jakości przesądzają drobne (wcale nie takie kosztowne) szczegóły. Producent by zagwarantować sobie popyt na części zamienne i niezły dochód z utrzymywania serwisu celowo wprowadził kilka błędów (CELOWO - bo każdy, kto zna choć troszkę zasady fizyki i pozna sposób funkcjonowania tego pieca jest w stanie te błędy znaleźć, a co dopiero inżynier, który projektuje takie urządzenie - chyba, że ten piec projektował piekarz). By nie być gołosłownym podaję kilka szczegółów:

    1. nieprawidłowo wykonane połączenie podajnika z palnikiem retortowym. Otwory na śruby mocujące rurę podajnika są zbyt blisko osi. Główka nakrętki nachodzi na spaw łączący rurę z kołnierzem co powoduje, że nie da się tego skręcić z odpowiednią siłą już nie mówiąc o problemach z samym nałożeniem odpowiedniego klucza. Ponadto, powoduje to, że nie ma możliwości zastosowania w tym miejscu jakiejkolwiek podkładki, a powinna być podkładka sprężynująca.

    2. brak uszczelek - połączenie rury podajnika z dalszą częścią (palnikiem retortowym) powinno być idealnie szczelne. W tym miejscu powinna być zastosowana uszczelka odporna na wysoką temperaturę (minimum 100 stopni). Problemy z odpowiednim skręceniem połączenia i brak uszczelki powoduje, że z czasem w tym miejscu pojawia się minimalna nieszczelność, która może być groźna dla bezpieczeństwa użytkowania kotła, nie mówiąc już o zużywaniu się jego elmentów. Trudno jest taką uszczelkę we własnym zakresie "dorobić" bo jak wcześniej pisałem otwory są zbyt blisko osi - pozostaje uszczelnianie odpowiednim wysokotemperaturowym silikonem, co umnie zdaje egzamin.

    3. pracujący ślimak przenosi siłę wzdłużną na przekładnię - Przekładnia ślimakowa powinna być obciążąna tylko siłą związaną z ruchem obrotowym ślimaka. By tak było, pomiędzy kołnierz rurę podajnika a przekładnię ślimakową powinien być zastosowany element, który przejąłby siłę wzdłużną naporu ślimaka. Każdy ślimak jest właśnie w tym celu zakończony kołnierzem. Brak tego elementu zdecydowanie skraca żywotność przekładni ślimakowej, oraz pojawaią się ryzyko, że w przypadku powstania większej siły wzdłużnej np. na wskutek zablokowania ślimaka przez kamyk lub kawałek stali, który w węglu może się znaleźć, dojdzie do pęknięcia aluminiowej (więc i kruchej) obudowy przekładni. W tym miejscu oczywiście też powinna być zastosowana uszczelka i oczywiście jej nie ma.

    4. Deflektor - wszystkim wiadomo jest, że stal pod wpływem ciepła znacznie się rozszerza, a żeliwo prawie wcale. Wiedzą o tym dzieci w podstawówce a "Klimosz" nie i wymyślił, że deflektor (element z żeliwa) może być rozwiercany, gwintowany i w ten gwint wkręcił stalową śrubę. No na czymś trzeba było ten deflektor zawiesić. Całość umieszczono bezpośrednio nad palnikiem retortowym (tam gdzie temperatura jest najwyższa). Efekt - stalowa śrubka nagrzewa się, roszerza się, rozpycha się w otworze, żeliwo najpierw delkatnie pęka, potem coraz bardziej aż w końcu delfektor pęknie na pół. Była też druga wersja deflektora. Różniła się tym, że gwint był wykonany "luźno", żeby śrubka miała odpowiednio więcej miejsca. Efekt podobny, bo po stosunkowo krótkim czasie (najwyżej jeden sezon grzewczy) gwint na tyle się osłabia, że zostaje na śrubce, a reszta deflektora opada na palnik i z reguły też pęka na dwie części tyle, że tym razem od siły spowodowanej upadkiem. Mimo wszystko sukces bo nie od sił spowodowanych różnicą roszerzalności materiałów. Co ciekawe, serwis twierdzi że takie uszkodzenie jest uszkodzeniem mechanicznym i nie podlega gwarancji.

    5. Zła współpraca z pokojowym regulatorem temperatury - szczegóły ewnetualnie dla zainteresowanych.

    6. Zbyt szybkie żużywanie się elementów (absolutnie nie spowodowane np. wilgotnym węglem - oczywiście Klimosz będzie twierdził, że to od mokrego paliwa). Materiały, z których wykonany jest ślimak i rura podajnika są najgorszej jakości (aljako części zamienne kupowane w serwisie Klimosza kosztują tak jakby byly wykonane conajmniej ze stali nierdzewnej). Ślimak maksymalnie wytrzymuje dwa sezony grzewcze, a w trakcie trzeciego w rurze podajnika pojawi się maleńka dziurka (pierwszy objaw: pod rurą podajnika, tuż przy piecu pojawia się, niby nie wiadomo skąd, pył węglowy - początkowo bardzo niewielkie ilości, a z czasem coraz więcej)

     

    PODSUMOWANIE.

    1. Jeśli zastanawiasz się co kupić - nie kupuj KLIMOSZA

    2. Jeśli już kupiłeś - to módl się, żeby udały ci się pozbyć tego pieca w okresie gwaracji

    3. Jeśli masz piec po gwarancji, a nie stać cię na wymianę na inny, pogódź się z myślą, że w trakcie sezonu grzewczego czeka cię kilka awarii możliwych do przewidzenia oraz kilka przykrych niespodzianek. Od razu rozglądnij się, gdzie oprócz serwisu Klimosza można zopatrzyć się w częsci zamienne - te od innych producentów jakością się nie różnią a są o połowę tańsze.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.